Reklama

Papszun: Kadra? Jeszcze nie teraz

redakcja

Autor:redakcja

21 stycznia 2021, 08:26 • 9 min czytania 20 komentarzy

W czwartkowej prasie Marek Papszun komentuje swoją obecność w szerokim gronie kandydatów na nowego selekcjonera, Mariusz Piekarski mówi o Michale Karbowniku w Brighton, a Piotr Czachowski ocenia Marco Giampaolo. Mamy też teksty o stworzeniu jednej Odry Wodzisław i przejściu Mateusza Zachary do ligi bośniackiej. 

Papszun: Kadra? Jeszcze nie teraz

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rozmowa z Mariuszem Piekarskim o transferze Michała Karbownika do Brighton.

PIOTR WOŁOSIK: Michałowi Karbownikowi trudno było się żegnać z Legią?

MARIUSZ PIEKARSKI: Na pewno. Szczególnie z tymi, z którymi mocno przyjaźnił się poza boiskiem – Bartkiem Kapustką i Pawłem Wszołkiem. Na zgrupowaniach dzielili pokój z Pawłem, który wstał o 5 rano, by pożegnać wyjeżdżającego „Karbo”. To był wzruszający obrazek. Paweł jest świetnym wzorem do naśladowania dla młodych chłopaków. Wprowadza ich do drużyny.

Michał wyruszył do Anglii z obawami?

Nie! Wyjeżdżał pełen entuzjazmu i wiary w siebie. Przedłużając umowę z Legią żartowaliśmy z Michałem, rozmawialiśmy o Anglii i wiem, że jedzie walczyć o marzenia, zrobienie kariery, swoją przyszłość. Zdaje sobie sprawę, że nadal musi mocno pracować, bo w piłce klubowej wyżej, niż do Premier League nie da się trafić. Znalazł się w grupie, która atakuje K2. Tlenu tam nikt nie poda, najwyżej zabiorą, bo każdy walczy o swoje, a rywalizacja jest niesłychana. O prestiż i pieniądze. Generalnie Michał cieszy się bardzo dobrą opinią i dziś pływa w basenie olimpijskim. Do brodzika już nie wróci. Musi przebić się w Brighton. Tego obaj chcemy.

Reklama
Mógłby pan zakończyć dyskusję na jaką pozycję Brighton go sprowadza?

Teoretycznie do rywalizacji na prawej obronie z Tariqiem Lampteyem, na dziś najwyżej wycenianym piłkarzem klubu. Zapewne szykowanym do transferu. Trener Graham Potter oglądał ostatnio mecze z udziałem Michała i zauważył, że pierwszorzędnie wygląda na środku boiska, w pomocy. Tyle że Anglicy kupowali go w czasie, gdy nie miał w Legii rozegranego ani jednego spotkania na tej pozycji, więc ewidentnie pozyskało go na prawe wahadło. Ale spokojnie… Potter na pewno chce go „dotknąć”, zobaczyć w treningu. Na to musimy jednak chwilkę poczekać, kiedy Michał będzie w pełni sił, bo przecież nabawił się urazu. Na razie ćwiczy wyłącznie w siłowni. Od półtora miesiąca był leczony przez Legię.

Porozmawiajmy chwilę o klubach, które także interesowały się Karbownikiem.

Rozmawialiśmy z Manchesterem City, choć po ewentualnym transferze od razu zostałby wypożyczony. City kontaktowało się z Legią w sprawie zawodnika. Rozmawialiśmy też z Leeds, bardzo długo z Napoli, zaś w lutym 2020 byliśmy na rozmowach w Salzburgu z Red Bullem. Negocjowaliśmy też z Parmą. Jeśli Legia nie odpadłaby z pucharów, cena za Michała nie byłaby tak atrakcyjna.

Czyli za niemal 6 milionów euro chętnych było więcej?

Zdecydowanie! 15–20 klubów.

Marek Papszun o tym, że niektórzy widzą go w roli selekcjonera oraz o przebojach podczas zgrupowania w Turcji.

