Reklama

Znam gorsze miejsca na obchodzenie urodzin od Allianz Areny

redakcja

Autor:redakcja

26 października 2019, 09:06 • 12 min czytania 0 komentarzy

– Zagram przeciwko jednemu z najbardziej utytułowanych klubów świata, na pięknym stadionie. Znam gorsze miejsca na spędzenie urodzin. Mógłbym się w sobotę szykować do jakiegoś meczu w I lidze polskiej w Olsztynie czu Suwałkach, a zagram przed 75 tysiącami widzów. Tu nie ma co się bać. Trzeba być skoncentrowanym – mówi Rafał Gikiewicz w “Przeglądzie Sportowym” przed meczem z Bayernem Monachium.

Znam gorsze miejsca na obchodzenie urodzin od Allianz Areny

“PRZEGLĄD SPORTOWY”

Na początku dwie relacje z wczorajszych meczów, a później dalej lecimy z Ekstraklasą. Michał Trela pisze o złapaniu dystansu do oceny Macieja Stolarczyka, bo wielu kibiców Wisły patrzy teraz na niego przez pryzmat zaskakująco dobrych wyników Radosława Sobolewskiego w Płocku.

Sobolewski niewątpliwie poprawił wyniki Nafciarzy, ale są też wyraźne powody, by wstrzymać się z zachwytami. A co za tym idzie, nie oceniać tak surowo Stolarczyka. Jednym z najmniej prawdziwych mitów jest zdanie „tabela nie kłamie”. Nie brak wyliczeń udowadniających, że nie ma drugiej dyscypliny zespołowej, w której element przypadkowości miałby tak duże znaczenie. Jak jednak przekonywał Christoph Biermann, autor niedawno wydanej książki „Football hackers”, poświęconej analizie danych w piłce nożnej, trenerzy jak ognia unikają tłumaczenia porażek pechem, a wygranych szczęściem, bo w środowisku jest to uznawane jako oznaka słabości. Nawet jeśli o tym nie mówią, losowy element w futbolu zdecydowanie istnieje. Zwłaszcza w lidze, w której różnice w poziomie są tak niewielkie, jak ekstraklasa. Bardzo często wyniki nie oddają tego, czy zespoły faktycznie grają dobrze, więc nie oddaje tego także tabela. Kibice nie muszą się tym zajmować, jednak działaczom, którzy podejmują decyzję o zatrudnieniu bądź zwolnieniu trenera, przydają się informacje, kto przegrywa, bo ma chwilowo pecha, a kto dlatego, że jego drużyna gra źle.

screencapture-207-154-235-120-mecz-459-2019-10-25-23_00_52

Reklama

Rozmowa z Jackiem Markiewiczem, byłym zawodnikiem Jagiellonii, który bardzo dobrze zna się z rzeczonym już Sobolewskim. Kilka historii, kilka anegdot.

To jak było z tym morderstwem?

 Z „Sobolem” tworzyliśmy dwójkę defensywnych pomocników. Z temperamentem znacznie bliższym ukropu niż letniej wody. Gramy z nastoletnimi rówieśnikami, a wówczas w młodzieżowych zespołach nie karano kartkami, a odsyłano na kilka minut za boisko. W którymś momencie Radek „podostrzył” i sędzia wlepił mi karę minutową. Chwilę wcześniej rywal mocno potraktował „Sobola”, ale przeciwnikowi uszło to płazem. Poczułem się w obowiązku pomścić kumpla i po chwili stałem za boiskiem obok Radka. Trener Lesław Karski wycedził: – Jeśli teraz stracimy gola, to was powieszę… Oczywiście straciliśmy. Ale życie nam darował.

ekstraklasa-2019-10-25-09-10-14

Tekst o Piotrze Malarczyku, który w Koronie został spisany na straty i właściwie z rezerw kielczan trafił do Piasta.

Z czym kojarzy mu się Gino Lettieri? – Z niczym. Podczas jednej z naszych rozmów powiedziałem to, co miałem do przekazania. Doszło do wymiany zdań, ale jestem opanowanym człowiekiem, nie krzyczę, nie unoszę się emocjami. Po prostu wyraziłem swoje zdanie i tyle. Według mnie ta rozmowa nie była przyczyną odsunięcia mnie od zespołu. Dlaczego trener to zrobił? O to trzeba już zapytać Letteriego – mówi stoper Piasta.

