Reklama

Po zakończeniu kariery nie chciałem być częścią rzeczywistości piłkarskiej

Autor:

28 lutego 2020, 08:38 • 14 min czytania 0 komentarzy

– Piłkarz jest traktowany trochę jak towar. Został kupiony i albo okazuje się przydatny, albo wymienia się go na lepszy. Od początku miałem świadomość, jak to wygląda, ale po zakończeniu kariery nie chciałem już być częścią tej rzeczywistości. Kiedy grałem w piłkę, miałem wielu dobrych znajomych, którzy okazało się, że byli tylko po to, by korzystać z tego, że jestem na pierwszych stronach gazet – mówi Artur Wichniarek na łamach “Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?

Po zakończeniu kariery nie chciałem być częścią rzeczywistości piłkarskiej

Wraca liga rosyjska, zaczyna się też MLS. Łącznie w obu tych ligach gra jedenastu Polaków. W Rosji na początek hit z udziałem naszych rodaków.

Krychowiak już na początku stanie przed najtrudniejszym możliwym wyzwaniem – zmierzy się z liderem rozgrywek Zenitem St. Petersburg. Jesienią Polak był najlepszym zawodnikiem drużyny, a z zimowych meczów kontrolnych wynika, że dalej ma w niej miejsce w składzie. Musi jednak uważać, bo jeśli dostanie żółtą kartkę, to czeka go pauza. Ta przytrafiła się już teraz jego koledze z drużyny – Rybusowi. Z tą różnicą, że został zawieszony za czerwoną kartkę, którą otrzymał w ostatniej kolejce w meczu z Arsenałem (0:4). W kolejnych spotkaniach też nie może być pewny gry. W trzech ostatnich sparingach Lokomotiwu tylko wchodził z ławki. Mogło to jednak wynikać z tego, że trener Jurij Sjomin trenował ustawienie pod pierwszy mecz. Rybus dostał dwie żółte kartki w ostatnim spotkaniu poprzedniego roku, a w Rosji w takiej sytuacji – w przeciwieństwie do Polski – trzeba pauzować i teraz musi obserwować z boku, jak koledzy będą walczyć. Potem ma spore szanse wrócić do składu. Jesienią, gdy był zdrowy, występował regularnie. 

82432148_152669646152057_5863529604932698112_n

Startuje też I liga. Chętnych do awansu jest… no, właściwie pół ligi. Zapowiada się ciekawa walka o Ekstraklasę, ale i interesująco może być przy walce o utrzymanie.

Reklama

Chętnych do awansu nie da się policzyć na palcach jednej dłoni. Chrapkę na grę w ekstraklasie mają spadkowicze z ekstraklasy (Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec), Podbeskidzie Bielsko-Biała, które próbuje tam wrócić od czterech lat, nieoczekiwanie liderująca po jesieni Warta Poznań, zawsze groźna Stal Mielec i solidnie wzmocniony Radomiak. Zespół Dariusza Banasika dokonał kilku ciekawych transferów. Imponuje sprowadzenie Marcina Budzińskiego. Pomocnik jest zdeterminowany, by się odbudować. Przez półtora roku nie potrafi ł strzelić gola w ekstraklasie, ale wcześniej nieźle radził sobie w lidze australijskiej. Grając w Melbourne City miał status tzw. marquee player, co oznacza, że jego zarobki nie były objęte ligowym limitem płacowym. Jak widać półtora sezonu to w piłce szmat czasu. Budziński z Australii przez Kraków i Gdynię trafi ł do Radomia. Równie ciekawe są losy Merveille’a Fundambu. Młody pomocnik niespełna rok temu występował w kongijskim MK Etancheite. Do Polski przyjechał grać w A- -klasowym KTS Weszło, ale radził sobie tak dobrze, że w ł a d z e Radomiaka postanowiły go wypożyczyć.

56e829da7ec1b_p

Rozmowa z Maciejem Murawskim przed starciem Legii z Cracovią. Jak to u “Murasia” – kompleksowo omówione.

Czy doświadczony trener Michał Probierz może przechytrzyć Aleksandara Vukovicia?

