Reklama

“Jeżeli Brzęczek zostanie, skompromitujemy się na EURO”

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2019, 08:54 • 9 min czytania 0 komentarzy

Wtorkowa prasa skupia się przede wszystkim na pożegnaniu Łukasza Piszczka z reprezentacją, ale są też inne aspekty meczu ze Słowenią. Jan Tomaszewski uważa, że Jerzy Brzęczek nie sprawdził się jako selekcjoner i powinien odejść. Bogusław Kaczmarek z kolei jest zdania, że ta kadra może być jeszcze lepsza niż za Adama Nawałki.

“Jeżeli Brzęczek zostanie, skompromitujemy się na EURO”

PRZEGLĄD SPORTOWY

Ze słów Jerzego Brzęczka wynika, że ze Słowenią eksperymentów w składzie będzie mniej niż z Izraelem.

Czy z racji tego, że Polska jest pewna awansu do fi nałów ME z pierwszego miejsca w grupie, będzie dużo zmian w składzie i szansę dostaną zawodnicy, którzy grali mniej, np. Artur Jędrzejczyk czy Damian Kądzior?

JERZY BRZĘCZEK: Skład podam 90 minut przed spotkaniem, na pewno będzie inny niż ten, który zobaczyliśmy w sobotę w Jerozolimie. Wielkich eksperymentów nie przewiduję, strategia i plan będą podobne do tych z poprzednich spotkań. Zmartwiła mnie poranna informacja związana z Bartkiem Bereszyńskim – we wtorek to on miał zastąpić Łukasza Piszczka, ale z powodu kontuzji kolana pojedzie do Włoch. Na szczęście nie ma podejrzenia uszkodzenia więzadeł.

Reklama

Ile minut spędzi na boisku Łukasz Piszczek?

Wyjdzie w podstawowym składzie i po 30 minutach zostanie zmieniony.

Czy po urazach Macieja Rybusa i Bereszyńskiego ma pan problemy na bokach obrony?

Nie. W kadrze są zawodnicy, którzy poradzą sobie na lewej i prawej stronie obrony.

ps1

Halina Piszczek już wie, jak to będzie, gdy wejdzie na PGE Narodowy. Serce zabije mocniej, a z oczu popłyną łzy.

Reklama

Piszczek może liczyć na wsparcie rodziny od początku kariery. Gdy przeniósł się do Bundesligi, bliscy nadal regularnie go odwiedzali. – Przed wyjazdami do Niemiec pakowaliśmy do samochodu kapustę kiszoną, kiełbasy i jego ulubione ziemniaki. Od razu potrafi poznać, czy sklepowe, czy od gospodarza – tłumaczy pani Halina. Pan Kazimierz przypomina sobie, jak syn zadzwonił do niego wkurzony, że trener Lucien Favre w Hercie Berlin z napastnika zrobił z niego obrońcę.

– Tato, co ja mam zrobić?!
– Chłopie, jesteś młody! Najważniejsze, żebyś po prostu grał.

Kiedy Hertha spadała z Bundesligi, ojciec poradził Łukaszowi, by przeniósł się do Borussii. Wolfsburg dawał większe pieniądze, ale w Dortmundzie był już przecież jego dobry znajomy z internatu w Zabrzu, Kuba Błaszczykowski. Łukasz poszedł za radą taty.

Kazimierz Piszczek: – Największe moje wzruszenie jako ojca piłkarza to pierwszy mecz Łukasza w Lidze Mistrzów. Popłakałem się. Nawet nie marzyłem o tym, że tyle osiągnie w życiu. Halina Piszczek: – Kiedy w 2013 roku Borussia awansowała do finału Ligi Mistrzów, oczywiście wyruszyliśmy całą rodziną do Londynu. Dostaliśmy parking blisko kibiców Bayernu i trochę się baliśmy, bo krzywo na nas patrzyli. Schowaliśmy barwy i ruszyliśmy szybko do wyjścia. Kibice Borussii narzekali na Götzego, który zdecydował się na transfer do odwiecznego rywala.

