W sobotniej prasie Krystian Bielik opowiada o mundialu. Poznajemy też potencjalnego następcę Grzegorza Krychowiaka, który ma zresztą jego geny.
Sport
Paulo Dybala zdąży się wyleczyć na mundial?
Początkowo nie były znane precyzyjne diagnozy obu Argentyńczyków. Wydawało się, że lepiej wygląda sytuacja z Di Marią. „El Fideo” doznał urazu w Lidze Mistrzów z Hapoelem Hajfa. Juventus poinformował, że powinien wrócić do gry na początku listopada i pomóc zespołowi w ostatnich meczach Serie A przed mundialem. Takie nadzieje mogą okazać się jednak złudne. Piłkarz rodem z Rosario w przyszłym roku skończy 35 wiosen, dlatego potrzebuje nieco więcej czasu na dojście do pełni sprawności. Argentyńskie media zapewniają jednak, że 123-krotny reprezentant kraju robi wszystko, by zagrać w MŚ 2022. Wiele bowiem wskazuje, że może to być ostatni wielki turniej tego zawodnika. Wybiera się na czwarte mistrzostwa świata, a taka sztuka udała się tylko trzem Argentyńczykom. Messiemu, Diego Maradonie i Javierowi Mascherano. Di Maria jest mistrzem olimpijskim z Pekinu, wicemistrzem świata z Brazylii, a także triumfatorem Copa America sprzed roku.
Katar, czyli najdroższe mistrzostwa w historii.
Stać ich na wiele, żeby nie powiedzieć na wszystko, w tym organizację mundialu. Przypomnijmy zresztą, że przyznanie Rosji i Katarowi piłkarskich turniejów spotkało się z ostrą krytyką. W przekonaniu futbolowych oficjeli do organizacji turnieju miały przekonać petrodolary. Z drugiej strony ci, co wskazują na nieprawidłowości, sami powinni się pokajać. Niemcy mundial w 2006 kosztem RPA też organizowały w grze nie fair, ale to już inny temat. W październiku 2011 roku w stolicy Kataru gościła siatkarska ekipa Jastrzębskiego Węgla. Dzięki uprzejmości i pomocy ówczesnego prezesa jastrzębskiego klubu, Zdzisława Grodeckiego, wielu dziennikarzy mogło pojechać na Klubowe MŚ, w których zespół z Górnego Śląska wywalczył zaszczytne 2. miejsce. Zwiedzałem wtedy budowane nowe miasto w towarzystwie lekarza jastrzębskiej ekipy, Jerzego Wiewióry. Wtedy dopiero wszystko powstawało. „Realizing the vision” – to hasło było tam obecne wszędzie, na banerach, na reklamach. Teraz tamta wizja zostanie zaprezentowana setkom tysięcy kibiców z całego świata. Budowa wspaniałych stadionów pochłonęła niewielką w budżecie kwotę od 6,5 do 10 mld „zielonych”. Kosztowna była przede wszystkim budowa nowej stolicy, o której mówi się, że jest miniaturą Dubaju. To cała infrastruktura, futurystyczne budynki, drogi, metro.
Gabriel Kirejczyk ma świetne wejście do Piasta. Stać go na jeszcze więcej?
Konkurencja w ataku Piasta jest spora, a trener Waldemar Fornalik ceni zawodników doświadczonych. Do niedawna numerem jeden na szpicy był Kamil Wilczek, który jednak ostatnio borykał się z problemami zdrowotnymi. Z kolei przełamanie i zwyżkę formy notuje Rauno Sappinen i to reprezentant Estonii grywa ostatnio w pierwszym składzie. Kirejczyk może mieć nadzieje, że będzie regularnym zmiennikiem i w końcówkach meczów będzie dostawał kolejne okazje. A że potrafi je wykorzystywać, to już wszyscy wiedzą. – Nabywam cennego doświadczenia, bo trenuję z dobrymi zawodnikami, którzy grali w ligach zagranicznych i w reprezentacji Polski. Poza doświadczeniem uczę się oczywiście profesjonalizmu, wzmocniłem się też siłowo. W sumie więc Piast daje mi dużo i jestem z tego zadowolony – podkreśla „Gabryś”, o którego gliwiczanie rywalizowali poprzedniego lata z Górnikiem Zabrze. Przy Okrzei wszyscy liczą na więcej.
Wisła Kraków przejdzie na trójkę z tyłu?
