W piątkowej prasie głównie echa meczu z Albanią. Jest też sylwetka Jakuba Kamińskiego.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Kamila Kosowskiego nie myli wynik naszej reprezentacji z Albanią.
Słuchając zapowiedzi Paulo Sousy, spodziewałem się, że zobaczymy maszynę, która dobrze pracuje. I będzie przypominać reprezentację narodową. Niestety tak się nie stało. Pomimo tego, że ten mecz wygraliśmy, jesteśmy dalecy, by powiedzieć, że możemy konkurować z drużynami w naszym zasięgu, albo trochę lepszym.
Tym razem mierzyliśmy się z zespołem, z którym powinniśmy sami wdrażać swój plan gry. Tymczasem w pierwszej połowie lepsza była reprezentacja Albanii. Potrafiła wyrównać, ale przede wszystkim narzucić styl gry i stworzyć okazje. Gol Adama Buksy nic nie zmienia. Wynik dobry, ale gra wydaje mi się miała być coraz lepsza, a jest coraz słabsza.
“PS” patrzył na mecz przez różowe okulary. Kilku zawodników dostało zdecydowanie za wysokie noty.
Grzegorz Krychowiak 6
Jeśli to miało być „przepraszam za EURO” pomocnika Krasnodaru, to… nie bardzo się udało. Początek ostrożny, zagrywał bezpieczne podania, jakby nie chciał popełnić prostego błędu albo broń Boże sfaulować i szybko dostać żółtą kartkę. Pod koniec pierwszej połowy dwa razy stracił piłkę na swojej połowie, ale to po jego długim, celnym podaniu do Roberta Lewandowskiego mieliśmy rzut rożny, po którym padł drugi gol. W drugiej połowie trafił do siatki po wspaniałej akcji kapitana, ale sam wie, że umie grać lepiej.
(…) Przemysław Frankowski 7
Doskonała asysta przy golu Adama Buksy, drugi kolejny występ w reprezentacji z podaniem, którym zdobywamy bramkę (wcześniej ze Szwecją). Skrzydłowy Lens grał na dość nietypowej dla siebie pozycji – za napastnikami, sporo biegał wszerz boiska, szukając miejsca między liniami. W 44. min był tam, gdzie trzeba . Z każdą minutą rósł, po faulu na nim była kartka dla rywala, wywalczył też wolnego po którym padł gol na 1:0.
Podczas czwartkowego posiedzenia zarządu PZPN wybrano m.in. nowego sekretarza generalnego (Łukasz Wachowski) i szefa sędziów (Tomasz Mikulski).
38-latek w dwóch ostatnich kadencjach był dyrektorem Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN. Odpowiadał m.in. za zarządzanie ze strony związku I i II ligą oraz Pucharem Polski. Zajmował się również kwestiami dotyczącymi licencji oraz zatwierdzał transfery. Był też odpowiedzialny za wprowadzenie do Polski VAR. Za czasów prezesury Zbigniewa Bońka mówiło się, że Wachowski jest człowiekiem numer trzy w PZPN. Wyżej stali były już prezes i właśnie Sawicki. Nowy sekretarz uchodzi za niezwykle pracowitego człowieka z cienia. Teraz będzie odpowiadał nie za sprawy organizacji rozgrywek klubowych, ale za kwestie m.in. wszelkich umów całej federacji. Plotki o tym, że Wachowski może przejąć schedę po Sawickim pojawiały się już przed Walnym Zgromadzeniem Wyborczym PZPN, a więc przed 18 sierpnia. Udało się nam wówczas porozmawiać chwilę z samym zainteresowanym, który zarzekał się wówczas, że sekretarzem nie będzie.
SPORT
“Sport” też uznał, że skoro Krychowiak dostawił nogę do pustej bramki, to można mu dać pozytywną notę.
Grzegorz KRYCHOWIAK – 6
Może to nie był tak powolny i wyraźnie bez formy piłkarz z Euro, ale wymagamy od niego, by rządził w środku pola, szczególnie z rywalem pokroju Albanii. Nie robił jednak tego i przeciwnik – przez ok. pół godziny gry przed przerwą – zdominował nas w tym sektorze boiska. A wynikały z tego następnie groźne sytuacje pod naszą bramką. Ale w drugiej odsłonie zamknął akcję Lewandowskiego i w znacznym sensie się zrehabilitował. Bramka dodała mu skrzydeł i poprawiła pewność siebie.
Maciej Grygierczyk bardzo krytycznie o wczorajszym meczu.
Niezależnie od końcowego wyniku, tak mile i bardzo dla nas mylącego, depresyjne są takie mecze. Nierzadko pasjonujemy się nawet
niskimi ligami, a potem najważniejsza drużyna w kraju gra z rywalem wywodzącym się z – mimo wszystko – trzeciego futbolowego świata i ten rywal długimi fragmentami robi, co chce. Bez agresji, skutecznego pressingu, rozklekotani w defensywie, nieistniejący w rozegraniu – Polacy nie grali brzydko, Polacy grali źle. Jeśli w przeszłości z przeciwnikami z tej półki męczyliśmy się, to dlatego, że szło jak po grudzie w ataku pozycyjnym – ale miało się kontrolę nad meczem. Wczoraj jej nie było.
