Poniedziałkowa prasa to sporo ligowych impresji po weekendzie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dlaczego kluby przegrywają z agentami? – pyta Dariusz Dziekanowski.
Wciąż niestety wśród właścicieli górę biorą ambicje awansu do pierwszej trójki ekstraklasy i start w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Konferencji Europy, chociaż wiadomo, że szanse na wejście do fazy grupowej są minimalne. Rzadkością jest głos rozsądku, taki jak ten z ust przywołanego powyżej Jana Urbana: „Od początku powtarzałem nie tylko zawodnikom, ale i zarządowi klubu, że celem Górnika powinno być spokojne utrzymanie się w ekstraklasie i stawianie na młodzież, przygotowanie jej do gry w pierwszym zespole”. Szkoda, że wielu trenerów płaci cenę za to, że właściciele stawiają przed nimi nierealne cele. Trzeba przyznać, że jak na razie to jesteśmy na takim etapie, że awans do fazy grupowej europejskich rozgrywek jest efektem przypadku, a nie owocem długofalowej pracy u podstaw. Często te niezdrowe ambicje i wizja gry w eliminacjach powodują, że w szwach pękają finansowe podstawy. Co gorsza, zdarza się to w klubach, w których te finansowe podstawy są oparte na publicznych pieniądzach. Dlatego też, moim zdaniem, priorytetem powinno być zapewnienie finansowej płynności dzięki transferom i przychodom z dnia meczowego. Kibice chętniej przyjdą na stadion, jeśli w drużynie grać będą wychowankowie, którzy utożsamiają się z klubem. Bonusem będzie oczywiście to, jeśli do zespołu dołączy się jakieś znane nazwisko, ale nie powinno to być kluczowym założeniem.
Bartosz Bosacki komentuje grę Lecha Poznań.
Czy brak Joao Amarala w składzie Lecha był zauważalny?
Patrząc tylko na wynik, to nie. Ten sezon jest Amarala, zresztą on sam wypowiadał się, że nigdy nie czuł się tak dobrze. Z jednej strony szkoda, że nie zagrał z powodu kontuzji. Z drugiej – obecnie Lech ma bardzo szeroki skład. Trener Maciej Skorża dysponuje piłkarzami, którzy mogli go zastąpić. Wiązało się to ze zmianą pierwotnej taktyki na ten mecz. Fajnie, że przyniosło to świetne efekty.
Czy Lech ma obecnie dwóch klasowych graczy na każdą pozycję?
Myślę, że tak. Dzisiejszy skład Lecha jest mocny. Nie chcę klasyfikować nikogo według pozycji. Uważam, że poszczególni zawodnicy są dobrze wykorzystywani. W zeszłym sezonie Amaral chciał odejść, bo nie grał, a dziś jest wiodącą postacią. Tiba jest dobrym piłkarzem, ale jesień miał w kratkę. Dobrze, że trener Skorża ma z kogo wybierać. Trzeba przyznać, że dobrze mu to wychodzi.
Karol Niemczycki chwali trenera Jacka Zielińskiego.
W końcówce spotkania z Lechem (3:3) i w meczu z Lechią dobrze wyglądaliście fizycznie. Czujecie się mocni pod tym względem na tle dotychczasowych rywali?
Tak. Czujemy i nie jest to przypadek. W okresie zimowym bardzo mocno pracowaliśmy nad tym, żeby wytrzymałość i parametry fizyczne były na jak najwyższym poziomie. Widać, że dało to efekty.
Jak porównuje pan okres przygotowawczy pod wodzą Jacka Zielińskiego do poprzednich obozów, gdy trenerem Pasów był Michał Probierz? Co się pana zdania zmieniło?
Wydaje mi się, że tym razem trenowaliśmy zimą po prostu mądrzej. Gdy porównuję okresy za obu trenerów, zaobserwowałem taką różnicę, że tej zimy każda jednostka byłą dedykowana poprawie danej cechy motorycznej i każdy piłkarz trenował z określonym celem. Mamy nowych specjalistów, którzy dobrze współpracowali ze sztabem i było to bardzo mądrze zaplanowane. Stąd efekty, które teraz możemy zaobserwować. Nie było w tym jakiegoś szaleństwa, ale trenowaliśmy rozsądnie i teraz to procentuje. Oprócz dobrego warsztatu trener Zieliński wnosi właśnie dużo mądrości. Jest dużo opanowania i spokoju, ale kiedy potrzeba, trener krzyknie i jest dyscyplina w zespole.
