– Pierwsze 30 minut meczu z Piastem Gliwice i trzybramkowe prowadzenie Wisły dały nadzieję, że to rzeczywiście może być udana runda. Piłkarze trenera Hyballi wypuścili jednak prowadzenie z rąk. Już wtedy nastąpił pierwszy duży zgrzyt. – Na następny dzień po tym spotkaniu Hyballa podszedł do Michała Maka oraz Davida Niepsuja i powiedział, że mają 10 minut, aby zabrać swoje rzeczy i opuścić szatnię na stałe. Jednocześnie ciągle zaznaczał, że „może jest dla nich za dobrym trenerem”. Wtedy zrozumieliśmy, że jest z nim coś nie tak – opowiada Vullent Basha na łamach „Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?
„SPORT”
Ekipa Bodo/Glimt szykuje się na Legię. Rywal mistrzów Polski trenował przy… dźwięku kibiców puszczanym z głośników.
Norwescy zawodnicy nie są przyzwyczajeni do gry w warunkach, jakie będą panowały w Warszawie. Nie chodzi bynajmniej o pogodę, atmosferę czy murawę (chociaż u siebie grają na sztucznej trawie), ale o gorący doping publiczności, która przecież wielokrotnie pomagała „wojskowym” podczas meczów. Z tego też powodu piłkarze Bodo przed wylotem do Polski… odbywali treningi z włączonym z głośników dopingiem kibiców! – Powiem szczerze, to podobne uczucie, jak zespół Bodo/Glimt, który trenował przy dopingu naszych kibiców (śmiech) – mówił o pierwszym spotkaniu przy wsparciu trybun Emreli. – Nie tylko ja, ale myślę, że przez dłuższy czas cała nasza drużyna grała bez fanów na trybunach. Dużo o tym rozmawialiśmy, wszyscy na kibiców czekamy – zadeklarował Azer.
Tomas Petrasek wrócił na boisko. Stoper Rakowa rozegrał pierwsze minuty od listopada zeszłego roku.
Mimo świetnej postawy na boisku, która nieraz ratowała Raków, trudno nie odnieść wrażenia, że Petraszek należy do wielkich pechowców. Dwa razy w niezwykle ważnych momentach kontuzje hamowały jego karierę. Prawdopodobnie poprzedni uraz zabrał mu możliwość transferu do lepszego, z tamtej perspektywy, zespołu. Dla pierwszoligowca mogło być to bolesne. Perspektywy były jednak o wiele gorsze. Petraszkowi groziła… amputacja. Udało mu się jednak wrócić do pełni formy i pomóc zespołowi w pierwszym sezonie w ekstraklasie. Drugi w dużej mierze stracił przez kolejną kontuzję kolana. Pierwotnie miał wrócić w styczniu, a dopiero w lipcu rozegrał pierwsze minuty. Stracił możliwość bezpośredniej walki o Puchar Polski czy o medal w lidze, a co gorsza, nie pojechał na mistrzostwa Europy, choć selekcjoner prawdopodobnie widział dla niego miejsce w składzie.
Prezes GKS-u Katowice zdał raport radnym z finansów klubu. Miasto czeka też na decyzje władz krajowych w sprawie budowy stadionu.
– Bieżąca płynność spółki nie jest zagrożona. Koszty zostały obniżone o kilkadziesiąt procent; można powiedzieć, że dość drastycznie i że na dłuższą metę tak się nie da. Ewentualne odmrażanie zależy od tego, co przyniesie rynek pandemiczny, bo wiemy, że czwarta fala może wpłynąć na organizację imprez masowych – stwierdził sternik „GieKSy”, piastujący swe stanowisko od blisko dwóch lat, którego kadencja niedawno została przedłużona. GKS, funkcjonujący jako miejska spółka, na 2021 rok uzyskał od samorządu 16,5 miliona złotych dotacji, z której 6,3 mln trafiły do sekcji piłki nożnej mężczyzn, 1,2 mln – piłki nożnej kobiet, 4,9 mln – hokeistów, a 4 mln – siatkarzy. – Dzięki zaangażowaniu Miasta Katowice oraz partnerów Klubu, aktualną sytuację GKS GieKSa Katowice S.A. należy ocenić pozytywnie” – oświadczył klub z Bukowej w specjalnym raporcie. „Z jednej strony wyznacznikiem takiej oceny jest kontynuacja budowy silnego wielosekcyjnego klubu sportowego, z drugiej zaś – dalsza stabilizacja klubu i wyraźne zaznaczenie swojej obecności na sportowej mapie kraju. Potwierdzają to ostatnie wyniki sportowe – awans męskiej drużyny piłki nożnej do Fortuna 1 Ligi, awans drużyny GieKSy do półfinału rozgrywek play off Polskiej Ligi Hokejowej, czy szóste miejsce żeńskiego zespołu piłki nożnej GKS Katowice w sezonie 2020/2021. Sporym zaskoczeniem był także nadspodziewanie dobry sezon siatkarzy GKS Katowice, którzy – mimo prognoz niektórych ekspertów – nie tylko nie spadli z PlusLigi, ale zakończyli rozgrywki na dziesiątym miejscu. W najbliższej przyszłości planowana jest systematyczna poprawa jakości sportowej we wszystkich sekcjach przy zrównoważonej i racjonalnej polityce finansowej”.
