Reklama

PRASA. “To mój ostatni sezon w Lechu. Chcę odejść jako wygrany”

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2019, 08:53 • 13 min czytania 0 komentarzy

– Czy to mój ostatni sezon w Lechu? Myślę, że tak.  Po poprzednim chciałem zostać, pokazać, że to, co mówią ludzie, nie jest prawdą. Zobaczymy, czy mi się to uda, ale mocno wierzę, że w 2020 roku odejdę stąd jako wygrany – mówi Darko Jevtić w wywiadzie z Izą Koprowiak. Dużo dobrego czytania dziś w prasie. Rzeczony wywiad z Jevticiem, rozmowa z Marcinem Broszem, sylwetka Luquinhasa, raport z “budowy” stadionu Rakowa.

PRASA. “To mój ostatni sezon w Lechu. Chcę odejść jako wygrany”

“PRZEGLĄD SPORTOWY”

Sporo o siatkówce, ale nas interesuje ta trochę cięższa piłka. No i jest – Ligowy Weekend. Na otwarcie sylwetka Luquinhasa z Legii od Dominika Piechoty – naprawdę fajne czytadełko na rozpoczęcie lektury “PS.

Na ulicy strzelał częściej CEI to skrót od brazylijskiej kampanii zwalczania zalewu ludności. Kiedy w latach 60. XX wieku została zbudowana nowa stolica kraju Brasilia, sztuczny twór zaprojektowany przez architektów Lucio Costę i Oscara Niemeyera, ludzie zaczęli masowo tam zjeżdżać. Futurystyczny projekt miasta jawił się jako raj na ziemi. Z półmilionowej społeczności prawie 1/5 mieszkała w prowizorycznych konstrukcjach bez planu zabudowy. Z tego powodu rząd wymyślił Ceilandię, czyli kolejne miasto wybudowane na obrzeżach stolicy, by powstrzymać ludzi przed budowaniem w niej fawel i slumsów. Najniższa klasa społeczna zaludniła je błyskawicznie. Tam wychowywał się Luquinhas, który o dzieciństwie opowiada chętnie. – Pamiętam dobrze wszystkie trudności, przez jakie przechodziłem. Przypominają mi o wykonanej pracy, która pozwoliła się znaleźć w tym miejscu. Znajomych z najmłodszych lat do dziś traktuję jak braci, trzymają za mnie kciuki. Moje marzenie dzieciństwa się spełniło, ale wiele osób pozostało w tej rzeczywistości – opowiada. Tata Nilton Linhares miał stragan z owocami na jednym z wielkich targowisk w okolicy, mama Tania Lima szukała szans, by opiekować się dziećmi, gdy ktoś nie miał z kim zostawić swoich pociech. Wywodzili się z biednej, niskiej warstwy społecznej.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Reklama

Wnikliwy wywiad Łukasza Olkowicza z Marcinem Broszem. O żalu, że nie udało się pozyskać Kurzawy, o nadziejach pokładanych w Kopaczu, ale i o klubowym parkingu.

Spogląda pan czasem na klubowy parking?

MARCIN BROSZ: Zdarza się.

Ponoć niechętnie pan reaguje, gdy któryś z młodych piłkarzy podpisze kontrakt z Górnikiem i zaraz wyda pieniądze na luksusowy samochód.

Na parkingu stoi też malutki Ford Focus. Wie pan, kto nim jeździ?

Pytanie musi być podchwytliwe, więc strzelam, że Igor Angulo.

Reklama

Dokładnie. I to jest odpowiedź na pana pytanie. A przecież jest królem strzelców ekstraklasy, mógłby jeździć najlepszym samochodem. Wie pan, dlaczego daję przykład Igora? Bo ciągle jest głodny? Sam podkreśla, że mógł inaczej zarządzać swoją karierą, podjąć inne decyzje. Dziś chętnie dzieli się przemyśleniami z młodszymi, dlatego jest tak lubiany w szatni. Nie tylko ze względu na bramki. Niech pan zwróci uwagę na jego zachowanie, jak wspiera tych młodych chłopaków w ciężkich sytuacjach. Inni mogliby różnie reagować, on potrafi wznieść się ponad siebie. Dla niego liczy się zespół i tylko zespół.

Bez tytułu

I jak co tydzień – Mateusz Janiak serwuje ciekawą sylwetkę jednego z ekstraklasowiczów. Tym razem Damiana Dąbrowskiego z Pogoni. Dużo smaczków górniczych.

