Reklama

Druga kolejka, drugi błąd sędziów na niekorzyść Legii Warszawa

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

31 sierpnia 2020, 16:23 • 4 min czytania 51 komentarzy

Niezła to była kolejka dla sędziów. Sporo dobrych decyzji podjętych już na boisku, niektóre były całkiem trudne. Jeśli coś nie zagrało – np. puszczony został gol ze spalonego, to do gry wkraczał VAR. Powiedzielibyśmy, że to kolejka niemal idealna. Ale właśnie – niemal. Musimy zweryfikować jedną decyzję z meczu Legia – Jagiellonia. 

Druga kolejka, drugi błąd sędziów na niekorzyść Legii Warszawa

Ale najpierw rozstrzygnijmy kontrowersje, w których sędziowie podejmowali słuszne decyzje. A takich było sporo. Nie mówimy o zdarzeniach oczywistych – jak np. faul Gumnego na Gjertsenie. Ale chociażby ręka Satki była już poddawana pod wątpliwość.

Bo przecież strzał ma miejsce z bliskiej odległości i co Satka ma z tą ręką zrobić? Cóż, my nie wiemy, ale przepisy jasno to określają. Słowak ma rękę ułożoną w nienaturalny sposób i powiększa ona obrys ciała. A w tej sytuacji decyzja może być tylko jedna i było nią wskazanie na wapno.

Dość oczywiste było też przewinienie Klemenza na Pichu. Mieliśmy lekkie wrażenie, że Pich upada w zwolnionym tempie i że ten upadek nie jest do końca naturalny. Ale każda powtórka dowodzi, że stoper Wisły jest po prostu spóźniony i stawia stopę na bucie Słowaka. Upadek nie mógł być zatem szybszy, bo Picha w pionie przytrzymywał ten stempel Klemenza. Słuszne wapno.

Reklama

Alvarez nie był faulowany, to raczej on faulował

Karnego nie było z kolei w meczu Podbeskidzia z Cracovią. Tam mocno odgwizdania jedenastki domagał się Alvarez po tym, jak starł się z Komorem. W pierwszym tempie wydawało nam się, że tam faktycznie była nakładka. Ale powtórki wykazały, że to po prostu obrońca bielszczan pierwszy zagrał piłkę. Wygrał to starcie, po czym został kopnięty w stopę przez napastnika rywali. Jeśli faul, to w drugą stronę. O wapnie nie ma mowy.

Dopiero powtórki wykazały też, że Gorgon w momencie zagrania piłki przez Drygasa nie był na spalonym. A tu też tak w naturalnym tempie, bez tych powtórek i nałożonych linii – wydawało się, że był na ofsajdzie. Ale pomocnik szczecinian miał jeszcze z 20 centymetrów zapasu względem Holubka łamiącego linię spalonego.

Nalepa dotknął piłkę, ale to go nie usprawiedliwia przy podcięciu Cebuli

Przechodzimy do kluczowej sytuacji ze starcia Lechii z Rakowem. Tam już w pierwszej połowie z boiska wyleciał Nalepa po DOGSO, czyli zatrzymaniu sytuacji brakowej. Po pierwsze: czy jeśli był faul, to faktycznie była to sytuacja bramkowa? Tak, Cebula biegnie na spotkanie sam na sam z Kuciakiem, asekurujący obrońcy są daleko, nie ma tu doszukiwania się sytuacji z typu “a ten obrońca obok mógł jeszcze dobiec do Cebuli”.

Reklama

Ale po drugie – i nawet ważniejsze – czy faul jest? Niestety dla Nalepy – tak, jest. Stoper Lechii faktycznie zagrywa piłkę, ale robi to przy jednoczesnym wycięciu pomocnika Rakowa. Ponadto ten wślizg jest po prostu nieskuteczny. Nalepa ledwo trąca piłkę i ta nadal byłaby w zasięgu Cebuli. “Byłaby”, gdyby obrońca nie podciął wślizgiem rywala. Zatem to ścięcie z nóg jest w całej tej sytuacji kluczowe, bo samo nieskuteczne trącenie piłki nie kasuje akcji. Słuszne wykluczenie.

Legii należał się rzut karny, a nie rzut wolny

No i puentujemy “Niewydrukowaną” przenosinami do Warszawy. Skoro już zapowiedzieliśmy, że jedną sytuację z tego spotkania musimy zweryfikować, to przejdźmy do rzeczy. A chodzi o to, że Legia powinna wykonywać rzut karny w pierwszej połowie po faulu Camary na Stolarskim.

Sytuacja jest dość klarowna. Hiszpan ciągnie za koszulkę/rękę rywala przez kilka metrów, ale Stolarski biegnie przed siebie. Co istotne – legionista jest ewidentnie na wygranej pozycji, przez cały ten rajd kroczy przed Camarą. I to ciągnięcie arbiter główny dostrzegł. Niestety nie zauważył, że Camara już w polu karnym popycha Stolarskiego w plecy. Na kilku powtórkach widać dość klarownie, że pchnięcie ma miejsce już wtedy, gdy obrońca Legii jest w polu karnym. Dopisujemy zatem legionistom gola i weryfikujemy rezultat na remisowy.

Mieliśmy też wątpliwości co do tego, czy w samej końcówce spotkania Legia nie powinna mieć czasem jeszcze jednej jedenastki. Chodzi o zagranie ręką Romanczuka.

Ale tu o karnym – w myśl przepisów – nie ma mowy. Pomocnik Jagi po prostu kiksuje przyjęciem piłki na udo i sam nabija swoją rękę. Poza tym moment przed tym zagraniem nastąpił faul Kante w polu karnym, więc jeśli nawet VAR cofnąłby tę sytuację, to i tak nie skończyłoby się tu wskazaniem na wapno.

W ogólnym rozrachunku Legia po raz drugi została skrzywdzona przez sędziów. Bo tydzień temu z boiska nie wyleciał Sapała po bardzo agresywnym flying-tackle w nogi Luquinhasa, a w sobotę była omawiana sytuacja z karnym na Stolarskim.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

51 komentarzy

Loading...