Nie ma tematu zwolnienia Southgate’a – choć w mediach angielskich nie brakuje krytyki. Jesienią poprowadzi Anglików w starciu z Polską.
Mimo iż Gareth Southgate przegrał finał mistrzostw Europy, to w statystykach ciągle pnie się w górę. Spośród selekcjonerów, którzy pracowali z Anglią dłużej, ma drugi najlepszy procent wygranych spotkań – 63,9. Skuteczniejszy był jedynie Fabio Capello – 66,7. Southgate ma 5. miejsce w historii reprezentacji Anglii pod względem liczby wygranych meczów. Drużyna pod jego wodzą wygrała 39 spotkań i już tylko jedno zwycięstwo dzieli go od Svena-Gorana Erikssona. Więcej meczów wygrali jedynie trzej selekcjonerzy obdarowani tytułem szlacheckim. Piąte miejsce Southgate zajmuje również pod względem liczby rozegranych spotkań. Prowadził zespół w 61 meczach i w tej statystyce również goni Erikssona, który miejsce na trenerskiej ławce zajmował 67 razy.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Jordan Courtney-Perkins jest bliski przyjścia do Rakowa Częstochowa. To 18-letni stoper z Australii.
Osoby, które z bliska widziały jak radził sobie młody defensor mówią, że zaskakiwał dojrzałością i odwagą w grze. W spotkaniach z WSG Tirol (3:3) i RB Salzburg (2:2) Australijczyk dostał 67 minut. Nie popełniał też prostych błędów. Courtney-Perkins ma też kilka atutów, które każdy obrońca Rakowa powinien mieć – mierząc 189 centymetry wzrostu jest przydatny przy stałych fragmentach gry i potrafi powalczyć w powietrzu o górną piłkę. Jest też naturalnie lewonożny, a trener Marek Papszun wielokrotnie mówił, że panuje deficyt stoperów wyprowadzających akcje lewą nogą. Wiele wskazuje na to, że zawodnik, który jest powoływany do juniorskich reprezentacji Australii, będzie rywalem do miejsca w składzie dla Milana Rundicia. Serb także jest nowym nabytkiem RKS i również jest lewonożny. W końcu pod Jasną Górą będą mieć więc solidną rywalizację na pozycji środkowego lewego stopera. Courtney- -Perkins w poprzednim sezonie zagrał w 16 meczach australijskiej ekstraklasy. Jego przyjście do Rakowa będzie oznaczać zapewne konieczność odejścia Macieja Wilusza. 32-letni obrońca wiosną był wypożyczony do Śląska Wrocław, ale z powodu kontuzji nie grał w żadnym spotkaniu. Ostatnio Wilusz jest łączony m.in. z Górnikiem Łęczna.
Rozmowa z Veljko Nikitoviciem, dyrektorem sportowym Górnika Łęczna. O finansach beniaminka Ekstraklasy, ale też o kulisach sprowadzenia Janusza Gola.
Najbardziej ograniczają was finanse?
Bez dwóch zdań. Ale ważniejsze, że od kilku lat są stabilne. Jeżeli pojawi się nawet bardzo dobry piłkarz i zażąda 10 tysięcy euro miesięcznie, zrezygnuję. Nie chcemy wracać do czasów z lat 2015-16, kiedy sytuacja była dramatyczna, klub zadłużony i nikt nie był pewien, czy przetrwa.
Nie macie żadnych zaległości?
Nie, jesteśmy wypłacalni, premie za poprzedni sezon są rozliczone. Pozostaje jeszcze kwestia premii za awans do ekstraklasy, ale to też wkrótce będzie zamknięte.
Jaki budżet będziecie mieć na ekstraklasę?
