Paweł Magdoń opisuje transferowe perypetie i pomysł na grę Wisły Płock, a my dostajemy także obszerny skrót weekendowych wydarzeń w Ekstraklasie oraz na jej zapleczu. Tak wygląda dzisiejsza prasówka.
Sport
Piast Gliwice nie ma łatwego zadania, gdy jedzie do Poznania.
Stadion przy B u ł g a r s k i e j w Poznaniu to obiekt, który piłkarze Piasta powinni omijać szerokim łukiem. Chyba nie ma drugiego takiego miejsca, w którym gliwiczanom tak trudno się gra, a korzystne wyniki to rzadkość. Ostatni raz bowiem śląska drużyna wygrała na stadionie Lecha w sierpniu… 2015 roku. Trenerem był wtedy Radoslav Latal. W pozostałych meczach w Poznaniu były, jak to się mówi, „ciężary”. Nawet gdy Piast wydawał się w lepszej formie niż rywale. […] Tym razem mało widoczny był Kamil Wilczek. W dodatku po godzinie boisko musiał opuścić Michał Chrapek, który nie mógł kontynuować gry. Jeśli uraz mięśniowy pomocnika Piasta okaże się poważniejszy, to trener Waldemar Fornalik będzie miał kłopot, bo ten zawodnik jest ważnym ogniwem śląskiej jedenastki. Rezerwowi nie zmienili oblicza gości, a Lech miał swoje sytuacje, by podwyższyć na 2:0. Tak się nie stało, ale minimalna porażka w Poznaniu niewiele w tym przypadku zmienia dla gliwiczan, którzy punktów muszą szukać przede wszystkim w meczach domowych.
Górnik Zabrze rozkupiony. Na dniach może stracić nawet trzech piłkarzy.
Oprócz Kubicy oraz 16-letniego Stalmacha klub z Zabrza miałby jeszcze opuścić Alasana Manneh. Ostatnie remisowe mecze z Legią i z Jagiellonią pokazały, ile Manneh znaczy dla „górników”; w dużej mierze właśnie on decyduje o grze jedenastki z Zabrza. Popularny „Maniek”, który do Zabrza przyszedł 3 lata temu, jest na liście życzeń duńskiego Odense. Czasu na finalizację umów nie pozostało wiele, ledwie kilkadziesiąt godzin, a Górnik nie ma prezesa. Przypomnijmy, że prawie dokładnie rok temu, 31 sierpnia 2021 roku, z funkcji szefa klubu został odwołany Dariusz Czernik. Poszło o sprawy transferowe, a konkretnie o niedoszłe odejście do tureckiego Konyasporu Jesusa Jimeneza. Sprawę zablokowali wtedy… „Torcida” i prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. Jak będzie w przypadku Kubicy, Manneha i Stalmacha – w grze są miliony złotych – przekonamy się na dniach. Jedno jest pewne: w Zabrzu jeszcze sporo się będzie działo!
Przebieżka za autokarem? Taką karę proponuje “Sport” piłkarzom Podbeskidzia, którzy przegrali ze Stalą 0:5.
To nic przyjemnego przegrać mecz różnicą pięciu bramek, więc podejrzewam – chociaż nie do końca – jak czuł się trener Podbeskidzia Bielsko-Biała Mirosław Smyła po sobotniej wizycie w Rzeszowie. Miejscowa Stal dosłownie zmasakrowała jego drużynę i nie pomogą żadne tłumaczenia. Gorsza od samego wyniku była bezradność bielszczan, którzy de facto ani razu nie zagrozili bramce rywali. Chodzonym to można się chwalić na weselu, zwłaszcza po oczepinach panny młodej, nie zaś na boisku w trakcie meczu piłkarskiego. Nie wiem, jaką „karę” dla swoich podopiecznych wymyśli trener Smyła w ramach „resocjalizacji”, ale kilka kilometrów przebieżki za autokarem z pewnością by im nie zaszkodziło, skoro na placu gry odstawili „stójkę”. Nie polecałbym natomiast tańczenia twista w ciasnym pomieszczeniu, bo człowiek nawet oszczędnie przesuwając stopy mógłby doznać wielu obrażeń.
Ruch Chorzów ograł faworyta do awansu.
