– Zdecydowanie trafia tam jako potencjalna gwiazda. Legenda Broendby znalazła się w klubie, który dopiero chce budować swoją markę. Powstał nowy stadion, jest piękna baza treningowa, infrastruktura prezentuje się imponująco. Kamil ma być gwiazdą zespołu, tak to trzeba nazwać. Oczywiście, nie zapominamy, że w zespole jest Beto, były bramkarz reprezentacji Portugalii, ale w Goeztepe w ostatnich latach zawsze brakowało napastnika – mówi Rafał Kędzior, menadżer Kamila Wilczka o jego transferze do Goeztepe Izmir. Co poza tym dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Sympatyczna rozmowa z Igorem Lewczukiem. U niego życie rozpoczęło się po trzydziestce, kiedyś kopał po IV lidze w wiosce zabitej dechami. W życiu fart pomagał mu wielokrotnie.
Nazywał się pan „dżemikiem ligowym”.
Jak wielu w ekstraklasie. Raz się gra, raz nie, raz lepiej, raz gorzej. Człowiek balansuje. Raz kontrakt większy, raz mniejszy.
Poznał pan różne postacie w polskiej piłce, różne sytuacje widział. Powstałby z tego ciekawy obraz naszej piłki.
Zaczynałem na dole, a wtedy na piłkę inaczej się patrzy niż 18- czy 20-latek z akademii. Bo co on może wiedzieć? To trzeba przeżyć. Jesteś młody, wydaje ci się, że pozjadałeś wszystkie rozumy albo prawie. I reagujesz: „Stary mówi, niech mówi, a ja swoje”. Podejrzewam, że tak samo bym reagował. Idąc w górę spoglądasz za siebie, jaką drogę przebyłeś i gdzie jesteś.
Coś jeszcze pana zaskoczy w polskiej piłce?
Na pewno. Księga jest ciągle otwarta, a do zapisania wiele stron.
Sylwetka Floriana Loshaja, nowego piłkarza Cracovii. Jak wielu piłkarzy z Bałkanów – ma trudne doświadczenie z wojny. Ale w przeciwieństwie do innych – nie chce o tym rozmawiać. Chce być traktowany wyłącznie przez pryzmat piłki.
Florian Loshaj, dziś nowy zawodnik Cracovii, opowiedział tę historię tylko raz. Rozmówcą był Lorenzo Veppi, mieszkający w Antwerpii dziennikarz, niezajmujący się na co dzień sportem. Wtedy byli jednak kolegami ze szkoły i rozmowa miała zostać wykorzystana tylko na potrzeby pracy na zajęcia. – Lorenzo powiedział: „Opowiedz mi ze szczegółami twoją historię, a ja to tylko pokażę nauczycielce. Nikt tego nie opublikuje”. Ale później popełnił błąd. Kiedy grałem w Holandii, umieścił tekst na swoim blogu i cytowały go media. Nie spodobało mi się to. Opowiedziałem mu o bardzo osobistych przeżyciach, o których nie chciałem mówić publicznie. Nie chcę, by ludzie pomyśleli, że pragnę być popularny i wykorzystuję do tego historię z dzieciństwa – przekonuje Loshaj. Życie w Belgii było dla niego n o r m a l n e . W wieku sześciu lat poszedł do szkoły. Trafi ł też do akademii KRC Genk, którą nazywa najlepszą w Belgii. Trudniej było jego rodzicom. Oni w nowym kraju musieli zacząć wszystko od nowa i znaleźć środki na utrzymanie rodziny.
Walka o miejsce w bramce Wisły Kraków zaczyna się od nowa. Faworytem na ten moment jest Michał Buchalik przed Mateuszem Lisem.
