Piątkowa prasa szykuje nas na start ligi. Znajdziemy w niej sporo materiałów z polskich klubów, a także relacje z pucharowych spotkań naszych drużyn.
Sport
Trwa zgrupowanie Górnika Zabrze.
Na obozie zabrzanie będą przebywali do niedzieli. Podsumowaniem wszystkiego będzie intensywna sobota. Tego dnia zespół prowadzony od dwóch tygodni przez Bartoscha Gaula zmierzy się z dwoma rywalami naraz. Jedna drużyna zagra z Wartą Poznań, a druga z duńskim Aalborgiem. Sztab szkoleniowy nie będzie miał problemów ze stworzeniem dwóch jedenastek, bo przecież na zgrupowaniu jest spora liczba piłkarzy, z bramkarzem Kevinem Brollem, który dołączył do zespołu kilka dni temu. Wszystkich zawodmików jest aż 28. Nie wszyscy grali czy grają dużo. Młodsi, których w kadrze nie brakuje, tych sparingowych minut mają mniej. Nie pokazał się też jeszcze jeden z najlepszych młodzieżowców w poprzednim sezonie Krzysztof Kubica, który od końca maja, od ostatniego meczu jeszcze z poprzednich rozgrywek ze Śląskiem, leczy uraz. Być może zobaczymy go w akcji w sparingowej grze właśnie w sobotę.
Podbeskidzie niemal gotowe do ligi.
Mecz z Pniówkiem był trzecim sparingiem Podbeskidzia tego lata. Jak dotąd w grach kontrolnych bielszczanie nie stracili ani jednej bramki. Wcześniej, po 1:0, pokonali Zagłębie Sosnowiec i Ruch Chorzów. Defensywa drużyny Mirosława Smyły spisuje się bez zarzutu, ale – tak się przynajmniej wydaje – najpoważniejszy sprawdzian dopiero przed nią. W najbliższą sobotę, w Bielsku-Białej na Stadionie Miejskim – Podbeskidzia rozegra ostatni mecz kontrolny w okresie przygotowawczym. Rywalem będzie Wisła Kraków, a spotkanie rozpocznie się o godz. 11.30. – To będzie prawdziwy sprawdzian przed ligą. Wprawdzie zespół Wisły spadł do I ligi, ale to nadal wielka firma. Musimy w tym spotkaniu pokazać dobry futbol, a przede wszystkim wybiegać ten mecz i sprawdzić różne ustawienia. Myślę, że w tym spotkaniu zagra już ligowy skład, choć o wszystkim zadecyduje sztab szkoleniowy. Każdy pracuje ciężko. W drużynie jest rywalizacja. Dobrze się czujemy i mam nadzieję, że będziemy mogli pokazać to w pierwszym meczu ligowym. Jesteśmy w takim okresie, że mamy bardzo ciężki tydzień. Dużo pracujemy w siłowni, dźwigamy ciężary i było to czuć w meczu z Pniówkiem. Jestem jednak przekonany, że wszystko idzie do przodu. Już niedługo mecz ligowy z Arką Gdynia. Nie możemy się doczekać – powiedział Michał Janota.
Wisła Kraków sprawdza młodego piłkarza z Lyon.
Wśród młodych zawodników przymierzających się do gry w koszulce z białą gwiazdą na piersiach pojawił się Bartosz Talar, który zagrał w ostatnich minutach. Urodzony 23 września 2002 roku boczny obrońca ostatnio występował w zespole Olympic Lyon B na czwartym poziomie rozgrywkowym we Francji i ma też za sobą debiut w Lidze Młodzieżowej UEFA w sezonie 2019/20 oraz 3 występy w młodzieżowej reprezentacji Polski, w której może się pochwalić zwycięstwami z Anglią i Wochami. – To bardzo interesujący zawodnik, który doskonalił piłkarskie walory we Francji, a teraz wraca do kraju – zaznaczył Jerzy Brzęczek. – Warto przyglądnąć się temu piłkarzowi, tym bardziej, że jest Polakiem i ma na swoim koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach. Sprawdzenie go nie jest dla nas ryzykiem, a wprost przeciwnie – nie miałbym nic przeciwko, by dołączył do naszej drużyny, którą czeka jeszcze ostatni sparing – próba generalna przed inauguracją sezonu, czyli sobotnia potyczka z Podbeskidziem.
Trwa budowa Zagłębiowskiego Parku Sportowego.
