W czwartkowej prasie m.in. doniesienia o możliwym transferze Marcina Listkowskiego do Lecce, zapowiedź nowego sezonu w rozmowie z Maciejem Terleckim, afera rasistowska w akademii Bayernu, nowy system Górnika Zabrze i Petteri Forsell opowiadający o transferze do Stali Mielec.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Po wydaniu na transfery ponad miliarda euro w Paryżu wreszcie mają powody do radości.
Spełniliśmy marzenia – przyznał Nasser Al-Khelaifi. Dziewięć lat po inwestycji katarskiego biznesmena w Paris Saint-Germain i po wydaniu ponad miliarda euro na transfery francuski klub jest o krok od zrealizowania celu, jakim jest wygranie Ligi Mistrzów. – Od początku mówiłem, że jedziemy do Lizbony po trofeum – mówi z przekonaniem trener Thomas Tuchel.
Kwalifikując się do finału, PSG zrywa z łatką przegranego. Ta została mu przypięta po kolejnych kompromitacjach w Europie. Mimo wydania na transfery 1,21 mld euro, czyli kwoty do niedawna realnej tylko w grach komputerowych, Francuzi nie byli w stanie przebrnąć przez ćwierćfinał Champions League. Zawsze przegrywali z potentatami (eliminowały ich Barcelona, Real, Manchester City czy Chelsea), jednak dla Al-Khelaifi ego to była żadna wymówka. Choć zainwestował kolosalne pieniądze, jego klub dalej nie był traktowany jak ekipa z absolutnego topu. Teraz zaszedł dalej niż inni giganci i w niedzielę zagra o pierwszy triumf w Lidze Mistrzów w historii. – Nie jesteśmy małym zespołem, ale wcześniej trochę się tak czuliśmy. Teraz już nie – mówił Tuchel.
Trener US Lecce Fabio Liverani bardzo chciałby w swoim zespole pomocnika Pogoni Szczecin Marcina Listkowskiego.
Transfer jest o tyle prawdopodobny, że z końcem grudnia przestanie obowiązywać kontrakt pomocnika z Pogonią, więc w styczniu i tak mógłby zmienić pracodawcę, ale już za darmo. To ułatwi porozumienie między klubami.
– W trakcie obecnego okna transferowego szefostwo Lecce skupiło się na poszukiwaniu piłkarzy młodych, dobrze rokujących. Szukają zawodników o takiej charakterystyce z myślą o przyszłości, dlatego uważam, że jeśli Listkowski trafi do zespołu, to nie po to, by od razu grać. Raczej będzie wprowadzany stopniowo, krok po kroku – mówi nam Alessio Amato, dziennikarz portalu calciolecce.it.
Maciej Terlecki uważa, że Legia obroni tytuł mistrzowski, co nie znaczy, że jest nią zachwycony.
Liga robi się coraz mocniejsza – spotkał się pan z taką oceną?
Co takiego?! Poprzedni sezon był najsłabszy w „nowoczesnej” historii ligi! Nawet mistrzowska Legia, gdyby zmierzyła się z Legią czy z Widzewem ćwierć wieku temu rywalizującymi w Lidze Mistrzów, to od 0:5 zaczynałaby odliczanie. Aha, uniknąłem wskazania trenera, który najszybciej według mnie straci robotę, ale to po pierwsze bez sensu, ot tak sobie palnąć, a po drugie „Przegląd Sportowy” jest najpopularniejszą gazetą w branży, więc zostałby przeprowadzony bezpośredni atak na mnie, ha ha ha…
Czy Polak ma szansę zostać królem strzelców, bo w poprzednich rozgrywkach czołówką klasyfikacji zawładnęli obcokrajowcy?
Tu postawiłbym na Bartosza Białka, ale jest kłopot – wyjeżdża do Bundesligi. Widzę w nim drugiego Buksę, starszego z braci, czyli Adama, choć przy nim szlifierka powinna jeszcze trochę pochodzić.
