– Kogo jeszcze szukają w Poznaniu? Ofensywnego, mobilnego zawodnika, mogącego zagrać zarówno na skrzydle, jak i za plecami Mikaela Ishaka, odciążając go jednocześnie od obowiązku wracania po piłkę. I możliwe, że poszukiwania można byłoby uznać za zakończone, gdyby nie to, że Górnik Zabrze nie chce sprzedać Jesusa Jimeneza. Kontrakt Hiszpana kończy się w czerwcu 2022 roku, więc najbliższe okno jest ostatnim, kiedy śląski klub będzie mógł cokolwiek zarobić na jego sprzedaży. Problem w tym, że w Zabrzu zarabiać nie chcą i nie rozpoczynają nawet negocjacji – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”. Co poza tym dziś w prasie?
„SPORT”
Raków obserwuje rynek transferowy. Część letnich transferów nie wypaliła, zimą trzeba dokonać korekty kadry. Zwłaszcza, że niektórzy zawodnicy mogą odejść.
Pozostałe transfery to spore niewypały lub piłkarze kontraktowani z myślą o przyszłości. Rozczarowaniem był na pewno Alexandre Guedes, który z każdym kolejnym tygodniem spadał w hierarchii napastników – do tego stopnia, że lepsze notowania u trenera Rakowa miał Jakub Arak. Stąd Portugalczyk jeszcze przed końcem roku pożegnał się z klubem. Podobny los może czekać Żarko Udoviczicia. Serb miał być zmiennikiem Patryka Kuna, jednak bardzo szybko pokazał, że lepiej postawić na lewym wahadle na prawonożnego Mateusza Wdowiaka niż na 33-latka. Nieznany jest za to los Dominika Wydry. Pomocnik od września leczy kontuzje. Jego umowa kończy się w czerwcu 2022 roku. Raków może przedłużyć z nim kontrakt o dwa lata, jednak na ten moment austriacki pomocnik nie miał możliwości, by dać podstawy, by kontynuować swoją karierę przy Limanowskiego. Częstochowianie muszą więc już zimą myśleć nad większymi wzmocnieniami, szczególnie że z zespołu mogą jeszcze odejść zawodnicy. Jednym z nich jest Ivan Lopez. Hiszpan prezentuje dobrą dyspozycję i transfer jest w jego przypadku realny. Inną sprawą są piłkarze, którzy od stycznia mogą rozmawiać z nowymi pracodawcami. Na tej liście znajdują się Fran Tudor, Vladislavs Gutkovskis, Marko Poletanović czy wspomniani wcześniej Wydra i Udoviczić.
Jedenastka ostatniej tegorocznej kolejki: Bednarek – Kakabadze, Ivanov, Milić, Kun – Wdowiak, Nascimento, Kwekweskiri, El Mahdioui, Savić – Lopez.
Mateusz WDOWIAK
Kilkadziesiąt sekund przeciwko białostoczanom miał piorunujące – w 80 minucie asystował Iviemu Lopezowi, a w 82 minucie sam wpisał się na listę strzelców. W grudniu uzyskał taką formę, że jest chyba ligowcem mogącym najbardziej żałować, iż ostatnia tegoroczna ekstraklasowa syrena już zawyła.
Filipe NASCIMENTO
Jeden z architektów okazałego zwycięstwa Radomiaka w stolicy. Po jego ciętym dośrodkowaniu głową do siatki trafi ł Maurides, jego akcja dała beniaminkowi wykorzystany przez Karola Angielskiego rzut karny. Portugalczyka faulował Bartłomiej Ciepiela.
Nika KWEKWESKIRI
Jego piękny strzał z dystansu był jednym z kluczowych momentów spotkania w Poznaniu. Tuż przed przerwą dał liderowi wyrównanie. Górnik już szykował się do zejścia na przerwę z przewagą, ale na drodze stanął mu Gruzin.
Aschraf EL MAHDIOUI
Taką bombę, jaką napoczął w piątkowy wieczór beniaminka z Niecieczy, można by oglądać bez końca. Wisła ma za sobą słabą jesień, ale akurat Holender przedstawił się w tym półroczu ekstraklasowej publice w stylu znakomitym.
Paweł Golański mówi, że drugiej bandy świrów w Kielcach nie będzie. Leszek Ojrzyński skupia się na pracy tu i teraz, bo ma misję w Koronie.