Dla Dąbrowskiego spacer ciemnymi korytarzami nie był pokutą, bo był swój. Z Lubina, choć pierwsze dwa lata życia spędził we wsi Muchówek. Ale to też Dolny Śląsk. Dawno temu przyzwyczaił się do drgających mebli czy migających żarówek. Wiedział, co to oznaczało – tąpnięcie. Był jednym z tych dzieciaków, które doskonale znały godzinę zakończenia zmiany ojców i kiedy głowa familii nie wracała o zwykłej porze, biegły do mamy po uspokojenie. – Prosiliśmy z bratem, by dzwoniła do taty, ale na szczęście zawsze okazywało się, że po prostu miał coś do załatwienia. Nigdy nic mu się nie stało, chociaż jako elektryk pracował na dole, czyli w mało bezpiecznym rejonie – wspomina zawodnik Portowców. Nie zapomniał dwóch lat w bloku zamieszkiwanym przez pracowników KGHM.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

Marek Kozioł z Korony opowiada o tym, że zawsze chciał strzelać gole, ale wyrósł tak mocno, że nie pozostało mu nic innego – musiał stanąć na bramce.

To był 2008 rok. Los chciał, że pierwsza drużyna Sandecji spotkała się z rezerwami w Okręgowym Pucharze Polski. Stawka była spora – awans do fi nału. – Dla żartu poprosiłem trenera, żeby dał mi pobiegać. Zgodził się i chwilę później byłem na boisku. Zagrałem bez kompleksów – śmieje się Kozioł, który ma prawo dobrze wspominać tamto spotkanie. Strzelił dwa gole, a później w serii „jedenastek” wykorzystał rzut karny. – Miałem spory udział w awansie – dodaje z uśmiechem bramkarz złocisto-krwistych. Dziś do strzelania się nie wyrywa. Choć początkowo, jak większość młodych piłkarzy, chciał być napastnikiem. Plany pokrzyżował mu wzrost. Gdyby tak szybko nie wystrzelił w górę, pewnie trener szkolnej drużyny nie wstawiłby go między słupki w trakcie turnieju. – Byłem wkurzony, to normalne. Jak jesteś dzieciakiem, trudno zrobić na bramce coś fajnego. Nie mogłem się przecież rzucić i efektownie wyciągnąć piłki lecącej pod poprzeczkę – tłumaczy.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

Gdy Sobolewski grał na mundialu, to Papszun kopał w lidze okręgowej. Gdy Sobolewski był asystentem trenera w Wiśle Kraków, to Papszun robił awanse ze wszystkim możliwych lig niższych. Teraz ich drogi trenerskie się przetną.

Obaj działacze dostrzegają jednak, że między szkoleniowcami są też podobieństwa i dotyczą one ich charakterów. – Charyzma to cecha, która ich łączy. Zawodnicy chcą słuchać takich ludzi. Obaj wiedzą czego chcą i twardo przedstawiają swoje zdanie. U trenera Papszuna wiem, że tak jest, a u Radosława Sobolewskiego zapewne wygląda to podobnie – rzuca Cygan. – Generalnie u trenera Radka charyzma bierze się z doświadczenia. Oczywiście nie twierdzę, że ktoś, kto nie był świetnym piłkarzem, nie może być dobrym szkoleniowcem. W tym przypadku na pewno to jednak nie przeszkadza. Sobolewski świetnie czuje potrzeby piłkarzy, bo sam grał na tym poziomie. Często zdarza się jednak, że wielcy gracze nie są wielkimi trenerami. Przykładów jest wiele od Diego Maradony do Zbigniewa Bońka – podkreśla Kruszewski.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

“Chwila z…” Izy Koprowiak – tym razem z Darko Jevticiem. Szwajcar zapowiada, że to prawdopodobnie będzie ostatni jego sezon w Lechu, ale chce odejść jako wygrany. Poza tym sporo wątków… nazwijmy to – obyczajowo-mentalnych.

Chwilę później dostał pan wolne, by poukładać sprawy prywatne – taki komunikat wydał klubu.

