– „Operacja Lewandowski” – pisze „Marca”, która nie ma wątpliwości, że hiszpańscy obrońcy z łatwością zatrzymają kapitana reprezentacji Polski. Napastnik Ferran Torres buńczucznie zapowiada nawet: „Nasi stoperzy go pożrą” – czytamy w „Super Expressie”. Zapraszamy na prasówkę przed meczem Polski.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Mecz o wszystko. Dla części reprezentantów to mecz spod znaku „teraz albo nigdy”. A Hiszpanie wychodzą i mówią, że zjedzą Lewandowskiego.
Kadra Luisa Enrique też ma swoje problemy. Sergio Busquets uporał się już co prawda z koronawirusem, ale do momentu negatywnego testu ani razu nie trenował z resztą zespołu. Hiszpański selekcjoner szykuje swojego kapitana dopiero na mecz ze Słowacją. Do zmiany ma dojść za to w ataku. Choć „La Furia Roja” totalnie zdominowała Szwedów, to mecz zakończył się remisem 0:0. Indolencją strzelecką znów „błysnął” Alvaro Morata. Snajper Juventusu nie trafi jednak na ławkę, a ma dostać partnera, dzięki czemu będzie czuł się pewniej w ataku. Będzie nim Gerard Moreno, który w Villarrealu rozegrał sezon życia. Enrique narzekał po meczu ze Szwecją na stan murawy na Estadio La Cartuja. By nie pogarszać sytuacji, przedmeczowy trening Hiszpanie odbyli w bazie reprezentacji w podmadryckim Las Rozas. Pomimo zabiegów ogrodników boisko i tak nie będzie w idealnym stanie, choć o to akurat Polacy nie powinni się martwić, bo to Hiszpanie będą prowadzić grę. Nasi rywale nie martwią się z kolei Biało-Czerwonymi. Na pytanie dziennikarzy o Roberta Lewandowskiego Ferran Torres odparł wprost: – Nasi obrońcy go zjedzą.
Andrzej Iwan, którego losy są pokrętne, opowiada o tym, jak pokonać Hiszpanów. Może i w sparingu, ale jednak na ich terenie.
Wracajmy do Barcelony. W wyjściowej jedenastce tym razem pojawił się rok starszy od Maradony Iwan, który w przeciwieństwie do niego na argentyńskim mundialu (1978) już był i nawet zagrał. Z nieprzeciętnie uzdolnionym Iwanem Polska miała jednak zasadniczy problem: był krnąbrny. – A tak, byłem, nie przeczę. Pakowałem się w pozaboiskowe tarapaty i nie zawsze sam umiałem się z nich wydostać – przyznaje. Stąd grożenie palcem, rozmowy wychowawcze, zawieszenia i dyskwalifikacje. Wszyscy jednak wiedzieli, że Iwan potrafi grać w piłkę jak mało kto w Polsce. Dlatego, jeżeli tylko naprawdę ciężko nie podpadł, dostawał powołania. W 1980 roku był w gazie, przed meczem w Barcelonie strzelił w kadrze już pięć goli, w tym trzy na wyjeździe reprezentacji Kolumbii (4:1). Na Sarrii najpierw Iwan strzelił z siedmiu metrów prawą nogą, bramkarz Luis Arconada odbił piłkę przed siebie, ale obrońca nie zdążył doskoczyć do napastnika. Piłka jak magnes znowu znalazła się w zasięgu naszego zawodnika, który przy drugiej próbie już nie miał problemów z umieszczeniem jej w bramce, uderzając dla odmiany lewą nogą. W końcówce meczu po bezdyskusyjnym faulu Leszka Lipki był rzut karny dla gospodarzy. Z jedenastu metrów trafi ł Dani i zdawało się, że będzie jednak remis, ale wtedy akcję rozpoczął Zbigniew Boniek. Rzucił piłkę na lewą stronę do Krzysztofa Adamczyka, który podał do wbiegającego w pole karne Iwana. Przeciwnik nie zdążył doskoczyć, Polak kopnął prawą nogą i piłka wpadła przy prawym słupku. A więc jednak zwycięstwo, 21-letni napastnik krakowskiej Wisły został bohaterem meczu.
Sylwetka Wojciecha Szczęsnego. Sporo smaczków z dzieciństwa – jak chociażby ten o uczęszczaniu na zajęcia z tańca towarzyskiego. Fajny, lekki tekst.