MACIEJ WĄSOWSKI: Niektórzy bukmacherzy widzieli pana w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Co pan na to?

MAREK PAPSZUN (TRENER RAKOWA CZĘSTOCHOWA): Na pewno jest to przyjemne. Ego zostało trochę połechtane. Podchodzę jednak do tego ze spokojem. Wśród potencjalnych selekcjonerów, którzy wymieniani są w mediach, znajdują się bardziej znani szkoleniowcy, mający o wiele większy bagaż doświadczeń. Myślę, że to jeszcze nie czas na mnie, jeżeli w ogóle kiedyś nadejdzie. Uważam, że prezes Zbigniew Boniek ma kandydatury, które są zdecydowanie bardziej realne niż moja. To, że w ogóle znalazłem się w takim gronie, jest na pewno docenieniem mojej pracy. To miłe, ale wiem, że z tego tematu nic nie wyjdzie.

Reklama
Rozumiem, że żadnych kontaktów ze strony PZPN nie było?

Absolutnie żadnych.

Trzej ostatni selekcjonerzy dostawali nominacje po tym, jak w swoich klubach osiągali wyniki ponad stan – Waldemar Fornalik z Ruchem Chorzów, Adam Nawałka z Górnikiem Zabrze i Jerzy Brzęczek z Wisłą Płock. Teraz, patrząc na tabelę, to Raków jest największą rewelacją rozgrywek.

Fajna analogia, ale można ją traktować tylko jako ciekawostkę. Naprawdę nie spodziewam się, żeby coś się zmieniło.

Za Rakowem dość dziwny sparing podczas zgrupowania w Turcji. Chodzi o sprawdzian z FK Mariupol (2:2) i zachowanie arbitra.

W pomeczowej wypowiedzi stwierdziłem, że mogłem poczuć się jak trenerzy w latach 80. i 90., kiedy szerzyła się korupcja. Wiadomo, zdarzają się różne rzeczy – ktoś może mieć słabszy dzień lub popełnić błąd. Trudno jednak w jakiś racjonalny sposób odnieść się do tego, co robił turecki arbiter. Nie wiem, co nim kierowało. Być może chodziło o jakieś nieuczciwe praktyki. Słyszałem, że coś podobnego działo się już w przeszłości na zgrupowaniach. Jednak pierwszy raz w życiu widziałem to na własne oczy. W pewnym momencie z całym sztabem szkoleniowym zdaliśmy sobie sprawę, że nie mamy na nic wpływu. Patrzyliśmy na to bezradnie. Nie wiem, za co podyktowany został karny dla nas. Ale OK, w tej sytuacji była trochę za wysoko podniesiona noga, można było się czegoś doszukać. Natomiast jedenastka z końcówki spotkania dla Ukraińców była już niewytłumaczalna. Tam nawet nie było kontaktu między którymś z naszych zawodników a piłkarzem Mariupolu.

Tylko dwa zespoły z zaplecza Ekstraklasy pojadą na zagraniczne zgrupowania. Reszta do wiosny przygotowuje się w Polsce.

W Fortuna 1. Lidze tylko dwa kluby wybierają się na zgrupowania do ciepłych krajów. To ŁKS i Widzew. Teraz ełkaesiacy rano trenują na  siłowni, a po południu pod balonem swojej akademii. W najbliższy piątek wylatują do Turcji. Dwa tygodnie po lokalnych rywalach polecą tam widzewiacy. Nie boją się zakażenia koronawirusem podczas pobytu w Turcji. – My w większości mamy to za sobą. Duża część zespołu już przechorowała wirusa. Oczywiście będą badania bezpośrednio przed wylotem i po powrocie. Minimalizujemy ryzyko – mówi lekarz Widzewa Radosław Grabowski.

SPORT

Bogusław Kaczmarek komentuje zwolnienie Jerzego Brzęczka.

To było dla pana zaskoczenie, że Zbigniew Boniek zdymisjonował Jerzego Brzęczka?