Powstrzyma rozpędzoną Legię, która u siebie wygrała siedem meczów z rzędu? MM: Statystyki lidera są imponujące, ale w ekstraklasie często nie mają wpływu na to, co dzieje się na boisku. Im dłużej jakaś seria trwa, tym bliżej jej końca. Cracovia niczego nie musi, a tylko może ją przerwać. Seria Legii robi wrażenie. Aż chce się ją oglądać, gra z rozmachem i polotem. Cracovia jest dobrze zorganizowana, ma szybkich skrzydłowych i lubi kontry. Legii nie będzie łatwo, rywal się nie położy, na punkty musi mocno zapracować. Pasy przyjadą po niespodziankę i nie są bez szans. Do dobrej organizacji w grze defensywnej, dołożyła ostatnio trochę więcej kontroli nad piłką, prowadzi grę. Może nie jest to najważniejszy element strategii trenera Probierza, ale Pasy to już coś więcej niż szczelna obrona i skuteczne stałe fragmenty. Potrafi się utrzymać przy piłce, atakuje bokami, bo skrzydłami najłatwiej przebić się pod bramkę rywala.

Sylwetka Pawła Cibiciego z Pogoni. Sporo o rodzinie – uroczy zwłaszcza fragment o tacie Tadeuszu.

Reklama

Cibickiego trudno nie polubić. Chętny do żartów, uśmiechnięty, wyluzowany. Człowiek czuje się swobodnie w jego towarzystwie. – Poznaliśmy się, gdy zjawił się na testach medycznych przed podpisaniem umowy. Pierwsze wrażenie robi się tylko raz i on wywarł bardzo dobre. Chłopak pogodny, pełen optymizmu – mówi nam drugi trener Portowców Robert Kolendowicz. Wydaje się, jakby dla Cibickiego problemy nie istniały. Przynajmniej nie te duże, poważne. Takich po prostu unikał, wolał komfortowe sytuacje. Dlatego dopóki występował w Malmö, dopóty mieszkał z rodzicami. Nieważne, że miał już za sobą mecze w Lidze Mistrzów (przeciwko Olympiakosowi Pireus zaliczył nawet asystę), prywatnie dzielił pokój z nastoletnim bratem. Po co miałby się wyprowadzać? Tata Tadeusz ugotuje, wszystko naprawi. Ba! Nawet upierze. Przecież podczas gry na wypożyczeniu w Jönköping głowa rodziny co dwa tygodnie zabierała brudne ubrania syna do domu do Malmö.

ELsDLkBXYAUKNn3

Rozmowa z Martinem Chudym, który jest nie tylko bramkarzem Górnika, ale i specem od jedzenie (choć wygląda na trochę grubszego, to sylwetkę ma topową) i właśnie kończy kolejną książkę. 

Słyszałem, że kończy pan książkę, przy której prace trwają już kilka lat?

– W przeszłości razem z moją żoną Marią napisałem trzy książki, jedną wydano w formie drukowanej, dwie jako e-booki. Wszystkie poświęcone są zdrowemu odżywianiu. Ukazały się w malutkich nakładach, dlatego też jedna z nich kosztuje prawie 30 euro, czyli dosyć drogo. Nowa pozycja, którą przygotowuję od 2014 roku, to jednak coś całkiem innego. Mam już napisanych ponad pięćset stron, a współautorem publikacji jest Vlado Zlatoš, który na Słowacji jest ekspertem od zdrowego odżywiania. Książka ma być także wydana w języku angielskim. Kilku piłkarzy Górnika już zamówiło ją u mnie, chociaż data premiery nie jest jeszcze znana. W publikacji piszę o diecie niskowęglowodanowej, jak też ketogenicznej, która, co mnie bardzo cieszy, jest coraz bardziej popularna.

Który ze sportowców korzysta z nich?

Przykładowo LeBron James stosował dietę niskowęglowodanową, schudł, nabrał lepszej sylwetki.

ekstraklasa-2019-12-11-14-12-46

Jewgienij Baszkirow trafił do Zagłębia Lubin, a jego niecodzienną zajawką jest podróżowanie autem. Kiedyś tam się wciągnął, że… jechał po pijaku.