Reklama

71335924_772807486517616_4273067695844360192_n

Jak Moskal próbuje dźwignąć zespół mentalnie? Puszczał piłkarzom Rocky’ego, w ramach pokuty kazał oglądać cały mecz łodzian. Aż nam ciarki przeszły po plecach.

Pewnego dnia trener przyjechał do klubu i stwierdził, że z powodu przegranych nie mógł zmrużyć oka. W trakcie bezsennej nocy włączył telewizor, akurat emitowano film „Rocky IV”. Jedną ze scen uznał za inspirującą, wyciął ją, odtworzył drużynie w szatni i poprosił, by każdy z piłkarzy anonimowo napisał na kartce, jakie myśli budzi w nich ten fragment. Odpowiedzi były różne, aczkolwiek kilka można skrócić do myśli: „strach przed kolejną porażką”. Zadanie przed sztabem szkoleniowym stało się jasne – odbudowanie pewności siebie. Ponadto należało wstrząsnąć zespołem. Sprawić, by nie oswoił się z byciem przegranym. I tak na odprawie przed spotkaniem z Koroną Moskal powiedział, że tym razem nie będzie kilku wyodrębnionych momentów poprzedniego meczu. Bo może ktoś myśli, że skoro na analizie nie było jego błędu, to w sumie on nie zawinił. Dlatego zawodnicy musieli obejrzeć całe spotkanie z KGHM Zagłębie w Lubinie, w którym ponieśli porażkę 1:3.

71591522_2105172643111562_2113731333971771392_n

“Ofensywni” dyskutują tym razem o brutalności w piłce. O boiskowych chamach, “rozwiązywaniu krzyżówek” czy łokciach na żebra. Jak zawsze – kilka niezłych anegdot.

Kiedyś koledzy w szatni podsumowali występy Jakuba Tosika. Jego ulubione zajęcie? Rozwiązywanie krzyżówek. I wcale nie chodziło o odgadywanie haseł i łamigłówek, a interwencje, które groziły zerwaniem więzadeł krzyżowych u rywali. Kiedyś Tosik „rozwiązał krzyżówkę” u Marka Saganowskiego, który po tym na kilka miesięcy pożegnał się z piłką. Ekstraklasa zna wielu brutali, jednym z nich był Paweł Pęczak. Na szczęście jeszcze w trakcie kariery udało się go zresocjalizować. „Stalowy Paweł”, jak go nazywano, tłumaczył nam kiedyś różnicę między piłkarzem brutalnym i twardym. – Brutal gra bezmyślnie. On chce wyeliminować przeciwnika kosztem jego zdrowia, dąży do zlikwidowania rywala. Przykład? Axel Witsel, który załatwił Marcina Wasilewskiego. Gość z premedytacją poważnie uszkodził „Wasyla”. Premedytacja to właściwe słowo. Brutal nie koncentruje się na tym, by trafić w piłkę, ale w rywala – wyjaśniał Pęczak.

ekstraklasa-2019-09-27-09-09-38

Jak sobota, to Magazyn Lig Zagranicznych. Tomek Włodarczyk porozmawiał z Gerrardem Houllier, byłym trenerem Liverpoolu. Kto śledził angielski futbolu dwie dekady temu, ten doskonale pamięta tego gościa. 

Jak pan, człowiek z innego świata, zmienił złe nawyki konserwatywnych Anglików?

Było trudno, jak z każdą poważniejszą zmianą, ale kropla drąży skałę. Przekonywanie do ewolucji zajęło mi dwa lata, ale udało się. Anglicy to taki naród, że jak doświadczają jakichś zmian, a te działają na ich korzyść, zaczynają ci ufać i wchodzą w projekt na sto procent. Kolejny przykład. Dziś każdy kojarzy Premier League ze świetnymi boiskami. Na Anfield nie było takiego – pięknego, zielonego i równo przystrzyżonego dywanu. To też trzeba było zmienić. Postawiłem swoje wymagania i popracowaliśmy nad murawą. Liczył się najmniejszy detal. W ten sposób z każdym rokiem robiliśmy krok naprzód. Udało się skonstruować porządny skład, mieliśmy dobrze przygotowaną drużynę, która chciała osiągnąć sukces. Piłkarze zrozumieli, że ich indywidualne wyniki znacznie się poprawiły, bo dobrze jedli i odpoczywali. Za tym poszły wyniki. Liverpool wrócił na swoje miejsce w Europie. Po szesnastu latach wygrał Puchar UEFA. Potem awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Oprócz sześciu trofeów pozostawionych po sobie, nawet ważniejszym osiągnięciem jest ośrodek treningowy w Melwood. Za moich czasów nie wyglądał tak jak teraz. Kilka boisk otaczały baraki. Zarządziłem modernizację i dziś mówimy o kompletnie innym, nowoczesnym miejscu. Traktuję Meldwood jak swoją spuściznę.