Chorzowianie po 3 meczach bez zwycięstwa – domowych remisach z Łęczną i Chojniczanką oraz wyjazdowej porażce z ŁKS-em – przełamali się i w dobrym stylu sięgnęli po pełną pulę. Chyba jeszcze cenniejsza od 3 punktów jest świadomość, że potrafią stoczyć zacięty, równorzędny bój zakończony wygraną nie tylko ze średniakami czy beniaminkami tej ligi, ale też kandydatami do awansu, bo za takiego bezwzględnie należy uznać spadkowicza z Niecieczy, dla którego była to pierwsza w sezonie porażka w delegacji. – Wywalczyliśmy to olbrzymim zaangażowaniem i realizacją zadań taktycznych. Bruk-Bet to jeden z lepszych zespołów w tej lidze, co tylko jeszcze bardziej dowartościowuje nasze zwycięstwo. Dziękuję chłopakom, naprawdę zostawili masę zdrowia na boisku – mówił Jarosław Skrobacz, trener Ruchu. […] – W dwóch poprzednich domowych spotkaniach zwycięstwa nam uciekały, tym razem je dowieźliśmy, choć było o to najtrudniej. Bardzo się z tego cieszymy. Czeka nas bardzo ciężki tydzień, ale przynajmniej przystąpimy do niego w lepszych nastrojach – przyznawał Jarosław Skrobacz, myśląc już o czwartkowych derbach z Górnikiem i niedzielnym wyjeździe do Bielska-Białej. – Gratuluję Ruchowi, zagrał bardzo dobry mecz. My nie zagraliśmy dobrze – mówił z kolei Radoslav Latal, szkoleniowiec Bruk-Betu.
Fakt
Zieliński i CR7 w jednym zespole?
Plan jest prosty – Portugalczyk miałby przejść do zespołu z Serie A, a Manchester United pozyskałby Victora Osimhena (23 l.). Problem w tym, że nigeryjski napastnik miałby kosztować aż 100 mln euro! Dla Anglików to za drogo. A co trener Napoli myśli o tym transferze? – Bardzo bym chciał pracować z Ronaldo, ale nie są prowadzone żadne rozmowy. Powiedział mi o tym De Laurentis – stwierdził Luciano Spalletti (63 l.). Cristiano ma jeszcze kilka dni do zakończenia okresu transferowego, jednak wydaje się, że kolejną zimę spędzi na Old Trafford.
Bartłomiej Pawłowski prowadzi Widzew do zwycięstw w Ekstraklasie.
Możliwe, że trzech punktów by nie było, gdyby nie Bartłomiej Pawłowski (30 l.). Napastnik RTS od powrotu do klubu jest w wybornej formie i śmiało można powiedzieć, że gdyby nie on, najpierw nie byłoby awansu Widzewa do ekstraklasy, a teraz pewnie łodzianie mieliby mniej punktów. Pawłowski strzelił w tym sezonie cztery gole w sześciu meczach i jest jednym z najskuteczniejszych graczy w lidze. Bardzo możliwe, że dobrą formę zawdzięcza zmianie nastawienia. – Jestem spokojniejszy. Kiedyś działałem pod wpływem emocji. Jak miałem dobrą serię, szybko łapałem wiatr w żagle. Ale z drugiej strony wystarczyło kilka gorszych zagrań i już przychodził dołek. Byłem bardziej impulsywny, teraz jest inaczej – przyznał nam niedawno Pawłowski.
Super Express
Pontus Almqvist zadomowił się w Pogoni.
– Pontus bardzo dużo nam pomaga – ocenił kolegę „Grosik”. – Wykorzystywaliśmy jego największe atuty, czyli dawaliśmy mu piłki na wolne pole, żeby mógł się ścigać z obrońcami, bo ma niesamowite przyspieszenie – dodał. Szwed przypieczętował występ golem z kilkunastu metrów, a później wykonał specyficzne salto. – Rozmawiałem z nim na ten temat, ale nic nie mogę poradzić ani mu zabronić robienia tego salta – powiedział Gustafsson o ekwilibrystycznym pokazie rodaka. –Poza tym ma świetną kontrolę nad swoim ciałem i chyba wie, co robi. Jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie, to dopiero początek tego, co potrafi i mam wielkie oczekiwania wobec niego – dodał trener Pogoni.
Przegląd Sportowy
Dziekanowski wbija szpilkę Podolskiemu i narzeka na stan polskiej piłki.
Dlaczego z naszą klubową piłką jest tak źle? Kilka dni temu Jan Urban udzielił „Przeglądowi Sportowemu” jednego z pierwszych wywiadów po utracie pracy, w którym uchylił rąbka tajemnicy jego zwolnienia z Górnika Zabrze. Potwierdził niejako to, o czym mówiło się od początku, że jedną z kluczowych ról odegrał Lukas Podolski. Były reprezentant Niemiec opowiedział się po stronie tych, którym zależało na dymisji Urbana. Legendarny piłkarz Górnika cytuje Podolskiego, który miał powiedzieć: „Nie chciałbym kolejnemu prezesowi tłumaczyć swojej koncepcji na pobyt w Górniku”. Mamy więc klasyczny przykład sytuacji, kiedy ogon macha psem. Tymczasem w Zabrzu nie ma Jana Urbana, nie ma prezesa Arkadiusza Szymanka. Ktoś słusznie zażartował, że pewnie za chwilę Poldi uda się do ratusza i doprowadzi do dymisji pani prezydent Zabrza. Z całym szacunkiem dla osiągnięć Lukasa Podolskiego, ale tylko w krajach trzeciego piłkarskiego świata może się zdarzyć, że piłkarz jednocześnie jest kadrowym w klubie. I dziwimy się, że mamy taką, a nie inną pozycję w Europie? Z takimi absurdami dziejącymi się w klubach chcemy aspirować do poprawienia statusu i porównywać się choćby z europejskimi średniakami?