Łukaszu Piszczku, który dziś zagra ostatni, 66. raz w narodowych barwach, opowiadają nam osoby, które spotkał na swojej reprezentacyjnej (i nie tylko) drodze.

FRANCISZEK SMUDA

Miałem do chłopaka nosa. Pewnego razu mówię mu: „Łukasz, jaki tam z ciebie napastnik, jak ty ciągle po poprzeczkach walisz?”. Widziałem jego parametry wydolnościowe. Biegał jak szalony. Młody, wysportowany, wyżyłowany – tytan pracy. Żal było marnować taki potencjał na szpicy. Dlatego w Zagłębiu przestawiałem go na prawą pomoc. Protestował, ale ja nie ustąpiłem. „Piszczu” nie był pierwszym, którego tak dusiłem. Wcześniej podobną drogę przeszedł ze mną Rafał Siadaczka. Przyszedł do Widzewa i facet mówi mi, że z niego snajper, bo w Płocku kilka razy piłka mu na nogę spadła. Myślę, że obaj nie żałowali drogi, którą na nich wymusiłem.

ps2

Jan Tomaszewski uważa, że Jerzy Brzęczek za bardzo kombinuje ze składem reprezentacji.

JAROSŁAW KOLIŃSKI: Drużyna na mistrzostwa Europy jest już gotowa?

JAN TOMASZEWSKI: Mamy piłkarzy i mamy drużynę, co pokazał ostatni mecz z Izraelem i kilka innych. Natomiast niestety nie mamy selekcjonera. Jurka Brzęczka, którego kandydaturę – chcę to podkreślić – bardzo popierałem, przerosła ta funkcja. Jeśli pozostanie na stanowisku, skompromitujemy się w EURO bardziej niż w Rosji.

Nie przesadza pan? Jesteśmy przecież liderami grupy eliminacyjnej, tylko raz przegraliśmy i straciliśmy zaledwie trzy gole.

Zgadza się, ale proszę spojrzeć na jedną rzecz. W pierwszym meczu Brzęczka, udanym z Włochami w Lidze Narodów, zagraliśmy ustawieniem 4-4-1-1, które stosuje wiele klasowych zespołów klubowych i reprezentacji. I od tego momentu, nie wiedzieć czemu, Brzęczek zaczął poszukiwać innych rozwiązań: a to z dwoma napastnikami, a to z trzema defensywnymi pomocnikami… Takie działania nie służą wypracowywaniu automatyzmów w zespole. Oglądając spotkanie z Izraelem, tylko się utwierdziłem w tym przekonaniu. Do 60. minuty graliśmy kapitalnie, rywale byli bezradni. I wtedy zaczęły się dziwne roszady: nagle mamy dwóch napastników, ale bez lewego pomocnika. Izrael zaczyna dominować. Za chwilę Brzęczek zdejmuje jedną „dziewiątkę” i wprowadza defensywnego pomocnika. A na zakończenie wpuszcza Furmana, co dla mnie jest policzkiem wymierzonym w Grosickiego czy Góralskiego. Przypomnę, że „Przegląd Sportowy” pisał niedawno o tym, że Brzęczek lata po Europie i „gasi pożary”. Czy to jest właściwe prowadzenie zespołu, żeby nie było w nim atmosfery? Awansowaliśmy, bo musieliśmy, ale teraz zaczęły się schody. Niestety reprezentacja jest według mnie źle prowadzona.

ps3

Kamil Kosowski broni Piotra Zielińskiego.

(…) Skoro już wspomniałem o Zielińskim. Nie rozumiem narzekania na jego grę w spotkaniu z Izraelem. Nie trzeba być wielkim ekspertem, żeby zobaczyć, że Piotrek myśli, biega i porusza się w sposób zupełnie inny niż większość polskich zawodników. To jednostka, która może dać nam coś ekstra i ostatnio widziałem w jego grze błysk. Widać, że nieźle układa się jego współpraca z Grześkiem Krychowiakiem i Krystianem Bielikiem. Według mnie to w tej chwili najlepsze zestawienie środka pola reprezentacji. Jesteśmy pewni w defensywie, a że każdy z wymienionej trójki dobrze radzi sobie z piłką przy nodze, to i ofensywa wygląda lepiej.

ps4

SPORT

Przed wyjazdem na kadrę Łukasz Piszczek w meczu na szczycie IV ligi poprowadził jedenastkę z Goczałkowic do wygranej w Wodzisławiu Śląskim.

