Jak podał magazyn „France Football”, w historii francuskiej piłki pomocnik znajdzie się na trzecim miejscu. Najmłodszym reprezentantem był Julien Verbrugghe. W 1906 roku wystąpił w barwach Les Bleus mając 16 lat, 10 miesięcy i 6 dni. Na drugiej pozycji znajduje się Maurice Gastiger, który w 1914 roku zagrał w narodowych barwach w wieku 17 lat, 4 miesięcy i 5 dni.

Oznacza to, że Camavinga może zostać najmłodszym debiutantem po I wojnie światowej. Tu z kolei „rekord” należy do Rene Girarda, który w 1932 roku wystąpił w kadrze w wieku 17 lat i 11 miesięcy. Czyli od 88 lat nie zdarzyło się, aby niepełnoletni piłkarz rozegrał mecz w reprezentacji Francji. Miano najmłodszego debiutanta po II wojnie należy do zawodnika polskiego pochodzenia Maryana Wisniewskiego (napastnika m.in. Lens), który „rekord” ustanowił w 1955 roku, mając już ponad 18 lat.

W dwóch pierwszych kolejkach nowego sezonu Stal Mielec, Podbeskidzie i Warta wywalczyły w sumie zaledwie dwa punkty. Zdaniem trenera Podbeskidzia chodzi nie tylko o przeskok sportowy.

(…) Ekstraklasa i I liga do dwie różne rzeczywistości. Oprócz poziomu gry różnice są choćby w sędziowaniu. Skrzydłowy Warty Michał Jakóbowski, który w meczu z Lechią (0:1) dostał dwie żółte kartki za symulowanie w polu karnym, błyskawicznie przekonał się, że arbitrzy w najwyższej lidze widzą więcej (i mają do pomocy VAR). Na sędziów zwraca uwagę również trener Podbeskidzia. – Jako beniaminek jesteśmy narażeni na to, że sędziowie będą reagowali na krzyki „ała!” rywali, a my będziemy musieli być naprawdę mocno faulowani, żeby przewinienie było odgwizdane. Możemy opowiadać, że sędzia chce być obiektywny, ale to tak nie działa. Jeśli Sergiu Hanca krzyknie i się położy w starciu z Gachem, arbiter zawsze będzie patrzył na Hancę. Tak jest i trzeba się tego nauczyć – przekonuje Krzysztof Brede.