Reklama

Korona szuka stabilizacji. I wreszcie działa szybko

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2019, 20:24 • 16 min czytania 0 komentarzy

Koronie Kielce od lat daleko do stabilności. Po każdym sezonie powtarza się podobny schemat: odchodzą piłkarze, którzy ciągnęli wózek, a na ich miejsce – zwykle bliżej końca sierpnia niż początku czerwca – przychodzą anonimowe postaci, które zwykle potrzebują się odbudować. Tak było po sezonie 17/18, gdy pożegnano całą paletę piłkarzy (Kaczarawę, Cvijanovicia, Dejmka, Alomerovicia, Kiełba czy Aankoura), ale to tylko jeden z przykładów, bo wietrzenie szatni w Kielcach odbywa się co roku. Korona zawsze traci najlepsze karty, zostaje z plichtami w ręku, a jopki czy damy dobiera dopiero po rozpoczęciu rozgrywki.

Korona szuka stabilizacji. I wreszcie działa szybko

Ale nie tym razem. I to nie dlatego, że z Kielc tym razem nie wyjeżdża wagon piłkarzy. Odeszli przecież Elia Soriano (najlepszy strzelec), Matthias Hamrol (podstawowy bramkarz), Bartosz Rymaniak (kapitan i filar obrony), Felicio Brown Forbes (rozczarowanie, ale przebłyski miewał), a w Klubie Kokosa wylądował Piotr Malarczyk, który jest wychowankiem “złocisto-krwistych”. Do tego pożegnano kilka, posługując się eufemizmem, mniej jakościowych uzupełnień w postaci Macieja Górskiego, Kena Kallaste, Olivera Petraka, Michała Miśkiewicza czy Joonasa Tamma (wypożyczenie). Żaden z nich raczej nie znajdzie zatrudnienia na poziomie PKO Ekstraklasy, a więc Koronie należy się pochwała za sprawne wskazanie towarzystwu drzwi. Z drugiej strony wiele to mówi o tym, jacy piłkarze przyjeżdżają w ostatnich latach do Kielc.

OCENA ROZDANIA (skala 1-5): 4

Co wyróżnia obecne okno transferowe na tle poprzednich lat? To, że Korona wyciągnęła wnioski i wreszcie wzmocniła się szybko. I choć na weryfikację przyjdzie jeszcze czas, to zaryzykujemy stwierdzenie, że na papierze wygląda to na całkiem dobre okno. Nawet mimo faktu, że na liście ściągniętych zawodników nie ma żadnego potencjalnego hitu. Pozyskano dziesięciu piłkarzy, obsadzono wszystkie pozycje, na których pojawiła się luka. W wielu przypadkach Gino Lettieri ma nawet niespodziewany komfort – o miejsce w składzie rywalizuje momentami dwóch zawodników o podobnym potencjale.

PLOCK 25.04.2019 MECZ 32. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: WISLA PLOCK - KORONA KIELCE ELIA SORIANO STRZELA GOLA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Reklama

Oto zestawienie transferów przychodzących i bilans każdego piłkarza w minionym sezonie:

Uros Djuranović (ofensywny pomocnik/napastnik, Czarnogórzec, rocznik 1994) – 1289 minut w FK Dukli Praga, spadek z ligi.
Daniel Dziwniel (lewy obrońca, rocznik 1992) – 993 minuty w Zagłębiu Lubin, gdzie przegrał rywalizację z Saszą Baliciem.
Marek Kozioł (bramkarz, rocznik 1988) – 2790 minut w Sandecji.
Luka Kukić (bramkarz, Chorwat/Bośniak, rocznik 1996) – 1530 minut w rezerwach NK Osijek (druga liga chorwacka).
Erik Pacinda (skrzydłowy, Słowak, rocznik 1989) – w pierwszej rundzie 937 minut w Dunajskiej Stredzie (liga słowacka), w drugiej 351 minut w Viktorii Pilzno, skąd został wypożyczony. Łącznie siedem bramek.
Michal Papadopulos (napastnik, rocznik 1985) – mistrz Polski, 1611 minut w Piaście, pięć bramek.
Mateusz Spychała (prawy obrońca, rocznik 1998) – 2616 minut w Stali Mielec.
Themistoklis Tzimopoulos (stoper, Grek/Nowozelandczyk, rocznik 1985) – 2306 minut w PAS Giannina (liga grecka).
Rodrigo Zalazar Martinez (środkowy pomocnik, Urugwajczyk, rocznik 1999) – wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt, który dopiero co ściągnął go z Atlético Malagueno, klubu z Segunda B.
Michał Żyro (napastnik, rocznik 1992) – 256 minut w Pogoni Szczecin, wypożyczony z Wolverhampton.

