Reklama

Błaszczykowski wróci do kadry? Co z powołaniami dla Linettego i Kądziora?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

06 marca 2020, 08:49 • 11 min czytania 10 komentarzy

– W tym momencie jest w najwyższej formie w zespole. Od momentu przyjścia do Dinama budował pozycję. W każdym meczu utrzymywał poziom i robił krok do przodu. Jest w Chorwacji już 1,5 roku i nigdy nie zawiódł, nie miał słabszego okresu. Kreuje groźne sytuacje, asystuje, strzela piękne gole – mówi Ivica Vrdoljak o Damianie Kądziorze, który wydaje się solidnym kandydatem do powołania na najbliższe mecze kadry. Kto poza tym wróci do reprezentacji? Rosną też akcje Jakuba Błaszczykowskiego i Karola Linettego.

Błaszczykowski wróci do kadry? Co z powołaniami dla Linettego i Kądziora?

“PRZEGLĄD SPORTOWY”

Lada dzień selekcjoner wyśle powołania, a tymczasem najlepiej grają ci, których Brzęczek ostatnio pomijał w swoje wizji składu. Błaszczykowski, Kądzior czy Linetty wrócą do kadry?

Właściwie nie wiadomo, który z piłkarzy może czuć się bardziej niedoceniony przez Brzęczka: Linetty czy Damian Kądzior? Ten drugi, niespełna 28-letni piłkarz robi wręcz furorę w lidze chorwackiej. Statystyki sześciu tegorocznych meczów ligowych to pięć goli i asysta. Ewidentnie zasłużył na coś więcej niż dotychczasowe epizody – w 2019 roku wystąpił tylko przez ostatnie trzynaście minut eliminacyjnego spotkania z Izraelem i na PGE Narodowym ustalił wynik spotkania, strzelając czwartą bramkę. Na tym licznik jego występów się skończył, a z pewnością zasługuje na więcej, choć na skrzydłach konkurencja jest spora. Nie tylko dlatego, że oczekiwania spełnia Sebastian Szymański – najmłodszy z kadrowiczów Brzęczka. Na początku listopada, po kolejnych tygodniach spędzonych w gabinetach lekarskich i u fi – zjoterapeutów na boisko wrócił Jakub Błaszczykowski – w reprezentacji Polski piłkarz wyjątkowy. Zagrał w trzech spotkaniach kończących dramatyczną serię 11 porażek Wisły Kraków, by 13 grudnia, dzień przed 34. urodzinami, strzelić w przedostatniej minucie zwycięskiego gola z rzutu karnego. Biała Gwiazda była wówczas ostatnia w tabeli, a grała z prowadzącą Pogonią (1:0). Wtedy rozpoczął się marsz Wisły w górę tabeli – z sześciu następnych meczów wygrała pięć, a Kuba zdobył w nich cztery bramki i miał asystę. Kiedy jest w takiej formie, nikt nie pyta, czy zasługuje na powołanie. On po prostu jest tej drużynie niezbędny. Oby tylko dopisywało zdrowie.

Reklama

Miły ból głowy Vukovicia. W środku pola zrobiło się ciasno, ale każdy, kto gra, prezentuje odpowiednią jakość. Powrót do gry Gwilii może być przełomowy dla ofensywy Legii.

– Mam trzech środkowych pomocników, a grać może tylko dwóch. Ale ten, którego od pierwszej minuty zostawiam na ławce rezerwowych, nie ma prawa i wręcz nie powinien czuć się tylko zmiennikiem. Jest tak samo wartościowy, jak ci grający od początku. Andre, Domagoj, Walerian, oni wszyscy są moimi podstawowymi pomocnikami, zawsze mam pewien dylemat, z kogo tym razem zrezygnować – powtarza szkoleniowiec Legii. Widać to po liczbach: Martins, Antolić i Gwilia znajdują się w ścisłej czołówce legionistów pod względem minut spędzonych na boisku. Z tej trójki najmniej ma ich Gruzin, ale za to 25-latek meldował się na boisku w każdej tegorocznej kolejce ekstraklasy. Tym samym mogą się jeszcze pochwalić tylko bramkarz Radosław Majecki i Brazylijczyk Luquinhas.

Rozmowa z Dariuszem Skrzypczakiem, asystentem Dariusza Żurawia, który ma niebagatelny wpływ na lechową młodzież. To on bardzo często zostaje z zawodnikami po treningach.

Kibice Lecha chyba powinni zgłosić się do pana z kwiatami, bo podobno to głównie pana praca stoi za świetną grą poznańskiej młodzieży.