Transfery godne uwagi robi wyłącznie Legia. Straszna bida na naszym rynku.
A tych, których bierzemy z zagranicy, także naszych rodaków wracających do kraju, porównuję do rynku samochodowego. Nasze kluby nie kupują aut z salonu, tylko lekko rąbnięte. Co prawda są one po stłuczce, ale tu się wyklepie, tam podmaluje, lampę wymienimy, nie nową, a zamiennik wstawimy, bo tańszy. OK, nawet w przypadku recyklingu piłkarz może wrócić do dobrej dyspozycji, lecz to już jest towar którejś tam kategorii.
Mistrzem Polski jest Legia, a będzie?
Legia. Nie widać zagrożenia. Nie osłabiła się, bo nie uważam na przykład, że Artur Boruc czy Radosław Cierzniak są gorszymi bramkarzami od Radosława Majeckiego, który odszedł do Monaco. A poza tym Legia dołożyła niezłe transfery, czego konkurencja na razie nie zrobiła.
SPORT
Przed półfinałem LM z Olympiue Lyon mistrzowie Niemiec pozbyli się jednego ze swoich trenerów za wypowiedzi szkodzące wizerunkowi klubu.
Na zasadzie porozumienia stron Bayern Monachium rozwiązał umowę z trenerem, którego nazwiska nie ujawniono. To pierwszy efekt wewnętrznego śledztwa, prowadzonego obecnie w ośrodku szkolenia młodzieży Bayernu – napisał klub w oświadczeniu. Zarzuca mu się propagowanie rasizmu i przemocy. Dyrektor generalny Bayernu Karl-Heinz Rummenigge i prezes Herbert Hainer obserwują dochodzenie z największą uwagą. Przesłuchiwani są dawni i aktualni trenerzy.
Niektórzy z nich otrzymywali różne niepokojące wiadomości od kolegi i nie reagowali. Rozpowszechniane były poprzez fałszywe konto na Twitterze, które zostało już zlikwidowane. Jeden z przykładów. Trener zamieścił zdjęcie ciężarówki z napisem „Bimbo” i komentarzem: „Transport. To tak Murzyni są przewożeni z punktu A do punktu B”. Dla niego słowo „Murzyn” było synonimem kiepskiego zawodnika, który powinien nosić worki, a nie kopać piłkę.
Nowy sezon, nowe oblicze zabrzańskiego Górnika. Zespół Marcina Brosza mocno postawił na system gry z trzema środkowymi obrońcami, czym chce zaskoczyć rywali w tych rozgrywkach.
– Już w poprzednim sezonie próbowaliśmy trenować ten wariant. Teraz ćwiczyliśmy to od początku, krótkich co prawda, przygotowań do nowego sezonu. Czwórkę w teorii mamy już opanowaną, więc teraz skupiamy się na trójce – mówi nam kapitan zabrzan, Paweł Bochniewicz. – To dla nas nowy system, bo w poprzednim sezonie zagraliśmy tak tylko raz. Myślę jednak, że mecz z Jagiellonią pokazał, że możemy tak grać. Na pewno jest przed nami sporo pracy, bo to jeszcze nie wyglądało idealnie, ale ogólnie było okej – dodaje defensor.
Granie trójką środkowych obrońców otwiera przed zespołami nowe możliwości, a w Europie system ten staje się coraz bardziej popularny, by nie powiedzieć, że modny. – Wszystko zależy od charakterystyki piłkarzy, których ma się do dyspozycji – wyjaśnia funkcjonowanie tej formacji trener Robert Podoliński, znany także z roli telewizyjnego eksperta. – Płynność, o której mówi trener Brosz, to w nowoczesnej piłce absolutna konieczność. Z tego co obserwujemy na boiskach europejskich, sporo zespołów nawet w czasie jednej akcji potrafi przejść z ustawienia trójką na ustawienie czwórką.
Kapitan Rakowa, Tomas Petrasek otrzymał powołanie do reprezentacji Czech. Szansę debiutu miał już na początku roku, ale plany pokrzyżowała pandemia.