– W świetle wcześniejszych decyzji, między innymi o przedłużeniu kontraktu z Jerzym Brzęczkiem, mało kto spodziewał się, że dojdzie do rozstania z selekcjonerem. Z drugiej strony, to wisiało w powietrzu od pewnego czasu, więc trudno było wykluczyć do końca taki finał współpracy. Wcześniej Brzęczek wielokrotnie mógł zostać zwolniony z tej posady.

Moment odesłania Brzęczka do narożnika nie był chyba zbyt fortunny. Uważam, że bardziej logiczne byłoby jego zwolnienie polistopadowych porażkach z Włochami i Holandią…

– Pewnie gdyby do tego doszło we wskazanym przez pana terminie, szum medialny byłby mniejszy. To co w tej chwili możemy wydobyć z siebie, byłoby hipotetycznym stawianiem sprawy. Najlepiej byłoby sięgnąć do źródła, czyli do prezesa Bońka. Czarne chmury gromadziły się nad głową Jerzego Brzęczka od dłuższego czasu, mimo że miał bardzo dobre CV, był przyzwoitym piłkarzem i jest komunikatywnym człowiekiem. Odpowiadając wprost na pańskie pytanie – w polskiej piłce jest coraz więcej przykładów, gdzie bardzo trudno dopatrzyć się jakiegoś logicznego odniesienia. Tak się dzieje od grudnia 2012 roku, jest w tych działaniach wiele podtekstów i znaków zapytania. Chociażby wprowadzenie w ekstraklasie systemu ESA-37, który wdrożono bez konsultacji z ówczesnym selekcjonerem reprezentacji Polski, którym był Waldemar Fornalik, a przed wszystkim bez negocjacji z trenerami klubowymi.

Teraz jesteśmy skazani na trenera zagranicznego?

– Myślę, że teraz drugiej wolty nie będzie, jaką był angaż Jerzego Brzęczka. Bo zadajmy sobie pytanie, czy Jurek miał legitymację, by zostać selekcjonerem reprezentacji Polski?

Włoski dziennikarz Tuttosportu Marco Bo stawia na Roberto Donadoniego w roli selekcjonera reprezentacji Polski.

Świetnie zna pan włoski futbol, rynek i trenerów. Jeśli miałby pan wskazać na takiego najlepszego kandydata z Italii, to kto by to był?

– Hmm… Jeżeli by to zależało ode mnie, to wydaje mi się, że Donadoni jest najlepszą opcją. Ma właściwe doświadczenie w pracy z reprezentacją narodową. W przeszłości prowadził „Squadra Azzurra”. Do tego ma właściwy wiek do sprawowania takiego zadania. Jest też Luigi Di Biagio, ale to nie ten sam poziom co Donadoni. Na teraz najlepszą opcją wydaje się zatrudnienie Roberto Donadoniego.

Prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca pogratulował działaczom Odry i Odry Centrum podpisania umowy o współpracy.

Oficjalnie potwierdzone zostało to, o czym informowaliśmy kilkanaście dni temu – Odra Wodzisław znów będzie jednym organizmem. Koniec rywalizacji Odry Wodzisław sp. z o.o. i MKP Odry Centrum Wodzisław. W tym tygodniu przedstawiciele obu klubów spotkali się z włodarzami miasta, prezydentem Mieczysławem Kiecą i wiceprezydent Izabelą Kalinowską. Porozumienie o współpracy między dwiema Odrami ujrzało światło dzienne, a prezydent Kieca zadowolony pogratulował działaczom. To on postawił ultimatum: albo wreszcie się dogadacie, albo nie ujrzycie pieniędzy z miejskiej kasy. Innej drogi niż zakopanie wojennego topora i kompromisu nie było.

Ten kompromis oznacza, że dwa kluby przetrwają, ale będą miały inne obszary działalności – dla dobra jednej Odry i całej wodzisławskiej piłki. Koniec z przedziwnymi derbami Odra – Odra, toczonymi najpierw na poziomie „okręgówki”, a ostatnio IV ligi. MKP Odra Centrum nie będzie już miała drużyny seniorów. Ta zostaje wycofana i nie dogra sezonu w II grupie IV ligi (jej wyniki zostaną zachowane, a spadną nie 3, lecz 2 zespoły). Z kolei drużyny juniorów Odry Wodzisław sp. z o.o. zostaną wchłonięte przez MKP Odrę Centrum, która odpowiadać będzie za szkolenie.