Wygląda to solidnie, a przecież z Warty Poznań wraca wypożyczony prawy obrońca Grzegorz Szymusik, no i być może odwidzi się Aleksandarowi Bjelicy, który wiosną zwiał z klubu, ale wciąż ma ważny kontrakt. Wiele wskazuje na to, że kontrakt z Koroną podpisze też testowany Serb, Milan Radin, mający w swoim CV choćby Partizana, a ostatnio kazachskie Aktobe.

Oczywiście jak co sezon znajdują się w kadrze osoby, o których prawdopodobnie szybko zapomnimy. Taki Luka Kukić rozegrał w swojej karierze ledwie 41 meczów (tylko osiem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Chorwacji), przychodzi z rezerw NK Osijek (rezerw!), a więc jego główną zaletą wydaje się to, że nie będzie kręcił nosem na bluzę numer trzy. Zagadką jest Rodrigo Zalazar, którego Eintracht Frankfurt wyciągnął z trzeciej ligi hiszpańskiej. To reprezentant U-20 Urugwaju, w tym roku zdobył trzecie miejsce w mistrzostwach Ameryki Południowej, no i powiedzmy sobie szczerze – skoro trafił do półfinalisty Ligi Europy, musi mieć potencjał na coś więcej. Nie brakuje też piłkarzy, którzy muszą się odbudować – Michał Żyro przychodzi po kolejnym straconym sezonie, a mający już wyrobioną markę Daniel Dziwniel nie grał ostatnio zbyt wiele. Kilka ruchów to typowe uzupełnienia na tu i teraz – Tzimopoulos i Papadopulos mają po 34 lata. Grek po raz pierwszy wyściubia nos poza swój kraj, a były napastnik Piasta od lat znajduje się na krzywej opadającej. Uśmiechnięto się też w kierunku rynku czeskiego, skąd przychodzą Uros Djuranović i Erik Pacinda.

Przede wszystkim może cieszyć to, że obsadzono wszystkie pozycje. Z klubu odszedł podstawowy prawy obrońca – na jego miejsce trafiło dwóch. Pożegnano się z bramkarzem – żaden problem, jest dwóch nowych. Nowych pracodawców znalazło sobie trzech napastników – nie ma sprawy, do kadry dołączyło czterech piłkarzy, którzy mogą wystąpić na pozycji numer dziewięć. Rywalizacja o miejsce w składzie wygląda na tyle interesująco, że dziś trudno stwierdzić, kto – poza Arveladze, Żubrowskim, Kovaceviciem, Marquezem i prawdopodobnie Dziwnielem – jest pewniakiem do gry.

Korona pamięta o tym, by nie przesadzić z proporcją zagranicznych piłkarzy do polskich, która w zeszłym sezonie była mocno zachwiana. Na dziesięciu nowych piłkarzy, czterech to Polacy, a piąty, Papadopulos, gra nad Wisłą już od siedmiu lat.

Reklama

NOWY AS W TALII: Erik Pacinda

Większość swojej kariery spędził na Słowacji. Opuścił ją dwukrotnie – w 2012 roku, gdy ruszył do Tours FC na podbój Ligue 2, ale jego dorobek zakończył się na czterech minutach. Drugi – przechodząc w styczniu tego roku do Viktorii Pilzno, czyli drużyny, która prawdopodobnie wygrałaby PKO Ekstraklasę.