O tym, jak ciepło jest wspominana drużyna Ojrzyńskiego w Kielcach, świadczyło wydarzenie, które miało miejsce we wrześniu tego roku. Świętowano wówczas… jubileusz 10-lecia „Bandy świrów”, którego kulminacyjnym momentem był mecz piłkarzy tamtej ekipy ze sztabem szkoleniowym. Obecni byli prawie wszyscy zawodnicy, którzy grali wtedy w Koronie – m.in. Golański, Korzym, Kamil Kuzera, Zbigniew Małkowski, Piotr Malarczyk, również Aleksandar Vuković, który objął niedawno Legię (choć wydawało się, że do stolicy trafi… Ojrzyński). Co ciekawe, projekt jubileuszu został zorganizowany z inicjatywy mieszkańców Kielc, którzy głosowali na niego w ramach Budżetu Obywatelskiego. – To na pewno wyzwanie – mówił Leszek Ojrzyński w zeszłym tygodniu, gdy po raz drugi został ogłoszony trenerem Korony, choć – jak sam przyznał – nazywanie zespołu z lat 2011-13 legendą to trochę za duże słowo. – Słyszałem takie opinie, żebym się zastanowił przed powrotem, bo swoje tutaj zrobiliśmy i trzeba będzie to kontynuować. Jeśli się teraz nie powiedzie, to zapomni się o przeszłości. Ale ja zawsze należałem do odważnych i ambitnych ludzi. Mamy plan, żeby powalczyć o powrót do ekstraklasy. Nie zawracam sobie głowy tym, jak będzie moja praca oceniana, tylko żyję tu i teraz. Myślę o najbliższej przyszłości, bo wiemy, w jakich czasach żyjemy i pewne nasze plany mogą ulec zmianie – przyznał Ojrzyński zadowolony z powrotu w doskonale sobie znane progi.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Jedenastka jesieni według not „Przeglądu”: Szromnik – Fudor, Milić, Flis, Janża – Dąbrowski, Kozłowski – Leandro, Lopez, Grosicki – Jimenez.
Dziennikarze „PS” po każdym meczu wystawiają noty zawodnikom, którzy grali co najmniej 15 minut lub w krótszym czasie znacząco się wyróżnili. Wyjściowa ocena to piątka w skali 1–10. Na podstawie tych not wybraliśmy najlepszą jedenastkę jesieni na naszych boiskach. Najwięcej przedstawicieli ma w niej druga w tabeli Pogoń. Tak się składa, że to tercet zawodników Dumy Pomorza otwiera klasyfi kację „PS” na piłkarza sezonu. Prowadzi w niej Kacper Kozłowski, przy okazji także najlepszy młodzieżowiec (czołowe dziesiątki na stronie obok). Znakomitą jesień ma za sobą także Lopez, lider ofensywy Rakowa. Nieznacznie wyprzedza on wśród ofensywnych pomocników Joao Amarala, który napędzał jesienią ataki Lecha. Zawodnicy Kolejorza mogą w ogóle mówić o pechu, bo wielu z nich zajmuje czołowe miejsca w klasyfikacjach „PS”, ale nieznacznie ustępują liderom i efekt jest taki, że do jedenastki jesieni, by nie naginać wewnętrznego regulaminu, mogliśmy wprowadzić tylko Antonio Milicia, najlepszego stopera w lidze pod względem not „PS”. Gdyby za kryterium przyjmować indeksy INSTAT, w jedenastce rundy nie byłoby ani Kozłowskiego, ani… żadnego innego piłkarza Pogoni. Tworzyliby ją tylko zawodnicy Lecha, Rakowa oraz Lechii Gdańsk. Wg tego kryterium najlepszym golkiperem ligi nie był Michał Szromnik, a Filip Bednarek z Lecha. W drużynie znalazłoby się też miejsce dla Kamińskiego, Amarala, Milicia, Bartosza Salamona oraz Jespera Karlströma. Najwyższy indeks „wykręcił” Lopez.
Zimą do Lecha ma dołączyć stoper. Poza tym na celowniku Kolejorza są też Jesus Jimenez oraz Pirulo.
