– Lewy to jest marka i wszyscy o tym wiedzą. Ale mam wrażenie, że wiele osób trochę przymyka oko na to, co robię ja. Przecież to mój debiutancki sezon i Unionu w Bundeslidze. Gdyby ktoś inny takie statystyki wykręcał, to pewnie codziennie by o tym pisano i mówiono. A tu na razie cisza, ale… przywykłem do tego i robię swoje – mówi Rafał Gikiewicz na łamach “Super Expressu”. Co tam dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Pokaz mocy Arka Milika, hat-trick Polaka, który jednak nie uratował posady Carlo Ancelottiego. W gazecie poszło jeszcze w trybie przypuszczającym, ale Carletto został zwolniony w nocy.
Strzelecki koncert zaczął już w 3. minucie, zakończył w 38. Dwie bramki zdarzało mu się już w Napoli zdobywać (siedem razy), ale hat tricka ustrzelił po raz pierwszy. Najpierw wykorzystał błąd bramkarza Genku, potem pokonał go strzałem prawą nogą, a na koniec z rzutu karnego. Był to pierwszy hat trick piłkarza Napoli w Lidze Mistrzów. Zapewnił drużynie awans do 1/8 fi nału, ale czy uratował posadę swojemu szkoleniowcowi? Nie wiadomo. „La Gazzetta dello Sport” przed tym spotkaniem zapowiadała, że niezależnie od wyniku Ancelotti raczej pracę straci – jeśli nie w środę, to po sobotnim meczu ligowym z Parmą.
Dwa mecze bez gola – takiej serii Robert Lewandowski w tym sezonie jeszcze nie miał. Co pokazuje z jednej strony jego chorą formą, a z drugiej – tłumaczy kiepskie wyniki lewandowskozależnego Bayernu.
Ostatnio szło mu nieco gorzej, podobnie jak całej drużynie. Od początku sezonu Bayern spisuje się przeciętnie, a jeśli wygrywał, to głównie dzięki Lewemu. Gdy on przestał strzelać, zespół poniósł dwie porażki w Bundeslidze i spadł aż na siódme miejsce. Magazyn „Kicker” pyta, czy zespół nie jest za bardzo uzależniony od polskiego napastnika. „No Lewy, no Party” – pisze z kolei dziennik „Abendzeitung”. – Gdy Lewandowski nie strzela, w Bayernie zaczynają się kłopoty. To za duże uzależnienie – powiedział w programie „Doppelpass” w stacji Sport1 dawny kapitan klubu Stefan Eff enberg. – Brakuje zmiennika Lewandowskiego. Kimś takim był np. Sandro Wagner – przypomniał napastnika, który wyjechał do Chin. Thomas Müller spytany o uzależnienie od Lewandowskiego podczas konferencji prasowej przyznał, że jest to problem Bayernu.
Ranking zawodników Ekstraklasy, którzy za kilkanaście dni będą mogli rozpocząć rozmowy z potencjalnym nowym pracodawcą. Czyli – komu kończy się umowa w czerwcu? Gytkjaer, Mladenović, Felix, Jevtić, Starzyński, Furman…
– Wraz z nowym rokiem zacznie się intensywny okres dla takich piłkarzy, dyrektorów sportowych i agentów – mówi Łukasz Masłowski, który pełnił wszystkie wymienione funkcje, a ostatnio był dyrektorem w Wiśle Płock i Widzewie Łódź. – To również czas decyzji dla zarządów, właścicieli i prezesów. Część z nich będzie musiała przekalkulować, czy warto kogoś jeszcze w ostatniej chwili sprzedać, bo za kilka miesięcy można nie mieć i zawodnika, i pieniędzy na znalezienie następcy – dodaje były napastnik Widzewa Łódź i Odry Wodzisław Śląski. Dla zawodników, których umowy kończą się za sześć miesięcy, to czas weryfi kacja tego, jak spisywali się w obecnym klubie. Jeżeli się wyróżniali, to telefony powinny się rozdzwonić. Oficjalnie inne kluby i ich przedstawiciele nie mogą jednak rozmawiać z takimi graczami wcześniej niż pół roku przed końcem kontraktu.
Rozmowa z Michaelem Gardawski z Korony Kielce. Przede wszystkim o tym, że widmo spadku zagląda Koronie w oczy, trochę też o Lettierim czy mocno zagranicznej szatni Korony.
