– Pozbył się łatki wyszczekanego chłopaka z Londynu. Dziś przemawia głównie na boisku. Świadectwem uznania będzie podwyżka i nowy kontrakt z Juventusem, przedłużający obecną umowę do 2024 roku. Jego agent David Manaseh dogadywał warunki z Paraticim podczas reprezentacyjnej przerwy – pisze Przegląd Sportowy o Wojciechu Szczęsnym. Co poza tym dziś w prasie? Zapowiedzi Ligi Mistrzów, rozmowa z trenerem Korony i negocjacje Piasta z Hateleyem.
“SPORT”
Bez Toma ani rusz – Hateleya zabrakło w Poznaniu i Piast miał gigantyczne problemy w środku pola. A co, gdy latem nie przedłuży kontraktu? Rozmowy trwają.
W kwietniu tego roku umowa Anglika po rozegraniu odpowiedniej liczby spotkań, została automatycznie przedłużona o kolejny rok, czyli wygasa latem 2020 roku. Władze mistrzów Polski chcą jednak zatrzymać 30-latka, którego bardzo ceni sztab szkoleniowy. Podjęto już stosowne działania w tym temacie. – Rozmawiamy o przedłużeniu kontraktu. Zaproponowaliśmy drugiej stronie nasze warunki, teraz czekamy na odpowiedź i kontynuację negocjacji – mówi dyrektor sportowy Bogdan Wilk. Kluczowe w podjęciu decyzji przez piłkarza może być zdanie rodziny i to, czy pojawią się dla niego jakieś inne, bardziej intratne oferty. Co do pierwszego, to Anglikowi niedawno urodziło się drugie dziecko i w tej chwili rodzina jest dla niego najważniejsza. – Jestem bardzo zadowolony z miejsca, do którego zaszedłem w życiu. Jestem szczęśliwy w Gliwicach, mam wspaniałą żonę i dwójkę pięknych oraz zdrowych dzieci. Rodzina i zdrowie, to dwie najważniejsze rzeczy w moim życiu, dlatego też mogę być z tego wszystkiego w pełni zadowolony – mówi pomocnik w wywiadzie z oficjalną stroną Piasta.
Raport zdrowotny z Turynu przed meczem przeciwko Atletico. Z tych najważniejszych informacji – Cristiano Ronaldo jest zdrowy i gotowy
Zwichnięte ramię ma holenderski obrońca Matthijs de Ligt, Adrien Rabiot i Alex Sandro borykają się z kontuzjami pachwiny. Natomiast w pełni sił jest Cristiano Ronaldo. Po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Portugalczyk narzekał na dawną kontuzję, znalazł się poza kadrą na Atalantę. Zajęli się nim klubowi lekarze i to tak skutecznie, że już następnego dnia po meczu w Bergamo odbył cały trening. Przed oboma meczami z Atletico Ronaldo urządził ostre strzelanie w eliminacjach Euro 2020. We wrześniu zdobył pięć goli z Serbią i Litwą, a po powrocie w ligowym spotkaniu z Fiorentiną był najgorszy na boisku i w Madrycie też krzywdy “colchoneros” nie zrobił. Teraz strzelił 4 bramki, w lidze odpoczywał i być może dzisiaj będzie lepiej.
Dynamo Brześć zdetronizowało BATE Borysów. Dynamo, w którym aż roi się od byłych ekstraklasowiczów – trenerem jest Marcel Liczka, grają Sawickij i Chobłenko, na ławce siedzi Kriwiec. Klub starych znajomych.
Po raz pierwszy od 2005 roku mistrzem Białorusi nie zostało BATE Borysów. Wtedy ligę wygrał Szachtior Soligorsk, a potem nastąpił 13-letni okres panowania BATE. W tym czasie klub z Borysowa pięciokrotnie zagrał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Teraz ta seria została przerwana na przez Dynama z Brześcia, miasta nad Bugiem, do II wojny światowej należącego do Polski. Na jedną kolejkę przed końcem rozgrywek zapewniło sobie tytuł mistrza Wyszejszej Ligi, gdzie sezon trwa od wiosny do jesieni. Trenerem ustępującego z tronu BATE jest 38-letni Aleksiej Baga, który piłkarską karierę kończył w… Dynamie Brześć. Natomiast szkoleniowcem nowego mistrza jest 42-letni Czech Marcel Liczka, syn Wernera. Grał w polskiej Estraklasie w Górniku Zabrze (2004-06) i krótko w Groclinie Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.
