– Słyszę, że jeśli chodzi o powrót Adama Nawałki, szef PZPN nabrał pewnych wątpliwości. Między innymi takich, że były selekcjoner postawi na swoich „starych, dobrych” wybrańców, z którymi w końcu nie tak dawno współpracował – twierdzi Radosław Kałużny w „Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd prasy.
Sport
„Sport” wybrał piłkarza roku. Niespodzianka – to Robert Lewandowski.
Przez ostatnie kilkanaście lat tylko Luce Modriciowi udało się zdetronizować Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo w zgarnięciu miana najlepszego piłkarza Europy. Duopol obu panów trwa bowiem od 2008 roku. „France Football” i FIFA zdążyły połączyć swoje nagrody, potem znowu je rozdzielić, ale i tak trafiały one ciągle do Argentyńczyka i Portugalczyka. Chorwat przerwał ten ciąg na moment w 2018 roku, co było efektem głównie wicemistrzostwa świata. Szansa na drugie przełamanie dominacji była w 2020 roku. Lewandowski zdobył tytuł piłkarza roku FIFA i był pewniakiem również do zgarnięcia Złotej Piłki „France Football”. Francuzi jednak… zrezygnowali z jej wręczenia, tłumacząc się pandemią koronawirusa. Polak jednak nie zwalniał. W 2021 roku również strzelał jak szalony, zdobył więcej bramek niż kiedykolwiek i wszyscy wierzyli w to, że tym razem „Ballon d’Or” trafi w jego ręce. Nic z tego. Niewielką różnicą głosów lepszy okazał się triumfator Copa America, Lionel Messi, a werdykt ten podzielił świat na pół. Co prawda „Lewy” jeszcze może wygrać nagrodę FIFA, ta zostanie wręczona 17 stycznia, ale nie będzie już – jak Modrić – tym, który sięgnie i po jedno, i po drugie trofeum. Nie zmienia to rzecz jasna faktu, że jeszcze żaden Polak nie był nigdy tak wysoko w plebiscycie „France Football”, który cieszy się największym prestiżem i to aż od 1956 roku. Na podium dwukrotnie znaleźli się jedynie Kazimierz Deyna (1974) i Zbigniew Boniek (1982), ale oni zajmowali „tylko” trzecie miejsca.
A kto na kolejnych miejscach? Piotr Zieliński i Łukasz Fabiański.
Drugie miejsce Piotra Zielińskiego – podobnie, jak triumf „Lewego” – również było do przewidzenia i „Zielu” na tej lokacie znalazł się zdecydowanie, z dużą przewagą nad trzecim zawodnikiem. Gracza Napoli doceniono przede wszystkim za występy w klubie. Pochodzący z Ząbkowic Śląskich piłkarz miał udaną rundę wiosenną, a jesienią tego sezonu w Serie A utrzymał ważną rolę, jaką odgrywa w Neapolu – czołowej drużyny włoskiej ekstraklasy, która prowadziła nawet w tabeli. Dorobek Zielińskiego z bieżących rozgrywek to 5 goli i 5 asyst. To również zadecydowało, że Czytelnicy właśnie jemu przyznali drugie miejsce. Jesteśmy jednak przekonani, że gdyby „Zielu” lepiej grał w reprezentacji, na co go stać i czego bardzo chcemy, to jego strata do Lewandowskiego byłaby mniejsza. Trzecie miejsce Łukasza Fabiańskiego to najlepszy dowód na to, kogo kibice uważają za najlepszego polskiego bramkarza. „Fabian” od lat plasuje się w czołówce naszego plebiscytu i Wojciecha Szczęsnego pokonał w minionym roku bardzo, ale to bardzo wyraźnie. Zdobył niemal dwa razy więcej punktów od byłego kolegi z reprezentacji i tym bardziej szkoda, że zrezygnował z występów w narodowych barwach. Jednocześnie głosujący dali takim wyborem wyraźny znak Paulo Sousie, który przecież mianował Szczęsnego pierwszym bramkarzem reprezentacji.
Górnik Zabrze zapowiada rozmowy z kluczowymi zawodnikami w sprawie przedłużenia kontraktów.
Kibiców jedenastki z Zabrza u progu przygotowań najbardziej interesuje sprawa transferów. Dużej grupie piłkarzy kończą się w czerwcu kontrakty. Z Erikiem Janżą udało się przedłużyć umowę o dwa lata, a jak wygląda to w przypadku pozostałych graczy?