Podróże samochodem są jego pasją, co brzmi jak prowokacja w kontekście jego wpadki z jesieni 2018 roku, kiedy rosyjska policja przyłapała ówczesnego piłkarza Krylji Sowietow na prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a incydent był dla niego dobrą nauczką. – Przez Polskę podróżowałem samochodem już trzy razy. Z rodzinnego Sankt Petersburga, przez Mińsk do Warszawy, a potem przez Wrocław, Niemcy aż do Holandii i Francji. Zwiedzałem i wypoczywałem. Pewnie, że nie myślałem wtedy o grze w waszej lidze, bo miałem klub w Rosji, ale nigdy też nie wydawało mi, że jest to wykluczone – mówi Baszkirow. Zapewnia, że w nowym otoczeniu czuje się świetnie i rzeczywiście widać, że w tym przypadku nie jest to wyświechtana formułka. – Aż trudno uwierzyć, że dopiero w środę podpisałem kontrakt, bo wydaje się mi, że jestem tu już znacznie dłużej. Jeszcze niczego nie zdążyłem dobrze poznać, ale oczywiście wiem, że w niedzielę czeka nas ważny mecz derbowy z zespołem z Wrocławia. Derby to piekielnie istotna sprawa, chcę być gotowy na ten mecz – dodaje.

EK8rZsrXsAM7Rp-

Choć wcale nie ma małej stopy, bo rozmiar 44, to z prostego podbicia potrafi przyłożyć. Rozmowa z Jakubem Moderem z Lecha Poznań.

Pytam, ponieważ mówi się, że im mniejsza stopa, tym łatwiej o czyste uderzenie piłki. A patrząc na ostatnie mecze, pan najwyraźniej nie ma z tym problemów.

Coś o tym słyszałem, nawet Cristiano Ronaldo wspominał chyba, że jest wysoki, a ma niewielki rozmiar stopy, co ułatwia mu strzelanie. Nie ukrywam, że ja też mam dar do uderzeń z dystansu. Od zawsze było to moją tajną bronią. Ale żeby nie było wątpliwości: jest to też poparte dużą pracą, bo regularnie zostaję po treningach, by ten element ćwiczyć i doskonalić. I nie robię tego tylko teraz, działo się tak przez lata.

Efekty widać na początku tej rundy, bo ma pan już… no właśnie – jednego czy dwa gole, bo zdania na ten temat są podzielone?

Ofi cjalnie jest jeden, ale mogę otwarcie powiedzieć, że ten drugi też był moją zasługą. Wiadomo, że piłka odbiła się od słupka, a potem szczęśliwie od pleców bramkarza, ale gdyby nie moja decyzja o uderzeniu, to ta sytuacja w ogóle by się nie wydarzyła i mecz z Lechią mógłby się jeszcze różnie potoczyć, bo przecież nadal byłoby 0:0.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT (1)

Rozmowa z Mateuszem Młyńskim z Arki, który korzysta na przepisie o młodzieżowcu i nabija sobie minuty z Ekstraklasie.

Czuje się pan beneficjentem przepisu o młodzieżowcu?

Nie da się ukryć, że ten nakaz sprawia, że łatwiej mi jest grać w pierwszym składzie. Trudno powiedzieć, czy mi pomaga. Cieszę się, że gram, natomiast więcej satysfakcji mam w momencie, gdy moje miejsce w składzie nie jest zależne od wieku czy statusu młodzieżowca.

Jak w meczach z Zagłębiem i Rakowem. W sumie dwie bramki i dwie asysty.

Po prostu jak mam swój dzień, to czuję, że mogę pomóc drużynie. Pracuję nad tym, żeby być regularny, ale do każdego spotkania przygotowuję się dokładnie w ten sam sposób.

Pański gol z Rakowem nie był oczywisty.

Tak, była to moja pierwsza bramka zdobyta głową.

Bardziej naturalnym trafi eniem było to z Zagłębiem.

Dobrą akcję przeprowadził wtedy Maciej Jankowski, który dograł mi piłkę na dobieg, czyli tak jak lubię. Ogólnie tamto spotkanie dobrze się dla nas ułożyło, więc nie mam nic przeciwko, aby było takich więcej.