Antoni Bugajski także zaczepia zabrzan, ale pretensje kieruje do Małgorzaty Mańki-Szulik.
Tymczasem w gabinetach bulgocze jak w nagrzanym kociołku. Ktoś się z kimś kłóci, przekonuje, zniechęca, podkopuje autorytet. Intrygi jak na królewskim dworze Ludwika XIV, tyle że w tej opowieści monarchinią jest Małgorzata (zbieżność imienia z panią prezydent Zabrza nieprzypadkowa). Mówiąc najogólniej, trwa walka o władzę w klubie, którego właścicielem jest miasto, przy czym to gra pogmatwana, można ją obserwować, ale nie mając pojęcia o obowiązujących regułach. No chyba że reguła jest jedna – ten ma rację, kto ma władzę. Pani Małgorzata Mańka-Szulik, jak na przezornego władcę przystało, nie występuje na pierwszej linii frontu. W ogóle nie chce, aby z frontowymi tematami ją kojarzyć. […] „Arkadiusz Szymanek to doświadczony działacz sportowy i sprawny manager. Tym samym zarząd Górnika Zabrze będzie działać w składzie: Arkadiusz Szymanek, Tomasz Masoń i Małgorzata Miller-Gogolińska. Jestem przekonana, że wspólnie z trenerem Janem Urbanem i całym zespołem dołożą wszelkich starań, byśmy wszyscy jako kibice Trójkolorowych mogli być dumni z naszej drużyny” – stwierdziła nie dalej jak 31 stycznia tego roku pani prezydent Zabrza na oficjalnej stronie klubu. A już po zakończeniu sezonu Szymanek z determinacją dążył do zwolnienia Urbana i sam groził dymisją, jeśli nie dostanie na to zgody. Góra wreszcie dała zielone światło. […] A teraz nie ma ani Urbana, ani Szymanka, który z takim zapałem zabiegał o rozstanie z tym szkoleniowcem. Przedziwna historia. Klub pod względem zarządzania pogrąża się w kryzysie.
Paweł Magdoń, dyrektor sportowy Wisły Płock, w “Prześwietleniu”.
Z kolei Łukaszem Sekulskim zainteresował się Lech.
Dziwna sytuacja. Prezes Lecha zadzwonił do naszego prezesa, porozmawiali. Ta rozmowa w zasadzie zakończyła proces transferowy.
Pojawiła się kwota, za ile Lech mógłby kupić Sekulskiego?
Taką kwotę zaproponował nasz prezes. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza, więc uznaliśmy, że tematu nie ma.
Jaka była pierwsza myśl, gdy usłyszał pan, że Rafała Wolskiego złapano i skazano za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu?
Przykra sytuacja, która nie może się zdarzać. Jest dla mnie niedopuszczalna jako dyrektora, byłego piłkarza. Gdy dowiedzieliśmy się o tym, porozmawialiśmy z Rafałem i nałożyliśmy na niego karę. Karę dostał też od sądu. Coś takiego nie ma prawa się powtórzyć.
A gdyby się powtórzyło?
To byłby koniec Rafała w tym klubie.
Bez problemów zaakceptował pan ten ryzykowny styl trenera Staňo czy musiał się przekonać – to jest ta nowa Wisła, gramy na dużym ryzyku?
Ryzyko w piłce jest zawsze. Oglądamy zespoły w Europie i widzimy, że tam nie ma bezpiecznego grania.
Tylko wykonawcy są lepsi.
Jak widać po naszym zespole, gdy piłkarze mają pewność gry od tyłu, tych błędów popełniają zdecydowanie mniej. Taka piłka przede wszystkim podoba się kibicom. Zrobiła się koniunktura na Wisłę, bilety rozchodzą się w ciągu jednego, dwóch dni. Na mecz z Widzewem pojechało pociągiem około tysiąca kibiców. Nie pamiętam takiego zainteresowania Wisłą i myślę, że to produkt, który wielu w Płocku chce oglądać.
Zwracacie na to uwagę?
Za chwilę otwieramy stadion. Kibic, który wyda pieniądze na bilet, musi dostać igrzyska. Nie możemy grać zachowawczo, defensywnie, bo on tego nie kupi. Wolimy zaryzykować… Albo lepiej użyję innego słowa. Dobrze mieć plan na widowiskową grę i realizować go, czasem nawet kosztem wyników.
fot. FotoPyK