Bracia nie tylko grali w piłkę. Chodzili też na tańce towarzyskie do szkółki Jacka Krupy, uprawiali akrobatykę i ćwiczyli tenis ziemny. – Generalnie sport był naszym przeznaczeniem. Mama (Alicja – przyp. red.) uprawiała piłkę ręczną i występowała w I lidze, a tata – wiadomo. Wychowywaliśmy się w sportowym klimacie. Nigdy nie było tak, że ktoś naciskał na nas, żebyśmy wybrali piłkę. Tych dyscyplin trochę było. Wolny czas mieliśmy tak zorganizowany, że nie myśleliśmy o głupotach – mówi starszy Szczęsny, który z graniem skończył na poziomie IV ligi w stołecznym PKS Radość. Taniec ćwiczył też Artur Boruc. Może więc umiejętności taneczne w jakimś stopniu pomagają golkiperom? – Taniec na pewno nie przeszkadza w graniu w piłkę. Zwłaszcza w bramce. Podczas zawodów tancerz musi wykonać pewne ruchy, żeby zaliczyć poszczególne figury. W bramce czasami trzeba bronić w sposób niekonwencjonalny i też robić różne figury. Taniec zwiększył u nas koordynację ruchową. Zaczynałem jako dziewięciolatek. Wojtek był młodszy, dołączył do mnie dopiero po jakimś czasie. Kultura ruchu w bramce jest dość ważna. Cieszę się, że trafiliśmy na lekcje tańca. Wszystko zaczęło się w naszej podstawówce. Trener tańca Jacek Krupa prowadził zajęcia i zwerbował nas podczas jednego z SKS. Fajnie nam to szło. Na początku tańczyliśmy w szkole. Później zajęcia przeniesiono do Domu Kultury Ochota, na Obozową. Tańczyliśmy tam u Jacka. Dziś jego sala mieści się w budynku Rawar przy Ostrobramskiej – mówi Janek, który na parkiecie był zdecydowanie lepszy od młodszego brata. – U Szczęsnych jest jeden „Maserak” i to raczej nie Wojtek. Czy tego się nie zapomina? Nie da się. Wszystkie tańce latynoamerykańskie i standardowe: samba, cha-cha, jive, rumba, pasodoble, walc angielski. Mam to w jednym palcu. On też to wszystko umie, ale się pewnie nie przyzna. Trzeba było jednak zdecydować, czy bracia stawiają na taniec, tenis czy piłkę nożną.
Inaki Astiz opowiada o reprezentacji Hiszpanii. Co ważne – podkreśla, że to nie jest tak, że jesteśmy bez szans. Ta kadra też ma słabe strony.
W Hiszpanii więcej po tym meczu mówiono o nieskuteczności ich reprezentacji, czy niesamowitym stylu, całkowitej dominacji?
Raczej chwalono za styl, bo szczególnie w pierwszej połowie gra Hiszpanów wyglądała naprawdę dobrze. Po przerwie tempo spadło, grali nieco za wolno. Miała na to wpływ także murawa na stadionie w Sewilli. Piłkarze narzekali na stan boiska, mówili, że na takim poziomie nie powinno to tak wyglądać. Mieli przez to momentami problem z opanowaniem piłki, nie mogli szybciej grać.
Wrócę do statystyk: 85 procent posiadania piłki to wynik imponujący.
To prawda, robi wrażenie, jednak tak jak powiedziałem: w pierwszej połowie ich gra mogła się podobać, jednak w drugiej byli przy piłce, ale nie potrafi li stworzyć wielu dogodnych sytuacji. Jedna sytuacja Gerarda Moreno to za mało. Szwecja bardzo dobrze się broniła.
Mają problem z atakiem?
Niby mają klasyczną dziewiątkę, ale brakuje im skuteczności. Prowadzą grę, potrafi ą zdominować mecz, ale brakuje wymiernych efektów. W meczu ze Szwecją już w pierwszej połowie mieli cztery klarowne sytuacje, w drugiej Moreno miał jedną, ale nic z tego nie wyszło. W Hiszpanii trwają dyskusje, co zrobić, żeby tę skuteczność poprawić. Ze Szwecją grał Morata, który nie wykorzystał bardzo dobrej sytuacji, kiedy był sam na sam z bramkarzem. W poprzednim spotkaniu z Portugalią było podobnie. Kibice zaczęli trochę gwizdać, narzekać, szczególnie, że wszyscy się spodziewali, że w tym meczu wystąpi od początku Moren, który strzelił w Primera Division 23 gole. Nie wyszedł jednak w podstawowym składzie, ale gdy się pojawił na boisku, był groźny. Może się okazać, że z Polską to on zacznie w podstawowej jedenastce. Generalnie w reprezentacji mojego kraju nie ma napastnika takiej klasy jak Cristiano Ronaldo, Antoine Griezmann, Romelu Lukaku. Brakuje im nazwiska jak Lewandowski, nie tylko w ataku, takiej postaci, jaką był Sergio Ramos dla tej drużyny.
„SPORT”
Mnóstwo obaw przed starciem z Hiszpanią. Porażka ze Słowacją nie była pierwszym słabym występem kadry w tym roku, więc trudno szukać powodów do optymizmu.