Wiem, że tak napisali, ale ja o żadne wolne nie prosiłem, bo nie miałem kłopotów. Skoro mi je dali, to pojechałem do Szwajcarii, bo mój najlepszy kumpel miał urodziny. Byłem w domu, kiedy wszystko się działo, stamtąd obserwowałem, jak ta sama osoba, która powiedziała, że mogę jechać do domu, ogłosiła, że dostałem wolne z powodów problemów osobistych. To nie ułatwiało powrotu na właściwe tory. Nie poddałem się, wierzyłem, że w końcu to się unormuje, choć był moment, w którym wiara mocno spadła. Prawie miesiąc nie grałem w piłkę.

We wrześniu wrócił pan na boisko, wystąpił w meczu z Legią. Pamiętam, jak podczas spotkania ludzie między sobą powtarzali, że nie było pana, bo walczył z depresją.

Po tym meczu przyszedł Maciek Gajos i powiedział, że w wywiadzie dla Canal+ został zapytany, co się dzieje z Jevticiem. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. Ludzie tworzyli wokół mnie historie, podczas gdy ja byłem w domu i nie miałem o tym pojęcia. Depresja to poważna choroba, nikomu nie można jej wmawiać! Bo właśnie z powodu takiego gadania można się jej dorobić. Naprawdę trudno pozostać w tym wszystkim normalnym. Nie jest łatwo wyjść na mecz, kiedy jesteś na swoim stadionie, w domu, a wiesz, że ludzie patrzą na ciebie inaczej. Nie możesz się rozluźnić i pokazać tego, co naprawdę potrafi sz. Szczególnie, że nie mogłem pozwolić sobie na jakikolwiek błąd, bo trenerzy zmieniali mnie jako pierwszego. Z taką świadomością trudno pozostać sobą. A tacy zawodnicy jak ja potrzebują mieć czystą głowę.

ekstraklasa-2019-07-20-07-07-40

I kolejna bardzo dobra rozmowa od Koprowiak – tym razem z Nenadem Bjelicą. O Lechu, Lidze Mistrzów, Olmo, Ekstraklasie, porównaniach między Polską i Chorwacją.

Wychodzi więc na to, że może pan podziękować prezesowi Kolejorza, że podjął taką decyzję.

Myślę, że to nie była decyzja Piotra Rutkowskiego, lecz jego ojca. Gdyby to zależało tylko od Piotra, zostałbym na stanowisku. Mieliśmy dobry kontakt, sądzę, że teraz rozumie, ile zrobiłem dla klubu. Dziś już to wie. Jego ojciec tego nie rozumiał, widział głównie to, czego nam brakowało, czyli tytułów. Zaakceptowałem decyzję, poszedłem swoją drogą. A rodzinę Lecha cały czas szanuję. Żałuję tylko, że nie zdobyłem żadnych trofeów, fani drużyny na to zasługują. Jako trener nigdy nie miałem takich kibiców, jacy są w Poznaniu.

Mówi pan o ojcu, ale to Piotr Rutkowski powiedział, że problem leżał w pana mentalności, że nie umiał pan zaszczepić w piłkarzach chęci wygrywania.

Powiem tylko jedno: proszę porównać wyniki Lecha, kiedy ja go prowadziłem, do tych, które są po moim odejściu. Ile punktów zdobywali wtedy, a ile przez ostatni rok? O co walczyła ta drużyna wówczas, a o co walczy dziś? To najlepsza odpowiedź na słowa Piotra. wypowiedział je po moim zwolnieniu, kiedy była duża presja kibiców. Myślę, że dziś by tego nie powtórzył.

ekstraklasa-2019-07-16-16-07-33

“SUPER EXPRESS”

Superak pokazuje talenty Pogoni Szczecin – Turski, Kozłowski, Żurawski i Balcewicz. Czyli roczniki 2003 i 2002, które mają dać pociechę kibicom i zastrzyk finansowy klubowemu budżetowi.

Najgłośniej z piłkarzy urodzonych po 2000 r. jest o grającym w pomocy Kacprze Kozłowskim, który ma za sobą debiut w ekstraklasie. – Ma bardzo dobrą genetykę do uprawiania sportu wyczynowego, jest świetnie przygotowany fizycznie. Wyróżnia się techniką i inteligencją w grze, zachowuje zimną krew w trudnych sytuacjach – wymienia zalety „Koziołka” trener Kosta Runjaic. Geny do sportu Kacper odziedziczył po rodzicach, tata grał w piłkę w Gwardii Koszalin, a mama uprawiała judo. – Lubię podejmować ryzyko na boisku i pojedynki jeden na jeden z rywalami – mówi sam Kacper.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

I króciuteńka rozmówka ze Zlatanem Alomeroviciem, który był o krok od bycia ustrzelonym przez kretyna z rakietnicą na meczu Gryfa Wejherowo z Lechią Gdańsk.