Wahaliśmy się między nim a Urosem Djuranoviciem, uniwersalnym piłkarzem ofensywnym, który walczy o miejsce na ataku, ale może obsadzić wszystkie pozycje. Obaj dobrze prezentują się w sparingach, ale postawiliśmy na Pacindę właśnie ze względu na Viktorię Pilzno. Umówmy się – to drużyna, do której ogórków nie biorą. Stanowi ona dobrą rekomendację nawet mimo faktu, że Słowak prochu w czeskiej lidze nie wymyślił. Wystąpił w jedenastu meczach, trzy razy w pierwszym składzie, co przerodziło się w gola i asystę. Dorobek nie powala na kolana, ale znów – ilu piłkarzy Korony może o sobie powiedzieć, że dostałoby szansę w Viktorii Pilzno? Za poprzedni sezon Pacinda może sobie dopisać do CV także trzecie miejsce w lidze słowackiej zdobyte wraz z Dunajską Stredą, rywalem Cracovii w boju o Ligę Europy.

PLOCK 25.04.2019 MECZ 32. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: WISLA PLOCK - KORONA KIELCE GINO LETTIERI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

BLOTKA: napastnik

Oczywiście, Koronę zasiliło czterech piłkarzy mogących grać na pozycji napastnika. Ilościowo wszystko się zgadza. Ale czy wśród nich znajdzie się kozak, który dorówna dorobkiem Elii Soriano? Może być różnie, wystarczy popatrzeć na liczby.

Uros Djuranović – sześć goli w poprzednim sezonie.
Michal Papadopulos – pięć goli w poprzednim sezonie.
Erik Pacinda – siedem goli w poprzednim sezonie.
Michał Żyro – jeden gol w poprzednim sezonie.

Średniawka. Czterech napastników strzeliło łącznie tylko pięć bramek więcej, niż Soriano w pojedynkę. Podkreślmy jednak, że każdy z nich zapowiada się obiecująco, więc to tylko papierowa wątpliwość, oparta na samych liczbach. Tak naprawdę w Koronie ciężko wskazać pozycję, która wyraźnie by odstawała. Lekką wątpliwość budzą też te, które są przygotowane pod „projekt młodzieżowiec”. Nie wiemy, jak w Ekstraklasie poradzi sobie Paweł Sokół oraz dwóch prawych obrońców – Grzegorz Szymusik i Maciej Spychała. Jeśli poziom ich zweryfikuje negatywnie (na co się raczej nie zanosi), alternatywy są co najwyżej solidne. W bramce może stanąć Marek Kozioł, który w wieku 31 lat po raz drugi trafia na ekstraklasowy poziom (wcześniej zaliczył tylko dwa występy w Zagłębiu Lubin) oraz Luka Kukić, bramkarza z rezerw chorwackiego klubu, którego CV nie napawa optymizmem. Prawa obrona? Mogą zagrać tam Michal Gardawski, czyli typowy przeciętniak oraz Łukasz Kosakiewicz, solidny zawodnik, odpowiedzialny w Koronie za łatanie dziur.

3849-3850-WWW_informacje_05_Korona_Kielce_Visa_637x402px

ROZDAJĄCY: Gino Lettieri

Mało który szkoleniowiec wzbudza w PKO Ekstraklasie tak skrajne emocje, ale Koronie trzeba oddać jedno – konsekwentnie trzyma się swojego wyboru, dzięki czemu trener ma niezwykle mocną pozycję. Włoski szkoleniowiec rozpoczyna właśnie swój trzeci sezon w Kielcach. Czy Korona w tym czasie rozwinęła się na jakimś polu? Niekoniecznie, ale siłą Lettieriego są wyniki. Klub punktuje na stałym, stabilnym poziomie, od lat nie groziło mu widmo spadku.