Także nowy trener Skowronek, który przyszedł do Wisły w trakcie rundy jesiennej, nie widział potrzeby zmiany akurat na tej pozycji i podtrzymał decyzję swojego poprzednika. Buchalik dograł rok do końca, przyczyniając się do zwycięstw Wisły w ostatnich kolejkach. Teraz jednak, gdy szkoleniowiec ma trochę więcej czasu na poznanie drużyny i dokładniejsze przyjrzenie się obsadzie każdej pozycji, Lis znów żyje nadzieją. W sparingu ze Stalą Mielec (1:0) obaj grali po połowie i nie puścili gola. Już w Turcji dziewięćdziesiąt minut z Sileksem Kratovo (1:1) rozegrał Buchalik. Można przypuszczać, że w sobotnim meczu z gruzińskim Dinamem Batumi okazję zareklamowania się dostanie młodszy z bramkarzy. A ten, który wystąpi w ostatnim sparingu z Dinamem Tbilisi, zagra też w pierwszym meczu ligowym. Wydaje się jednak, że mimo wszystko faworytem w tej walce jest Buchalik, który w przeszłości wielokrotnie przegrywał z różnymi konkurentami oraz przeciwnościami losu.
Lech ma krótką kołdrę. Kadrowo jest coraz szczuplejszy. Braki widać zwłaszcza na “dziesiątce”, gdzie nie ma już Jevticia, nie ma też Joao Amarala.
Ale Portugalczyka też już przy Bułgarskiej nie ma, bo na początku roku Lech oddał go na półroczne wypożyczenie do ojczyzny ze względu na sprawy rodzinne. Na pozycji rozgrywającego lista kandydatów do gry w ciągu zaledwie trzech tygodni zmieniła się więc z długiej i mocno obsadzonej w krótką oraz niespecjalnie doświadczoną. Obecnie pierwszym wyborem na tej pozycji jest zaledwie 18-letni Filip Marchwiński. To właśnie on wszedł w buty Jevticia w pierwszym zimowym sparingu, który Lech rozpoczął w najmocniejszym zestawieniu. Wychowanek klubowej akademii to bez wątpienia talent, w przyszłości Kolejorz pewnie zarobi na nim niezłe pieniądze, ale dziś wciąż jest nastolatkiem z typowymi dla tego wieku wahaniami formy. Mówił zresztą o tym kilkukrotnie jesienią trener Żuraw, tłumacząc nieobecność Marchwińskiego w kadrze na poszczególne spotkania. W minionej rundzie młody pomocnik nie uzbierał łącznie nawet stu minut w ekstraklasie.
Wisła Płock szuka napastnika, a w gronie potencjalnych wzmocnień wymienia się Elię Soriano czy Airama Cabrerę, czyli znajome twarze z Ekstraklasy.
W klubie ze Stadionu im. Kazimierza Górskiego są na „musiku”, bo zimą z pierwszym zespołem pożegnali się dwaj gracze z pierwszej linii. Ricardinho kilka dni temu został sprzedany do Khor Fakkan Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a czekający na sprzedaż lub wypożyczenie Oskar Zawada nie poleciał z zespołem do tureckiego Belek i trenuje z rezerwami. – Nie do końca byliśmy przygotowani na odejście Ricardinho, ale przyszedł na rozmowę i otwarcie powiedział, że bardzo zależy mu na tej propozycji. Była dla niego atrakcyjna fi nansowo. Dla klubu również. W mediach pojawiała się kwota 100 tys. euro, jaką mieliśmy zarobić na tej transakcji. W rzeczywistości dostaliśmy sporo więcej – podkreśla Kruszewski. Wychodzi więc na to, że w klubowym budżecie są środki na znalezienie następcy Brazylijczyka.
“SPORT”
Dużo kulisów transferu Kamila Wilczka do Turcji zdradza Rafał Kędzior, menadżer snajpera. Do Goeztepe nie idzie jako uzupełnienie składu – ma tam być gwiazdą.
W Turcji Wilczek podpisał 1,5-roczny kontrakt.
– Z opcją przedłużenia o kolejny rok. W to celowaliśmy. To może być ostatni wielki zagraniczny kontrakt, dlatego chodziło o to, by zaznać też trochę stabilizacji. Plany Goeztepe są ambitne, a ja jestem spokojny o Kamila i jego adaptację w nowym miejscu.
