Reklama

PRASA. Kulesza: Chcę się spotkać z Sousą i go uspokoić. Czerczesow? Bzdura

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 sierpnia 2021, 09:33 • 8 min czytania 12 komentarzy

– Spotkam się z Sousą jak najszybciej. To pierwsza rzecz do zrealizowania w roli prezesa. Muszę uspokoić jego ewentualne obawy wobec nieprawdziwych informacji o poszukiwaniach następcy, a także o moich relacjach z nim. Nie wiem, skąd opinie o mojej niechęci do selekcjonera. By właściwie wykonywać swoją pracę, musi mieć zapewniony spokój. A przed nami trzy, bez słowa przesady, kluczowe spotkania w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Jeszcze jedno wyjaśnienie – Paulo Sousa ma zapis w kontrakcie, iż jeśli awansuje do mundialu, umowa z automatu zostaje przedłużona o rok – mówi Cezary Kulesza na łamach “Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Kulesza: Chcę się spotkać z Sousą i go uspokoić. Czerczesow? Bzdura

“SPORT”

Cezary Kulesza został nowym prezesem PZPN. Kilka faktów na temat Kuleszy, który był już i piłkarzem, i działaczem, i biznesmenem.

3. W 1989 roku wystąpił w finale Pucharu Polski, przegranym w Olsztynie 2:5 z Legią Warszawa. Wszedł na boisko w trakcie drugiej połowy.

4. W 1991 roku na krótko wyjechał do Belgii (trzecioligowy RFC Aubel), a po powrocie do kraju grał jeszcze w niższych ligach – rezerwach Jagiellonii, MZKS-ie Wasilków i Supraślance.

5. Z czasów piłkarskich pozostał mu pseudonim „Gary”, podobno od słynnego reprezentanta Anglii, Gary’ego Linekera. 

Reklama

6.Przygodę z piłką zakończył w 1996 roku, a już w tym czasie zaczął zajmować się karierą biznesową. Jako przedsiębiorca odniósł duże sukcesy. Założył firmę fonograficzną, zrzeszającą największe gwiazdy muzyki tanecznej, głównie disco polo. Zaangażował się też w działalność na rynku deweloperskim i hotelarskim. 

8. W 2008 roku twórca discopolowego imperium na Podlasiu wrócił do Jagiellonii, tym razem w roli działacza. Początkowo był m.in. doradcą ds. sportowych, a w styczniu 2010 roku objął stanowisko prezesa.

Legia szykuje się na ciężki bój w Pradze. Ale z pozytywów – na wyjazdach w tym sezonie w Europie radzi sobie całkiem nieźle.

Cel, który przyświeca Legii przed dzisiejszym starciem ze Slavią Praga jest prosty. Trzeba uzyskać możliwie najlepszy rezultat, który w kontekście rewanżu przy Łazienkowskiej (ten rozegrany zostanie za tydzień) myśleć o awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Do tej pory, mowa o bieżącym sezonie, „wojskowi” nieźle radzili sobie w meczach pucharowych na terenie przeciwnika. Norweskie Bodoe/Glimt pokonali 3:2, z Florą Tallin wygrali 1:0, a z Dinamem Zagrzeb zdołali zremisować 1:1. Generalnie z sześciu spotkań na arenie międzynarodowej w tym sezonie „wojskowi” wygrali cztery. To – biorąc pod uwagę wyczyny polskich klubów w pucharach – całkiem niezły bilans, ale w Pradze trzeba podkreślić dobrą formę, w której mistrz Polski obecnie się znajduje. Dowodem na to był chociażby ostatni ligowy występ. W starciu przeciwko Warcie zabrakło w wyjściowym składzie kilku podstawowych zawodników. Nie było m.in. Luquinhasa czy Mahira Emrelego. Obaj pojawili się na placu gry w II połowie. Nie ma wątpliwości, że Brazylijczyk i Azer rozpoczną dzisiejsze spotkanie w podstawowym zestawieniu. – Wygrana z Wartą była najlepszym lekarstwem na porażkę z Dinamem. Wiemy, że w Pradze czeka nas trudne zadanie. Nie powiem, że Slavia jest lepsza od drużyny z Zagrzebia. To inny, bardzo silny pod względem fizycznym zespół. Analizowaliśmy jego grę – podkreślił Czesław Michniewicz.

Reklama

Rozmowa z Patrykiem Kunem o Gent. Raków znów będzie startował z pozycji underdoga, ale w dwumeczu z Rubinem takie położenie ekipie Papszuna pasowało.

Czego spodziewa się pan po Gencie?

