Reklama

PRASA. Klich: Ludzie chyba nigdy nie będą zadowoleni z reprezentacji

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

23 czerwca 2022, 08:21 • 9 min czytania 51 komentarzy

Wywiady i raporty z klubów zdominowały czwartkową prasę. Mamy w niej między innymi dłuższą rozmowę z Mateuszem Klichem o reprezentacji Polski i Leeds United.

PRASA. Klich: Ludzie chyba nigdy nie będą zadowoleni z reprezentacji

Sport

Górnik Zabrze dopina rozmowy z Bartoschem Gaulem. W razie czego ma plan B.

Trwa jednak czekanie na to, kto faktycznie zastąpi trenera Urbana. Wczoraj informowaliśmy, że ma to być Bartosch Gaul. Jak dowiedzieliśmy się rozmowy są na finiszu, choć nie były łatwe. Dopóki nie ma złożonych podpisów na papierze, nie ma też oficjalnego komunikatu ze strony Górnika, na który wszyscy czekają. Zabrzanie rozmawiali z kilkoma szkoleniowcami, w tym z Mirko Slomką, który w przeszłości prowadził kilka klubów Bundesligi, żeby wymienić przede wszystkim Hannover 96 (169 meczów w roli szkoleniowca), Schalke 04 (108 spotkań) czy Hamburger SV i Karlsruher SC. Z doświadczonym trenerem rozmawiał prezes Arkadiusz Szymanek, ale ostatecznie zdecydowano się postawić na Bartoscha Gaula. Kto to taki? Za zachodnią granicą, przynajmniej gdy zasięga języka u ludzi z branży z Niemiec, nie jest osobą znaną. Nie może być inaczej, skoro ma dopiero 34 lata. Prowadził młodzież w Schalke 04, a od 2018 roku nieźle radzi sobie w rezerwach 1.FSV Mainz 05. To jednak dopiero czwarty poziom rozgrywkowy. Kilka miesięcy temu był przymierzani do roli trenera w Schalke, tak jak zresztą Kosta Runjaic, ale nic z tego nie wyszło. Teraz ma pracować w ekstraklasie, a czy tak rzeczywiście będzie, pokażą najbliższe godziny. Jeśli rozmowy z Gaulem utknęłyby, a obie strony nie doszły do porozumienia, to – jak mówi nam prezes Szymanek – klub ma plan B.

Patryk Makuch powoli przyzwyczaja się do Cracovii.

Reklama

Po pierwszych 45 minutach spędzonych przez nowego napastnika na boisku trener Cracovii nie chciał formułować daleko idących wniosków. – Szkoda, że Patryk nie zakończył fajnej akcji bramką – powiedział po sparingu Jacek Zieliński. – Bo to było przyjęcie piłki, które znamionowało klasę. Skończył wolejem, szkoda, że nie było gola, ale z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Szkoleniowiec „Pasów” ma pomysł na funkcjonowanie nowego zawodnika w krakowskim zespole, w którym ma dominować gra kombinacyjna. – Pasuje mi to, bo jestem takim napastnikiem, który lubi szukać gry – zapewnia piłkarz pozyskany z Miedzi Legnica. – Gdy mam blisko siebie dwie „dziesiątki” to zawsze to ułatwia sprawę, bo można rozgrywać piłkę w trójkącie. Oczywiście potrzeba jeszcze czasu na złapanie automatyzmów, ale sądzę, że w każdym meczu będzie coraz lepiej. Jestem typem napastnika, któremu ciężko być przyspawanym do pozycji typowej „9” w polu karnym. Szukam gry, lubię ją czuć. Wtedy czuję się bardziej skoncentrowany, przygotowany, a swoboda tylko mi pomaga w dobrym adaptowaniu się do gry.

40 lat po meczu z Peru “Sport” wspomina nas sukces na MŚ.

Pierwszego gola strzelił ten, który nieraz ratował nam skórę. Nieżyjący już niestety Włodzimierz Smolarek w 60 występach miał ledwie 13 trafień, ale jak ważne były to bramki! Choćby jak ta zdobyta na Estadio Riazor w La Corunie. Wypuszczony w bój przez Kupcewicza nie dał szans doświadczonemu Ramonowi Quirodze. To, co stało się po tym golu, można porównać tylko do słynnego półfinału MŚ 2014 pomiędzy Brazylią a Niemcami, który skończył się wynikiem 1:7. W niecały kwadrans strzeliliśmy 4 gole, żeby w 76 minucie – po trafieniu rezerwowego Włodzimierza Ciołka – prowadzić już pięcioma golami! – Klepa, wrzutka, pięta, uderzenie pod poprzeczkę… Przy moim golu bramkarz wyszedł na 20-30 metr, a ja posłałem mu takiego rogalika, że nie miał żadnych szans. To było coś! – wspominał Grzegorz Lato, dla którego był to 99. mecz w kadrze (potem jak w przypadku Kazimierza Deyny doszło do weryfikacji tych gier). – Jak się worek rozwiązał, to jedna bramka była ładniejsza od drugiej – dodawał Boniek, który zdobył gola na 3:0. Ostatecznie skończyło się na wygranej 5:1, jednej z najwyższych w historii naszych występów w finałach MŚ i 1. miejscu w grupie przed Italią, która na koniec zaliczyła trzeci remis, tym razem z Kamerunem 1:1. 