GKS Tychy znów zremisował, tym razem z GKS-em Jastrzębie. Tyszanie może i strzelają w tym sezonie dużo goli, ale obrona nie domaga.
O chwalonej przez Ryszarda Tarasiewicza grze GKS-u Tychy Eugeniusz Cebrat nie wyraża się aż tak pochlebnie jak szkoleniowiec tyszan. – Miałem okazję spotykać się z Ryszardem Tarasiewiczem na zgrupowaniach reprezentacji, ale tylko w jednym meczu zagraliśmy razem, a i tak niezupełnie – przypomina Eugeniusz Cebrat. – Gdy w Opolu w towarzyskim spotkaniu pokonaliśmy 2:1 Finlandię, to ja broniłem do przerwy, a on wszedł na boisko w trakcie drugiej połowy zmieniając Waldka Matysika. Ale wracając do postawy GKS-u Tychy ciągłe powtarzanie, że drużyna gra ładnie niczego nie zmieni. Punktów od tego na pewno nie przybędzie. Trzeba sobie zadać pytanie jaki cel ma ten zespół. Jeżeli chce coś osiągnąć to nie może sobie pozwolić na tracenie punktów.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Trwają prace nad przedłużeniem kontraktu Wojciecha Szczęsnego z Juventusem do 2024 roku. W Turynie są ponoć bardzo z niego zadowoleni.
W Turynie wpływ na Szczęsnego miało też bycie trybem w najbardziej zaawansowanej machinie obronnej. Podpowiedzi od Leonardo Bonucciego i Giorgio Chielliniego modelowały styl jego bronienia – pozycja jest efektem ustawienia partnerów, którzy pomagają blokować konkretne sektory bramki. To już wyższy poziom współpracy i komunikacji. Przykład? Gol puszczony po strzale w kierunku bliższego słupka jest w teorii uważany za błąd bramkarza. W Juve niekoniecznie, jeśli to obrońca był odpowiedzialny za blokowanie danej strefy. Szczęsny znacznie poprawił grę w każdym aspekcie. Jest bramkarzem kompletnym. Ma celność długich podań powyżej 70 procent (!) w ostatnich czterech sezonach – żaden z topowych golkiperów nie zagrywa piłek tak dokładnie. Pozbył się łatki wyszczekanego chłopaka z Londynu. Dziś przemawia głównie na boisku. Świadectwem uznania będzie podwyżka i nowy kontrakt z Juventusem, przedłużający obecną umowę do 2024 roku. Jego agent David Manaseh dogadywał warunki z Paraticim podczas reprezentacyjnej przerwy
Lokomotiw gra z Bayerem Leverkusen – stawką tego meczu jest udział Rybusa i Krychowiaka w wiosennymi etapie pucharów. Wygrają – mają przynajmniej Ligę Europy.
Zwycięstwo gwarantuje mu co najmniej trzecie miejsce w grupie i co za tym idzie, wejście do 1/16 fi nału Ligi Europy, bo będzie mieć lepszy bilans bezpośrednich starć z Bayerem. Może dać też nadzieję na miejsce nawet w kolejnej fazie Ligi Mistrzów, ale pod warunkiem, że Atletico nie pokona Juventusu. Wówczas zwycięstwo nad ekipą z Madrytu da Lokomotiwowi miejsce w 1/8 finału. Z kolei porażka sprawi, że moskwiczanie spadną na ostatnie miejsce w grupie. Jeśli przegrają różnicą dwóch goli lub 2:3, 3:4 itd. – to stracą szanse by je opuścić. Inna porażka da im na to szansę, ale to też będzie mało prawdopodobne. W razie remisu w ostatniej kolejce Lokomotiw pozostanie w tabeli nad Bayerem i w ostatniej kolejce nie będzie mógł osiągnąć gorszego wyniku (bez uwzględnienia konkretnego bramkowego rezultatu) niż Bayer.