Mateusz Lis opowiada o grze i życiu w Turcji.
Polubił pan życie w metropolii? Izmir ma cztery miliony mieszkańców.
Z tego co wiem, to cztery miliony były dwa lata temu. Teraz mieszkańców jest jeszcze więcej. Miasto jest świetne, a latem to już w ogóle… Turcy są bardzo życzliwi, jedynie na drogach panuje wariactwo.
To akurat zauważyliśmy w Belek.
Moja Natalia dopiero po pół roku wsiadła do auta. Bo trąbią, wszędzie trąbią. Robią to, gdy widzą, że ktoś jedzie niepewnie. Nie po to, żeby cię wkurzyć, tylko chcą cię ostrzec, że jadą. Taką mają kulturę jazdy. Już wiem, w jakich godzinach nie jeździć do centrum, kiedy jest tam tłum. Turcję znałem wcześniej jedynie z perspektywy zimowych obozów, na jakie przylatywałem z Polski. Z czym się kojarzyła? Bazary, takie rzeczy.
A propos bazaru, to w przewodniku czytałem o tym z Izmiru: „Bazar Kemeralti składa się łącznie z 15 tysięcy miejsc pracy rozmieszczonych na obszarze 5 kilometrów, w wyniku czego jest największą przestrzenią handlową na świeżym powietrzu na świecie”.
Byliśmy z narzeczoną na mniejszym bazarze. Czasem pójdę też z rodzinką, kiedy nas odwiedzi. Zazwyczaj wracają z pełnymi siatkami, fajne rzeczy tam wyrwali. I tanie. Ostatnio z turecką walutą było kiepsko i był moment, w którym jedno euro kosztowało 20 lirów. Ojciec Natalii kupił dziesięć par spodni. Normalnych, fajnych z sieciówki LC Waikiki. W przeliczeniu na polskie wydał 200 złotych. Obkupił się ładnie.
Przed wyjazdem do Izmiru przestrzegano pana, że od czasu do czasu to miasto dotyka trzęsienie ziemi?
Można powiedzieć, że mieszkańcy już do tego się przyzwyczaili. Tych mniejszych wstrząsów jest więcej. Byłem na treningu, gdy zadzwoniła do mnie Natalia, że siedziała z teściem na kanapie i coś poczuli.
A pan poczuł inflację w Turcji, która wyniosła ponad 30 procent?
Dla obcokrajowców, jeśli chodzi o koszty utrzymania, jest teraz w Turcji tanio. My zarabiamy w euro. To chłopaki z Turcji dostali po tyłku, bo oni zarabiają w lirach. Po tym, jak zaczęły się kłopoty z ich walutą, narzekali, co to dla nich oznacza. My generalnie z wyjazdu do Turcji jesteśmy z rodziną bardzo zadowoleni, choć nie ukrywam, że przed transferem wahaliśmy się z Natalią.
Dlaczego?
Na pewno bardzo chciałem odejść. Zagrałem dobry sezon w ekstraklasie, nastawiłem się, żeby to wykorzystać i spróbować w zagranicznym klubie.
To w czym problem?
Był początek sierpnia, do zamknięcia okna pozostał miesiąc i na stole miałem jedną ofertę z Turcji. Rozmawiałem z agentami, czy może zaczekać. Wiem, że były zapytania z Serie B, może coś pojawiłoby się z Serie A. Ale może… Wie pan, jak to jest w życiu. Odrzuciłbym ofertę z Altay, później nic ciekawego by się nie pojawiło i zostałbym w Wiśle. Odpukać jakaś kontuzja, a może zakopałbym się w ekstraklasie. Nic jej oczywiście nie ujmuję, tylko zostałbym w Polsce i może straciłbym okazję na wyjazd. Nie wiem, co byłoby w tym sezonie. Widzimy, że Wisła rewelacyjnych wyników nie ma.
SPORT
Michał Zichlarz ma zastrzeżenia do sposobu budowania kadry Wisły Kraków.