Miło słyszeć, że ludzie dochodzą do takich wniosków, ale pamiętajmy, że wprowadzanie tych zawodników do zespołu to był cały proces, a ja jestem dopiero na końcu tej drogi. Dostaję do pracy już wyselekcjonowany diament, który należy jeszcze oszlifować, by zamienił się w brylant. Bo nie możemy zapominać, że chociaż ci chłopcy już grają regularnie na poziomie ekstraklasy, to wciąż jeszcze się uczą. Cieszy mnie ich świadomość, że przed nimi jeszcze dużo nauki i sami wychodzą z inicjatywą, by zostać po treningu i razem ze mną popracować indywidualnie nad pewnymi elementami.

Reklama

Młodych zawodników jest dużo i chociaż są w podobnym wieku, to mają często zupełnie różne charaktery. Do każdego chyba trzeba podchodzić inaczej?

Zdecydowanie tak i w tym bardzo pomógł mi długi czas spędzony w Szwajcarii. Tam w drużynach występuje nie tylko miks różnych charakterów, ale także kultur i narodowości. Pokazało mi to, jak wielkie znaczenie ma t o l e r a n c j a i przyjęcie do wiadomości że każdy z nas jest inny. Ma to swoje plusy i minusy. Można mieć inne cele, inne priorytety. Z młodymi piłkarzami w Lechu jest podobnie.

Cracovia wpadła w dołek, ofensywa rozczarowuje, a Michał Probierz bierze część winy na siebie.

Niedomagać Cracovia zaczęła niespodziewanie, a trenerzy nie mają nawet czasu na wdrożenie długiego leczenia. Na trenowanie również, bo drużyna przed piątkowym spotkaniem w Zabrzu po wtorkowych derbach mogła skupić się głównie na regeneracji. Spotkanie z Górnikiem pokaże – kryzys się pogłębił czy zespołowi podano odpowiednią odtrutkę? Kolejne we wtorek z GKS Tychy w ćwierćfi nale Pucharu Polski może poprawić morale. Zwycięstwo spowoduje, że do fi nału na Stadionie Narodowym pozostanie tylko jeden krok. – Zaskoczyło mnie, że po meczu z Lechem, w którym graliśmy bardzo dobrze i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe, przyszedł gorszy okres. Widocznie to jest mój błąd, bo za dużo się mówiło o tym, że chcemy być mistrzem i pojawiła się presja na zawodnikach. Trzeba się zastanowić, co dalej zrobić, bo nie możemy teraz usiąść i płakać – opowiada Probierz.

Ciekawa rozmowa z Tomasem Petraskiem. O ofercie ze Sparty Praga, powołaniu do czeskiej kadry czy o szczęściu znalezionym w Częstochowie.

Marek Papszun powiedział po meczu z Wisłą Płock (2:0), że trudno będzie pana zatrzymać w Rakowie w takiej formie. Kilka tygodni temu była już oferta ze Sparty Praga.

Mogę potwierdzić, faktycznie była propozycja. Sparta ma problemy z grą w obronie. Ostatnio tracą sporo goli (ich bilans w 2020 roku to 2–5, w całym sezonie 41–31. Drużyna zajmuje obecnie 7. miejsce w czeskiej lidze – przyp. red.) i pewnie żałują, że z mojego transferu nic nie wyszło. Sparta traci dużo bramek po stałych fragmentach i ktoś taki, jak ja na pewno by się im przydał. Temat może wrócić latem. Sparta Praga naprawdę była mocno zainteresowana. Dostałem informację przed spotkaniem z Arką Gdynia (2:3, 22 luteg 2020 roku, czyli ostatniego dnia okna transferowego w Czechach – przyp. red), że będą chcieli mnie wykupić. Już nawet był organizowany samochód do Pragi. Wszystko zmienił jeden telefon Michała Świerczewskiego. Zdecydował, że za takie pieniądze mnie nie sprzeda. Z kolei dla Sparty był to za krótki czas, żeby sfi nalizować tak dużą transakcję. Przed transferem chcieli mnie dokładnie przebadać. Wszystko działo się przed wspomnianym meczem z Arką. Wychodząc na boisko, wiedziałem jednak, że już nic z tego nie będzie. Miałem czystą głowę. W Gdyni strzeliłem gola, ale przegraliśmy. Teraz, już po tej całej sytuacji, muszę powiedzieć, że skoro taki klub mnie chce, to jest to ogromne docenienie mojej pracy. Władze Rakowa też pewnie są zadowolone, że zespoły o takiej marce dzwonią po ich zawodnika. Sparta Praga jest przecież znana również w Polsce.