– Nagranie z tego ataku obejrzałem chyba ze sto razy! W normalnym tempie, w zwolnionym… Ten obrazek jest przerażający… Po meczu dostałem ponad sto wiadomości z pytaniami, jak się czuję i jak to możliwe, że doszło do czegoś takiego. Żona była w szoku.

“SPORT”

Ligowa rozmowa z Markiem Motykągłównie pod derby Krakowa, trochę wspominek, trochę o porównaniu sił obu ekip.

Wisła zwyciężyła w czterech ostatnich derbach i teraz zagra u siebie. Z kolei Cracovia, gdyby nie wpadka w ostatniej kolejce z Legią, mogła podchodzić do tego starcia jako lider, więc to chyba ją trzeba postrzegać jako lekkiego faworyta.

– Jeśli chodzi o ostatnie mecze, to Wisła ma pewną przewagę, bo czy u siebie, czy na wyjeździe – wszystko wygrywała. Teraz sytuacja jest dość trudna, ponieważ trener Stolarczyk ma w zespole sporo kontuzji i to zawodników podstawowych, jak Jakub Błaszczykowski, Paweł Brożek czy Maciej Sadlok. W Pucharze Polski być może oszczędzał piłkarzy na derby, co spowodowało, że Wisła odpadła z Błękitnymi Stargard. Cracovia ma bardzo dużą szansę, żeby przynajmniej nie przegrać, a gra na wyjeździe, przy 33 tysiącach ludzi, podczas gdy na jej stadionie mieści się połowę mniej. Patrząc na tabelę i na siłę organizacyjno-finansową obu klubów, faworytem jest Cracovia. Ale tu nie można niczego wykluczyć. W takich meczach bardzo trudno jest wytypować wynik, bo zawodnicy wznoszą się na wyżyny swoich możliwości.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Górnik u siebie ciągle jest niepokonany, ale ostatnio dwukrotnie zremisował. W Zabrzu mają chrapkę na pełną pulę, ale przyjeżdża do nich Lech, który też bardzo potrzebuje punktów.

Optymizmem napawa też dobra gra w ostatnim meczu Pucharu Polski z Polonią Środa Wielopolska, w którym zabrzanie zaaplikowali III-ligowcowi aż pół tuzina bramek. – Zawodnicy skrzętnie wykonali postawione przed nimi zadanie. Szybko zdobyli bramki, więc mecz ułożył się pod ich dyktando – ocenia Płatek. Przed meczem z Lechem sztab szkoleniowy na pewno będzie się głowił nad wyjściową jedenastką. Trener Brosz nieraz powtarzał, że trafienie ze składem na dany mecz jest jednym z elementów sukcesu. Na pewno ciekawie będzie zobaczyć, kto w starciu z „Kolejorzem” zagra na boku pomocy; czy będzie to będący ostatnio w dobrej formie Ishmael Baidoo czy może jednak Kamil Zapolnik. Ciekawe też, czy od początku zagra Łukasz Wolsztyński, który – podobnie jak Baidoo – dał dobrą zmianę w remisowym starciu z „portowcami”.

Bez tytułu

Raków wdraża plan awaryjny. Miasto i MSiT dają zbyt mało pieniędzy na to, jakie oferty na budowę nowego stadionu przysłały firmy. Raków chce zatem dokonać “liftingu” starego obiektu.

– Do końca tego tygodnia zostanie złożony w Urzędzie Miasta program funkcjonalno-użytkowy uwzględniający proponowane przez klub zmiany. Wraz z nim dołączymy wniosek o ogłoszenie kolejnego przetargu, tym razem w formule „zaprojektuj i zbuduj”. Nowy program zakłada zmniejszenie wymiarów budynku klubowego, likwidację osobnej wieży telewizyjnej, rezygnację z remontu płyty treningowej, zmianę sposobu wykonania obudowy stadionu oraz zwiększenie liczby trybun metalowych kosztem betonowych. Zgodnie z tymi założeniami pojemność stadionu nie zmniejszy się i wynosić będzie około 7200 miejsc siedzących – informuje nas klub. I co najważniejsze – ten rodzaj liftingu obiektu, by dostosować go do wymogów licencyjnych, będzie kosztował nie więcej niż 36,7 ml zł. Nowy stadion – na 12 tysięcy miejsc, pozostający w planach włodarzy klubu – ma powstać za kilka lat i raczej w zupełnie innym miejscu.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

Probierz nie ma spokojnej głowy przed derbami – nawet mimo tego, że Cracovii idzie lepiej od Wisły. W ekipie “Pasów” szykuje się sporo absencji.