Specjaliści od taktyki wychwycili, że w pucharowym meczu z Puszczą krakowianie zagrali w systemie 5-4-1. – To nie jest jednorazowy „wyskok” taktyczny – wyjaśnił szkoleniowiec krakowian. – Pracując przez prawie dwa lata w Wiśle Płock przepracowaliśmy trzy systemy od 4-1-4-1 przez 4-3-3 po grę piątką, czy jak kto woli trójką obrońców i teraz też będziemy korzystać z tych wariantów. To jest bardzo ciekawe rozwiązanie jeżeli nie funkcjonują skrzydła. W tym ustawieniu więcej do powiedzenia mają dziesiątki, więc jeżeli zawodnicy grający na skrzydłach będą się prezentowali bardzo dobrze, będziemy grali z nimi. A jeżeli zauważymy jakieś deficyty w ich grze, to naturalnie będziemy mogli przejść na trójkę stoperów i w meczu z Puszczą widać było, że to fajnie czasami funkcjonowało. Zwłaszcza półprzestrzeni dla dziesiątek było sporo. Za mało jednak było jeszcze tego ataku przestrzeni za obrońcami, a jak to robimy to jesteśmy groźniejsi.
Byli piłkarze gnębią GKS Tychy.
W ostatnich spotkania z drużynami, w których występują zawodnicy niechciani w GKS-ie Tychy, ekstrójkolorowi schodzą z murawy w pełni zadowoleni. W Łęcznej triumfowali Marcin Biernat i Łukasz Grzeszczyk, a w Głogowie Sebastian Steblecki. Nikomu z sympatyków tyskiego zespołu nie trzeba chyba przypominać, że w ekipie Tomasza Tułacza jest natomiast Łukasz Sołowiej, który po trzech latach spędzonych w szatni przy ulicy Edukacji z dorobkiem 57 występów i 3 goli pożegnał się z Tychami i od początku tego roku gra w Puszczy, występując regularnie. Stoper, który 11 października obchodził 34. urodziny i imponuje doświadczeniem, wiosną rozegrał 13 spotkań, z czego 11 od początku do końca i strzelił 3 gole, pomagając drużynie w utrzymaniu się w I lidze. Jesienią natomiast wystąpił od deski do deski we wszystkich 14 meczach i także ma już w dorobku 3 trafienia. Będzie więc chciał na pewno poprawić zarówno swoje indywidualne konto, jak i dorobek swojego obecnego zespołu.
Super Express
Następcy Krychowiaka trzeba szukać w gronie jego najbliższych?
Julian Kamiński ma 17 lat, gra w trzecioligowym Świcie Skolwin i marzy o wielkiej karierze. Takiej, jaką zrobił jego wujek, którym jest Grzegorz Krychowiak, 93-krotny reprezentant Polski. […] Jest rzecz, którą Julian traktuje jak swój amulet – reprezentacyjna koszulka wujka. – Była tradycja, że Grzegorz dawał na święta swoim kuzynom, począwszy od najstarszego, koszulki klubów, w których grał, a mi trafiła się reprezentacyjna z eliminacji do mundialu w 2014 r., gdy grał jeszcze z „8” – zdradza Julian. – Zabieram ją ze sobą, gdziekolwiek się przeprowadzam, i wisi u mnie na ścianie w pokoju. […] – Oczywiście, że chciałbym zrobić taką karierę jak wujek, albo nawet większą, a od kilku osób, które widziały mnie na boisku w Mrzeżynie, słyszałem, że mam do tego predyspozycje. Chyba nawet geny po Krychowiaku, bo moi rodzice i brat nie są zbyt wysocy, a ja już dogoniłem Grzegorza pod tym względem i jeszcze rosnę – śmieje się Julian. – Tata Grzegorza bardzo mnie wspiera i liczy, że też kiedyś zagram w reprezentacji. Wiem, że Grzesiek osiągnął dużo w swoim życiu jako piłkarz i trudno będzie mu dorównać, ale wierzę, że mi się uda – kończy z optymizmem w głosie Julian.
Moreno Torricelli o Kamilu Gliku.
– Akurat doświadczenia Glikowi nie można odmówić.
– To prawda. We Włoszech rozegrał sporo meczów na poziomie Serie A. W kapitalnym stylu stał się kapitanem Torino, zapracował na duży transfer do Monaco, gdzie także się wyróżniał. Rywalizował przeciwko najlepszym na świecie, czy to w lidze, czy w Champions League. To jest niesamowity kapitał, który w późniejszych latach może okazać się bardzo cenny. Środek obrony to bardzo specyficzna formacja. Zresztą trener Kamila Glika w Benevento, Fabio Cannavaro, zostawał mistrzem świata w wieku 33 lat, a Polak jest obecnie w podobnym wieku.
– Wielu zarzuca Glikowi, że jest wolny i mało zwrotny. Co pan na to?
– Wiele będzie zależało, kto będzie jego partnerem. Jeżeli jego koledzy z formacji będą szybcy i zwrotni, to Kamil będzie ich wspomagał swoją pewnością siebie, podpowiedziami, ustawianiem na boisku. Glik ma cechy przywódcze, to urodzony lider. Jestem przekonany, że on sam doskonale zdaje sobie sprawę z wagi tego turnieju, ile on znaczy dla niego samego. Kariera piłkarza nie trwa wiecznie, a w pamięci najbardziej zapadają te najwspanialsze mecze o dużą stawkę.