Kogo jeszcze szukają w Poznaniu? Ofensywnego, mobilnego zawodnika, mogącego zagrać zarówno na skrzydle, jak i za plecami Mikaela Ishaka, odciążając go jednocześnie od obowiązku wracania po piłkę. I możliwe, że poszukiwania można byłoby uznać za zakończone, gdyby nie to, że Górnik Zabrze nie chce sprzedać Jesusa Jimeneza. Kontrakt Hiszpana kończy się w czerwcu 2022 roku, więc najbliższe okno jest ostatnim, kiedy śląski klub będzie mógł cokolwiek zarobić na jego sprzedaży. Problem w tym, że w Zabrzu zarabiać nie chcą i nie rozpoczynają nawet negocjacji. Oczywiście przy Bułgarskiej liczą, że uda się jeszcze czymś przekonać szefów czternastokrotnego mistrza Polski, ale nadzieja jest coraz mniejsza. Dlatego prawdopodobnie sprawdzane będą inne możliwości. Zamiast Jimeneza do Poznania mógłby trafić Pirulo z ŁKS, ale tu pojawia się pytanie, czy 29-latek będzie w stanie osiągnąć wymagany przez szefów Lecha poziom. Owszem, na zapleczu ekstraklasy radzi sobie dobrze, ale Kolejorz chce budować zespół z myślą o ewentualnych występach w europejskich pucharach. I tu już przeskok może być za duży.
Bartosz Andryszka, skaut Queens Park Rangers, opowiada o tym, jak wygląda jego praca na co dzień. Sporo smaczków, kulis, ale i trochę o tym, czy QPR awansuje do Premier League.
Ile wart jest pana laptop?
Sporo. Mam na nim rozpisane stałe fragmenty gry drużyn przeciwnych i naszego zespołu z ostatnich trzech lat. Zawiera również zarchiwizowane treningi QPR z czterech lat. I codziennie ten bank informacji jest uaktualniany.
Czyli pilnuje pan najskrytszych informacji Queens Park Rangers. Kim dokładnie jest analityk piłkarski?
Kimś na kształt trzonu, kręgosłupa drużyny. Wartość tej profesji w ostatnim czasie znacznie wzrosła. Coraz częściej da się zauważyć, że trenerzy, dobierając sobie sztab, chcą nie tylko lekarza, trenera przygotowania fizycznego, asystenta, trenera bramkarzy, ale także analityka. W Anglii analitycy zatrudniani są na etat lub na pół etatu już od czwartej ligi. W niektórych klubach jest nawet po dwóch, a w tych najlepszych w kraju – jeszcze więcej. Na sparing z nami Manchester United przyjechał z aż pięcioma. Nas w QPR jest dwóch, a właściwie od tego sezonu dwóch i pół, ponieważ doszedł do nas jeszcze stażysta, który odciąża nas w drobniejszych pracach.
Czym się zajmujecie?
Pracujemy nad treningami swojej drużyny i rozkładamy na czynniki pierwsze grę rywala. Jesteśmy bankiem informacji przed- i pomeczowym. Musimy wiedzieć, jak przeciwnik gra z piłką, a jak bez piłki. Dzwonimy także po ludziach ze środowiska, żeby dowiedzieć się na przykład, że ktoś nie wystąpi, bo coś przeskrobał i jeszcze nie przeciekło to do mediów. Dużo czasu poświęcam na obserwowanie meczów innych drużyn. Oglądając, szukam trendów, dotyczących najbliższego przeciwnika. Czasem wyłapię jakieś szczególne zagranie. Innym razem zauważę, że jest jeden piłkarz, który odpowiada za całą grę. I wtedy to jest tak oczywiste, że nie musisz stosować żadnej kosmonautyki. Po prostu wiesz, że trzeba tego piłkarza przypilnować i tyle. Innym razem widzisz, że zespół gra tylko kontratakami, więc głównym zadaniem będzie zastopowanie kontry po stracie piłki
Kamil Kosowski w swoim cotygodniowym felietonie podsumowuje rundę w Ekstraklasie. Chwali Lecha Poznań, Radomiaka Radom, ale i Górnik Łęczna za to, jak ewoluował w trakcie rundy.