– Hala jest gotowa w 96 procentach, stadion w 86, lodowisko – w 74, a zagospodarowanie terenu w 69 procentach – wylicza prezes Skowronek, a że od tamtej pory minęło już kilka dni, procenty te znów poszły w górę. Obiekty nie są jeszcze oddane do użytku, ale sosnowiczanom nikt ich już nie zabierze, choć pandemia, a następnie wojna, odcisnęły swe piętno na harmonogramie. Wedle tego pierwotnego, budowa ZPS powinna już być historią, zakończyć się w maju. Dziś mówi się, że oficjalne otwarcie nastąpi dopiero w przyszłym roku i wtedy też piłkarze rozegrają pierwszy mecz. Pod Górką Środulską robota wre, jest głośno. Kierownik Leś wylicza, że na placu budowy znajduje się obecnie 160 pracowników. Najwcześniej będzie ukończona hala. Stadion i lodowisko – 30 października. Na ten dzień zaplanowane są główne odbiory, ale te pomniejsze trwają na bieżąco: wewnętrznych instalacji, elektryki, wentylacji, klimatyzacji. Opóźnienia są zrozumiałe, ceny galopują. Główny wykonawca, Bielskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego, ma problem z podwykonawcami. Potrafią zejść z placu budowy nawet mając już podpisaną umowę, akurat zawarli gdzieś lepszy kontrakt, dostaną więcej złotówek za metr kwadratowy. Bywa, że bardziej opłaca im się zapłacić karę niż realizować umowę. Sytuacja jest dynamiczna. 11 600 – bo taką pojemność ma nowy sosnowiecki stadion. Jest możliwość delikatnej rozbudowy, do ponad 14 tysięcy. Kierownik Leś wskazuje na koronę obiektu i mówi i przygotowanym żelbetowym stropie, który wykonano tak, by wytrzymał obciążenie dodatkowych trybun. Pytanie, czy kiedykolwiek będzie to potrzebne? Przypominamy sobie, jak lata temu Marcin Jaroszewski mówił, że wolałby stadion raczej mniejszy niż większy. „Bo jak coś jest łatwo dostępne (w domyśle bilet na mecz) – to sobie tego nie szanujesz”.
Super Express
Antoni Piechniczek ma sprytny plan związany z transferem Grzegorza Krychowiaka.
– Transfer byłby dobry dla niego, ale i dla naszej reprezentacji. Mielibyśmy w ten sposób swojego człowieka na miejscu w kraju, z którym przecież zagramy na mistrzostwach, a który dla nas jest jednak sporą zagadką – uważa Piechniczek. . – Podejście do meczu, mentalność, stopień zaangażowania w grę w zależności od rozwoju wydarzeń i zmian wyniku, wreszc i e nawet s t o p i e ń ostrości w walce o piłkę… – wylicza je nestor polskich trenerów. Widzi on zatem w Grzegorzu Krychowiaku swoistego… szpiega w obozie mundialowych rywali. – Będą informacje z pierwszej ręki do sprzedania kolegom z reprezentacyjnej szatni. A spostrzeżeń będzie mieć bez liku. Im większą inteligencją się wykaże, tym większy będzie pożytek dla kadry z jego wyprawy – podkreśla.
Przegląd Sportowy
Kamil Grosicki uciął spekulacje o transferze.
Jednym z najaktywniejszych zawodników we wczorajszym starciu był wspomniany Grosicki. Długimi fragmentami szalał na lewej stronie, pięknie współpracując m.in. z Matą. I choć bramki nie zdobył, to czwartek był dla niego bardzo ważnym dniem, ponieważ przed spotkaniem ogłoszono, że 34-latek przedłużył umowę z Pogonią. Skrzydłowy, mimo różnych propozycji (w ostatnim czasie mówiło się np. o zainteresowaniu ze strony klubów MLS), zdecydował, że pozostanie w Szczecinie przynajmniej przez dwa najbliższe sezony, ale kontrakt zawiera również opcję automatycznego przedłużenia o kolejny rok. – Wiemy, jak ważna dla Kamila jest Pogoń i jak ważny jest Kamil dla Pogoni – stwierdził szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk. – Razem z Kamilem ucinamy wszelkie spekulacje. On chce zakończyć karierę w swoim klubie – dodał były reprezentant Polski, obecnie członek zarządu Portowców. – Dla mnie gra w Pogoni to coś więcej niż występy na boisku i wielokrotnie to powtarzałem. To miasto i ten klub mają szczególne miejsce w moim sercu. Chcę osiągnąć z tą drużyną historyczne wyniki i dać ludziom wiele radości, bo na to zasługują. Mamy piękny stadion, który niebawem zostanie oddany do użytku i nie mogę doczekać się, gdy wypełni się kibicami. Marzę, by usłyszeć, jak ponad 20 tysięcy osób śpiewa hymn, dopinguje naszą drużynę i oczywiście skanduje moje nazwisko po strzelonych bramkach! – powiedział z kolei Grosicki na ofi cjalnej stronie klubowej.
