Przegląd sobotniej prasy.
FAKT
W dzienniku znajdziemy kilka słów na temat transferu Arkadiusza Milika do Juventusu.
Milik przyleciał do stolicy Piemontu w czwartek i przeszedł badania lekarskie. Kibice Juventusu przywitali go entuzjastycznie. Przed budynkiem zgromadził się tłum fanów, który skandował jego nazwisko. Piłkarz długo rozdawał autografy i pozował do wspólnych zdjęć. 62-krotny reprezentant Polski będzie od razu do dyspozycji trenera Massimiliano Allegriego. Niewykluczone, że znajdzie się w kadrze meczowej już na sobotnie spotkanie z AS Romą. Do Turynu trafia jako uzupełnienie składu. Pierwszym napastnikiem, przynajmniej na razie, pozostanie Dusan Vlahović.
Piotr Wrześniak, były trener bramkarzy Cracovii zapowiada koniec rotacji między słupkami krakowskiego klubu. Jako zwycięzcę wskazuje Karola Niemczyckiego.
To golkiper, który zna swoją wartość i jest dobrze wyszkolony, jeśli chodzi o technikę i posługiwanie się nogami. […] Miałem wrażenie, że to było działanie na zasadzie talizmanu. Czyli: coś w zespole się zacięło, to zmienimy bramkarza, bo tak jest najłatwiej i może akurat zadziała.
SUPER EXPRESS
Trener Widzewa Łódź, Janusz Niedźwiedź nie boi się konfrontacji z Wisłą Płock.
„Super Express”: – Z czego wynika, że u siebie jesteście nieskuteczni? Oba mecze w Łodzi przegraliście.
Janusz Niedźwiedź: – Każdy mecz ma swoją historię i rozpatruję je indywidualnie. W rundzie jesiennej ubiegłego sezonu wygrywaliśmy praktycznie wszystko u siebie. Wiosną te proporcje się zmieniły, teraz też lepiej punktujemy na wyjazdach. Za nami dopiero sześć kolejek i z wyciąganiem głębszych wniosków trzeba zaczekać.
[…]
– Ja dostrzegam duże podobieństwo pana do Bruce’a Willisa.
– Jak trafiłem do Widzewa, to bodajże jeden z kibiców, który zadawał pytanie na antenie klubowego radia Widzew, o tym wspomniał. Zrobiło się sympatycznie i przyjąłem to z uśmiechem.
– Filmowy Willis nie bał się żadnych wyzwań. Pan ma obawy przed meczem z liderem?
– Trzeba docenić grę Wisły, to, że strzela dużo bramek. My lubimy takie wyzwania i czekamy z niecierpliwością na ten mecz. Spotkają się zespoły grające odważnie i ofensywnie, więc to powinna być gratka dla kibiców. Wisła ma indywidualności, ale też jako zespół prezentuje się w tej chwili najlepiej. Musimy wznieść się na nasz najwyższy poziom, żeby wygrać. Nie chodzi tylko o powstrzymanie Davo czy Wolskiego, lecz także o systemowe rozwiązania, żeby ograniczyć ich najmocniejsze strony. Druga połowa meczu z Legią czy mecz z Lechią pokazały, że stać nas na nawiązanie równorzędnej gry z mocniejszymi na papierze.
SPORT
Dziennikarze zapowiadają starcie Ruchu Chorzów z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza.
Dotąd z Bruk-Betem chorzowianie mierzyli się jedynie w ekstraklasie. Rywalizowali w sezonach 2015/16 i 2016/17. W tym pierwszym niecieczanie byli beniaminkiem, ten drugi zakończył się spadkiem Ruchu. Niemal dokładnie 7 lat temu przy Cichej było 4:1, gole strzelali Eduards Visnakovs, Patryk Lipski, Roland Gigołajew i Artur Lenartowski. Rewanż też zakończył się wygraną Ruchu 1:0 po trafieniu Kamila Mazka. W kolejnych rozgrywkach Ruch już nie wbił „Słoniom” gola. Najpierw przegrał 0:1 na pustej Cichej (kara za wydarzenia z meczu z Legią), by w Niecieczy bezbramkowo zremisować dzięki Liborowi Hrdliczce, który obronił karnego. Dziś faworytem będą „Słonie”. Uległy jedynie GKS-owi Tychy, a z 3 wyjazdów wracały z punktami (3:3 w Katowicach, 2:0 w Bełchatowie ze Skrą, 0:0 w Niepołomicach). Mają drugą najlepszą ofensywę (12 bramek) – po tyszanach (13). Jan Woś, II trener Ruchu, mówi wprost: – Na papierze to najsilniejszy zespół tej ligi.
Chorzowianie będą chcieli sprawić dziś niespodziankę, by w dobrych humorach oczekiwać czwartkowych derbów z Górnikiem, wydarzenia, jakiego nie było od lat.
Wojciech Cygan, prezes rady nadzorczej Rakowa Częstochowa i wiceprezes PZPN komentuje przegrany mecz ze Slavią Praga.
Jakie odczucia po rewanżu w Pradze?
– Myślę, że wszyscy mamy podobne… Mogliśmy wejść do fazy grupowej, lecz ostatni gol dla Slavii pokazał, jak okrutna potrafi być piłka. Oczywiście – przez to też jest piękna.
Czego zabrakło do awansu?
– Skuteczności w pierwszym spotkaniu u nas. To był klucz do zwycięstwa w tym dwumeczu, bo chyba wszyscy się zgodzą, że wynik pierwszego spotkania i ewentualna nasza wygrana różnicą dwóch-trzech bramek byłaby i możliwa, i zasłużona. O sędziach nie chcę mówić, szczególnie w przypadku meczu u nas, bo i tak mogliśmy tę rywalizację zamknąć w Częstochowie. Nie udało się, jesteśmy źli, jesteśmy wściekli, ale wiem, że sztab i drużyna jest na tyle mocna, że poradzimy sobie z wszystkim. Odpada europejskie granie w grupie, gdzie bardzo chcieliśmy występować. Zostają fronty krajowe i w tym wypadku o Rakowie będzie jeszcze głośno.
Klub z Częstochowy chwalił jednak Pavel Kuka, legenda czeskiego futbolu.
Jak pan ocenia rewanżowe spotkanie Slavii z Rakowem?
– Raków okazał się najsilniejszym zespołem, jaki w tej edycji pucharów zagrał w Pradze. Szczególnie w pierwszej połowie bardzo mocno gospodarzom się postawił. Po przerwie lepsza była już Slavia, która w dogrywce zdobyła gola na wagę awansu. Jeśli chodzi jednak o dwumecz, to uważam, że Raków był lepszym zespołem od prażan.
Co w takim razie zadecydowało, że to Slavia awansowała do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy?
– Myślę, że w dużej mierze… stadion. Dla Slavii to było zrządzenie, że rewanż był na jej stadionie, bo kibice, jak już nieraz, okazali się 12. zawodnikiem swojego zespołu. Dzięki takiemu wsparciu gospodarzom udało się zdobyć decydującego gola w końcówce. Także szczęście było po stronie czeskiej drużyny. Raków miał dwie stuprocentowe szanse, a jeszcze jedną bardzo dobrą… Taki jest jednak futbol.
fot. 400mm.pl