Często pojawiają się zarzuty, że wam się nie chce. Że dla wielu piłkarzy pobyt w Kielcach to krótka przygoda i nie są w pełni zaangażowani.
Bzdura. To bardzo krzywdzące. Po pierwsze nie znam sportowca, któremu nie zależy na wygrywaniu. Zwycięstwa sprawiają nam frajdę, są znacznie fajniejsze. To naprawdę bardzo prosta i oczywista sprawa. Po drugie, jeśli kogoś nie przekonuje aspekt sportowy, to jest jeszcze ten fi nansowy. Za zwycięstwa dostajemy premie, klub też zarabia dodatkowe pieniądze. Dlatego gwarantuję wszystkim, że kiedy wychodzimy na boisko, zasuwamy na maksa. Może nam brakować u m i e j ę t n o ś c i , ale nigdy chęci. Czasem trudno było nam się pozbierać po niektórych meczach.
Na przykład?
Tymi z Arką w pierwszej rundzie w Gdyni oraz po tym ostatnim z tą drużyną, u siebie. Graliśmy nieźle, a zdobyliśmy tylko punkt. Dobrze zaprezentowaliśmy się także na początku sezonu przeciwko Cracovii i Legii, ale w tych meczach nie udało się nic ugrać. Trudno się podnieść po takich wpadkach
Piast wypatruje powrotu Jakuba Czerwińskiego do zdrowia. Zwłaszcza przy tak słabiej jak ostatnio postawie stoperów. Ale Czerwiński wróci dopiero zimą.
Latem lekarze Piasta mówili, że przy takiej kontuzji przerwa potrwa cztery miesiące . – Kuba trenuje indywidualnie, w styczniu zacznie pracować z pełnym obciążeniem – przyznaje trener Fornalik. W tym roku drużynie już nie pomoże, ale w przyszłym znowu ma być liderem defensywy. Zimą razem z drużyną będzie przygotowywał się na obozach w Rybniku-Kamieniu oraz w Turcji, gdzie Piast rozegra sparingi z ukraińską Zorią Ługańsk, białoruskim Szachtiorem Soligorsk i słoweńskim NK Celje (czwarty rywal nie jest jeszcze znany). – Powrót Czerwińskiego będzie sporym wzmocnieniem. Dlatego zimą Piast nie musi rozglądać się za środkowym obrońcą – kończy Majka.
“SPORT”
Raków ma pewien problem z młodzieżowcami. Zawodnicy U22 są, ale nie zachwycają, a poza tym nie są wychowankami klubu.
Wychowanków brak Raków ma w składzie sześciu zawodników, którzy według przepisów zaliczają się do młodzieżowców. Są nimi zawodnicy, którzy w roku kalendarzowym, w którym kończy się dany sezon, kończą 22 lata oraz młodsi. W Rakowie są nimi Miłosz Szczepański, Michał Skóraś, Kamil Piątkowski, Jakub Apolinarski, Kacper Trelowski oraz Oskar Krzyżak. Poza Trelowskim i Krzyżakiem wszyscy pozostali mieli okazję grać w ekstraklasie. Problem w tym, że tylko ci, którzy w polskiej lidze jeszcze nie zadebiutowali, są wychowankami klubu. Reszta została wykupiona lub wypożyczona z innych klubów. Z drugiej strony Trelowski w tym roku w sierpniu skończył 16 lat, Krzyżak w styczniu będzie pełnoletni. Czterech młodzieżowców to jeden z gorszych wyników w lidze. Pod tym względem gorsze są tylko Pogoń Szczecin i ŁKS. Lepiej wygląda statystyka ilości minut na boisku – 2565. To piąty wynik w lidze.
Igor Angulo lubi grudzień. W tegorocznym trafił już z Wisłą Kraków, teraz poluje na Raków i Jagiellonię. A w poprzednich latach lubił postrzelać przed świętami.