70878538_509062589883497_6071048775269351424_n

W niedzielę hit Premier League i powtórka z ostatniego finału Ligi Mistrzów. Zwycięstwo w Madrycie nakręciło Liverpool, a dla Tottenhamem było “końcem cyklu”?

Szerszenie by wygrały. Patrząc na postawę Spurs, można uznać, że porażka w finale LM złamała ten zespół na dobre. Mauricio Pochettino opowiadał na początku sezonu, że przez kilka tygodni nie był w stanie się z nią pogodzić i wydaje się, że ta atmosfera udzieliła się zawodnikom. Słaba forma zespołu trwa jednak od początku 2019 roku. Londyńczycy rozegrali w tym czasie już 42 mecze. Wygrali 18, siedem zremisowali i ponieśli 17 porażek. Ponadto jeden z tych remisów to 0:0 z czwartoligowym Colchester w III rundzie Pucharu Ligi, mecz zakończył się rzutami karnymi i odpadnięciem. – Myślę, że dla tego zespołu nastąpił koniec. Każda drużyna ma swój cykl i wygląda na to, że Tottenham jest w fazie schyłkowej. Awans do fi nału LM przykrył pęknięcia – stwierdził Jamie Carragher w Sky Sports.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Rozmowa z Rafałem Gikiewiczem przed meczem Unionu z Bayernem Monachium. Podoba nam się druga odpowiedź z poniższego cytatu. Tak to powinno wyglądać.

Jak chcecie powstrzymać Lewandowskiego?

Na razie w tym sezonie jest to niemożliwe. Trenujemy jak zawsze i przygotowujemy odpowiednią taktykę. Najważniejsze, na co nasz zespół uczula trener, to żeby nie zostawiać Bayernowi zbyt dużo miejsca. Jeśli damy się rozpędzić Lewemu, Gnabry’emu, Comanowi czy Coutinho, to może być już za późno. Musimy odważnie wychodzić do rywala, a nie tylko bronić się 90 minut. Jesteśmy beniaminkiem, gramy na Allianz Arena z wielkim Bayernem, więc nie mamy nic do stracenia.

Nie obawia się pan klęski?

A czego mam się bać? Zagram przeciwko jednemu z najbardziej utytułowanych klubów świata, na pięknym stadionie. Znam gorsze miejsca na spędzenie urodzin (w sobotę Gikiewicz skończy 32 lata – przyp. red.). Mógłbym się w sobotę szykować do jakiegoś meczu w I lidze polskiej w Olsztynie czu Suwałkach, a zagram przed 75 tysiącami widzów. Tu nie ma co się bać. Trzeba być skoncentrowanym.

Bez tytułu

“SPORT”

Po ciuchu, po ciuchutku – Piast dobił do ścisłej czołówki. Waldemar Fornalik definiuje atuty gliwiczan, a to, że Piast jest faworytem starcia z Koroną, raczej nikogo nie dziwi.