Jak Wisła Skowronka ma walczyć o utrzymanie? Analiza debiutu nowego trenera Białej Gwiazdy.
W debiucie Skowronka można było odnieść wrażenie, że trener oczekiwał od piłkarzy znacznie prostszej gry i ograniczania ryzyka. Wiślacy byli w posiadaniu futbolówki przez 47 procent czasu gry, co było ich najniższym wynikiem od ponad dwóch miesięcy i wrześniowego starcia z Koroną Kielce (1:1) – ostatniego, w którym zdobyli jakiekolwiek punkty. We Wrocławiu znacznie mniej było ze strony piłkarzy Wisły krótkich rozegrań od stoperów. Co nie oznacza, że zupełnie ich zabrakło. Drugi gol dla Śląska padł po prostej stracie Vukana Savićevicia na własnej połowie, a już w siódmej sekundzie spotkania krakowianie mogli stracić gola po kiepskim rozegraniu piłki na własnej połowie. Nawyków nie da się zmienić z dnia na dzień, ale można podejrzewać, że nowy trener chce najpierw – w obojętnie jaki sposób – zapunktować, a dopiero później ewentualnie silić się na tkanie skomplikowanych akcji.
Rozmowa z Maciejem Murawskim o Legii. Głównie o tym, czy mariaż wicemistrza Polski z Aleksandarem Vukoviciem to dobry pomysł i czy to wszystko idzie w dobrą stronę. Zdaniem Murawskiego – tak, idzie w dobrą stronę.
Czy Legia odzyska tytuł?
Nie wiem, ale ma duże szanse. Sporym potencjałem dysponuje Piast, który już wie, jak wygrać ekstraklasę. Trudnym rywalem może być Pogoń, ale pod warunkiem, że na wyjazdach zacznie grać tak samo dobrze jak u siebie. Cracovia ma niezwykle ambitnego trenera Probierza, który chce wszystkim udowodnić, że z tym zespołem da się wywalczyć tytuł. Śląsk jest coraz lepiej poukładany przez trenera Lavičkę. Przed Legią nikt nie rozłoży czerwonego dywanu, ale ona dysponuje największym potencjałem, by wygrać ligę. W ostatnich latach też miała najsilniejszą kadrę, jednak wyszarpywała mistrzostwo dopiero w ostatniej kolejce, w dramatycznych okolicznościach. Dla Pogoni starcie ze stołecznym zespołem było meczem sezonu. Przed żadnym innym nie była tak zmobilizowana. Wiem, co mówię, bo wiele jej meczów komentuję. Kto wygra z Legią, jest „kozakiem” na swoim podwórku, nie ma negatywnej presji. Przegrasz z nią? Trudno, świat się nie zawali. Takie nastawienie pomaga i ułatwia.
Pierwsza w tym sezonie pauza Roberta Gumnego – trwają konsultacje nad kontuzjowanym kolanem. W meczu z Wisłą Płock będzie problem, bo w kadrze Lecha nie ma żadnego innego prawego obrońcy.
Piłkarz nie dokończył meczu z Piastem z powodu urazu kolana. Mimo przeprowadzonych w poniedziałek badań lekarzom wciąż nie udało się postawić ostatecznej diagnozy i nie wiadomo, jak długo potrwa leczenie. – Jesteśmy w kontakcie ze specjalistami i dopiero w ciągu kilku najbliższych dni będziemy mogli określić termin jego powrotu na boisko. Nie chcemy spekulować – wyjaśnia klubowy lekarz Lecha Krzysztof Pawlaczyk. Niezależnie od tego, jak długa przerwa czeka Gumnego, przeciwko Wiśle w najbliższy piątek i tak nie mógłby zagrać. W spotkaniu z Piastem zobaczył bowiem czwartą żółtą kartkę, co oznacza jeden mecz przymusowej pauzy. Jego absencja to dla Lecha spory kłopot, bo oprócz niego w kadrze nie ma ani jednego nominalnego prawego obrońcy.