Zacznę od lidera, bo tak wypada. Powrót do ekstraklasy Macieja Skorży to jedno z największych wydarzeń minionego półrocza. Szkoleniowiec odmienił grę Lecha i sprawił, że ten klub znów walczy o najwyższe cele. Ostatnie mecze nie były przekonujące, ale w przekroju całej rundy to Kolejorz był zdecydowanie najlepszą drużyną w Polsce. Skorża dobrze poukładał poznaniaków, wykorzystał indywidualne walory piłkarzy, dał pograć młodzieżowcom i mamy tego efekt. Od początku sezonu pisałem, że dla mnie Lech jest kandydatem numer jeden do mistrzostwa i zdanie podtrzymuję. Zespołem jesieni wybieram jednak Radomiaka. Beniaminek wszedł do polskiej elity razem z futryną i trzeba napisać o nim kilka ciepłych słów. Po wejściu do ekstraklasy wszystko tam zatrybiło. Zostali zawodnicy, którzy wywalczyli awans, doszło kilku zagranicznych piłkarzy, którzy w większości świetnie odnaleźli się na naszych boiskach. Radomiak jesienią ograł Lecha, Legię i to bez żadnych kompleksów. W niedzielę piłkarze trenera Dariusza Banasika zagrali przy Łazienkowskiej koncertowo i nie zostawili złudzeń, który zespół był lepszy. Duży udział w wysokim miejscu tej drużyny ma też Karol Angielski. Z zachowaniem wszelkich proporcji, to piłkarz jak Kun Agüero. Taki, który znalazł swoje miejsce na ziemi. Wcześniej był w kilku drużynach, ale nie zaistniał, a w Radomiu jest prawdziwym liderem i sercem zespołu. Tam w końcu ktoś dostrzegł, że jest silny, ma dobre uderzenie i świetnie wykonuje stałe fragmenty gry. Podobnie jest z Bartoszem Śpiączką, który w Łęcznej ma swój kawałek boiska, gdzie wszystko mu wychodzi. Wracając do Radomiaka, ciekawi mnie, jak zachowa się ten zespół, gdy wpadnie w dołek, bo taki na pewno się po drodze zdarzy. Na razie są same plusy. Odważny właściciel w osobie Sławomira Stempniewskiego, świetny trener, dobrze dobrani piłkarze – w piłkarskim Radomiu wszystko działa jak należy. W zupełnym przeciwieństwie do tamtejszego lotniska. Pochwalić muszę też cały Górnik Łęczna, a przede wszystkim jego działaczy. Przed sezonem klub skazywano na pożarcie, bo już sam awans do ekstraklasy był wielką sensacją. Początkowo łęcznianie zbierali baty, ale wytrzymano ciśnienie i pozwolono trenerowi Kamilowi Kieresiowi wyciągnąć drużynę z kryzysu. Udało się i na zimową przerwę piłkarze Górnika udają się w dobrych humorach.
„SUPER EXPRESS”
Arkadiusz Milik popisał się hat-trickiem w Pucharze Francji. Czy ten występ natchnie go do lepszej gry w Ligue 1?
– On nie boi się trudnych decyzji, skoro potrafi posadzić na ławce Milika. Nie zawsze gra klasycznym napastnikiem – tłumaczy nam Piotr Świerczewski (49 l.), były reprezentant Polski, niegdyś piłkarz marsylskiego klubu. Milik w tym sezonie tylko raz trafił do siatki wlidze francuskiej – 17 października w meczu z Lorient. Nadrabia za to w pucharach. W Lidze Europy zdobył cztery bramki w pięciu spotkaniach, a w niedzielnym starciu Pucharu Francji z Cannet Rocheville zaliczył hat-tricka. Trudno jednak być pewnym, czy tym spotkaniem przekonał do siebie trenera Sampaolego. – To jest taki trener z charakterem, który idealnie pasuje do Marsylii. Nie boi się podejmować trudnych decyzji, bo uważam, że sadzanie Arka na ławce nie jest proste. Nie potrzebuje grać „dziewiątką”. Czasem Marsylia gra, jak kiedyś grała Hiszpania. Bez napastnika. Na środku ataku jest wtedy Dimitri Payet, a to jest człowiek od rozegrania. Tam każdy może rozegrać i strzelić gola. Wymienność pozycji w tej drużynie mi się podoba. Jak na takie personalia, jakie mają, to grają fajnie, właśnie dzięki Sampaolemu – mówi Piotr Świerczewski.
Kiełbowicz i Grootscholten lecą z Legii – zaczyna się czystka w gabinetach.
Tomasz Kiełbowicz przestanie być szefem działu skautingu. Wyszukiwaniem talentów w Legii zajmował się od 2013 r. O odejściu miały zadecydować sprawy rodzinne byłego piłkarza warszawskiego klubu. Dyrektorem akademii nie będzie już Richard Grootscholten. Ponoć Holender chciał zostać w Legii dyrektorem sportowym, ale w ostatnich miesiącach zyskiwał tylko przeciwników, a sukcesywnie tracił zwolenników.
fot. FotoPyk