Eder wielkim piłkarzem nigdy nie był, ale zdołał zapisać się na kartach historii futbolu golem strzelonym w finale Euro 2016. Przesądził wtedy o mistrzostwie Europy dla Portugalii, zostając bohaterem narodowym. Trzeba przyznać, że tamten turniej jednak nie był dla Edera kopniakiem, który wysłał jego karierę na inny tor.
Owszem, był transfer do Lille tuż po Euro, ale tam – przeciętnie. 7 bramek w 37 meczach. Nic dziwnego, że w kolejnym sezonie, 17/18, wypożyczono go do Lokomitiwu Moskwa. Tu było jeszcze gorzej – 4 bramki, 28 meczów. 18/19 to dalszy zjazd – 3 gole, 35 meczów dla Loko, słabnąca pozycja w w klubie, gdzie w Premier Lidze dostał tylko 829 minut i trafił raz. Ciut lepiej w 19/20, kiedy trafił 5 bramek, ale 20/21 to tylko 2 gole. Eder, cóż, seryjnym strzelcem nie jest – wciąż nie ma nawet stu bramek w karierze.
Teraz portugalski napastnik spróbuje poprawić ten bilans w Saudyjskim Al-Raed.
Fot. NewsPix