Rozmowa z Mirosławem Smyłą. Siłą rzeczy – o Koronie Kielce, szansach na utrzymanie, wnoszeniu czegoś nowego do ligi i swoich obawach przed rozpoczęciem pracy.
Bał się pan ekstraklasy?
Strachem bym tego nie nazwał.
A jak?
Stres, może obawa. To znacznie lepsze słowa.
Skąd się brały?
Nigdy nie trenowałem zespołu na takim poziomie. Obawiałem się, że rozczaruję chłopaków. Że nie dam im nic nowego, świeżego. Że moje umiejętności i wiedza okażą się zbyt małe, by pracować w ekstraklasie.
Długo to trwało?
Nie, szybko mi przeszło. A może nawet nie tyle przeszło, co nie miałem czasu, by o tym dłużej rozmyślać, bo trzeba było się zająć robotą. Tej nie brakowało, bo Korona była i nadal jest w tarapatach. Dlatego nawet moje przywitanie z zespołem było krótkie i zwięzłe. Do szatni wprowadził mnie prezes, przedstawił i wyszedł. Od tamtej pory musiałem sobie radzić sam. Chwilę pogadałem i poszliśmy na trening.
“SUPER EXPRESS”
Marcin Bułka z PSG poważnie myśli o wypożyczeniu. Właściwie już decyzję podjął, bo przekazał swoje intencje agentowi. Teraz wszystko w rękach klubu i menadżera.
– CV jak na twój wiek jest naprawdę pokaźne.
– Nie da się ukryć. Byłem w Chelsea, teraz PSG… Nie wiem, czy jeśli chodzi o klub z Paryża, można trafić lepiej. To światowa czołówka. Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem. Czekam na kolejny ruch i myślę, że może być on w zimie…
– Mówisz o wypożyczeniu?
– Prawdopodobnie tak. Nie przychodziłbym do Paryża, żeby po pół roku odchodzić. Różne są scenariusze w życiu i niczego wykluczyć nie można. Gdyby pojawiła się ciekawa oferta, to na pewno się nad nią zastanowię.
– Poinformowałeś już klub, że chciałbyś iść na wypożyczenie?
– Powiedziałem o tym swojemu agentowi. On na pewno poinformuje odpowiednie osoby o naszych planach. Oczywiście musi dojść do konkretów, bo w samych rozmowach nic nie da się ustalić.
Poza tym z piłki – ŁKS wreszcie coś wygrał. To znaczy kibicka ŁKS-u wygrała – konkretnie tytuł Miss Polonia.
“GAZETA WYBORCZA”
Real w pierwszym meczu z PSG przyjął gładkie bęcki 0:3. Teraz jest jednak innym zespołem. Rozpędzonym, ze skutecznym Benzemą i z wolą rewanżu za tamto upokorzenie.
Dziś nastroje w Madrycie są mniej histeryczne. Z jedną porażką w 13 spotkaniach ligowych Królewscy ustępują Barcelonie w tabeli La Liga tylko różnicą bramek. O ile Katalończycy człapią po boisku, o tyle drużyna Zidane’a zdecydowanie się rozpędza. Eden Hazard wreszcie zaczyna grać rolę gwiazdy, odkryciem Zidane’a jest nastoletni Brazylijczyk Rodrygo. Defensywny pomocnik Fede Valverde zaczyna nawet zdobywać bramki, coraz znaczniejszą rolę w zespole odgrywa lewy obrońca Ferland Mendy. Przede wszystkim jednak głód sukcesu odnalazła stara gwardia: Karim Benzema z 10 golami jest liderem strzelców La Liga. A przecież w ostatniej dekadzie tylko raz przerwano hegemonię Leo Messiego i Cristiano Ronaldo – dokonał tego napastnik Barcy Luis Suárez w 2016 roku.