Frantisek Plach ma w kontrakcie zapis o przedłużeniu kontrakt z Piastem i jeden z najlepszych bramkarzy ligi zostanie w Gliwicach na dłużej.

Złoty medal zdobyty w poprzednim sezonie Plach trzyma w swoim mieszkaniu w Gliwicach. – Wisi na ścianie, przypomina o pięknych chwilach. U rodziców na Słowacji na ścianie zawieszona jest z kolei moja koszulka oraz kilka zdjęć z tego udanego sezonu – opowiada. Po 23 kolejkach Piast ma 37 punktów. W poprzednim sezonie w tym okresie miał identyczny bilans. Czy drużynie uda się obronić tytuł? – Nie myślę o tym, najlepsza metoda to krok po kroku, a pierwszym celem jest dostanie się do ósemki – mówi spokojnie zawodnik, który od początku rundy wiosennej jest zdecydowanym numerem jeden w bramce. – Mamy jednak rywalizację w zespole, bo poza Kubą Szmatułą są Patryk Królczyk oraz młody Paweł Rabin. Mocno rozwinąłem się w Gliwicach przede wszystkim dlatego, że trenerzy zaufali mi i bronię regularnie. Wiadomo też, że zdobycie mistrzostwa dodało nam wszystkim wiary – zaznacza.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT

“Chwila z…” Izy Koprowiak. Tym razem bohaterem rozmowy jest Artur Wichniarek, który bardzo ciekawie opowiada o życiu po karierze i zrażeniu się do futbolu.

Dużo czasu zajął panu powrót do normalnego funkcjonowania?

Zmieniłem podejście do życia. Po śmierci matki rozegrałem jeden z lepszych sezonów. Występowałem wtedy w Arminii. Zrozumiałem, że są sprawy zdecydowanie ważniejsze niż mecz. Za tydzień jest kolejny, a drugiej szansy na życie możesz nie dostać. Przestałem przejmować się choćby tym, czy Leo Beenhakker mnie powołuje, bo niczego innego niż dobrze grać w Bundeslidze i zdobywać kolejne bramki, nie mogłem zrobić. Przez dwa i pół roku strzeliłem 33 gole, ale i tak mojej sytuacji to nie zmieniło. Miałem udzielić kolejnego mocnego wywiadu? Leo pod naciskiem mediów w końcu mnie powołał, w 2008 roku dał mi zagrać 45 minut w towarzyskim meczu z Czechami. Kiedy wróciłem ze zgrupowania, strzeliłem w klubie kolejnego gola. Ktoś inny by uznał, że powinien dostać kolejną szansę. Ja jej nie otrzymałem.

Skąd u pana aż taki wstręt do futbolu, że po zakończeniu kariery całkowicie odsunął się pan od piłki?

Piłkarz jest traktowany trochę jak towar. Został kupiony i albo okazuje się przydatny, albo wymienia się go na lepszy. Od początku miałem świadomość, jak to wygląda, ale po zakończeniu kariery nie chciałem już być częścią tej rzeczywistości. Kiedy grałem w piłkę, miałem wielu dobrych znajomych, którzy okazało się, że byli tylko po to, by korzystać z tego, że jestem na pierwszych stronach gazet. Minęło dziesięć lat, dziś mam zupełnie inny krąg przyjaciół. Po wycofaniu się z piłki poznałem nowych ludzi, którzy inaczej żyją, mają inne spojrzenie. Stwierdziłem, że świat pozapiłkarski jest bardziej wiarygodny. Nie trzeba ludziom niczego udowadniać. Większość relacji jest szczera. Dla mnie najważniejsze, by być sobą. Świat nie może kręcić się wokół popularności i pieniędzy.

SONY DSC

“SPORT”

Petr Schwarz – to zawodnik, na którego piłkarze Piasta Gliwice muszą uważać przed najbliższym meczem z Rakowem.

