Reklama

Legia z prezentem, a później pokrzywdzona. Wilusz zasłużył na wykluczenie

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 września 2020, 19:17 • 4 min czytania 33 komentarzy

Czy Legia została skrzywdzona? A może tym razem zyskała na błędach sędziów? Czy Maciej Wilusz powinien pić meliskę przed meczami? No i co z tymi przeklętymi zagraniami ręką w polu karnym? Kolejny weekend znów przyniósł nam kilka weryfikacji w Niewydrukowanej Tabeli. Choć tak po prawdzie, to nie była łatwa kolejka do sędziowania.

Legia z prezentem, a później pokrzywdzona. Wilusz zasłużył na wykluczenie

Zaczynamy od meczu w Warszawie, bo tam działo się najwięcej z punktu widzenia sędziowskiego. Ale zachowajmy chronologię. Czy Górnik powinien wykonywać rzut karny po zagraniu piłki ręką przez Remy’ego?

Z tej stopklatki wydawałoby się, że sprawa jest klarowna. Ręka przed sobą, piłka trafia w nią ewidentnie, wapno. Ale problemy są dwa. Po pierwsze – wydaje się, że ręka jest w obrysie ciała. To znaczy – gdyby nie ta wystawiona do przodu (bo nie do boku) ręka, to piłka i tak trafiłaby Francuza w tułów. A po drugie – obejrzeliśmy kilka powtórek z ogólnego planu i za nic w świecie nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy tak po drodze ktoś tę piłkę trącił, czy jednak nie. A to właściwie kluczowe do oceny sytuacji. Bo klarowałaby nam się wtedy odpowiedź na pytanie “czy piłka była dla Remy’ego spodziewana?”. Cholera, trudna sytuacja. Dlatego nie podejmujemy się weryfikacji. Zachowujemy decyzję z boiska – grać dalej.

Ale już mniej wątpliwości mamy przy tej sytuacji.

Reklama

Cóż, możemy się czarować, że Kante do piłki startuje w stylu skoczka wychodzącego z progu. I że potrzebuje do tego rozbiegu z kostki Sobczyka. Ale filmik z tego zachowania pokazuje klarownie – Kante ma nogę w powietrzu, robi jakiś dziwny przyruch, po czym – naszym zdaniem – celowo stawia stempel na stawie skokowym rywala. Celowe nadepnięcie leżącego rywala. Moment zawahania trwa za długo, by wierzyć, że chłop całkiem przypadkiem ustawił nogę tak, by zdeptać Sobczyka. Wykluczenie, czerwona kartka.

Ale i sędziowie pomylili się na korzyść Górnika. Chodzi rzecz jasna o sytuację z Lopesem i Wiśniewskim.

Czy powinien tu być karny? Trudno powiedzieć. Pchnięcie w plecy następuje chyba jednak ciut przed linią pola karnego. Natomiast jeśli nawet uznamy, że zamiast karnego powinien być rzut wolny, to mamy tu klarowne DOGSO. Przerwanie akcji brakowej jest klarowne – Lopes do piłki na pewno by doszedł i stanąłby oko w oko z Chudym. Zatem czy karny, czy czerwona kartka, to i tak gola Legii dopisujemy.

Wilusz mógłby przyhamować, bo to się źle skończy

Maciej Wilusz nie zalicza najlepszego powrotu do polskiej ligi. Najpierw w nieodpowiedzialny sposób wyleciał z boiska w meczu z Legią. I to jeszcze przed przerwą. A i w starciu z Podbeskidziem powinien udać się do szatni po ledwie kilku minutach gry.

Reklama

Przedstawmy tło tej sytuacji. Wilusz na linii środkowej traci piłkę i musi za nią gonić. Idzie na całość – albo przetnie akcję, albo przetnie nogę rywala. Niestety dla Sitka – to zawodnik Podbeskidzia jest szybszy. “Niestety”, bo przez to kilka tygodni posiedzi sobie w domu. Wilusz montuje się centralnie w staw skokowy rywala. Wyprostowaną nogą, na poziomie kostki, z dużym impetem. To właściwie wyczerpuje znamiona brutalnego ataku. Czerwona kartka, dopisujemy gola beniaminkowi.

I zabieramy też jedno trafienie Rakowowi. Dwa rzuty karne gościom się należały, ale akurat nie ten.

Gach robi tu wszystko, by nie zostać trafiony w rękę. Obraca się, chowa ręce, trzyma je przy sobie. Ręka nie powiększa obrysu ciała, jest doklejona do tułowia, ponadto piłka jest zagrana z bliskiej odległości. Nie ma tu mowy o wskazaniu na wapno. Pewnie inaczej by się ten mecz ułożył, gdyby Wilusz wyleciał z boiska na początku meczu, a jeszcze do przerwy Raków miałby o jeden rzut karny mniej. Ale zasady Niewydrukowanej są klarowne – weryfikujemy rezultat na 3:2 dla Rakowa.

Dobrze, że są powtórki

Totalnie ciekawostkowo, bo przypuszczamy, że nie byliśmy jedyni, którzy widzieli klarowny rzut karny dla Lechii. Conrado strzela, obrońca rzuca mu się pod nogi, piłka frunie wysoko po odbiciu się od ręki defensora. Prawda?

No nieprawda. Dopiero czwarta czy piąta powtórka pokazała, że piłka nie trafia w rękę, tylko w żebra.

No i na koniec mamy jeszcze kontrowersje z meczu poniedziałkowego. Czy Tiru faulował Steczyka? Z obrazu na żywo i z powtórek zza bramki – klarowny faul. Steczyk leci w kosmos, dynamika całego zajścia jest dość spora. Ale najistotniejsza jest ta powtórka.

Tiru wybija piłkę (skutecznie), nie zahacza prawym kolanem o nogi napastnika Piasta, a Steczyk dopiero po udanej interwencji gracza Jagi przewraca się o jego nogi. Zatem wślizg jest skuteczny i choć wykonany ze sporą dynamiką, to jednak też czysty. Wślizgami grać można, ale one muszą być wykonywane na piłkę i skutecznie tę piłkę wybijać. Tutaj mamy po prostu czystą interwencję.

A Niewydrukowana Tabela po tej kolejce wygląda tak:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...