Będziemy się więc bronić, Hiszpanie atakować i pytanie, z jakim tym razem skutkiem? Bo ze Szwecją „La Furia Roja” nie zrealizowała planu. Ponad 900 podań (852 celne) nie doprowadziło do „zagonienia” rywala, Hiszpanie 5 razy trafili na bramkę i nie zdołali pokonać znakomicie interweniującego Robina Olsena. U nas pierwszy bramkarz strzela samobója, drugi jest kontuzjowany, a trzeci nie ma żadnego doświadczenia na wielkich turniejach. O meczu ze Słowacją mamy zapomnieć, przed nami spotkania z Hiszpanią i Szwecją, o których pewnie też będziemy chcieli zapomnieć. Trudno o optymizm, bo przecież nie był to tylko ten jeden nieudany mecz, ale przed nim kilka nijakich występów. Pokonaliśmy w tym roku tylko Andorę. Polscy kibice psioczą, jednak szybko wybaczają i wierzą przed każdym następnym meczem w sukces. Z pewnym zaskoczeniem Hiszpanie zauważyli, że po meczu ze Słowacją na otwarty trening polskiej reprezentacji przyszło kilka tysięcy kibiców i braw było więcej niż gwizdów. Oni nie znają naszego motto „Polacy nic się nie stało”.
Przed Niemcami trudne zadania. Przegrali z Francją, teraz na rozkładzie mają mistrzów Europy – Portugalię. Poprzeczka wcale nie poszła mocno w dół.
– Musimy zatrzymać Portugalię razem. Na każdym treningu pokazujemy „team spirit”, walczymy do ostatniej akcji. Portugalczycy mają wielu świetnych atakujących. W 2014 roku tym centralnym punktem był Cristiano Ronaldo, obecnie mają mnóstwo innych kapitalnych piłkarzy – przyznał Mats Hummels, który w ostatnim meczu z Francją zdobył jedynego gola, wbijając piłkę do własnej siatki… Niemcy mierzą się z Portugalczykami na wielkich imprezach regularnie. Na mundialu w 2006 roku wygrali z nimi 3:1 w meczu o 3. miejsce, dwa lata później pokonali ich w ćwierćfinale 3:2, na Euro 2012 wygrali z nimi w grupie 1:0, a na mistrzowskim w ich wykonaniu mundialu 2014 pokonali Ronaldo i spółkę aż 4:0, a hat trickiem popisał się wówczas Thomas Mueller. Był to świetny występ Niemców, z którego można było zapamiętać ich buzującą wręcz pewność siebie. Gdy Cristiano podchodzi do rzutu wolnego, niejeden bramkarz głośniej przełyka ślinę, podczas gdy Manuel Neuer w tamtym spotkaniu… po prostu zrezygnował z ustawienia muru.
Martin Chudy odejdzie z Górnika Zabrze. Kto będzie zatem „jedynką” zabrzan w następnym sezonie? Wydaje się, że wybór padnie na Daniela Bielicę.
Na piątkowym treningu nie było sporej grupy zagranicznych graczy. Już wcześniej było wiadomo, że nie będzie napastnika Richmonda Boakye, który okazał się największym niewypałem wiosny w ekstraklasie (ciekawe czy ktoś w klubie poniesie konsekwencje za wyrzucone w błoto pieniądze…). Nie było też Romana Prochazki, a także wspomnianego Masourasa. Ich umowy też wygasają za 12 dni i nie będą przedłużone. Tego się można było spodziewać. W Zabrzu nie ma już też Martina Chudego. – Nie trenowałem z Górnikiem, bo moja umowa nie będzie przedłużona – wytłumaczył nam krótko świetny słowacki bramkarz, który w ostatnim czasie był prawdziwą ostoją drużyny na boisku i poza nim.
„SUPER EXPRESS”
Wojciech Szczęsny przyłapany na papierosku przez fotoreporterów „Superaka„. Cóż, tyle stresów ostatnio, że trzeba to przepalić.
Teraz nasi fotoreporterzy zrobili mu zdjęcia, gdy polscy piłkarze szykowali się do odjazdu autokarem na lotnisko, skąd mieli odlecieć do Sewilli. Na fotkach widać wyraźnie Szczęsnego z papierosem w ustach i paczką fajek oraz zapalniczką w dłoniach. Bramkarz w pewnym momencie zorientował się, że jest obserwowany przez fotoreporterów „SE”, i ostatecznie nie puścił dymka.
Na miejscu w Sewilli nie czuć atmosfery wyczekiwania meczu z Polakami, ważniejszy jest covid – donoszą reporterzy „SE”.
Hiszpanie? Żyją tak, jakby meczu z Polakami miało nie być. Mają poważniejsze problemy, głównie kryzys spowodowany koronawirusem. Do dziś maseczki obowiązkowe są nawet w otwartej przestrzeni i policja skrzętnie tego pilnuje. – Kto wygra ten mecz? Polska! Nie lubię naszego trenera Luisa Enrique – powiedział nam napotkany Hiszpan Alvaro. Na innego Alvaro, Moratę, Hiszpanie ciskają gromy za nieskuteczność w meczu ze Szwecją. Ale przypominają też, że w podobnej sytuacji jest w Polsce Robert Lewandowski. „Operacja Lewandowski” – pisze „Marca”, która nie ma wątpliwości, że hiszpańscy obrońcy z łatwością zatrzymają kapitana reprezentacji Polski. Napastnik Ferran Torres buńczucznie zapowiada nawet: „Nasi stoperzy go pożrą”.
fot. NewsPix