– Dobrze, że zostawiliśmy w drużynie Tomasa Vestenickiego – zaznaczył Michał Probierz, podkreślając, że gol Słowaka na 3:1 był bardzo ważny. – Pokazał się z bardzo dobrej strony tak samo jak inni zawodnicy. Tak budowaliśmy zespół, żeby była rywalizacja i alternatywa pozwalająca uniknąć problemów kadrowych. A mamy przecież „straty w ludziach”, bo Niko Datković przejdzie operację, a Rubio i Daniel Pik również czekają na zabieg. Zmniejszyło się nam więc pole manewru. Dlatego dobrze, że Pelle van Amersfoort, którego nie wystawiliśmy na mecz z Legią, oszczędzając jego zdrowie, wrócił do gry i wchodząc na ostatni kwadrans dał dobrą zmianę oraz strzelił gola pieczętującego nasz awans. Nie chcę mówić, co było przyczyną jego absencji. Ważne, że sztab medyczny stara się doprowadzić naszego Holendra do stuprocentowej sprawności. Liczę, że się uda, bo chcemy zagrać najlepiej jak potrafimy i zwyciężyć.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

Bojkot na Ruchu nadal trwa, w dodatku kibice mają pretensje do władz miasta. Nie wygląda na to, by konflikt miał zostać szybko zażegnany.

Bojkot trwa od początku sezonu, w jego ramach sympatycy Ruchu – nie zgadzając się z postępującą degrengoladą – nie chodzą na domowe mecze, nie kupują biletów, karnetów czy oficjalnych gadżetów. Klub traci nie tylko środki z tego tytułu, ale też niskiej frekwencji. Odpowiednio liczna publika stanowi jeden z zapisów umowy na promocję Chorzowa przez sport i byłaby wyceniana przez Urząd Miasta tak samo, jak przeprowadzane przez Ruch akcje marketingowe czy drukowanie specjalnej meczowej gazetki. Ostatnie spotkania przy Cichej gromadziły po około 500 widzów. Zawieszenie bojkotu nie miałoby teraz sensu nawet z racji faktu, że do połowy października domowe starcia Ruchu będą miały status imprezy niemasowej (do 999 kibiców). Pierwszą imprezą masową może być konfrontacja z Ruchem Zdzieszowice, zaplanowana na 12 października. Kibice negocjują warunki powrotu z prywatnymi akcjonariuszami, czyli Zdzisławem Bikiem i Aleksandrem Kurczykiem. Oczekują spełnienia szeregu warunków, m.in. całkowitego wyrównania zaległości wobec zawodników czy trenerów III-ligowej drużyny, tak dobrze spisującej się w ostatnich tygodniach.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

“GAZETA WYBORCZA”

FIFA fałszowała plebiscyt na piłkarza roku tak, by wygrał Messi? Przedstawiciele krajów afrykańskich składają zażalenia.

Egipska federacja piłkarska oficjalnie zapytała jednak FIFA, dlaczego wyborów jej przedstawicieli – trenera Shawkiego Khareeba i obrońcy Ahmeda El- -Mohammadiego – nie uwzględniono, choć „zostały przesłane 15 sierpnia, cztery dni przed terminem”. I zapowiedziała wszczęcie własnego śledztwa. Sprawa jest dla Egipcjan tym bardziej istotna, że na nagrodę liczył Salah, który rozgniewał się, gdy zobaczył, że jego rodacy w ogóle nie wzięli udziału w plebiscycie. I zmodyfi kował swoje bio na Twitterze. Figuruje tam już tylko jako piłkarz Liverpoolu, zniknęły słowa o reprezentacji kraju. Jeszcze poważniejsze oskarżenia wysuwają selekcjoner drużyny Sudanu oraz kapitan Nikaragui. Ten pierwszy, chorwacki trener Zdravko Logarušić, twierdzi, że w plebiscycie postawił właśnie na Salaha, tymczasem na ujawnionej przez FIFA liście jego głos przyznano Messiemu.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
11
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
10
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...