– Jeśli chodzi o kluczowych zawodników, jest to spora grupa, ale nie do wszystkich chcę się odnosić, bo to kwestia oceny, z którymi będziemy się chcieli dalej związać. Na przykład nie ma możliwości, by został u nas Adrian Gryszkiewicz. Chce wyjechać za granicę i jest bardzo zdeterminowany, by to zrobić. Podobnie ma się sprawa z Przemkiem Wiśniewskim, chociaż trwają z nim rozmowy i nic nie jest jeszcze ostatecznie przesądzone. Nam na jego pozostaniu zależy. Czekamy na kontakt z menedżerem, więc nie chcę przesądzać ani w jedną, ani w drugą stronę.
A jak wygląda sytuacja z najlepszym strzelcem drużyny Jesusem Jimenezem?
– To kolejny z kluczowych graczy, któremu kończy się umowa. Klub przedstawił mu swoją ofertę finansową, jak na warunki Górnika atrakcyjną, natomiast wiemy, że oferty, które trafiają do tego piłkarza, są na takim poziomie, że nie jesteśmy mu w stanie takich pieniędzy zaoferować.
A jak wygląda sytuacja z Luksem Podolskim? Mistrz świata z 2014 roku też podpisał z Górnikiem umowę na rok, czyli do końca czerwca 2022.
– Jestem umówiony z nim na spotkanie. Ma się ono odbyć 7 stycznia.
A Bartosz Nowak?
– To też kluczowy zawodnik i na pewno też będziemy robić wszystko, żeby u nas został.
Skra Częstochowa planuje transfery.
Ponieważ przyjście Krzysztofa Ropskiego poprzedziła sprzedaż Marcina Stromeckiego do GKS-u Katowice, można stwierdzić, że pod względem liczby zawodników w szatni Skry nic się nie zmieniło. Wszystko wskazuje jednak na to, że niebawem dojdą do składu nowi skrzydłowi oraz boczny obrońca. Natomiast w temacie „odchodzą” jest duży pytajnik. Coraz głośniej w Częstochowie stawia się bowiem pytanie: w którym klubie wiosną grał będzie wypożyczony z Rakowa Oskar Krzyżak, środkowy obrońca zbliżający się do 20. urodzin. – Oskar ma za sobą udaną rundę jesienną – przypomina prezes Skry Artur Szymczyk. – Był naszym podstawowym obrońcą. Grał w młodzieżowej reprezentacji Polski. Patrząc z naszego punktu widzenia, idzie u nas dobrą drogą i liczymy, że wiosną też będzie filarem naszej defensywy. Jego dobra gra została jednak zauważona także w Rakowie. Liczymy się więc z tym, że w styczniu sztab szkoleniowy jego macierzystego klubu będzie mu się chciał przyglądnąć. Możliwości są więc dwie,. Abo po okresie przygotowawczym Krzyżak dołączy do Rakowa, albo wróci do nas, żeby dokończyć okres wypożyczenia.
Super Express
Nic nowego ze świata piłki.
Przegląd Sportowy
Według „Przeglądu Sportowego” Andrij Szewczenko, który dwa miesiące temu objął Genoę, może zostać selekcjonerem polskiej kadry. PZPN miałby spróbować wykupić trenera.
Pomysł na pierwszy rzut oka wydaje się mało realny, ale według naszych informacji szef polskiej piłki nie chce go łatwo porzucać. Jeżeli faktycznie byłaby szansa na zaangażowanie takiego trenera, władający tak jak on językiem rosyjskim Kulesza byłby skłonny nawet dłużej poczekać, a w marcowym barażu o awans na mundial postawić na kogoś innego. Z drugiej strony, perspektywa występu Biało-Czerwonych w Moskwie pod komendą trenera z Ukrainy działa na wyobraźnię. Wiadomo, że FIFA i UEFA starannie unikają sytuacji – z uwagi na napiętą sytuację polityczną i aneksję Krymu – w której Ukraińcy mieliby rywalizować z Rosją. Nie dotyczyłoby to oczywiście trenera prowadzącego Polaków w starciu na Łużnikach, ale za jego sprawą temperatura starcia wyraźnie by wzrosła. […] Znaczącą przeszkodą w zatrudnieniu przez prezesa Kuleszę Szewy wcale nie muszą być warunki fi nansowe, ale fakt, że od listopada Ukrainiec jest trenerem Genoi (objął już zespół będący na 18. miejscu i na razie nie zmienił pozycji drużyny). Szewczenko musiałby więc obejść się z włoskim klubem w podobny sposób, co dezerterujący Paulo Sousa z reprezentacją. Różnica jest jednak bardzo istotna. O ile Flamengo kompletnie zignorowało pracodawcę Portugalczyka, a o rozwiązanie kontraktu wystąpił on sam, o tyle PZPN mógłby podjąć z Włochami dyskretne negocjacje w sprawie wykupu szkoleniowca. Lub ewentualnie cierpliwie czekać na przykład do końca sezonu i wtedy wrócić do rozmów.