W Izmirze ma być uzupełnieniem składu czy gwiazdą?
– Zdecydowanie trafia tam jako potencjalna gwiazda. Legenda Broendby znalazła się w klubie, który dopiero chce budować swoją markę. Powstał nowy stadion, jest piękna baza treningowa, infrastruktura prezentuje się imponująco. Kamil ma być gwiazdą zespołu, tak to trzeba nazwać. Oczywiście, nie zapominamy, że w zespole jest Beto, były bramkarz reprezentacji Portugalii, ale w Goeztepe w ostatnich latach zawsze brakowało napastnika. W pierwszych kolejkach tego sezonu drużyna miała problemy ze zdobywaniem bramek, nie było dotąd typowej „dziewiątki”. Kamil ma być osobą finalizującą dogrania skrzydłowych, którzy robią tam dobrą robotę.
Długa rehabilitacja Jakuba Czerwińskiego wreszcie się zakończyła. Stoper wraca do gry, wystąpił już w sparingach Piasta.
– Odczuwałem ogromny strach, spełnił się zresztą najczarniejszy scenariusz. Dlatego bardzo się cieszę, że klub zrobił wszystko, aby operacja odbyła się w możliwie najlepszych warunkach i liczę, że jeszcze kilka lat w piłkę pogram – mówi Jakub Czerwiński. Do treningów wrócił już pod koniec roku, ale dopiero podczas zimowych przygotowań zaczął ćwiczyć na pełnych obrotach. No i w końcu gra. Zaliczył 45 minut w sparingu z GKS-em Jastrzębie i 66 minut w meczu z bułgarskim Łudogorcem Razgrad. – To moje pierwsze mecze od sierpnia. Nie ukrywam, że trochę się stresowałem, bo przerwa była długa. Treningami dochodzę do formy, łapię pewność siebie. I mam nadzieję, że obóz w Turcji pozwoli mi dojść do optymalnej dyspozycji – mówi Czerwiński.
Zagłębie Sosnowiec podpisuje piłkarzy, którzy mają pomóc wiosną w I lidze. Wśród nowych zawodników jest m.in. reprezentant kongijskiej młodzieżówki.
Także 1,5-roczny kontrakt z opcją przedłużenia podpisał Carlos Miguel Quintais. 21-letni piłkarz to ofensywny pomocnik mający ma za sobą występy w reprezentacji U-23 Konga. Ostatnio zagrał w towarzyskim spotkaniu Konga z Marokiem. Quintais, o którego grze w sparingu z Radomiakiem informowaliśmy na naszych łamach, ma za sobą występy m.in.: w belgijskich klubach Berchem i RWDM Bruksela. Nowy nabytek Zagłębia był bacznie obserwowany przez sztab szkoleniowy sosnowiczan, po raz pierwszy w grze kontrolnej zaprezentował się już pod koniec ubiegłego roku. Wcześniej przez kilka dni trenował z Arką Gdynia. – Po raz pierwszy będę występował w Polsce i zrobię wszystko, aby pomóc Zagłębiu w osiągnięciu jak najlepszych wyników. Ciężką pracą postaram się przekonać do siebie trenera – przyznaje Quintais.
Ojciec założył siedmiolatkowi profil w mediach społecznościowych, chodzi z nim na treningi, pompuje jego rozwój. Teraz siedmioletni Kacper ma trafić do Benfiki Lizbona.
Czy już wkrótce zamienią Rydułtowy i Sosnowiec na słoneczną Lizbonę? Jest na to bardzo duża szansa, a przecież mowa jest raptem o 7-latku! – Obrońcą Kacper nie będzie, bo nie ma do tego warunków. Będzie raczej niski, urośnie do 1,70, może 1,75 metra. To maks. Ma inne atuty, jak obie nogi, zmysł podawania, choć umie też zdobywać bramki. Czy mam parcie, by Kacper był zawodowcem? Ujmę to tak: niczego nie można zakładać, bo to może okazać się zgubne. Dziś przecież jest dobrze, a jutro może się zdarzyć coś nieprzewidzianego. Na razie cieszę się, że idziemy do przodu, a Kacper czerpie z piłki radość – podkreśla tata młodego piłkarza z Rydułtów.