Mateusz Zachara przechodząc do NK Siroki Brijeg będzie pierwszym Polakiem grającym w lidze bośniackiej.

– Jestem trochę zaskoczony tym transferem. Do tej pory to my, Bośniacy, wybieraliśmy Polskę, polskie ligi. Patrząc po CV piłkarza, który trafił do NK Široki Brijeg, to w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej powinien sobie poradzić. Każdy ma swoją historię, wasz piłkarz trafił do nas, zobaczymy jak mu się będzie grało. Na pewno decydującą kwestią nie były tutaj warunki finansowe. Poza klubami z Sarajewa czyli FK Željezničar czy FK Sarajewo, to reszta zespołów płaci na poziomie waszej I ligi, a czasami nawet mniej, stąd co lepsi piłkarze szybko opuszczają Bośnię w poszukiwaniu lepszego zarobku – podkreśla Dzenan Hosić, były piłkarz Zagłębia Sosnowiec i Szczakowianki Jaworzno, obecnie trener występującego na zapleczu ekstraklasy FK Gorazde.

SUPER EXPRESS

Piotr Czachowski ocenia warsztat Marco Giampaolo, którego media nadal często wymieniają jako jednego z kandydatów do zastąpienia Jerzego Brzęczka.

„Super Express”: – Jak scharakteryzowałby pan Marco Giampaolo?

Piotr Czachowski (55 l., były reprezentant Polski, komentator Eleven Sports): – Dobrze pracuje, jeśli chodzi o taktykę i ustawienie zespołu. Potrafi wpłynąć na zawodników, ma duży autorytet. Jest w stanie szybko i w prosty sposób nakreślić, czego oczekuje od piłkarzy. Zna polskich graczy, miał z nimi do czynienia, ma rozeznanie w temacie. Ostatnio zabrakło mu szczęścia. Wychodzę z założenia, że w końcu musi zaświecić dla niego słońce.

– Jak ocenia pan jego pracę we Włoszech?

– Najlepszy okres miał w Sampdorii, gdzie spędził trzy lata. To wypchnęło go na piedestał. Trafił do Milanu, który był w przebudowie. Miał podnieść zespół po tych słabych latach. Żaden trener, dostając taką ofertę, nie może odmówić. Giampaolo zaryzykował, nie udało się. Teraz nie wyszło mu w Torino, gdzie ściągnął Linettego, którego zna z występów w Sampdorii. Torino wygląda mizernie, nic się tam nie zazębiało. Ale nie szło już wcześniej. Komentowałem mecz ze Spezią i przyznaję, że nie dało się na to patrzeć. Zawsze łatwiej zwolnić trenera niż kilku słabych piłkarzy.

Jest też notka o innym nazwisku, które przewija się w wiadomym kontekście, czyli Paulo Sousie.

Ostatnią pracę zakończył w lipcu 2020 r. Przez nieco ponad rok był szkoleniowcem Bordeaux i wielkich sukcesów nie odniósł. Żyrondyści zakończyli sezon na 12. miejscu, w czterech ostatnich meczach nie odnosząc żadnego zwycięstwa. Jednak nie to było bezpośrednim powodem dymisji – Sousa miał się wdać w konflikt z prezesem klubu Frederikiem Longuepee. Jeśli zostałby wybrany, dziennikarze z pewnością nie nudziliby się na konferencjach prasowych, bo Sousa ma cięty język. Kiedy jeszcze grał w Interze Mediolan, nagrabił sobie mocno u trenera Mircei Lucescu, bo powiedział, że piłkarze nie wiedzą, jak mają grać. Jako trener z kolei szybko zaskarbia sobie poparcie piłkarzy, jest mistrzem budowania relacji z zawodnikami.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

20 komentarzy

Loading...