Krótkie przypomnienie o skandalu w Gdańsku.
Na pozostałych trybunach zapanowała konsternacja. Nikt nie wiedział, o co chodzi. Docierały sprzeczne wieści. Jedne mówiły o tym, że to prowokacja kibiców innych klubów, m.in. Arki Gdynia, czyli lokalnego rywala. Inne informowały o kibicach z Macedonii. Najbardziej prawdopodobne, że chodziło o wewnętrzne porachunki gdańskich kibiców. Wcześniej doszło do spięcia w pubie stadionowym T29. To, co działo się później na trybunach, miało być tego konsekwencją. Pod sektor kibiców podbiegli nawet piłkarze Lechii, aby zaprowadzić spokój i przemówić im do rozsądku. Mecz został przerwany na ponad pół godziny. W międzyczasie gdański klub wydał komunikat, potępiający takie zachowanie. Ostatecznie mecz został wznowiony, jednocześnie arbiter zastrzegł, że każdy kolejny incydent skończy się walkowerem przyznanym Akademiji Pandev oraz wysoką karą fi nansową dla gospodarzy.
Aleksandar Vuković widzi w Legii kandydata do tytułu.
– Nie mam wątpliwości, że osoba Pawła jest gwarantem jakości. Wielokrotnie to udowodnił – mówi Vuković, który bardzo cenił i ceni tego gracza. Kiedy pytamy co się kryje pod słowem „jakość” najpierw zwraca uwagę na liczby. Na nich nie kończy. – Oprócz tego to świetna osoba, człowiek, który dba o atmosferę, dobre relacje w szatni. Potrafi młodego zawodnika, który jest w kryzysie, zaprosić na obiad. Ja o tym wiem, choć on może nie mieć świadomości, że do to mnie dotarło. To naprawdę cenne gesty, nie każdego na takie stać. Paweł jest po prostu bardzo dobrym człowiekiem i bardzo dobrym piłkarzem – ocenia były szkoleniowiec Legii. […] Czy Vuković zgadza się z tezą, że ponowne sprowadzenie Wszołka jest największym wzmocnieniem Legii? – Jego powrót, pozostawienie Josue i Barek Kapustka, gdy wróci do pełni sił po kontuzji. Ta trójka plus oczywiście cała reszta jest dużą siłą, sprawia, że Legia jest mocnym kandydatem na mistrza Polski – mówi odważnie Vuković.
Szkoci szykują się na mecz Legia – Celtic.
– Wiadomość o pożegnalnym meczu Boruca ucieszyła fanów Celticu. Pomimo że dawno nie było go w ich klubie, miłość nie ustała. Szansa na pożegnanie go przed emeryturą jest mile widziana – mówi w rozmowie z „PS” szkocki dziennikarz Ross Pilcher z „Daily Record Sport”. Pytany o kwestię wejściówek, dodaje: – Jeżeli Boruc faktycznie miał coś do powiedzenia przy ustalaniu ceny biletów, to wina powinna spaść na niego. Dla Szkotów to są wciąż tanie wejściówki w porównaniu do cen w naszym kraju. Tym bardziej że każdy, kto zapłacił już za lot i zakwaterowanie, na pewno znajdzie kilkanaście euro na bilet – twierdzi Pilcher. Termin i ceny wejściówek to niejedyne kontrowersje, które towarzyszą widowisku. Kibice obu drużyn nie pałają do siebie sympatią od 2014 roku i dwumeczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Szkoci byli faworytem, jednak Legia wygrała w Warszawie aż 4:1, a Ivica Vrdoljak zmarnował dwa rzuty karne. W rewanżu Wojskowi potwierdzili wyższość, zwyciężając 2:0. Ale w Edynburgu na murawie pojawił się Bartosz Bereszyński, który nie miał prawa wystąpić w tym meczu, bo był zawieszony za czerwoną kartkę, otrzymaną pół roku wcześniej. Ostatecznie Legia, zamiast wygrać 2:0, przegrała 0:3 i odpadła z LM. Nie pomogły odwołania, ani prośby. Celtic nie reagował, UEFA postąpiła zgodnie z regulaminem. – Szkotów już nie obchodzi, co się stało osiem lat temu. Żadne wydarzenie z przeszłości nie powinno zepsuć tak wspaniałej okazji do świętowania. Fani Celticu zjawią się w Warszawie sporą grupą, bo za swoim klubem podążają wszędzie. Będą też chcieli oddać hołd legendzie, jaką jest Artur. Mam nadzieję, że mecz nie zostanie przyćmiony sytuacjami pozastadionowymi – mówi „PS” Ryan McDonald, dziennikarz portalu „Football Scotland”.