Lettieri nie jest człowiekiem, który rozkochuje w sobie piłkarzy i zaraża pozytywną energią, ale potrafi dobrze przygotować drużynę, zwłaszcza fizycznie. No i praktycznie w każdym sezonie musi bawić się w budowanie klocków od nowa, więc – w ramach usprawiedliwienia – ciężko czynić zarzutów z tego, że drużyna nie idzie w żadnym konkretnym kierunku. Wygląda na to, że wypełni swój kontrakt do końca (obowiązuje do czerwca 2020 roku) i ciekawi nas, jak dalej potoczą się jego losy. Nos nam podpowiada, że zmęczenie materiału będzie tak duże, że dla dobra obu stron nadejdzie czas rozstania.

DŻOKER: Michał Żyro

Miał walczyć o najwyższe cele, dziś walczy o miano największego pechowca w polskiej piłce. Nie wierzymy, że ta fatalna passa może trwać bez końca. Zaczęło się w 2016 roku, gdy Żyro podpisał kontrakt z Wolverhampton, które miało być trampoliną do jeszcze poważniejszego klubu. Od tamtego czasu, a w zasadzie od bestialskiego wejścia Anthony’ego Kaya, wszystko się posypało.

BELEK 23.01.2019 MECZ TOWARZYSKI --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: POGON SZCZECIN - ODENSE BOLDKLUB 0:1 MICHAL ZYRO FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Gdy już wrócił do zdrowia po rocznej przerwie, nie wywalczył sobie miejsca w klubie i został oddany na pół roku do Charltonu (League One). Szału nie było, więc zdecydował się na zejście rodzimej ligi, ale wciąż do klubu z ambicjami na coś więcej niż tylko walka o utrzymanie. Pech nie przestał go jednak prześladować. Gdy już miał debiutować, doznał urazu mięśnia przywodziciela na… rozgrzewce i to przy oddawaniu ostatniego strzału, po którym miał zejść się przebrać. Po dwóch miesiącach dostał kolejną szansę i po sześciu minutach spędzonych na boisku w meczu z Arką przyplątał się do niego kolejny uraz. Wiosną był już zdrowy, ale na boisku niczym nie przypominał gościa, który nie tak dawno sięgał po mistrzostwa Polski i był jedną z nadziei polskiej piłki.

Godziny, jakie spędził przez ostatnie trzy lata w gabinetach lekarskich, może liczyć w setkach. Żyro potrzebuje miejsca, w którym będzie po prostu regularnie grać. I Korona wydaje się klubem skrojonym na miarę aktualnych potrzeb. Karta musi się w końcu odwrócić.

ŚWIEŻAK: Paweł Sokół

Mieliśmy duże obawy co do tego, jak Korona obsadzi pozycję młodzieżowca. Z jednej strony dysponuje przecież bardzo zdolną młodzieżą, by przypomnieć lajtowe wygranie Centralnej Ligi Juniorów na kilka kolejek przed końcem rozgrywek (skończyła z przewagą 16 punktów nad drugim Śląskiem) oraz awans rezerw do trzeciej ligi, osiągnięty głównie młodymi piłkarzami. Problem tkwił w tym, że żaden z tych chłopaków nie dostał realnej szansy w pierwszym zespole, nawet w momencie, gdy Korona zaklepała sobie utrzymanie.

119 minut Sewerzyńskiego, 90 minut Pierzchały, dwa pełne mecze Sokoła i 32 minuty Szelągowskiego. Tak wygląda ligowy bilans juniorów, których tabela CLJ oceniła jako najlepszych w Polsce. Zamiast ogrania i doświadczenia na najwyższym polskim szczeblu, każdy z nich ma nad sobą mniejszy lub większy znak zapytania. Gdy można było sprawdzać Sokoła w boju w końcówce poprzedniego sezonu, w dwóch ostatnich meczach zagrał Miśkiewicz, z którym się pożegnano.

Korona zamierza podejść do przepisu o młodzieżowcu pragmatycznie i stawia na dwie karty.