To zły czas, by kibicować Manchesterowi United. Czerwone Diabły tym razem wtopiły z Burnley u siebie.
Degrengolada na Old Trafford trwa w najlepsze i nikt od dłuższego czasu nie potrafi znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Summa summarum 5. miejsce w tabeli, które zajmują piłkarze Solskjaera… nie jest takie złe. 34 punkty na tym etapie rozgrywek to jednak najgorszy wynik Manchesteru United w rozgrywkach angielskiej ekstraklasy od ponad 30 lat. Niektórzy pocieszają się faktem, że tamten słaby wynik odnotowano za kadencji… Sir Aleksa Fergusona. Trudno jednak współcześnie oczekiwać, że Ole Gunnar Solskjaer podąży następnie tą samą drogą, co legendarny Szkot.
“SUPER EXPRESS”
Lista szrotu sprowadzanego do Korony Kielce. Niektóre nazwiska zdążyliśmy już zapomnieć
Nadzieja na ciekawsze transfery nadeszła do Kielc, gdy władzę w Koronie przejęli Dieter Burdenski i rodzina Hundsdoerferów. Ale tak szybko jak ta nadzieja się pojawiła, tak szybko zniknęła. Pod rządami Niemców udane transfery można policzyć na palcach jednej ręki. Więcej jest tych nieudanych. Twarzą kieleckiego „szrotu” jest obecnie Uros Djuranović. Napastnik z Czarnogóry marnuje sytuacje na potęgę i w Kielcach wszyscy mają go dosyć. Ale takich piłkarzy było więcej, choćby Angelos Argyris, Luka Kukić czy Joonas Tamm. Co gorsza wydaje się, że to nie koniec takich nietrafionych transferów. W Koronie testowany jest obecnie piłkarz z szóstego poziomu rozgrywkowego w Anglii, D’Sean Theobalds.
Krótka rozmówka z Marcinem Mięcielem o Karolu Świderskim, który złapał świetny rytm strzelecki w PAOK-u.
Ważne, że od początku odpalił, jest podstawowym graczem, w klubie są z niego megazadowoleni. Po prostu Świderski rozkochał w sobie Greków, przekonał ich do siebie.
– A to takie trudne?
– Grecy są niecierpliwi, od razu oczekują cudów. Jak nie zaskoczysz od razu, nie przekonasz ich do siebie, to za chwilę jesteś na wylocie. I nie ma znaczenia, czy jesteś młody, czy sprowadzili cię jako gwiazdę.
“GAZETA WYBORCZA”
O samej piłce niewiele, jedynie felieton o Tomaszu Frankowskim. Taki piłkarsko-polityczny.
Jestem pewien, że kręgosłup Tomasza Frankowskiego – 22-krotnego reprezentanta Polski – nie pęknie, że nie podda się, choć „Franek łowca bramek” zdaje sobie sprawę z tego, że czekają go jeszcze trudne chwile, być może trudniejsze niż obecna fala hejtu. Był piłkarzem, więc jako piłkarz odsłania wrażliwe piłkarskie punkty, wykorzystywane przez nienawistników, dogodne do ataku. Są to cztery punkty w poczwórnym nelsonie. Jako piłkarz bowiem był od grania. Co to oznacza dla grupy najbardziej zagorzałych sympatyków (jak opisują kiboli prawicowe media), w tym przypadku głównie Jagiellonii? Morda raczej w kubeł; z liścia go edukacyjnie, jak źle gra, albo gdy na kebaba poszedł o trzeciej po dyskotece; jest głupi, a na pewno głupszy, więc niegroźny; z buta go traktować, bo pewnie wydoi nasz klub i ucieknie do ligi cypryjskiej. Na koniec: może i źle gra, może i głupi, może burak. Frankowski nie był ich. Nigdy. Był zawsze inny i nie popełniał grzechów stereotypowego piłkarza.