Tak czy owak po stronie Piasta będzie zdecydowanie więcej atutów. Gra przed własną publicznością, świetnie dysponowana defensywa i coraz groźniejsze stałe fragmenty gry… – Pracujemy nad rzutami rożnymi i wolnymi. Ponadto dojście do nas Bartosza Rymaniaka i Piotra Malarczyka sprawiło, że jesteśmy wyższym zespołem – zauważa trener Fornalik. – Jeśli chodzi o małą liczbę straconych bramek, to na taki efekt pracuje cała drużyna. Do tego, co robimy, podchodzimy z dużą pokorą. Nie zachłystujemy się dorobkiem punktowym i bramkowym, ale bardzo skrupulatnie przygotowujemy się do każdego meczu i zawodnicy są tego świadomi. W zespole jest coraz większą rywalizacja. Gra dana jedenastka, ale na ławce są piłkarze, którzy też mogliby z powodzeniem wejść na boisko. Dlatego dobrze się składa, że w środę jest Puchar Polski, bo będziemy mogli dać szansę innym, którzy również solidnie pracują na treningach – stwierdza szkoleniowiec mistrzów Polski.

screencapture-207-154-235-120-mecz-459-2019-10-25-23_00_52

Piotr Malinowski – czyli “swój chłop” dla Rakowa, który pamięta jeszcze czasy, gdy w Częstochowie nie było nawet I ligi, o Ekstraklasie nie mówiąc.

Pierwszy ważny egzamin „Malina” zdawał czternaście lat temu, w 2005 roku, gdy jeszcze jako mało doświadczony zawodnik walczył z kolegami z zespołu o awans do III ligi. W Częstochowie z rozrzewnieniem wspomina się rywalizację w barażach z Koszarawą Żywiec i niezapomniane rzuty karne, które przyniosły sukces czerwono-niebieskim. Wtedy u boku „Maliny” biegał na boisku m.in. Piotr Mastalerz. Ten nie może się nachwalić częstochowskiego skrzydłowego. – Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział go zdenerwowanego. Na boisku czasami potrafił się wkurzyć, ale to nie było coś, co mogło wyprowadzić kogoś z równowagi. Ale Piotrek był zawsze taki. Wyjątkowo spokojny człowiek. Skromny, poczciwy, a nade wszystko szalenie przez wszystkich lubiany – mówi o koledze były obrońca Rakowa, dziś gracz KS-u Myszków.

ekstraklasa-2019-10-25-09-10-14

Powołana została spółka akcyjna, która ma przejąć z rąk stowarzyszenia Odrę Opole. Dlaczego? Wyjaśnia prezydent miasta.

 Miasto będzie właścicielem całości udziałów. Odra jest strategicznym klubem dla miasta i chcemy, by się rozwijała, była jedną z wiodących sportowych marek Opola. Ligi sportowe się profesjonalizują. PZPN wprowadził w ekstraklasie obowiązek statusu sportowej spółki akcyjnej. Nigdy nie wiadomo, kiedy to samo stanie się w pierwszej lidze. Warto więc skorzystać z okazji i zrobić to teraz. Chcemy oczywiście, by w przyszłości pojawili się sponsorzy, współudziałowcy, może prywatni właściciele. Kto wie, czy nie weźmiemy pod uwagę wariantu ulokowania spółki na giełdzie, co dałoby możliwość szerszej partycypacji kibiców w jej udziałach – tłumaczył Arkadiusz Wiśniewski na sesji rady miasta.

71335924_772807486517616_4273067695844360192_n

Jeszcze niedawno w Ekstraklasie, dziś na czwartym poziomie rozgrywkowym, czyli Polonia Bytom kontra Ruch Chorzów.

W Chorzowie na taki mecz czekano od roku, kiedy to przy komplecie publiczności podjęty został łódzki Widzew. Dla Polonii zaś to jeden z najciekawszych wyjazdów od czasów spadku z ekstraklasy – obok wypraw na nowe stadiony Cracovii (2013) i Tychów (2015). Przy Cichej ma dziś zasiąść 6800 widzów. To maksymalna frekwencja, kilkaset osób – może nawet i tysiąc – spodziewanych jest z Bytomia, mimo oficjalnego zakazu wyjazdowego, nałożonego przez Śląski ZPN po spotkaniu niebiesko-czerwonych w Brzegu. – Cieszę się, że nasi kibice wyciągnęli rękę do kibiców Polonii. Wspólnie zorganizowali to, że mogą przyjechać. Nasi to świetnie rozumieją. Blokowanie wyjazdów, bezsensowne karanie… Mam nadzieję, że inni też pójdą za taką postawą i fani Ruchu będą mogli częściej ruszać na mecze wyjazdowe – nie ukrywa Tomasz Foszmańczyk.

71591522_2105172643111562_2113731333971771392_n

Hit w Niemczech, mecz z podtekstami – czyli derby BVB kontra Schalke. Czy dortmundczycy wrócą na zwycięski szlak?