(…) W czasie, gdy Petraszek pojedzie na zgrupowanie swojej reprezentacji, nowy nabytek Rakowa, Jannis Papanikolaou również będzie walczył o miejsce w składzie swojej kadry. Dotychczas 21-latek dwa razy zagrał dla greckiej młodzieżówki. Teraz przed pomocnikiem kolejna szansa na grę i to w niezwykle ważnych spotkaniach. Reprezentacja Grecji do lat 21 walczy w eliminacjach do mistrzostw Europy. Po czterech rozegranych spotkaniach zajmuje drugie miejsce w czwartej grupie ze stratą punktu do prowadzących Czechów, którzy rozegrali mecz więcej. Przed podopiecznymi Jannisa Goumasa dwa wrześniowe, wyjazdowe pojedynki z Chorwacją i San Marino. To duża szansa dla Papanikolaou by zagrać w tych spotkaniach, ale także by zapewnić sobie miejsce w drużynie narodowej na potencjalny przyszłoroczny turniej finałowy na boiskach Węgier i Słowenii.
W nadchodzącym sezonie snajperem wyborowym Miedzi Legnica ma być 24-letni Michał Bednarski.
Na początku bieżącego tygodnia Miedź Legnica zakontraktowała na trzy lata 24-letniego napastnika, Michała Bednarskiego. Były piłkarz drugoligowego Górnika Polkowice był łakomym kąskiem dla wielu klubów, interesowały się nim między innymi Cracovia, Jagiellonia Białystok, Śląsk Wrocław i Arka Gdynia, dlatego jego transfer jest niezaprzeczalnym sukcesem „Miedzianki”.
Bednarski jest wychowankiem UKS-u SP Głogów, skąd trafił do Chrobrego. W drużynie seniorów tego klubu zadebiutował, gdy miał 16 lat, konkretnie 19 listopada 2012 roku. Tego dnia Chrobry przegrał 0:2 z Chojniczanką w ramach rozgrywek 2. ligi. Na zapleczu ekstraklasy po raz pierwszy pojawił się 13 marca 2015 roku, gdy głogowianie na własnym boisku zremisowali 2:2 z Wisłą Płock. Pierwszego gola w 1. lidze zdobył 6 czerwca w meczu przeciwko… rezerwom Miedzi (3:1). Po jego strzale futbolówkę z siatki wyciągał Dominik Budzyński. Potem urodzony 20 marca 1996 roku napastnik „lawirował” pomiędzy Chrobrym i Górnikiem Polkowice. W tym ostatnim klubie w 3. lidze rozegrał 54 mecze, w których strzelił 24 gole (w rundzie wiosennej sezonu 2016/2017 w 17 meczach strzelił 13 bramek). Ale jego snajperski talent eksplodował tak naprawdę w minionym sezonie, gdy w 2. lidze zdobył dla beniaminka z Polkowic 24 gole w 29 meczach!
Trzy lata temu Bartosz Włodarczyk – pracując na infolinii w Tauronie – spisywał od klientów stan liczników, a dziś robi furorę w Kluczborku i jest najlepszym snajperem III grupy III ligi.
(…) Może klubem, z którym pójdzie w górę, będzie… Ruch? – Czy chciałbym wrócić? Melodia przyszłości… Ten temat był już ruszony zeszłej zimy, miałem sygnały z Chorzowa, ale jakoś nie doszło do finalizacji, a ja sam też chciałem zostać w Kluczborku, bo tu mi dobrze – mówi Włodarczyk, który pochodzi z Rudy Śląskiej, podobnie jak trener Ruchu Łukasz Bereta.
– Kojarzymy się. Trener grał z moim bratem w Grunwaldzie. Jest z rocznika 91, a mój brat – 90. Pamiętam nawet jak tata Łukasza podwoził nas do domu… – wspomina pomocnik MKS-u. I wraca do swojej zawodowej sytuacji: – Prawda jest taka, że to dla mnie ostatni dzwonek. Nie mam już 15 lat. Powoli nadchodzi czas decyzji. Albo gram w piłkę na poważnie, albo do roboty – i dopiero potem na trening. Na razie żyję tylko piłką – podkreśla nasz rozmówca.