Jedna z lepszych “Chwili z…” Izy Koprowiak w ostatnich miesiącach – tym razem z raperem O.S.T.R. Dużo ciekawych wniosków, intrygujące zestawiania świata raperów i piłkarzy.

Muzyków z piłkarzami więcej łączy czy dzieli?

Staram się nie dzielić ludzi ze względu na wykonywany przez nich zawód, ale mam pewne spostrzeżenie, które dotyczy zarówno ludzi pracujących w muzyce, jak i w innych zawodach dających splendor, w tym futbolu. Znam setki ludzi, którzy robią zajebistą muzykę, ale nie znam ani jednej osoby, z której muzyka zrobiła zajebistego człowieka. Łatwiej ulec wpływom sukcesu, tego, że ludzie patrzą na ciebie inaczej, traktują jak bohatera. A w piłce jest to jeszcze bardziej namacalne, bo w niej kibice są bardziej fanatyczni niż w jakimkolwiek innym sporcie. Ludzie uważają, że to oni są klubem. Trudno się z nimi nie zgodzić, bo w dużych miastach to oni z dziada pradziada chodzą na stadiony. Wychowują się na trybunach.

Ty wychowałeś się na trybunach ŁKS?

U mnie sytuacja jest nieco dziwna, bo ojciec jest fanem Widzewa. Ale pierwszym meczem, na który mnie zabrał, było spotkanie ŁKS z Olimpią Poznań, dlatego zaraziłem się tylko ŁKS-em. W Łodzi to nie ty wybierasz klub. Wszystko
zależy od tego, w którym miejscu się urodzisz. Uwarunkowanie społeczne powoduje, komu się kibicuje. Wychowałem się w zachodniej części Bałut, a osiedle Teofilów zawsze kibicowało ŁKS. Ryzykiem dla życia byłoby wybranie innych barw.

“SPORT”

Probierz jedzie z Cracovią do Zabrza, ale nie szuka sentymentalnych wspominek. Ma do wygrania ważny mecz, zaraz może wypaść nie tylko z wyścigu za Legią, ale i stracić dobrą pozycję w kontekście walki o puchary.

– Wszystkie zespoły, które chcą gonić Legię, oddalają się od niej, bo większość nagle przegrywa – pociesza się Michał Probierz, ale szybko wraca do chłodnej analizy postawy swoich zawodników. – Gdyby wyjąć ze składu Michala Peskovicia i Janusza Gola, to średnia wieku byłaby u nas bardzo niska, a w dodatku niewielu zawodników grało kiedykolwiek o mistrzostwo. Nie znaczy to jednak, że presja ich dołuje, bo mimo to w meczu z Lechem Poznań zagraliśmy przecież bardzo dobrze. Od tego momentu jednak przegrywamy. Dziwi mnie to. Jest to  dla nas sytuacja, w której musimy się zastanowić, co dalej robić. Nie wiem, jakie jest najlepsze rozwiązanie, ale wiem na pewno czego teraz nie możemy zrobić – usiąść i płakać. Bo przecież przed nami następny mecz.

Rozmówka z Sebastianem Milewskim z Piasta. M.in. o przesunięciu na skrzydło po tym, jak przez większość swojej kariery spędził w środku pola.

Mówimy o grze w środku, ale w ostatnim czasie był pan przede wszystkim ustawiany na boku. Trener Fornalik sam przyznał, że to nie była łatwa decyzja i łatwy proces, bo musiał się pan przestawić, ale efekty zaczęły być widoczne.

– Tak było i sam czułem, że coraz lepiej sprawdzam się na boku pomocy. Faktycznie nie był to taki bezbolesny proces, bo choć jestem młody, to jednak całe piłkarskie życie grałem w środku pomocy. Na szybko licząc, jakieś 12 lat. Doświadczenie więc zbierałem na innej pozycji. Trudno mi było na skrzydle zabrać piłkę i dryblować z zawodnikami na boku. Początki nie były najlepsze, ale potem powoli zacząłem się przystosowywać. Sporo czasu poświęciłem także na poprawę swojej gry na skrzydle. Generalnie zaczynam grać odważniej w ekstraklasie, podejmuję więcej ryzyka, staram się grać ofensywniej. To, nad czym muszę jeszcze pracować, to wykańczanie sytuacji i oddawanie strzałów. Wiele razy mam dużo miejsca, żeby strzelić, a jednak decyduję się szukać kolegów. Czasem tak trzeba, ale czasem trzeba po prostu uderzać w kierunku bramki.