Czy ta armia zaciężna w Wiśle będzie chciała umierać za klub? Oby tak było, ale nikomu nie podoba się takie budowanie klubu na samych zagranicznych graczach, kiedy te proporcje pomiędzy naszymi, polskimi zawodnikami, a obcokrajowcami tak są zachwiane, jak ma to miejsce w przypadku krakowskich klubów. Pamiętamy jeszcze przecież Cracovię trenera Probierza z 10 obcokrajowcami w składzie. Teraz, za trenera Jacka Zielińskiego trochę się to tam zmienia. I dobrze. Nie żebym miał coś przeciwko zagranicznym graczom, bo przecież wielu z nich wnosi coś do naszych drużyn, ale też cały czas musimy zważyć, gdzie jesteśmy w europejskiej piłce, na którym miejscu ekstraklasa jest notowana. To odległa dopiero 28. pozycja w rankingu UEFA, a takimi działaniami, takim spędem obcokrajowców, jak to ma miejsce w Wiśle Kraków teraz, to naprawdę niewiele da się zrobić i zmienić…
Czy piłkarze Zagłębia Sosnowiec protestowali podczas obozu w Turcji?
W miniony piątek piłkarze z Sosnowca mieli rozegrać mecz kontrolny z rosyjskim Kamaz Nabierieżnyje Czełny. Kilkanaście godzin potem opinię publiczną obiegła wiadomość, że do meczu miało nie dojść z powodów pozasportowych, a konkretnie odmowy wyjścia na boisko przez piłkarzy Zagłębia. Wieści te zbiegły się z informacją przekazaną przez hokeistów z Sosnowca, którzy podczas ostatniego meczu poinformowali o zaległościach klubu i brakach w sprzęcie. Przypomnijmy, że hokeiści i piłkarze to jeden organizm, a konkretnie spółka Zagłębie Sosnowiec, w skład której wchodzą obie sekcje. Klub w specjalnym komunikacie odniósł się do informacji przekazanych przez hokeistów, potwierdzając, że zaległości faktycznie mają miejsce. Kolejne wieści z klubu dotyczyły sprawy odwołanego sparingu.
„Drużyna miała zaplanowane trzy spotkania sparingowe. Pierwsze z nich nie odbyło się z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. Sztab szkoleniowy zareagował błyskawicznie i znalazł innego rywala (FK Liepaja), z którym zespół spotkał się dzień później. Gra została jednak przerwana (gradobicie) i niedokończona. Zagłębie miało przed sobą jeszcze dwa mecze – z FK Aktobe oraz FK Orenburg. Sztab szkoleniowy chcąc maksymalnie wykorzystać czas porozumiał się z rosyjskim klubem Kamaz Nabierieżnyje Czełny. Drużyny miały zmierzyć się ze sobą w piątek o godz. 11.00 czasu tureckiego. W kolejnych dniach doszło jednak do kilku kontuzji w naszym zespole. Przed meczem z FK Orenburg (czwartek godz. 18.00) trener Artur Skowronek miał do dyspozycji 16 zawodników (w tym trzech bramkarzy). W związku z zaistniałą sytuacją zaplanowane kilkanaście godzin później spotkanie z Kamazem Nabierieżnyje Czełny zostało odwołane. Pojawiające się w mediach informacje sugerujące odwołanie sparingu w ramach protestu piłkarzy są nieprawdziwe” – brzmi komunikat klubu.
SUPER EXPRESS
Były trener kadry Ukrainy i Dnipro, Myron Markewycz o Jewhenie Konoplance, którego wzięła Cracovia.
– Pracował pan z nim w reprezentacji Ukrainy i Dnipro. Jak pan go wspomina?
– W 2010 r. powołałem go do kadry. Od razu zaczął strzelać gole. Później byliśmy razem w Dnipro. Strzelił gola z Ajaksem, w półfinale w Napoli dał to słynne podanie do Jewhena Selezniowa i mogliśmy zagrać z Sevillą w finale Ligi Europy 2015 w Warszawie. Bardzo wiele dobrego wtedy dla nas zrobił. Miał wiele dobrych meczów. Gdy był w dobrej formie, to sam mógł wygrać mecz.
– Za co pan go ceni najbardziej?
– Jest szybki, ma bardzo dobrą prawą nogę i świetne podanie. Powtórzę: u mnie grał bardzo dobrze. Byłem z niego zadowolony. On pomagał mnie, a ja jemu. To normalny chłopak, profesjonalista. Myślę, że będzie gwiazdą ligi. O ile będzie zdrowy i w formie.
Fot. Newspix