Przed startem sezonu 2018/19 włodarze ekipy spod Jasnej Góry wykupili zawodnika z Hradca Karlove. Swoimi umiejętnościami zaimponował sztabowi szkoleniowemu Rakowa i w przeciągu półtora roku opuścił zaledwie cztery spotkania. Poza jednym meczem wszystkie inne zaczynał w pierwszej jedenastce, albo jako zawodnik ustawiony w środku pola, albo jako wspierający napastnika. W pierwszej lidze nie błyszczał statystykami, zdobył jednego gola. Inaczej było w świetnym występie w Pucharze Polski. Tam dołożył kolejne dwie bramki i bardzo ważną asystę w ćwierćfinale z Legią. W tym sezonie, już ekstraklasowym, przebił swoje osiągnięcia, stając się jednym z liderów Rakowa. – Jestem zadowolony ze swoich indywidualnych statystyk. Tym bardziej cieszę się, jeśli moje bramki i asysty pomagają zespołowi zdobyć cenne punkty, bo ważniejszy dla mnie jest wynik całej drużyny. Chcemy być wyżej w tabeli i wspólnie na to pracujemy – oświadczył na klubowej stronie internetowej.

82432148_152669646152057_5863529604932698112_n

Górnik Zabrze nie porzuca myśli o górnej ósemce. Najbliższa przeszkoda – Pogoń Szczecin, najlepszy zespół wyjazdowy w tym sezonie.

– Do każdego meczu podchodzimy w ten sam sposób, każde spotkanie chcemy rozstrzygnąć na swoją korzyść, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Na pewno jednak w bieżących rozgrywkach czujemy się zdecydowanie bardziej komfortowo, grając przed swoją publicznością i kiedy możemy liczyć na jej doping. Mam wielką nadzieję, że w sobotnie popołudnie popchnie nas w kierunku kolejnej ligowej wygranej. Ja sam jestem optymistą. Uważam, że stać nas nawet na to, żeby walczyć o miejsce w pierwszej ósemce na koniec sezonu zasadniczego. Trzeba jednak codziennie mocno pracować, a potem pokazać wszystko na boisku – mówi „Angulo-gol”, jak śpiewają o nim kibice górniczej jedenastki. Łatwo w sobotę na pewno jednak nie będzie, bo „portowcy”, jeżeli chodzi o grę na wyjazdach, są w tym sezonie najlepszym zespołem ekstraklasy.

56e829da7ec1b_p

Wisła Kraków ma komplet punktów po trzech wiosennych kolejkach, ale w klubie i tak czuć presję walki o utrzymanie.

– Nie ma mowy o zadowoleniu – mówi pomocnik „Białej gwiazdy” Vukan Savicević. – Jeszcze nie odetchnąłem z ulgą. Musimy cały czas naciskać. Owszem, lepiej przystępować do kolejnego meczu w dobrych humorach po zwycięstwach, ale przed nami jeszcze ciągle sporo pracy. Wykonujemy ją jednak z tą większą radością, że czujemy wsparcie z trybun. Przecież mecz z Koroną Kielce na pewno nie był hitem kolejki, a mimo to na trybunach pojawiło się prawie 20 tysięcy kibiców i głośnym oraz nieustającym dopingiem pomogli nam w trudnym boju z rywalem nastawionym na defensywę. Dzięki takiemu wsparciu łatwiej przezwyciężyć presję i dlatego bardzo dziękując naszym fanom za ten doping prosimy o dalszy.

ELsDLkBXYAUKNn3

Skarb I ligi – sporo niezłych tekstów, trudno nam zacytować wszystkie. Na początek m.in. o Warcie Poznań, która może wyjść z cienia niedoceniania i wywalczyć awans.

Gotów jestem przyjąć zakład, że latem niewielu „jasnowidzów” traktowało poważnie Wartę Poznań jako kandydata do awansu. Tym bardziej, że zespół z Drogi Dębińskiej wszystkie mecze musiał rozgrywać na wyjeździe, bo honory gospodarzy pełnił na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Trener Piotr Tworek, który do tej pory pracował przede wszystkim na nazwisko… innych szkoleniowców, zaczął pracować na swoje i udowodnił, że jest nie tylko świetnym asystentem. Kiedy niedawno zapytałem go, jak ocenia szanse swojej drużyny w batalii o awans odpowiedział: „Gdybym panu powiedział, że interesuje mnie tylko utrzymanie, to chyba zabiłby mnie pan śmiechem”. Sensowne tłumaczenie, bo skoro piłkarze Warty wdrapali się na szczyt, to naiwnością i głupotą z ich strony byłoby dobrowolne zejście zeń z podniesionymi rękami. W dalszym ciągu jednak uważam, że zespół z Poznania nie jest głównym kandydatem do awansu, ale też nie można go przekreślać w tym wyścigu.

ekstraklasa-2019-12-11-14-12-46

Najpoważniejszy kandydat do awansu? Chyba Podbeskidzie, które zimą sprowadziło Mateusza Marca, a ten strzelał w sparingach jak na zawołanie.