Jak zależy mu na rozwoju piłki w „swoich” Goczałkowicach, widać było w sobotę wieczorem, kiedy to przyjechał do Wodzisławia Śląskiego na mecz na szczycie IV ligi grupy II – LKS zmierzył się z miejscową Odrą i po zażartej walce wygrał 1:0. Dzięki temu został mistrzem jesieni. Można powiedzieć, że tym, który poprowadził drużynę z Goczałkowic do triumfu, był właśnie Piszczek. Choć oficjalnie grającym trenerem LKS-u jest Damian Baron, jego kolega z boiska jeszcze z czasów Gwarka Zabrze, to „Piszczu” stał przy linii i instruował zawodników, jak mają grać. Uwagi pomogły, bo po efektownym trafieniu w końcówce Dawida Ogrockiego jego drużyna odniosła cenną wygraną.

Przed meczem na stadionie przy ulicy Bogumińskiej żegnający się dzisiaj oficjalnie z reprezentacją Polski Piszczek miał okazję do spotkania z Mariuszem Zganiaczem. Obaj grali razem w juniorskiej reprezentacji kraju. – Przed meczem podszedłem do niego i powiedziałem: – „Piszczu” już mnie chyba nie pamiętasz. On na to z uśmiechem, że jakby mógł zapomnieć – opowiada zadowolony „Zgani”.

sport1

Bogusław Kaczmarek uważa, że Jerzy Brzęczek znalazł klucz do środka pola.

Już bez Piszczka reprezentacja bez większego trudu przebrnęła przez eliminacje Euro 2020, ale częściej przez ostatni rok się ją krytykuje niż chwali. Obawia się pan o tę drużynę?

– Myślę, że są powody do optymizmu. Pierwsza połowa meczu w Izraelu to afirmacja tego, co teraz mówię. Trener Brzęczek chyba wreszcie znalazł klucz do środka pola. Mam na myśli duet Krychowiak-Bielik. Wejście Bielika doprowadziło do tego, że zostały uwolnione możliwości gry ofensywnej Krychowiaka. Grzesiek jest w takiej formie, jaką prezentował w swoim najlepszym okresie w Sevilli. Krystian bardzo przekonuje, ma atuty w grze ofensywnej i obronnej. Ta kadra składa się teraz z piłkarzy ogranych, stanowiących trzon, jak Krychowiak, Szczęsny, Glik, no i Lewandowski. Do tego są młode wilczki – Szymański, Frankowski, Bednarek. Myślę też, że w tej reprezentacji prędzej czy później zrealizuje się Reca, w zanadrzu jest Gumny. Do grania jest Piątek, wyleczy się Milik… Wierzę, że obecna kadra będzie wkrótce dużo silniejsza niż ta Adama Nawałki.

sport2

Urosz Korun był etatowym reprezentantem Słowenii w drużynach juniorskich. Później przez wiele lat obchodził się smakiem. Teraz stoper Piasta Gliwice dostaje powołania do seniorów, ale jeszcze nie zadebiutował.

Nie ma nawet co ukrywać, że Korun bardzo chciałby zagrać przeciwko Polsce. W pierwszym meczu, w Słowenii, to się nie udało. – Po nim mało kto chciał ze mną rozmawiać w gliwickiej szatni (śmiech). Było trochę gratulacji, ale nic więcej. Przed meczem wbijaliśmy sobie szpilki, ale po moim powrocie z kadry zrobiło się cicho. Trochę prowokowałem, ale widziałem, że nikt nie chce wdawać się w dyskusję… – mówił w wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie internetowej Piasta.