Miał jednak w życiu moment, kiedy pracował. – Przed trzema laty – w ciągu półrocza – dwukrotnie złamałem piątą kość śródstopia. Przeszedłem operację, którą zafundował mi Ruch Zdzieszowice. Długo się to wszystko goiło i doszło do tego, że nasze drogi z klubem chwilowo się rozeszły. Nie mieszkałem już wtedy z rodzicami i trzeba było podjąć pewne kroki, pójść na kilka miesięcy do pracy. Znalazłem zatrudnienie na infolinii w Tauronie. Ktoś dzwonił na przykład ze stanem licznika, spisywałem to… Niezbyt wyczerpujące zajęcie, a pieniądze jakieś były – opowiada pomocnik MKS-u Kluczbork.
SUPER EXPRESS
Petteri Forsell o transferze do Stali Mielec.
„Super Express”: – Dlaczego wybrałeś Stal?
Petteri Forsell: – Bo od początku Stal pokazywała, że bardzo im zależy, abym przyszedł do Mielca. Od pierwszych rozmów dawali mi do zrozumienia, jak bardzo na mnie liczą, jak wierzą w to, że mogę pomóc zespołowi. Takie podejście mocno ułatwiło i przyspieszyło rozmowy. Dla mnie zaufanie drugiej strony jest bardzo ważne. A tu było ono i jest na bardzo wysokim poziomie. Dlatego nie mam wątpliwości, że dobrze zrobiłem.
– Miałeś inne oferty?
– Były wyższe oferty, ale z lig niekoniecznie lepszych od polskiej. Powiem tak: w Polsce jestem już znany, trenerzy i piłkarze wiedzą, na co mnie stać. Uznałem, że w takiej sytuacji kontynuacja gry w ekstraklasie to najlepszy i naturalny wybór.
RZECZPOSPOLITA
Liga znowu straciła swoje gwiazdy, do kraju wracają za to bohaterowie sprzed lat. W piątek startuje PKO BP Ekstraklasa, na specjalnych prawach. Będzie też aż trzech beniaminków.
Stal Mielec zagra z najlepszymi po 24 latach przerwy, Warta Poznań na powrót do krajowej czołówki czekała rok dłużej. Sukces klubu z Podkarpacia to przede wszystkim efekt patronatu europosła Prawa i Sprawiedliwości Tomasza Poręby. Nie jest przypadkiem, że organizacyjno-sportowy rozkwit klubu zbiegł się z wygraniem przez jego partię wyborów samorządowych. Polityk, który kiedyś kopał piłkę w trzeciej lidze, sprowadził do Mielca pieniądze Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), a później przekonywał do inwestycji w futbol prywatny biznes. Firmę bukmacherską LVBet czy Browar Leżajsk sam przedstawiał podczas konferencji prasowych, choć oficjalnie w strukturach Stali jego nazwiska nie ma. Poręba jest szarą eminencją klubu, pociąga za wszystkie sznurki. Podobno sam wybiera prezesów i trenerów, Zbigniewowi Smółce zorganizował kiedyś staże w Chelsea Londyn i Bayernie Monachium. Najprawdopodobniej to on miał decydujący głos przy zwolnieniu Dariusza Marca, który wywalczył ze Stalą awans, i zaangażowaniu na jego miejsce Dariusza Skrzypczaka.
Mielczanie awansowali do Ekstraklasy z 8-milionowym budżetem. Podbeskidzie miało do wydania 11 mln, a Warta niecałe 5. Rok temu władze poznańskiego klubu po zajęciu 13. miejsca w I lidze wymieniły cały pion sportowy, a celem zespołu, który z powodu remontu stadionu wszystkie domowe mecze rozgrywał w Grodzisku Wielkopolskim, miało być spokojne utrzymanie.
Fot. FotoPyK