Reklama

FCSB pierwszym klubem, który pokonał koronawirusa

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2020, 00:12 • 3 min czytania 12 komentarzy

O rany, co za wieczór w eliminacjach Ligi Europy. Gra Tottenham, gra Milan, polski klub przechodzi dalej, a mimo to wszystko usuwa w cień jedna niepozorna drużyna z Rumunii. No dobra, niepozorna to akurat złe słowo, akurat jeśli spodziewać się po kimkolwiek szaleństwa na miarę filmów Wesa Andersona, to właśnie po FCSB, klubie, który stracił nazwę Steaua Bukareszt po wieloletnim procesie z rumuńską armią. 

FCSB pierwszym klubem, który pokonał koronawirusa

Dlaczego to właśnie FSCB skradło dzisiaj show? Cóż, jakkolwiek spojrzeć, to chyba pierwszy klub, który pokonał koronawirusa. W Pucharze Sanepidu, jak ochrzciliśmy eliminacyjne fazy europejskich pucharów, do tej pory sytuacja była jasna. Masz koronawirusa w drużynie, duża część zespołu leci na kwarantannę? Odpadasz z gry. Nawet specjalne pozwolenie UEFA dla jednej z kosowskich drużyn, by wystawiła… reprezentację swojej ligi, nie pozwoliło uniknąć walkowera koronawirusowego.

FSCB jednak podjęło walkę. Bukaresztańska drużyna została potężnie przetrzebiona, nasze ulubione źródło wiedzy o rumuńskiej piłce, Emanuel Rosu, poinformował, że doszło do 9 zakażeń. To oznaczało, że w kadrze na mecz pozostało im dokładnie 14 piłkarzy – podstawowa jedenastka plus 3 rezerwowych. „Podstawowa” to zresztą głównie termin formalny, bo w całej ekipie znalazło się aż czterech nastolatków. To była ta modelowa, skrajna sytuacja z podręczników UEFA. Jeszcze dwa-trzy zakażenia i FSCB prawdopodobnie nie mogłoby zagrać, niezależnie od decyzji sanepidów.

JAKBY TEGO BYŁO MAŁO

Już sam fakt wyjścia w czternastu na mecz eliminacji Ligi Europy budzi ogromny szacunek. Ale potem zaczął się mecz i okazało się, że wszystkie koronawirusowe szamotaniny były ledwie przygrywką do głównego dania. Po kwadransie Steaua przegrywa 0:2, wykonuje pierwszą z trzech zmian. Przed przerwą przywraca nadzieję swoim kibicom dwoma zdarzeniami – golem kontaktowym Comana oraz czerwoną kartką, którą otrzymał jeden z rywali.

Między 50. a 63. minutą dochodzi do pierwszej wymiany ciosów. FCSB wyrównuje na 2:2, po chwili traci na 3:2 i znów wyrównuje. W 73. minucie przeprowadza trzecią i ostatnią swoją zmianę w meczu. Wydaje się, że celem jest rozstrzygnięcie meczu w podstawowych 90 minutach. W końcu Rumuni grają w przewadze jednego gracza, a Backa Topola, ich dzisiejszy przeciwnik, ma do dyspozycji o dwóch zmienników więcej. Wydawałoby się, że zwycięski gol nadchodzi w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, gdy swojak strzela Balaż.

Reklama

Ale to przecież Rumunia. Minutę później, w jednej z ostatnich akcji meczu, Serbowie, a właściwie przedstawiciele węgierskiej mniejszości w Serbii, bo ich reprezentuje Backa Topola, zdobywają bramkę na 4:4. Sędzia zarządza dogrywkę. Steaua w teorii może wykonać czwartą zmianę. W praktyce niespecjalnie, bo już nie ma nikogo na ławce.

JAKBY TEGO BYŁO JESZCZE MAŁO!

103. minuta, druga czerwona kartka dla gospodarzy. Jeszcze przed przerwą w dogrywce FCSB wychodzi na prowadzenie, wydaje się, że grającym w przewadze dwóch zawodników Rumunom już nic nie grozi. Ale mimo bramki w 105. minucie, FSCB gola na 5:5 traci w doliczonym czasie gry pierwszej odsłony dogrywki. Dobra, dalej nie będziemy się silić na opisy, po prostu wymieńmy:

  • FCSB strzela na 6:5
  • tuż przed końcem Backa Topola wyrównuje, przypomnijmy – po raz drugi w meczu wyrównuje, grając w dziewięciu przeciw jedenastce rywali
  • w karnych 5:4 wygrywają goście z FCSB

Czy kojarzymy mecz z równie szalonym przebiegiem? Z ręką na sercu – nie kojarzymy. Sami nie wiemy, kto właściwie był tu dzielniejszy. Rumuni w 23. minucie przegrywali 0:2 i mieli na ławce już tylko dwóch rezerwowych. Z drugiej strony gospodarze dwukrotnie odrabiali wynik w nieprawdopodobnych okolicznościach, wyrównali również w samej końcówce podstawowego czasu, a już wtedy grali w dziesiątkę. Jak nigdy pasuje: chwała zwyciężonym. Chwała zwycięzcom.

HISTORIA

FCSB przechodzi dalej, choć w serii jedenastek bronił nominalny czwarty bramkarz w hierarchii, 19-letni Ducan. Przechodzi dalej, choć brakowało im 9 piłkarzy, trenera i większości jego sztabu. Po raz pierwszy klub wygrywa z koronawirusem, ale czyni to w dodatku w takich okolicznościach i z taką historią, że ten mecz będzie wspominany latami. Nawet jeśli to dopiero wstępne fazy pucharu pocieszenia.

Piłka nożna. Zawsze coś świeżego.

Fot.FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

12 komentarzy

Loading...