Korun najczęściej słyszy pytanie, skąd w tak małym kraju tyle sportowych talentów? – Ludzie w Słowenii każdy wolny dzień przeznaczają na zajęcia na powietrzu. Chodzą na spacery, biegają, jeżdżą na rowerze… Jeśli rodzice aktywnie spędzają czas, to dzieci biorą z nich przykład i same chętnie uprawiają sport. Słowenia nie jest dużym krajem, więc kiedy ktoś z nas odnosi sukces, wszyscy odczuwają dumę. Za przykład mogę podać Lukę Doncicia, który ma dopiero 20 lat, a jest jednym z najlepszych zawodników NBA. Wszyscy się nim interesują i śledzą jego wyniki. Na mecz, w którym drużyna Doncicia grała z zespołem Gorana Dragicia, poleciało ponad trzy tysiące Słoweńców! Widać, że ludzie tym żyją i czują dumę z naszych sportowców – tłumaczy.

O słoweński fenomen pytany jest także Erik Janża z Górnika Zabrze.

– Trzeba powiedzieć, że Słowenia to taki miks wszystkiego. Mamy góry, mamy śnieg, ale też morze. Wiele zespołowych sportów, jak piłka nożna czy ręczna, stoi na dobrym poziomie, ale odpowiedzi na to, dlaczego tak jest, szukałbym w trenerach. Mamy ich wielu i są dobrze przygotowani do pracy ze sportowcami w różnych dyscyplinach. Proszę pamiętać, że Słowenia, to w przeszłości część Jugosławii, gdzie zawsze byli dobrzy szkoleniowcy. A najważniejsi są ci, którzy pracują z najmłodszymi, wskazując drogi do profesjonalnej kariery. W tym właśnie szukałbym wytłumaczenia, dlaczego w dwumilionowym kraju jest tylu sportowców. Byliśmy mistrzami Europy w koszykówce, trzeci na świecie w piłce ręcznej, teraz sukces odnieśli siatkarze. Można powiedzieć, że jesteśmy sportową nacją. Sport jest u nas na pierwszym miejscu, a też wszystkich razem jednoczy – tłumaczy Erik Janża.

sport3

SUPER EXPRESS

Pożegnanie Łukasza Piszczka z kadrą, ale nic specjalnego nie znajdziemy.

se1

GAZETA WYBORCZA

Dziś benefis Piszczka, ale przecież na tym mecz ze Słowenią się nie kończy.

Polacy mają ze Słowenią rachunki do wyrównania na boisku. Chcą pożegnać kwalifikacje wygraną na Stadionie Narodowym. Piłkarze Brzęczka dość podróżują, by wiedzieć, że entuzjazm, który wywołuje w kraju mecz zespołu narodowego, jest unikalny. W Jerozolimie spora część trybun na Teddy Stadium była pusta, choć obiekt jest o połowę mniejszy od Stadionu Narodowego. Tymczasem w Polsce 58 tys. biletów sprzedaje się bez problemów niezależnie od klasy przeciwnika. Gracze Brzęczka to doceniają, mówił o tym Kamil Glik w Jerozolimie. Przecież w wiekach ciemnych dla reprezentacji Polski – czyli w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku – drużyna grywała dla garstki ludzi. Dziś jest czas hossy kadry, nawet przegrany mundial nie sprawił, że kibice odwrócili się od drużyny. – W meczu ze Słowenią będziemy chcieli pożegnać się z publicznością – zapowiada Glik. W Izraelu Lewandowskiego zastąpił przeżywający trudny czas w Milanie Krzysztof Piątek i zdobył bramkę. Brzęczek lubi pomagać piłkarzom, gdy miewają problemy. Dawał grać Janowi Bednarkowi i Arkadiuszowi Recy, gdy szkoleniowcy klubowi na nich nie stawiali. Opłaciło się. Bednarek jest teraz stałym partnerem Glika na środku obrony, Reca odgrywa w kadrze coraz istotniejszą rolę.

gw1

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...