Kulesza zaczyna wątpić w Nawałkę? Tak uważa Radosław Kałużny.
A co słychać w temacie wyboru nowego selekcjonera?
Słyszę, że jeśli chodzi o powrót Adama Nawałki, szef PZPN nabrał pewnych wątpliwości. Między innymi takich, że były selekcjoner postawi na swoich „starych, dobrych” wybrańców, z którymi w końcu nie tak dawno współpracował. Przywiązanie szkoleniowców do nazwisk i słabość wobec nich nie jest czymś nowym, więc – hipotetycznie – obawy prezesa mogą wynikać z faktu, że Nawałka postawi na Arkadiusza Milika, a – nie powiedzmy – na Karola Świderskiego. Kolejna sprawa, wśród obecnych kadrowiczów jest na przykład Kamil Glik, który bardzo chłodno, rozgoryczony rozstawał się z Nawałką, dosłownie chwilę po tym, jak odpadliśmy z mistrzostw świata w Rosji. Glik jest niesłychanie ważnym punktem kadry i ciekawe, jak czułby się po ponownej nominacji byłego selekcjonera. A idąc dalej, jak odebraliby ją obecni i byli zawodnicy Lecha Poznań, ostatniego miejsca pracy, w którym Nawałka mocno się sparzył między innymi z tego powodu, że wielu z lechitów szybko miało go dość.
I jeszcze jedno w sprawie Kuleszy: delikatnie mówiąc, nie jest on entuzjastą polskiej myśli szkoleniowej i przeciwnikiem trenerskiej karuzeli, na której wciąż kręcą się te same nazwiska. A to też nie działa na korzyść Adama Nawałki w kontekście ponownego oddania kadry w jego ręce. Dlatego Kulesza spogląda za granicę, choćby na Andrija Szewczenkę, o którym w ostatnich dniach było głośno.
Dobrze wiemy, że prezes Kulesza wielokrotnie potrafił zaskakiwać swoimi decyzjami, także w kwestii wyboru trenera. Więc nie jest wykluczone, że i tym razem jeszcze wszyscy będziemy zdziwieni. Oby na końcu nie rozczarowani.
Kto wskoczy w buty Kacpra Kozłowskiego? Pogoń szuka rozwiązania.
Kto zastąpi Kozłowskiego w wyjściowej jedenastce Granatowo-Bordowych? Na starcie przygotowań do drugiej rundy faworytem jest najstarszy z młodzieży – Maciej Żurawski (rocznik 2000). Najbardziej doświadczony (43 mecze w ekstraklasie), co jest piekielnie ważne dla trenera Kosty Runjaica. Również występuje w centrum drugiej linii, choć jest innym typem zawodnika niż Kozłowski. W uproszczeniu – pomocnikiem bardziej środkowym niż ofensywnym. Wiosnę 2020 spędził na wypożyczeniu w Warcie Poznań, w której spisywał się dobrze. W 15 meczach miał cztery asysty i zarówno Zieloni, jak i sam zawodnik mieli ochotę do kontynuowania współpracy, jednak w Pogoni chcieli go z powrotem. Tyle że znów rozwój torunianina wstrzymały problemy zdrowotne. Dwaj pozostali kandydaci do zastąpienia Kozłowskiego to przedstawiciele rocznika 2003 – środkowy pomocnik Mateusz Łęgowski oraz skrzydłowy Mariusz Fornalczyk. Ten pierwszy ma za sobą debiutancką rundę w ekstraklasie (osiem występów), szczególnie w rywalizacji z Rakowem Częstochowa (0:0) pokazał, dlaczego w 2019 r. na sezon wypożyczyła go Valencia. W tym czasie nauczył się samodzielności, hiszpańskiego i nowego stylu gry, co powoli pokazuje w naszej lidze. Drugi jest w Pogoni od lata 2020 i do tej pory dostawał sporadyczne szanse. Raz prezentował się lepiej, raz gorzej (w sumie zebrał 13 spotkań), ale jesień zakończył z przytupem – asystą w rewanżu z Wartą (1:1).
fot. FotoPyK