 – To derby. Ten mecz jest wyjątkowy – mówił szkoleniowiec dortmundczyków Lucien Favre, który musi mierzyć się z narastającą presją. Przed sezonem klub dokonał bardzo dobrych transferów, które w pełni zgadzały się z filozofią szwajcarskiego trenera. W poprzednich rozgrywkach, w których BVB zaprzepaściło doskonałą szansę na zdetronizowanie Bayernu, Favre i jego piłkarze rozbudzili apetyty kibiców oraz tych, którym już znudzili się monachijczycy ciągle sięgający po mistrzostwo. Obiecywano sobie bardzo wiele. Rzeczywistość okazuje się jednak dla Borussii bezlitosna, ponieważ gra drużyny jest w tym sezonie wyjątkowo mdła i nijaka. BVB stało się jednowymiarowe i choć w jej ofensywie nie brak wspaniałych techników, to wszyscy zdają się być graczami „na jedno kopyto”. Obrona z kolei popełnia mnóstwo prostych błędów i to pomimo faktu, że z Monachium ściągnięto z powrotem doświadczonego Matsa Hummelsa.

“SUPER EXPRESS”

Zapowiedź polskiego starcia w Bundeslidze – Gikiewicz na pozycji kopciuszka, Lewandowski w pogoni za rekordami.

Zdobywając bramkę w ostatnim ligowym meczu z Augsburgiem (2:2), Lewandowski wyrównał rekord Pierre-Emericka Aubameyanga z sezonu 2015/2016. Gabończyk w barwach Borussii Dortmund pokonywał bramkarzy we wszystkich ośmiu kolejkach od początku sezonu. W dziewiątej serii już nie był skuteczny, dlatego teraz Lewandowski staje przed szansą przejścia do historii. W sumie polski bombardier Bayernu strzelił w tym sezonie ligowym 12 goli. Teraz na jego drodze staje Union Berlin z Gikiewiczem w składzie. „Giki”, który w dniu meczu będzie obchodził urodziny, chce zatrzymać Bestię z Monachium

screencapture-207-154-235-120-mecz-459-2019-10-25-23_00_52

Rosołek poluje na kolejnego gola, a zadanie wydaje się łatwiejsze – do Warszawy przyjeżdża osłabiona Wisła Kraków.

Teoretycznie zadanie przed Legią i Rosołkiem łatwiejsze, bo Wisła prezentuje się dużo gorzej od Lecha. „Biała Gwiazda” przegrała cztery ostatnie mecze i zajmuje dopiero 13. miejsce. Traci też dużo bramek (już 17), więc napastnicy Legii będą mieli spore pole do popisu. Choć akurat trener Aleksandar Vuković woli dmuchać na zimne. Tym bardziej że w ostatnim meczu tych drużyn Wisła rozbiła Legię 4:0.

“GAZETA WYBORCZA”

FIFA chce iść na wojnę z menadżerami. Federacji nie podoba się działanie agentów poza prawem i chce ukrócić ten proceder.

Być może najbardziej szokujące są jednak wpływy agentów w klubach, w których gra kilku lub kilkunastu ich piłkarzy. Był czas, gdy w Madrycie zadawano sobie pytanie, czy Realem rządzi jeszcze prezes Florentino Pérez, czy Jorge Mendes, który umieszczał w królewskim klubie kolejnych swoich klientów. To samo z Valencią – uchodzi tam za osobę równie wpływową jak właściciel Peter Lim. Agenci stali się ciemną siłą futbolu. W ostatnim letnim oknie transferowym kluby zarówno ligi angielskiej, hiszpańskiej, jak i włoskiej przekroczyły miliard euro wydatków transferowych. W 2018 r. prowizje transferowe dla agentów wyniosły ponad 500 mln euro. Menedżerów mają dziś już 11-letni chłopcy i choć FIFA zakazuje handlu nieletnimi, to przepisy zawsze da się jakoś obejść. W 2015 r. Sepp Blatter, poprzedni szef FIF-y odsunięty potem za korupcję, zostawił sprawę agentów w spokoju. Uznał, że mogą działać niekontrolowani.

screencapture-207-154-235-120-mecz-459-2019-10-25-23_00_52

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...