W Bełchatowie czekają na przelewy. Zaległe pensje z zeszłego roku mają w przyszłym tygodniu pojawić się na kontach trenerów i piłkarzy. Inaczej zawodnicy GKS złożą pisma o rozwiązanie umów z winy klubu.

Nie chcę wnikać w szczegóły, ale w środę odbyłem pewne rozmowy. Jest duże prawdopodobieństwo, że pieniądze
trafią na nasze konta i zeszły rok zostanie uregulowany. Potem pozostanie się martwić, jak pójdzie spłacanie należności z tego roku – mówi nam Artur Derbin, trener GKS-u Bełchatów, czyli klubu zmagającego się z dużymi kłopotami finansowymi. W połowie lutego drużyna oświadczyła, że nie wyjdzie na trening i nie rozegra sparingu z Radomiakiem. „Pożar” został szybko ugaszony – kolejnego dnia zawodnicy poinformowali, że zawarli umowę z zarządem klubu. Na spłatę zaległych pensji z 2019 roku dali czas do 10 marca. W przeciwnym razie wyślą zbiorowe wezwania do zapłaty, co może poskutkować tym, że PZPN rozwiąże ich kontrakty z winy klubu.

Skarb kibica III ligi grupy III. Nie będziemy zagłębiać się w składy, ale ciekawa jest tam sytuacja – parcie na awans ma Ruch Chorzów i Polonia Bytom, ale pogodzić te dwa kluby mogą rezerwy Śląska Wrocław.

Dziwne to czasy, gdy dwóch dawnych śląskich mistrzów rywalizuje na poziomie rozgrywkowym nr 4. Jeszcze dziwniejsze – gdy oglądają tam, i to z niemałej odległości, plecy rezerw Śląska Wrocław. A wręcz kuriozalne – gdy w roku jubileuszu nikt nie chce wyjść naprzeciw dwóm poczciwym 100-latkom, by – to byłoby wydarzenie bez precedensu – zagrali ze sobą o punkty na Stadionie Śląskim, zwalnianym przecież przez chorzowski samorząd z obowiązku płacenia niemałego podatku. Fajne to z kolei czasy dla III grupy III ligi, mogącej gościć w swych szeregach dwie takie firmy jak Polonia i Ruch. Wreszcie – sympatyczne nawet dla kibiców w Bytomiu, Chorzowie i innych „niebieskich” miastach. Bo choć grają na tak niskim szczeblu, że zgrzytają zęby; choć zaczynają walkę o punkty, gdy już hula ekstraklasa, a po inauguracji jest jej zaplecze czy II liga, to wreszcie mają trochę powodów do zadowolenia, satysfakcji ze zwycięstw, z chodzenia na mecze.

“SUPER EXPRESS”

Ivica Vrdoljak chwali Damiana Kądziora. Na ten moment jest w najlepszej formie w zespole, a Chorwat twierdzi, że Dinamo nie sprzeda go taniej niż za osiem milionów euro.

– Jak ocenia pan występy polskiego kadrowicza w mistrzu Chorwacji?

Ivica Vrdoljak (37 l., były gracz Dinama i Legii): – Gra tak dobrze, że zasłużył na pochwały. Już podczas zimowych przygotowań się wyróżniał. Był chwalony w mediach. Potwierdza w lidze, że zachwyty nad jego osobą nie były przesadzone.

– Jest najlepszy w Dinamie?

– W tym momencie jest w najwyższej formie w zespole. Od momentu przyjścia do Dinama budował pozycję. W każdym meczu utrzymywał poziom i robił krok do przodu. Jest w Chorwacji już 1,5 roku i nigdy nie zawiódł, nie miał słabszego okresu. Kreuje groźne sytuacje, asystuje, strzela piękne gole.

Ronaldinho zatrzymany z lewym paszportem w Paragwaju. Ciekawie radzi sobie Brazylijczyk po zakończeniu kariery.

Były gwiazdor Barcelony, PSG i Milanu został zatrzymany w hotelu w Asuncion, stolicy Paragwaju. Jego obsługa powiadomiła policję, że słynny Brazylijczyk i jego brat mają podrobione dokumenty. Okazało się, że polecieli do Paragwaju, posługując się… paragwajskimi paszportami. Dwa lata temu brazylijski sąd skazał Ronaldinho na grzywnę w wysokości ok. 2 mln euro za budowę nielegalnej platformy rybackiej na terenie rezerwatu przyrody.

“GAZETA WYBORCZA”

Niestety nic o piłce.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...