Pierwsza – bramkarz (Paweł Sokół).
Druga – prawa obrona (Grzegorz Szymusik, Mateusz Spychała).

I wydaje nam się, że na dziś bliżej do składu Sokołowi, który zaczął w pierwszym składzie sparing z Vitesse Arnhem, na który Korona założyła pierwszy garnitur. Byłby to ruch co najmniej odważny, bo bramka to przecież pozycja newralgiczna, na której cenione jest doświadczenie. Ale z drugiej strony kiedy bramkarz z rocznika 2000, mający za sobą szlify w Manchesterze City, ma dostać szansę, jeśli nie teraz?

Jeśli okaże się, że PKO Ekstraklasa przerasta Sokoła, w odwodzie jest Marek Kozioł, który w poprzednim sezonie był pierwszym bramkarzem Sandecji, a Korona może wcielić życie opcję numer dwa – obsadę młodzieżowcem prawej obrony, na której znajduje się dwóch piłkarzy z rocznika 1998. Co ważne, każdy z nich ma już za sobą doświadczenie w seniorskiej piłce. Szymusik rozegrał pełny sezon na wypożyczeniu w Warcie Poznań, Spychała został ściągnięty latem ze Stali Mielec, gdzie również był podstawowym zawodnikiem. Niewykluczone więc, że w przyszłym sezonie będziemy oglądać w Koronie dwóch młodzieżowców i trzeciego piłkarza, który rocznikowo łapie się w widełki, ale nie ma polskiego obywatelstwa (Vato Arveladze).

Cała plejada młodzieżowców, którzy pojechali z Koroną na obóz, prezentuje się następująco:

Paweł Sokół (rocznik 2000, bramkarz)
Jakub Osobiński (rocznik 2000, bramkarz)
Łukasz Bujak (rocznik 2001, obrońca)
Piotr Pierzchała (rocznik 1999, obrońca)
Mateusz Spychała (rocznik 1998, prawy obrońca)
Grzegorz Szymusik (rocznik 1998, prawy obrońca)
Artur Piróg (rocznik 2000, ofensywny pomocnik)
Oskar Sewerzyński (rocznik 2001, środkowy pomocnik)
Mateusz Sowiński (rocznik 2001, napastnik)
Daniel Szelągowski (rocznik 2002, napastnik)

POTENCJALNY SKŁAD

Skład tak naprawdę wciąż się krystalizuje. O swoje walczą choćby Papadopulos, Pućko, Jukić, Kosakiewicz czy Żyro. Najważniejszym punktem układanki powinien być Vato Arveladze, talent sporego kalibru, który w rundzie wiosennej sezonu 18/19 prezentował bardzo imponujące przebłyski.

EsrJCiF

OKIEM SZATNI: Jakub Żubrowski

Obecne przygotowania – bardziej siatkonoga z trenerem Urbanem czy maraton z niedźwiedziem na plecach z trenerem Czerczesowem?

Myślę, że w tym roku to wszystko bardziej wypośrodkowane. Jeśli miałbym się skłaniać do którejś z opcji, to bliżej mi do niedźwiedzia.

Który z piłkarzy z twojej drużyny robi największe wrażenie podczas tej przerwy?

Ciężko stwierdzić. Jest dużo nowych zawodników. Potrzeba więcej czasu na poważniejsze i trafniejsze oceny, ale na pierwszy rzut oka wskazałbym wypożyczonego do nas na jeden sezon Erika Pacindę, Słowak z Viktorii Pilzno. Fajna lewa nowa, mam nadzieję, że uda mu się przełożyć na rozgrywki ligowe swobodę, którą prezentuje na sparingach i treningach. Może zaprocentować również doświadczenie greckiego stopera. Na pewno jest duża konkurencja na tej pozycji, więc zobaczymy, jak to trener poustawia. Nasz ostatni nabytek, Urugwajczyk wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt, Rodrigo Zalazar, ma imponujące wejście. Widać, że to może być w przyszłości naprawdę klasowy zawodnik. Ciężko wybiegać w przyszłość, ale już było kilku zawodników, którzy notowali występy w Ekstraklasie, a później znaleźli się na największych, światowych boiskach. Tego mu życzę i mam nadzieję, że przez ten sezon będzie nam w stanie pomóc osiągnąć fajny wynik.