Kadra w 2021 roku uchodziła za nieprzewidywalną, a coraz bardziej możemy skłaniać się ku temu, że trudno przewidywać z jej strony coś dobrego. Pustawe jak mało kiedy trybuny Stadionu Narodowego dość dobrze oddawały klimat wokół reprezentacji. Zgoda, za kilka dni z Anglią będzie komplet, ale można odnieść wrażenie, że ludzie przyjadą tam w sporej mierze z jej powodu. Niedzielne spotkanie w San Marino nic tu już w nastrojach zmienić nie powinno – i nie sprawi, że na Anglików czekać będziemy z ekscytacją. Raczej z dużym niepokojem.
Polska młodzieżówka rozpocznie dzisiaj zmagania w eliminacjach do Euro. Łotyszy bać się nie należy, bo każdy inny wynik niż ich pokonanie będzie kompromitacją.
Zwycięstwo z Łotwą musi być dla biało-czerwonych obowiązkiem. Przeciwnik jest słaby i nie ma w swojej kadrze wielu ciekawych zawodników. Tak jak w przypadku polskiej drużyny, większość z nich to piłkarze rodzimej ligi, a jak wiadomo łotewskie rozgrywki wyraźnie ustępują pod względem poziomu nawet polskiej ekstraklasie. Najwięcej piłkarzy reprezentacji Łotwy na co dzień występuje w klubie FK Metta, który słynie z tego, że potężny nacisk kładzie na granie młodzieżą. Raptem kilku graczy w jego kadrze urodziło się przed 2000 rokiem…
Łotewskie media zwracały uwagę na powołanie, które otrzymał występujący w niemieckim Freiburgu ofensywny pomocnik Daniels Ontuzans, mający za sobą 5 spotkań w seniorskiej reprezentacji. 21-latek w badeńskim zespole jeszcze nie zadebiutował, ale w zeszłym roku zagrał kilka minut w meczu… Bayernu Monachium. Ontuzans był wówczas zawodnikiem Bawarczyków i wszedł w 87 minucie pucharowego spotkania z piątoligowym Dueren, „korzystając” z kontuzji kolegi. Z „zagranicznych” reprezentantów Łotwy można wymienić jeszcze Rolandsa Bocsa z młodzieżówek Hoffenheim, mającego angielskie korzenie Joshuę Wellsa z Middlesbrough czy… golkipera rezerw Miedzi Legnica, Rudolfsa Soloha.
Na koniec letniego okienka transferowego w Zabrzu mieliśmy do czynienia z łapanką zawodników i zamieszaniem w klubowych gabinetach.
Nie milkną echa odwołania z funkcji prezesa Górnika Dariusza Czernika. O komentarz prosiliśmy prezydent Zabrza Małgorzatę Mańkę-Szulik. Nie doczekaliśmy się jednak odpowiedzi na przesłanie do magistratu pytania. Drukujemy je obok. Może pani prezydent się zreflektuje. Jedyny komentarz jaki uzyskaliśmy z ratusza, to ten od rzecznika miasta Dawida Wowry. – Nie komentujemy decyzji rady nadzorczej Górnika Zabrze – usłyszeliśmy.
Tak jest decydentom najwygodniej. To miasto jest jednak głównym udziałowcem Górnika i tam zapadają najważniejsze decyzje. To przecież wszyscy wiedzą. Na razie pełniącym obowiązki prezesa jest związany z klubem od lat Tomasz Młynarczyk. W Górniku bywało już tak, i to wcale w nie tak odległych czasach, że przez długi okres w ogóle nie było prezesa, a wszystko się jakoś kręciło. Jak będzie teraz pokaże czas.
Nie ma już w klubie Czernika, a za chwilę może nie być najskuteczniejszego strzelca Jesusa Jimeneza. Tureckie media informują, że transfer hiszpańskiego napastnika jest dopinany. Konyaspor ma jednak czas na finalizację rozmów, bo tam letnie okienko kończy się 8 września. Sprawa jak piszą Turcy jest na ostatniej prostej. Górnik zarobi trochę pieniędzy, ale straci swojego lidera z przodu.
SUPER EXPRESS
Pomocnik Lecha Jakub Kamiński ponownie pojawił się na zgrupowaniu drużyny narodowej. Przebił się w futbolu, ale wcześniej sprawdzał się w innych dyscyplinach.
W sportowym życiu Kuby pierwsza była… wspinaczka: to w niej nabawił się pierwszej poważnej kontuzji. Miał może ze dwa latka, gdy próba „okiełznania” domowej meblościanki zakończyła się twardym lądowaniem i złamaniem ręki. Parę lat później, gdy bez żadnego strachu fikał salta i koziołki, a potem jako ten najmniejszy i najlżejszy w czteroosobowym zespole wspinał się po ramionach kolegów na sam szczyt akrobatycznej piramidy, bardzo poważnie rozciął głowę o… trenażer.
– Bliznę na głowie ma do dziś. Ostatnio, gdy obciął się na krótko, jest szczególnie dobrze widoczna – uśmiecha się ojciec Jakuba Kamińskiego. Ojciec poświęcił się akrobatyce. Z niezłym rezultatem, skoro ma na koncie nawet tytuł mistrza Polski: dziś zaś przybliża tajniki tej dyscypliny studentom AWF w Katowicach. Pani Jolancie – mamie Kuby – do piłki też było daleko. Ona z kolei wywodzi się ze słynnej w całej Polsce rudzkiej „stajni gimnastycznej” medalisty olimpijskiego z Helsinek’52 Jerzego Jokiela. Państwo Kamińscy prowadzili kilkanaście lat temu Miejski Akrobatyczny Klub Sportowy w Rudzie Śląskiej. I to pod ich okiem Kuba – wraz ze starszym o niespełna dwa lata bratem Kacprem – wykonywali pierwsze akrobacje na gimnastycznej macie.
Fot. FotoPyK