– Trudnego meczu. Gent prezentuje wysoką intensywność, gra piłką dość bezpośrednio. W tej fazie europejskich pucharów nie ma już słabych drużyn i zawodników. Czeka nas przeprawa, na którą będziemy dobrze przygotowani taktycznie i fizycznie. Niełatwo teraz oceniać jak wysokie mamy szanse, ale na pewno są i dlatego będziemy chcieli zagrać jak najlepiej. Wydaje mi się, że to podobny kaliber przeciwnika do Rubinu.

Gent zdobywa w tym sezonie sporo bramek, ale i wiele traci. Co zaproponujecie rywalom?

– Mamy swój model gry i zawsze gramy podobnie. Zobaczymy też jak Gent się do nas ustawi. Nie można z góry się nastawić, że jakieś elementy będą grane na 100%. Gent może zaprezentować coś, czym będziemy zaskoczeni, ale będziemy reagować na bieżąco, gotowi na każdą okoliczność. Mamy wiele ofensywnych rozwiązań taktycznych, a w defensywie będziemy grać tak samo – kolektyw, praca zespołowa, agresywnie aby rywal stworzył sobie jak najmniej sytuacji…

“PRZEGLĄD SPORTOWY”

Rozmowa z Cezarym Kuleszą, czyli najciekawsza rzecz dzisiaj w prasie. Nowy prezes PZPN zapewnia, że absolutnie nie ma tematu zwolnienia Sousy. Chce się z nim spotkać i uspokoić selekcjonera. Czerczesow – nie ma tematu.

Czy Stanisław Czerczesow zostanie rychłym następcą selekcjonera Paulo Sousy?

Człowiek, który opowiada czy wypisuje takie bzdury, zapewne chciał zabłysnąć, że „coś wie”, że jest dobrze poinformowany. Nie jest, bo to totalna głupota. Dodatkowo wprowadza ferment, ponieważ selekcjoner może pomyśleć, że za jego plecami toczy się nieczysta gra. Paulo Sousa ma dziś komfort spokojnej pracy. Gwarantuję to. Niech szykuje reprezentację na trzy, niesłychanie ważne spotkania eliminacji mistrzostw świata. A poza tym, jakiś czas temu kilku dziennikarzy informowało, że nie ma tematu… zatrudnienia Sousy. Do newsów trzeba podchodzić ostrożnie, bo często nie mają nic wspólnego z prawdą.

Kiedy spotka się pan z selekcjonerem?

Jak najszybciej. To pierwsza rzecz do zrealizowania w roli prezesa. Muszę uspokoić jego ewentualne obawy wobec nieprawdziwych informacji o poszukiwaniach następcy, a także o moich relacjach z nim. Nie wiem, skąd opinie o mojej niechęci do selekcjonera. By właściwie wykonywać swoją pracę, musi mieć zapewniony spokój. A przed nami trzy, bez słowa przesady, kluczowe spotkania w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Jeszcze jedno wyjaśnienie – Paulo Sousa ma zapis w kontrakcie, iż jeśli awansuje do mundialu, umowa z automatu zostaje przedłużona o rok. A w takiej sytuacji nie ma mowy o zwolnieniu szkoleniowca. Jeżeli wskazany cel osiągnie, z jakiego powodu miałbym go odwołać? Przyjdzie następca, przegra dwa spotkania i co? Znowu zmiana?

Jednak pański poprzednik, Zbigniew Boniek, mimo iż Jerzy Brzęczek wywalczył awans do mistrzostw Europy, zdecydował się na zastąpienie go przez Paulo Sousę.

Nie mam zamiaru odtwarzać ruchów poprzednika. Zbyszek robił, co uważał za stosowne. Ja mam swój pomysł na rządzenie.

Czy było realne porozumienie z obozem pańskiego kontrkandydata Marka Koźmińskiego, bo taka propozycja z jego strony zupełnie niedawno padła?

W pewnym stopniu tak, bo nie unikam dialogu i porozumienia. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas ma za sobą grupę swoich zaufanych ludzi, z którymi ma zamiar współpracować. Muszę być lojalny wobec niej. Po konsultacji doszliśmy do wniosku, że takiego porozumienia nie będzie. Odrzuciliśmy ofertę.

Legia zarobi na Juranoviciu, ale Michniewiczowi zabiera się kolejne piłkarza. Ze Slavią Chorwat jeszcze zagra, ale później trzeba będzie kleić kadrę doraźnie, na ostatnią chwilę.

