– Cieszę się, że wróciłem do reprezentacji. Cztery i pół miesiąca bez piłki to kawał czasu. Po kontuzji tak naprawdę zagrałem dwa mecze i strzeliłem dwa gole – mówił wyraźnie zadowolony Krzysztof Piątek po meczu z San Marino. Polak wrócił do kadry i przywitał się z nią golem.
Przez poważny uraz kostki stracił nie tylko wyjazd na Euro 2020, ale i cały okres przygotowawczy w klubie, początek sezonu, zgrupowania w kadrze… Ale Krzysztof Piątek wreszcie doszedł do zdrowia, a wygląda i na to, że powoli dochodzi też do formy strzeleckiej. W Berlinie najpierw dostał kilkuminutowy epizodzik na przywitanie się z boiskiem w starciu z RB Lipsk. A gdy zagrał już 45 minut z Freiburgiem, to strzelił pierwszego gola w tym sezonie.
Podobnie było w starciu z San Marino. Wszedł z ławki i zdobył bramkę iście w swoim stylu. – Ma się gdzieś to wyczucie. Fajnie zareagowałem na tę akcję, bo Kozłowski dał mi dobrą piłkę, wszedłem na krótki słupek i wpakowałem ją do bramki. Powinniśmy więcej grać na jeden kontakt, to byłoby i więcej goli – wyjaśniał sam zainteresowany przed kamerami TVP Sport.
Z San Marino gole strzelali trzej napastnicy – właśnie Piątek, ale też Buksa i Świderski. Rywalizacja o miejsce w kadrze obok Roberta Lewandowskiego jest zatem spora, a przecież zaraz do gry będzie jeszcze Milik. – Cieszę się, że wróciłem do reprezentacji. Cztery i pół miesiąca bez piłki to kawał czasu. Muszę jeszcze popracować, żeby wzmocnić się na 200 procent. Noga jest jeszcze po kontuzji, powoli wchodzę do gry. Cieszę się z tej bramki, bo chciałem zaznaczyć to wejście i to, że jestem gotowy do pomocy reprezentacji – zaznaczył Piątek.
fot. NewsPix