Reklama

Kiedy wreszcie zobaczymy starego, dobrego Cernycha?

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2021, 11:33 • 4 min czytania 2 komentarze

Powrót Fedora Cernycha do Jagiellonii niektórzy określali nawet jako „hit transferowy”. Może nieco na wyrost, ale faktem jest, że trudno było kręcić nosem, skoro do Białegostoku wrócił zawodnik, który przez lata sprawdzał się w Ekstraklasie i długimi okresami był w barwach „Jagi” wiodącą postacią. Tym większym rozczarowaniem jest jednak jego dotychczasowa postawa. 

Kiedy wreszcie zobaczymy starego, dobrego Cernycha?

Biorąc pod uwagę obecne problemy kadrowe Jagiellonii, jest to idealny moment, żeby reprezentant Litwy wreszcie zaczął grać na oczekiwanym poziomie. Trudno dokładnie stwierdzić, jak mocno osłabiona do rywalizacji z Zagłębiem Lubin przystąpi dziś drużyna Bogdana Zająca (on także nadal poza ławką trenerską), ale można zakładać, że względem meczu z Piastem Gliwice wiele się nie zmieni. Skoro Jesus Imaz, Jakov Puljić, Tomas Prikryl i Przemysław Mystkowski pauzowali z powodu koronawirusa, trudno zakładać, żeby ich pauza skończyła się na jednej kolejce. Tymczasowo dowodzący zespołem Rafał Grzyb nad przedmeczowej konferencji chyba próbował trochę zbijać z tropu, mówiąc, że z tego grona pewna jest tylko nieobecność Imaza. Reszta zawodników ma już „wracać do zespołu i odbudowywać formę, ale nie wiadomo, czy pojadą do Lubina”. Nawet jeśli któremuś się udało, trudno zakładać, żeby zaczął od początku.

Dodając do tego kontuzjowanego Pawła Olszewskiego oraz kartkowe absencje Błażeja Augustyna i Tarasa Romanczuka, pole manewru sztabu szkoleniowego staje się naprawdę mocno ograniczone. Wyjściowa jedenastka jeszcze jako tako wygląda, ale na ławce hula wiatr.

CZAS NA DOBREGO CERNYCHA

W takiej chwili Cernych byłby wyjątkowo cenny dla ofensywy „Jagi”. Problem w tym, że nie widać symptomów poprawy. Odkąd wrócił, za udany w jego wykonaniu można uznać tylko mecz z Wartą Poznań, wygrany po niesamowitej walce 4:3. Litwin zaliczył wtedy asystę i walczył za dwóch. Trener Zając publicznie go wtedy pochwalił, bo w nocy poprzedzającej spotkanie zmarł mu ojciec i mimo to zdecydował się na występ.

Pozostałe spotkania w wykonaniu tego zawodnika była już jednak bardzo słabe, słabe lub w najlepszym razie do bólu przeciętne. Cernych nie daje konkretów, mimo że sytuacji mu nie brakuje. Jak wynika z wyliczeń EkstraStats.pl, oddał już 17 strzałów, z czego 6 celnych. W siatce nie znalazł się żaden, w Expected Goals jest -1,034. Jedyny mały plus to 8 kluczowych podań (liczonych jako ostatnie zagranie przed oddaniem strzału przez kolegę), choć to czasami bardzo mylące. W każdym razie – oczekiwania są nieporównywalnie większe.

Reklama

OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCE

Oczywiście znajdzie się tu kilka okoliczności łagodzących. Cernych przez pierwsze półtora roku grał sporo w Dynamie Moskwa. Potem jednak poszedł w odstawkę i został wypożyczony do Orenburga, gdzie dokuczały mu różne zdrowotne sprawy. W efekcie w poprzednim sezonie zaliczył tylko 12 meczów ligowych. Ostatni 5 lipca, natomiast jego powrót do Jagiellonii został ogłoszony dopiero 17 września. Powtórny debiut nastąpił 26 września, czyli Litwin przez dwa i pół miesiąca nie grał. W Białymstoku na początku też miał trochę zawirowań z urazami i tak naprawdę do porządnego, regularnego grania tydzień w tydzień wrócił dopiero w drugiej połowie listopada. Niedługo potem zmarł mu tata i choć do kolejnych przerw w występach nie dochodziło, miał prawo przez jakiś czas być myślami gdzie indziej. Rzucanie po pozycjach pewnie też nie pomaga, ale z drugiej strony, uniwersalność zawsze była cechą charakterystyczną tego zawodnika i wcześniej nie przeszkadzała.

W każdym razie, dość długo można było Cernycha tłumaczyć. Zaczął się jednak nowy rok, odbyły się skrócone zimowe przygotowania, zaczęła druga runda i nadal jest źle. „Fiedzia” nie prezentuje jakiegoś kompromitującego poziomu, ma za duże umiejętności i doświadczenie, żeby się aż tak stoczyć, ale w żadnym stopniu nie jest wartością dodaną. Jego gra to wciąż bardziej okolice „trójkowo-czwórkowe”. Najwyższa pora zanotować progres, okres ochronny związany ze wspomnianymi perturbacjami chyba powoli się kończy.

I dla Jagiellonii, i dla Zagłębia to kluczowy czas, który zdefiniuje cele na resztę sezonu. Czytaj: określi, czy trzeba będzie pogodzić się ze środkiem tabeli, czy nadal będzie szansa powalczyć przynajmniej o czwarte miejsce. Na dziś jedni i drudzy są bliżej wariantu pierwszego. Zagłębie co prawda przełamało się na Cracovii, ale wcześniej w pięciu meczach zdobyło jeden punkt. Jagiellonia zaczęła rok od wygranej w Gdańsku, by w następnych czterech kolejkach raz zremisować i trzy razy przegrać.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka ręczna

Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

redakcja
0
Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

Komentarze

2 komentarze

Loading...