Jak Michel Huff trafił do Radomiaka?
Dlaczego zdecydował się pan zaakceptować latem ofertę Radomiaka?
Zdecydowałem się odejść z Metalista Charków ze względu na wybuch wojny i latem przebywałem w Brazylii. Octavian Moraru (dyrektor sportowy Radomiaka – przyp. red.) zna mnie z Mołdawii, gdzie w latach 2015–17 odpowiadałem za przygotowanie fi zyczne Sheriff a Tyraspol. Spytał, czy nie chciałbym pracować w Radomiaku. Przekonał mnie ciekawą wizją tego klubu. Nie wahałem się długo, chciałem kontynuować pracę w Europie. Polska to ciekawy kraj, a Radomiak jest zespołem, który z roku na rok gra na coraz wyższym poziomie. Zainteresował mnie ten projekt, tym bardziej że w Radomiu jest kilku zawodników z Portugalii i Brazylii, co trochę przypomina mi sposób budowania Metalista. Choć tam w pewnym momencie było aż 13 piłkarzy z Ameryki Południowej!
Jest jakiś piłkarz, z którym pan pracował, który robił szczególne wrażenie?
W Metaliście zajmowałem się Papu Gomezem, który później błyszczał w Atalancie Bergamo, a dziś jest zawodnikiem Sevilli i występuje w reprezentacji Argentyny. Miał niesamowite podejście do treningów, w zasadzie codziennie chciał stawać się silniejszy. Taison imponował mi natomiast niesamowitą szybkością z piłką. Ciekawym zawodnikiem był Igor Smolnikow – boczny obrońca, reprezentant Rosji, który spędził wiele sezonów w Zenicie Sankt-Petersburg. Nie dość, że bardzo dużo potrafi ł zrobić z piłką, to jeszcze miał niesamowite wskaźniki sprintów na mecz. No i Clayton Xavier. Ten człowiek w Metaliście to był maestro.
A kto może być maestro Radomiaka?
Bardzo duże możliwości ma Roberto Alves, którego klub sprowadził latem ze Szwajcarii. Od razu widać, że to bardzo dobry piłkarz. W niedawnym sparingu z Arką Gdynia strzelił dwa ładne gole. Wierzę, że pokaże klasę w ekstraklasie. Ale ogólnie letnie okno w wykonaniu naszego klubu jest bardzo dobre. Szybko dołączyli do nas piłkarze, których mogę przygotować. Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy sukces.
Sportowy Rzeszów rośnie w siłę.
Rzeszów jest prężnie rozwijającą się stolicą województwa podkarpackiego. Jednak czy 200-tysięczne miasto stać na dwa silne kluby piłkarskie? Nie można zapominać, że wiodącym klubem jest Resovia, ale ta siatkarska. O sprawiedliwy podział środków w tej piłkarskiej są jednak na razie spokojni. – Miasto znakomicie radzi sobie w tej chwili z rozdzielaniem dotacji. Wiadomo, że każdy klub to odrębny byt. Czy awans Stali może być dla nas problemem? Podchodzimy do tego tematu absolutnie na chłodno. Mecz ze Stalą, Ruchem czy z Wisłą Kraków może dać te same ligowe punkty. Wiadomo, cała otoczka i klimat zapewne będzie elektryzujący. Dla naszych kibiców szykują się topowe spotkania z olbrzymią dawką emocji, w tym o potwierdzenie prymatu w mieście – odpowiada Bukała, który na rywalizację derbową ma nieco inne spojrzenie od dyrektora sportowego. – Czy to będą wyjątkowe mecze w Rzeszowie? Oczywiście! W ogóle cała pierwsza liga będzie bardzo barwna, doszły tak markowe zespoły jak Wisła Kraków czy Ruch Chorzów. Derby zawsze mają swoje prawa, podchodzimy do tego bardzo ambicjonalnie. Zawsze te mecze były obarczone emocjami i myślę, że podobnie będzie w tym sezonie – mówi Zabłocki. – Jeśli udałoby się nam podtrzymać dobry bilans meczów ze Stalą, bylibyśmy oczywiście bardzo szczęśliwi. Wszyscy zapewne pamiętają fi nał baraży w drugiej lidze, kiedy to awansowaliśmy po dramatycznych rzutach karnych. Rywal będzie żądny rewanżu.
fot. FotoPyK