Czego wam brakuje, by w tym sezonie zostać mistrzem Polski?

Ciężko o taką analizę na tę chwilę. Na pewno przy tylu zmianach będziemy się docierać w pierwszych kolejkach ligowych. Wiadomo, że wyniki scalają zespół. Mamy mocniejszą kadrę niż w zeszłym roku, transfery były przeprowadzone odpowiednio wcześnie, więc trener miał praktycznie wszystkich zawodników do dyspozycji od początku przygotowań. Komfort pracy po jego stronie był na wyższym poziomie niż w latach poprzednich, gdy do końca okienka się czekało na złote strzały. Przynajmniej na papierze wydaje się, że kadra może być mocniejsza niż w zeszłym sezonie i tego nam było potrzeba, bo zeszły sezon skończył się rozczarowaniem. Dziesiąte miejsce nikogo nie zadowoliło.

LEGNICA 17.08.2018 MECZ 5. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: MIEDZ LEGNICA - KORONA KIELCE JAKUB ZUBROWSKI MARQUITOS FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Dlaczego nie obawiacie się spadku?

Obojętnie w jakiej sytuacji nie byliśmy w poprzednich latach, nie zastanawialiśmy się, czy będziemy walczyć o utrzymanie. Na pewno nie jest tak tym razem. Tym bardziej, że przedsezonowe ruchy napawają optymizmem. Jesteśmy w stanie powalczyć o coś więcej.

Które miejsce na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo by uczcić sukces?

Pierwsze! Wiadomo, jak to jest z przedsezonowymi prognozami. Przed każdym sezonem Korona jest skazywany o walkę o utrzymanie czy spadek, jak kto woli. Takie transfery jak Michał Żyro, który właśnie opuszcza mój pokój, przybliżą nas do tego, by o utrzymanie nie walczyć. Każdy z nas jest ambitnym zawodnikiem i będziemy robić wszystko, by to zdecydowanie lepiej wyglądało niż druga część poprzedniego sezonu, która poskutkowała tym, że wypadliśmy z pierwszej ósemki. Poprzedni sezon pokazał, że “sky is the limit” i Piast wyznaczył drogę dla ludzi, które mają ambitne cele. Proste pytanie: dlaczego nie?

OKIEM EKSPERTA: Marcin Długosz (redaktor naczelny cksport.pl) 

Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie podobało?

Można powiedzieć, że po raz pierwszy od dawien dawna Korona jest gotowa na ligę pod względem piłkarskim na dwa tygodnie przed jej startem. Dotychczas nie było to normą, bo w Kielcach przeprowadzano transfery w sierpniu, bardzo często brakowało zawodników. Teraz widać, że działacze mieli opracowany plan na zastąpienie wszystkich odchodzących piłkarzy i możemy powiedzieć, że trener Lettieri ma podczas tego okresu przygotowawczego taki komfort, jakiego do tej pory jeszcze nie miał. Ci piłkarze, którzy mają stanowić o sile zespołu kontrakty już podpisali i mają czas na zgranie się z resztą drużyny. Piłkarskie życiorysy nowo przybyłych zawodników też są ciekawe, więc kibice mogą patrzeć w przyszłość z optymizmem, a to też nie było normą w ostatnich latach.

Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?