Są środki od naszego najważniejszego sponsora, czyli Bogdanki SA, który nas wspiera, stąd podziękowania dla prezesa i zarządu kopalni. Do tego dochodzą wpływy z PZPN, mniejszych sponsorów, teraz pojawią się pieniądze z praw mediowych. To nasze źródła finansowania. Jeśli budżet domkniemy w granicach 15 mln zł, uznam to za sukces klubu.
Mimo organiczonych środków zakontraktowaliście Janusza Gola, którego bardzo chciał u siebie Widzew Łódź.
Nie wiem, co Widzew mu proponował, ale wątpię, że przebiliśmy go finansowo.
Skąd pomysł na jego sprowadzenie?
Zaraz po wygranym barażowym meczu z ŁKS spacerowaliśmy po murawie z trenerem Kieresiem i szkoleniowiec powiedział, że fajnie byłoby mieć w drużynie Gola. Następnego dnia zaczęła się operacja, żeby go zakontraktować. Bardzo pomógł nam Dawid Nowak, który zna się z nim jeszcze z Bełchatowa, swoje o d e g r a ł a znajomość z trenerem. Fin a n s o w o szybko dos z l i ś m y do porozumienia, ale sprawa trochę trwała, bo Janusz miał inne opcje. Chciał je przemyśleć, przedyskutować, aż zgodził się grać dla Górnika. To był nasz transferowy cel numer jeden.
Kulisy tego, jak Hyballa poróżnił się w szatni Wisły Kraków z piłkarzami. Zresztą teraz Niemiec znów ma problemy, bo miał wyzywać piłkarzy w nowym klubie.
Pierwsze 30 minut meczu z Piastem Gliwice i trzybramkowe prowadzenie Wisły dały nadzieję, że to rzeczywiście może być udana runda. Piłkarze trenera Hyballi wypuścili jednak prowadzenie z rąk. Już wtedy nastąpił pierwszy duży zgrzyt. – Na następny dzień po tym spotkaniu Hyballa podszedł do Michała Maka oraz Davida Niepsuja i powiedział, że mają 10 minut, aby zabrać swoje rzeczy i opuścić szatnię na stałe. Jednocześnie ciągle zaznaczał, że „może jest dla nich za dobrym trenerem”. Wtedy zrozumieliśmy, że jest z nim coś nie tak – opowiada Basha. Pomocnik początkowo grał u Hyballi, został nawet przez niego wystawiony w podstawowym składzie na debiutancki mecz trenera, czyli derby Krakowa. – Na samym początku wszystko było w porządku. Mieliśmy dobre relacje, zanim moja przerwa spowodowana kontuzją zaczęła trwać coraz dłużej. Uraz zmienił wszystko w moich stosunkach z nim. Już wtedy szkoleniowiec miał zły kontakt z niektórymi piłkarzami w drużynie – podkreśla były reprezentant Albanii. – Hyballa dostał konkretne zadania: stawiaj na młodych i promuj ich, jednocześnie wprowadzając swój styl gry oraz gegenpressing – opowiada „PS” osoba znająca realia klubu. Niemiec zaczął grać większą liczbą młodzieży, za to w składzie brakowało miejsca dla m.in. Jakuba Błaszczykowskiego. Otoczenie Hyballi mówiło wtedy, że trener ma wrażenie, iż wszyscy zaczynają grać na jego zwolnienie z powodu różnicy zdań z byłym reprezentantem Polski.
„SUPER EXPRESS”
Rozmówka z Janem Urbanem na temat przyjścia Podolskiego. O tym, co może da zespołowi i czego wymaga od niego trener.
– Co może dać Górnikowi?
– Marketingowo to bardzo dobry ruch dla Górnika i dla polskiej ligi, bo jeśli taki gość zmienia klub, to pisze się o tym nie tylko w Europie, lecz także na całym świecie. Łukasz umiejętności ma bardzo duże. Nie obawiam się o jego formę. W Turcji rozegrał ponad 30 meczów, a to przecież wymagająca liga. To też świadczy o tym, że jak jest przygotowany, to może grać na wysokim poziomie bez żadnego problemu.
– Czy może być dla Górnika taką postacią jak Danijel Ljuboja dla Legii czy Jakub Błaszczykowski dla Wisły?
– Oczywiście, wręcz liczę na to, że nasi zawodnicy zobaczą, jak zachowuje się piłkarz tej klasy w różnych sytuacjach na boisku. Mówiłem Łukaszowi, że wierzę, że ze swojej strony da Górnikowi to, co na ten moment ma najlepszego. Mam nadzieję, że sprawi, że przy nim inni gracze będą grali lepiej.
fot. NewsPix