Artur Skowronek przyznał, że Wisła Kraków chce zakontraktować stopera.

Reklama

Ile wolnych miejsc w kadrze pierwszego zespołu Zagłębia jeszcze pozostało?

– Chcemy pozyskać jeszcze jednego zawodnika, środkowego obrońcę. Na tym się skupiamy i tak to sobie wyobrażamy, ale nigdy całkowicie się nie zamykamy.

Czyli okienko poszło sprawnie?

– Na tym nam zależało, by szybko podejmować decyzje i reagować na to, czego potrzebuje drużyna. Rozmowy z zawodnikami zaczynaliśmy wcześnie, z jednym cały czas rozmawiamy (z Michałem Kojem, ostatnio występującym w Koronie Kielce – dop. red.). Mam nadzieję, że skończy się to pozytywnie.

Słowo o nowych twarzach, za którymi pierwszy występ w Zagłębiu?

– Marek Fabry… Pierwsza połowa była ciężka, stykowa, z mniejszą liczbą sytuacji, dlatego trudno napastnika ocenić. Ale taktycznie jest poukładany, trzyma centrum pola karnego, wie, jak zachować się w ustawieniu bazowym i wysokim pressingu. Odbieram go pozytywnie. Sebastian Bonecki daje wsparcie w środku pola, z Michałem Masłowskim wnoszą dużą wartość, to doświadczony piłkarz i na pewno nam pomoże. Maksymilian Rozwandowicz to zawodnik, którego ta drużyna potrzebowała, by złapać równowagę. To typowy defensywny pomocnik. Dobrze czuje się zarówno w powietrzu, jak i rozegraniu. To był taki element, którego mocno nam brakowało.

Raków II awansował do 3. ligi. W barażu pokonał rezerwy GKS-u Tychy.

– Na pewno mieliśmy w zespole wielu zawodników, którzy ciągnęli naszą grę – dodaje trener częstochowian. – Można zacząć od kapitana Przemka Oziębały i nie można zapomnieć o Piotrze Malinowskim, a zaraz po nich jednym tchem wymienić przynajmniej dziesięciu kolejnych piłkarzy. Doświadczeni Michał Czekaj, Hubert Tylec, Przemek Mizgała oraz młodsi zawodnicy, jak: wychowanek Dawid Danilczyk, Bartek Chłód, który w Tychach strzelił bardzo ważną bramkę oraz juniorzy, bo Mateusz Niedziałkowski jest z rocznika 2004, a także nasi obcokrajowcy Pedro Vieira i Adrian Balboa oraz inni dawali temu zespołowi jakość. Najważniejsze, że nie było jednego nazwiska, które wyrastałoby ponad inne, bo dzięki temu to połączenie, a właściwie dobre zbilansowanie doświadczenia i młodości, przyniosło efekt. Jeżeli miałbym już mówić o jednym nazwisku, które odegrało najważniejszą rolę w tym sukcesie, to wskazałbym na dyrektora Akademii Raków, Marka Śledzia. On chyba najbardziej wierzył w ten awans. Postawił na ten zespół i stwarzał warunki do realizacji naszego celu. Wiarą potrafił też zarazić wszystkich pracowników klubu i stworzyliśmy monolit, który teraz może się cieszyć z sukcesu.

Super Express

Krótka historia Jakuba Kiwiora.

Kuba też miał swój charakterek – mówi Berger. – Był na przykład bardzo punktualny. Jeżeli spóźnił się choćby o minutę na trening, już nie chciał wejść na boisko. Uparł się, koniec i kropka. Czasem obserwowałem za siatką „walkę” taty, aby namówić Kubę do wzięcia ud z i a ł u w treningu – uśmiecha się. K i w i o r szybko robił postępy. – Rozwijaliśmy chłopaków systemem turniejowym – przypomina jego były szkoleniowiec. – Z reguły był najmłodszy w tych imprezach. Grał więc w nieco krótszym wymiarze czasowym, choć on sam… chciał więcej. Był bardzo zaangażowany, a szybkościowo dorównał starszym.

Przegląd Sportowy

Mateusz Klich w rozmowie z “PS”. 

Słowo o reprezentacji, z którą zapewne wybierze się pan na mistrzostwa świata do Kataru. Ma pan coś do udowodnienia?

Trudny temat, bo z gry reprezentacji kibice chyba nigdy nie będą zadowoleni. Z tego, jak gramy, jak każdy z nas spisuje się indywidualnie. Ludzie patrzą wyłącznie przez pryzmat wyników.

Możesz grać byle jak, obyś wygrał 1:0?