Fakt
Krystian Bielik opowiada o mundialu.
Wszyscy mówią, że w mundialu najważniejszy będzie pierwszy mecz z Meksykiem. Zwycięstwo w nim może dać potężną dawkępozytywnej energii.
Tak, to będzie zdecydowanie najważniejsze starcie. Wydaje mi się, że ono może zdecydować o naszym losie w fazie grupowej. Arabia Saudyjska? Sporo ekspertów zwraca uwagę, że to dobrze wyszkolona technicznie eki- pa. Ale o czym my mówimy? Tutaj absolutnie muszą być trzy punkty! Często dopisywa- liśmy sobie zwycięstwo przed niektórymi spotkaniami, a po- tem był płacz. Jednak z Arabią musi być zwycięstwo. A potem Argentyna i poprzeczka powę- druje o wiele wyżej. Tak więc wracamy do początku i cze- kamy na ciężki bój z Meksy- kiem. Ten mecz także musimy wygrać!
Jesteś młodym piłkarzem. Czy wizja gry z tak topo- wym rywalem, jak Argenty- na z Leo Messim, robi na tobie wrażenie?
Nigdy nie miałem szansy za- grać z Messim. Szukam w pa- mięci piłkarza podobnego ka- libru, z którym rywalizowałem i przychodzi mi na myśl tylko… Robert Lewandowski. Z kapitanem naszej kadry walczyliśmy po dwóch stronach piłkarskiej barykady, a także były mecze, kiedy reprezent ow a l i ś m y t ę s a m ą d r u ż y n ę . K u r c z ę , ale Leo Messi… B y ł o b y s u p e r zmier z y ć się z nim w mistrzostwach. Jeśli wyszlibyśmy w podsta- wowych składach, to pewnie dosyć często dochodziłoby do naszych pojedynków. I ab- solutnie nie bałbym się tego wyzwania. Nie ma myślenia w stylu: „Ojej, to wielka Argen- tyna!”. Mamy robotę do wyko- nania i tylko to się liczy! A po meczu można się uśmiechnąć, przybić piątkę i to mi wystarczy.
Grzegorz Lato o Meksyku.
– W pierwszym roku swoje mecze graliśmy na legendarnym stadionie Azteca. Mieliśmy na tyle silną drużynę, że wygraliśmy Puchar Mistrzów CONCACAF, odpowiednik dawnego europejskiego Pucharu Europy (dzisiejszej Ligi Mistrzów). Meksyk pozostał w moim sercu. Dlatego kiedy niedawno odwiedziła mnie delegacja z ambasady i ekipa telewizyjna z tego kraju, to powiedziałem, że życzyłbym sobie, aby z grupy wyszły i Polska, i Meksyk. Oczywiście Polska na pierwszym miejscu – uśmiecha się Grzegorz Lato.
Łukasz Cieślewicz opowiada o Wyspach Owczych.
– Przez pierwsze miesiące się nudziłem, bo treningi były tylko wieczorem. I zacząłem sobie dorabiać. Na pół etatu chodziłem do pracy. To było bardziej dla przyjemności. Lepiej niż siedzieć w domu przy takiej pogodzie jaka jest na Wyspach, bo człowiek by się zanudził. Chciałem mieć po co wstawać rano – mówi Cieślewicz, który żałuje jednej rzeczy, że nie udało mu się zagrać w Polsce. Na poważnych testach piłkarz był w Ruchu Chorzów. – Byłem tam dwa razy, raz w Chorzowie i raz na obozie. W dwóch sparingach zdobyłem dwie bramki. Czemu nie zostałem? Trzeba zadać to pytanie trenerowi Jackowi Zielińskiemu, który prowadził wtedy Niebieskich – mówi Cieślewicz, którego niespełnionym marzeniem jest też gra w reprezentacji.
Michał Żyro opisuje Widzew Łódź.
Pierwszej wizyty na stadionie Widzewa Mateusz Żyro (24 l.) nie wspomina najlepiej. Był wtedy graczem drugiej drużyny Legii i jego zespół przegrał 0:3. Kolejne były dla niego znacznie bardziej udane. Środkowy obrońca RTS nie ma wątpliwości, że transfer do łódzkiego klubu był dobrym krokiem w karierze. – Tak naprawdę skalę zainteresowania Widzewem zrozumiałem dopiero po przyjeździe tutaj. Mieliśmy kilka spotkań z kibicami i wtedy zobaczyłem, jaka jest atmosfera dookoła, jak ludzie żyją tym, co się tutaj dzieje. Trafiłem do wielkiego klubu i zdawałem sobie sprawę z tego, że presja będzie większa – mówi nam Żyro.
fot. FotoPyK