Reklama

Jeżeli Liga Europy miała być oknem wystawowym, to Marchwiński przez nie wypadł w złą stronę

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2020, 23:38 • 2 min czytania 33 komentarzy

Lech Poznań w ostatnich latach w modelowy sposób wypromował wielu zawodników. Czasami wręcz mieliśmy wrażenie, że niektórych nawet sprzedawał lekko powyżej wartości, korzystając już z renomy solidnego dostawcy, którą wyrobił sobie na Starym Kontynencie. Jak tak dalej jednak pójdzie, z Filipem Marchwińskim będzie problem. 

Jeżeli Liga Europy miała być oknem wystawowym, to Marchwiński przez nie wypadł w złą stronę

Nie chodzi tylko o mecz w Lizbonie, choć on jest kropką nad „i”, pewnym podsumowaniem. Okej, Marchwiński nie zagrał na swojej nominalnej pozycji, to nie jest urodzona „ósemka” (już mecz w Glasgow to pokazał), ale też bez przesady. Nie mówimy o manewrze typu stoper przesunięty na skrzydło. Trochę więcej niż zwykle zadań defensywnych przy jednoczesnym zachowaniu możliwości kreowania gry. Minimum przyzwoitości można było wymagać.

Niestety, 18-latek dziś totalnie zawiódł. Cały Lech wypadł słabo, w zasadzie nikogo z wyjściowego składu nie możemy pochwalić, ale on nawet na tym tle wybijał się w negatywny sposób. Parę razy potrafił szybko, fajnie odegrać – zgoda. Jeśli jednak przyjmował i nie podejmował decyzji od razu, kończyło się to źle. Marchwiński sprawiał wrażenie zawodnika, który nie potrafi grać pod presją przeciwnika. Raz, że traci wówczas głowę, a dwa, że brakuje mu siły i zdecydowania, nie umie osłonić piłki. Właśnie w takich okolicznościach zaliczył stratę, która przyniosła Benfice gola na 3:0.

Liczby z pewnością w jego przypadku nie kłamią.

  • przegranych 15 z 20 pojedynków (na ziemi wygrane 4 z 18)
  • 14 strat
  • żadnego udanego dryblingu

W dwumeczu z Benfiką Marchwiński zostanie zapamiętamy z „siatki” założonej w Poznaniu, która de facto okazała się stratą. No, trochę za mało, żeby dyrektorzy sportowi podkreślili jego nazwisko w notesie (chyba że chodzi o selekcję negatywną).

Reklama

Chłopak od dłuższego czasu zdaje się stać w miejscu, a kto wie, czy już nie zaczął się cofać. Wiek wciąż jest jego atutem, ale to potrwa może jeszcze dwa lata. Są pewne okoliczności łagodzące jak ciągłe rzucanie po pozycjach i wynikający z tego brak stabilizacji. Z drugiej strony, nikt nie może Lechowi zarzucić, że nie ma do wychowanka UKS-u Skórzewo cierpliwości i zaufania. Na razie znajduje się on jednak na sporym minusie w temacie spłacania tego kredytu. Jeżeli Liga Europy miała być dla niego oknem wystawowym, to on dziś przez to okno wyleciał i boleśnie się potłukł.

Może po prostu czas na wypożyczenie?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...