Tak. Mam nadzieję, że uda nam się coś osiągnąć w MŚ, a każdy z nas zagra magicznie i może wtedy nie będzie narzekań? Stworzenie silnej reprezentacji nie jest proste, bo ograniczają ją terminy. Często spotykasz się chwilę przed meczem i grasz. To nie klub, w którym masz czas na wdrożenie stylu, korekty. Nie sądzę, by w kadrze coś się zmieniło. Wygrywasz? Jesteś super. Jeżeli poniesiesz porażkę – beznadziejny.

Po ubiegłym sezonie z klubu odszedł trener Marcelo Bielsa, architekt sukcesów Leeds w ostatnich latach. Przy nim dojrzewał pan piłkarsko, z nim awansowaliście do Premier League. Dużo zawdzięcza pan Argentyńczykowi?

Jasne. Prawdopodobnie każdy z nas, piłkarzy Leeds przeżył najlepsze chwile w karierze i stał się lepszym zawodnikiem. Ze mnie i z każdego z nas Bielsa wyciągnął 130 procent. Nie tylko ja byłem w szoku, że tak dobrze potrafi ę grać w piłkę. Śmieję się, bo choć dziwnie mogą brzmieć te słowa, są prawdą. Nie zawsze z trenerem Bielsą było sielankowo. To niesłychanie wymagający szkoleniowiec. Zdarzało się, że człowiek czołgał się ze zmęczenia do domu. Fizycznie i mentalnie bywałem wykończony, ale lepszych momentów było znacznie więcej.

Joachim Marx o transferze Adama Buksy.

– Jedni narzekają, że Buksa przyszedł tutaj z Ameryki, inni go bronią i wskazują, że w MLS miał dobre statystyki i może być jak Frankowski, który też tu trafi ł z USA. Więcej jest głosów, z których wynika, że transfer Adama jest pozytywnie odbierany – dodaje Marx. W zeszłym sezonie Frankowski spisywał się dobrze. Strzelił sześć goli, dołożył do tego pięć asyst w Ligue 1, mimo że występował jako wahadłowy pomocnik. To od niego rozpoczął się powrót do polskich tradycji, których symbolem jest Marx. Za jego czasów trwała pierwsza polska era w tym klubie i to on jest najskuteczniejszym Polakiem w historii Lens w Ligue 1 (34 bramki). Czy w jego ślady pójdzie Buksa? – Wysoki napastnik jest Lens potrzebny, bo drużyna najczęściej gra jednym zawodnikiem w ataku, choć czasem zdarza się, że dwoma. Zespół wykonuje dużo dośrodkowań i potrzebuje zawodników do wykończenia akcji – tłumaczy.

Christian Gytkjaer opowiada o Monzy.

Nie mogę nie zapytać o postać waszego właściciela Silvio Berlusconiego oraz Adriano Gallianiego, który pełni funkcję prezesa. Obaj byli twórcami potęgi AC Milan. Do tego Berlusconi jest bardzo kontrowersyjną postacią. Jakie ma pan doświadczenia i relacje z byłym premierem Włoch?

Jestem w klubie od dwóch lat i nie mogę powiedzieć złego słowa. To osoby, które znakomicie znają się na swojej profesji i wiedzą, jak budować zespół piłkarski. W przeszłości wiele razy widzieliśmy szefów klubów, którzy wydawali pieniądze, ale kompletnie nie orientowali się w realiach. Nie wiedzieli, jak to wszystko poukładać, na jakiego trenera postawić czy jakich zawodników sprowadzić. Obaj mają niesamowite doświadczenie z Milanu i będąc zawodnikiem, da się to odczuć. Pieniądze są zawsze na czas, a osoby, które pracują dookoła klubu, mają odpowiednie doświadczenie i wiedzą, co robić. To pozytywnie wpływa na piłkarzy. Mają oni świadomość, że wszystko jest pod kontrolą, dzięki czemu można skoncentrować się tylko na piłce. Nie mam wątpliwości, że nie bylibyśmy w stanie awansować do Serie A bez Berlusconiego i Gallianiego. Inwestują swoje pieniądze i stworzyli odpowiedni zespół. Są ogromną częścią tego sukcesu.

Berlusconi ma ambitne plany wobec klubu. Po awansie mówił o walce i zdobyciu scudetto. Jak w zespole do tego podchodzicie?

Można go tylko podziwiać, że wciąż ma tak wysokie ambicje. Przez 30 lat w Milanie nigdy nie myślał o tym, by zwolnić. Za nim cały czas trzeba nadążać. Nakłada w ten sposób pewną presję, ale każda taka deklaracja jest poprzedzona konkretnymi działaniami. Nieustannie chce mocno inwestować w klub i to nie kończy się na słowach. Po tylu latach jest wciąż głodny sukcesów i bardzo ambitny. Jeśli w kolejnych latach nie udałoby się nam osiągnąć postawionych celów, to nie wiem, co będzie… Ale z pewnością któregoś dnia to stanie się faktem. Zazwyczaj tak to się właśnie kończy.

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Były piłkarz Jagi chwali drużynę. “Jestem zaskoczony, że to wygląda aż tak dobrze”

Antoni Figlewicz
0
Były piłkarz Jagi chwali drużynę. “Jestem zaskoczony, że to wygląda aż tak dobrze”

Komentarze

51 komentarzy

Loading...