O ile pod względem sportowym wygląda to fajnie, jak nigdy, to jest problem z otoczką wokół klubu. Sławna jest sprawa wypowiedzenia umowy przez klub Michałowi Siejakowi z Korona TV i zmierza to ku jego pożegnaniu z klubem wraz z końcem lipca. Niezależnie od tego jak wygląda drużyna, to kibice z bólem serca będą musieli przyjąć fakt, że radości pomeczowej, czy momentów z życia drużyny nie będzie rejestrowała kamera, która była w szatni przez całą dekadę. Jest to spora rysa, a jeśli dodamy do tego rozstanie z Pawłem Jańczykiem czy innymi pracownikami biura prasowego to mamy jak na tacy, że w strukturach klubowych coś nie gra i należy ten problem rozwiązać.

Którym transferem jarasz się najbardziej?

Jeżeli spojrzymy na przeszłość piłkarską i medialność gracza to myślę, że wskazałbym na Michała Żyrę, bo tak popularnego piłkarza dawno w Koronie Kielce nie było. Ten transfer wywołał w Kielcach spore poruszenie wśród kibiców. Wiemy też, jak jest z Michałem. Lettieri zwracał uwagę na to, że Żyro potrzebuje minimum 6 tygodni, aby dojść do pełni dyspozycji. Bo przecież wiadomo, że w Anglii miał sporo problemów z kontuzjami, w Pogoni stracił prawie cały rok ze względu na problemy zdrowotne, więc nie jest tak kolorowo, jak można przypuszczać. Jeżeli miałbym wskazać na kogoś innego to postawiłbym na dwupak, bo bardzo podoba mi się jak klub rozwiązał sytuację z Bartoszem Rymaniakiem. Kapitanowi skończyła się umowa i opuścił klub, a na jego miejsce przyszło dwóch utalentowanych zawodników: Grzegorz Szymusik i Mateusz Spychała. Obaj obiecujący młodzieżowcy mają stworzyć rywalizację na dobrym poziomie i bardzo mi się podoba, że klub zadbał o kwestię młodzieżowca właśnie w ten sposób.

Dlaczego Korona nie spadnie?

Najważniejsza jest stabilizacja. Drużyna od kilkunastu dni przebywa razem ze sobą, a jeśli spojrzymy na inne kluby Ekstraklasy to wcale tak kolorowo nie jest, więc to może być spory handicap Korony. Patrząc też na ostatnie lata, kiedy wszystko udawało się wyprowadzić na prostą, gdy perturbacje w drużynie były dużo większe i było dużo mniej spokoju, to dlaczego ma się nie udać, jeżeli wszystko jest jasne i spokojne na dwa tygodnie przed startem ligi? Wiadomo, że Ekstraklasa jest nieprzewidywalna, ale ta stabilizacja powinna przynieść Koronie Kielce spokojny sezon.

Dlaczego Korona nie zostanie mistrzem Polski?

Stabilizacja to może być za mało i warto zwrócić uwagę na to, że nie zawsze klubowi z niższej półki udaje się to, co Piastowi w zeszłym sezonie. Trener Lettieri pytany o przykład Piasta Gliwice powiedział, że to tylko jeden tak znakomity sezon i nie można tego rozpatrywać pod kątem regularności. Zobaczymy, oczywiście, co drużyna z Gliwic pokaże w tym sezonie, ale myślę, że nikogo by nie zdziwiło, gdyby zakończył rozgrywki w środku tabeli. Możemy oczywiście się łudzić, że jeżeli Piastowi się udało to uda się Koronie, czy Arce, ale takie przypadki mają miejsce raz na kilka lat, a nie co roku, więc w tym roku kibice Korony Kielce będą musieli się pogodzić z tym, że pierwszego w historii mistrzostwa Polski w nadchodzącym sezonie świętować nie będą.

OKIEM ANKIETOWANYCH

Czy ktokolwiek odważy się wytypować Koronę do spadku?

Nie
Nikt

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…

Trójkę dziesiątek. Rozdanie nie najmocniejsze, ale solidne, z którym można wejść w odważną licytację. Zwłaszcza, że w poprzednich sezonach los niekoniecznie obdarzał dobrymi kartami, a inni siedzący przy stole rywale wcale nie muszą mieć w rękach samych karet i stritów.

Fot. FotoPyK / newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...