Michniewicz od tygodnia opracowuje plan na Slavię, a dzień przed wylotem do Pragi okazuje się, że być może będzie go musiał modyfikować. Wie, że klub zaakceptował ofertę Celticu w wysokości 3 milionów euro za Josipa Juranovicia, a zawodnik negocjuje indywidualne warunki i, jak podał serwis legia.net, w piątek ma polecieć do Glasgow podpisać umowę. I tu przypomina się inny mecz z Ajaksem (z 2015 roku), kiedy Miroslav Radović został sprzedany do Chin i trener Henning Berg posadził do na trybunach w Amsterdamie. Jak w tej sytuacji zachowa się Michniewicz? 

– Jeśli chodzi o ostatnią noc, to miałem trochę problemów ze snem. Dzięki temu koło drugiej przyśniła mi się jedna zmiana w składzie, pewnie wdrożymy ją w życie – przyznał szkoleniowiec. Raczej nie dotyczy Chorwata, w środę na 95 procent miał wyjść w podstawowym składzie. Michniewicz przyznał, że rozmawiał na ten temat z Juranoviciem, a piłkarz zapewnia, iż jest gotowy. Jedno bije jednak po oczach: atmosfera w zespole daleka jest od sielankowej. Nie taką Legię chciałoby się oglądać dzień przed tak ważnym meczem, jak dzisiejszy ze Slavią. Tyle że gdy z zespołu odchodzi kolejny ważny zawodnik, to trudno by od jego trenera bił optymizm.

Gorzkie żale Koźmińskiego, Boniek mówiąc “masz rower, to pedałuj” i inne kulisy walnego zgromadzenia PZPN. Wciąż pozostaje pytanie – kto zostanie nowym szefem sędziów w związku?

Kulesza krasomówcą nie jest, za wystąpieniami publicznymi nie przepada, więc jego przemówienie przed delegatami było krótkie i oszczędne. Zresztą nie musiał specjalnie się wysilać, skoro wynik od dawna był znany. Zaraz po zwycięstwie rzekł: – To największe wydarzenie w moim życiu. Zapraszam do współpracy tych, którym dobro polskiej piłki leży na sercu. Musimy przeprowadzić zmiany, żeby się rozwijać. Wcześniej kandydaci mieli dziesięć minut na mównicy, żeby przekonać do siebie głosujących. Jako pierwszy zaczął Koźmiński. Czas przekroczył ponad dwukrotnie, a w przemówieniu mieszał wątki sentymentalne i programowe, przeplatając to szpilkami wbijanymi w obóz Kuleszy. Zwrócił się do Dariusza Mioduskiego, który w wyborach poparł jego kontrkandydata. – Darek, dlaczego niektóre kluby zbojkotowały spotkanie z kandydatem? Dlaczego nikogo nie wysłaliście? Nie chcieliście zadać trudnych pytań?

Nawiązywał też do wieczoru poprzedzającego wybory i nieformalnych rozmów z głosującymi. – Od jednego z delegatów usłyszałem: „Marek, ty jesteś fajny, ale jakbyś do nas przyjechał i wódeczki się napił…”. Z kolei inny stwierdził: „Marek, ty jesteś naiwny i uczciwy” – opowiadał Koźmiński. Jego wystąpienie nie przekonało jednak delegatów, bo nie mogło. Nie wypadł w nim przekonująco. Spodziewaliśmy się, że pójdzie va banque, żeby przynajmniej spróbować kogoś przekonać, ale dominował chaos.

“SUPER EXPRESS”

Jiri Bilek, dyrektor sportowy Slavii, przyznaje, że Bartosz Slisz był w kręgu zainteresowań Czechów.

Czech doskonale zna ekstraklasę W przeszłości przez 2,5 roku reprezentował Zagłębie Lubin. – Legia to dobry zespół – twierdzi Bilek w rozmowie z „Super Expressem”. – Była blisko wyeliminowania Dinama Zagrzeb. Przegrała nieznacznie. Mistrzowie Polski są mocni fizycznie. Cenię ten klub, jej piłkarzy oraz kibiców, których dobrze pamiętam. Potrafią zrobić różnicę podczas meczu – uważa. Bilek przyznaje, że pod lupą Slavii był m.in. pomocnik Bartosz Slisz. – Pamiętam go jeszcze z okresu, gdy grał w Zagłębiu – zaznacza. – Kilka razy jeździłem go obserwować. To dobry zawodnik, którego przymierzaliśmy do Slavii. Dzięki znajomościom w Zagłębiu widziałem, jak się rozwija. Obecnie jest ważnym graczem w Legii, a wkrótce być może i reprezentacji Polski. Mogę potwierdzić, że był w kręgu naszych zainteresowań – wyznaje Bilek.

Poza tym znów o wyborach, ale nie ma nic nowego ponad to, że Andrzej Strejlau witał się z panami przez całowanie im dłoni.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
0
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

12 komentarzy

Loading...