Teraz przed zabrzanami dwa ostatnie mecze w tym roku, z Rakowem w sobotę w Bełchatowie oraz tuż przed świętami z Jagiellonią u siebie. W Zabrzu mają nadzieję, że zwycięska passa będzie podtrzymana. – Teraz powinno być łatwiej. Cel na kolejne mecze jest prosty: oba chcemy rozstrzygnąć na swoją korzyść. Potrzebujemy tego. Uważam zresztą, że gramy lepiej niż pokazuje to tabela, niż pokazuje to nasza zdobycz punktowa – mówi Angulo, któremu nie przeszkadzają zimowe warunki. Zresztą w poprzednich latach też trafiał w grudniu. Rok temu, w ostatnim miesiącu, trzy razy wpisał się na listę strzelców, zdobywając dwa gole w starciu z Wisłą Płock i jednego w grze z Miedzią. Z kolei dwa lata temu w ekstraklasie trafił raz. Było to w meczu z Wisłą w Krakowie, a skutecznie wyegzekwował wtedy, tak jak i teraz, karnego.
Gdyby GKS Tychy jesienią bronił tak, jak atakował, to byłby przynajmniej na podium. Niestety dla nich – obrona była dziurawa, ratowała tylko skuteczność.
Oczywiście trener Tarasiewicz zdaje sobie doskonale sprawę, że o miejscu w tabeli decydują punkty, ale wie także, że słabą grą nie da się po nie sięgać. – Patrząc na tabelę I ligi można powiedzieć, że granica strefy, z której drużyny mogą myśleć o awansie. bardzo się obniżyła – dodaje trener GKS-u. – Przecież 13. w klasyfikacji GKS Bełchatów ma tylko 7 pkt straty do 6. miejsca, a ono pozwala grać w barażach o awans. To mobilizuje wiele zespołów. W dodatku trzeba pamiętać, że w barażach wszystko będzie się rozstrzygać w jednym meczu, więc najlepiej zająć miejsce w pierwszej dwójce, ale do tego także kandydatów jest sporo.
Podbeskidzie szuka wzmocnień przed wiosenną walką o powrót do Ekstraklasy. Na dniach prawdopodobnie przyklepią jeden z transferów.
Dlatego, co przyznaje prezes Kłys, skrzydłowy również znajduje się w orbicie zainteresowań Podbeskidzia. Jak również napastnik, który mógłby jeszcze bardziej niż Ivan Martin wspomóc Marko Roginicia. – Z jednym z zawodników jesteśmy już praktycznie dogadani – mówi sternik bielskiego klubu. – I, być może, jeszcze w tym tygodniu sfinalizujemy sprawę. Jeżeli chodzi o kolejnego piłkarza, to ustaliliśmy, że da nam odpowiedź do 15 grudnia. Długo czekać nie chcemy. Nie chcemy bowiem, aby powtórzyła się sytuacja z lata, kiedy to byliśmy już praktycznie dogadani z Łukaszem Załuską, a ten ostatecznie wylądował w Miedzi Legnica – przypomniał Bogdan Kłys. Jeżeli chodzi o trzeci z zapowiadanych transferów, to w tym przypadku trzeba będzie raczej poczekać do początku przygotowań. Niemniej jednak z tego wszystkiego bardzo wyraźnie wynika, że klub chce możliwie jak najszybciej skompletować skład, aby następnie skupić się tylko na przygotowaniach.
“SUPER EXPRESS”
Rafał Gikiewicz w rozmówce o największej liczbie obronionych strzałów, świetnej skuteczności, passie bez straty bramki u siebie. Słowem – o bardzo udanych miesiącach po awansie do Bundesligi.
– Chyba ma pan satysfakcję, widząc swoje nazwisko jako najlepszego bramkarza Bundesligi?
Rafał Gikiewicz: – Rankingi są dla kibiców, ale liczba obronionych strzałów, czyli 58 w 14 meczach – co daje 74,3 procent skutecznych interwencji – chyba robi wrażenie. W czterech kolejnych meczach Unionu na swoim stadionie nie straciliśmy gola, co nie zdarzyło nam się nawet, gdy graliśmy w II lidze.
– Czyli nie tylko Lewandowski dba o wizerunek polskich piłkarzy w Niemczech…
– Lewy to jest marka i wszyscy o tym wiedzą. Ale mam wrażenie, że wiele osób trochę przymyka oko na to, co robię ja. Przecież to mój debiutancki sezon i Unionu w Bundeslidze. Gdyby ktoś inny takie statystyki wykręcał, to pewnie codziennie by o tym pisano i mówiono. A tu na razie cisza, ale… przywykłem do tego i robię swoje.
“GAZETA WYBORCZA”
Nic o piłce.