„Górale” pozyskali dwóch zawodników i obaj mają stanowić wartość dodaną. Przynajmniej na razie wydaje się, że tak właśnie jest. Chodzi w szczególności o Mateusza Marca. Zawodnik ten błysnął jesienią w barwach GKS-u Bełchatów. Zdobył aż 11 bramek i klub spod Klimczoka bardzo zorientował się na pozyskanie tego piłkarza. Dział sportowy klubu, w osobach Sławomira Cienciały i Grzegorza Więzika, kilka razy obserwował piłkarza. Chciał go również w swoim zespole trener Brede i władze klubu szybko przystąpiły do działania. Jak przyznał następnie sam zainteresowany, Podbeskidzie było konkretne i zdeterminowane, by go ściągnąć. Sprawę sfinalizowano szybko, bo jeszcze pod koniec zeszłego roku, a bielszczanie za Marca zapłacili, co na poziomie I ligi nie zdarza się przecież zbyt często.

EK8rZsrXsAM7Rp-

“SUPER EXPRESS”

Legia bije rekord transferem Bartosza Slisza z Zagłębia Lubin, a ponadto robi podchody pod Bartosza Kapustkę. 

Być może jednak na tym nie koniec. Według nieoficjalnych informacji Legia zaczęła też rozmowy zBartoszem Kapustką, który już kilka razy był przymierzany do klubu z Łazienkowskiej. Reprezentant Polski od długiego czasu nie może dojść do formy, a ostatnio leczył kontuzję. Teraz jest zdrowy, jednak nie ma szans na grę w Leicester i stąd pomysł kolejnego wypożyczenia. Wcześniej Anglicy nie chcieli, żeby wracał do ekstraklasy, niewykluczone jednak, że tym razem zmienią zdanie. Kapustka do Leicester przeszedł zaraz po udanym Euro 2016. Jego kontrakt z angielskim zespołem kończy się latem 2021 r

82432148_152669646152057_5863529604932698112_n

“GAZETA WYBORCZA”

Cyborg też potrzebuje odpoczynku. Kontuzja Roberta Lewandowskiego dziwi, bo przecież wydawało się, że maszyna urazów nie łapie. Kto go zastąpi i co to oznacza dla Bayernu?

W żadnym z 10 sezonów w Bundeslidze nie zagrał mniej niż 30 spotkań. W 313 meczach ligowych dla Borussii Dortmund i Bayernu Monachium zdobył 227 bramek, co daje mu trzecie miejsce na liście wszech czasów wśród najskuteczniejszych piłkarzy ligi niemieckiej. Od kilkunastu lat Lewandowski gra na okrągło. Jest rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę występów w reprezentacji (112) i liczbę goli (61). Im starszy, tym skuteczniejszy. Z 54 golami został najlepszym strzelcem 2019 r. Kolejny zaczął równie mocno. W tym sezonie w 23 spotkaniach Bundesligi zdobył 25 goli. Wszyscy w Niemczech uważali, że zagrożony jest legendarny rekord 40 bramek ustanowiony przez Gerda Muellera w sezonie 1971-72. Jeśli Polak wróci do gry w 28. kolejce, do końca Bundesligi zostanie 11 meczów. Jeśli komuś miałoby się udać strzelenie w tym czasie 15 goli, to jemu. Kto zastąpi Polaka w najbliższych starciach Bayernu? Gnabry i Thomas Müller nie są klasycznymi napastnikami, ale zdobywają sporo bramek. Pierwszy ma ich w tym sezonie w lidze 10, drugi – pięć. A może trener Hans-Dieter Flick da szansę nastoletniemu Joshui Zirkzee.

56e829da7ec1b_p

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...