Reklama

Covilo chce wymusić transfer do Szwajcarii? Zamieszanie w Cracovii

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2018, 07:33 • 8 min czytania 16 komentarzy

Poniedziałkowa prasa żyje przede wszystkim wydarzeniami z weekendu, czyli głównie Ekstraklasą. Nie milkną echa faulu Peszki na Novikovasie, a w Cracovii zamieszanie z Miroslavem Covilo, który rezygnuje z kapitańskiej opaski, a klub oskarża go o próbę wymuszenia transferu. Zapraszamy na prasówkę. 

Covilo chce wymusić transfer do Szwajcarii? Zamieszanie w Cracovii

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na początek relacje ligowe. Zaczynamy od Legii z Zagłębiem.

(…) Klafurić się uparł i gry z trójką środkowych obrońców zamierza bronić bardziej niż niepodległości. Ten system daje więcej możliwości w ataku, co było widać w obu spotkaniach Legii z polskimi rywalami – Arką w Superpucharze i Zagłębiem na inaugurację ligi. Piłkarze mistrza Polski mieli wiele okazji, ale więcej goli strzelał przeciwnik. – Wiemy, jak gra Legia, że obrońcy słabo wyprowadzają piłkę, dlatego sposobem jest wysoki pressing i atak na ich połowie albo w okolicach środka boiska – mówili trenerzy Arki Zbigniew Smółka i Zagłębia Mariusz Lewandowski.

Do grania trójką stoperów potrzeba szybkich, zwrotnych obrońców, którzy nie będą przegrywali pojedynków z napastnikami, a w razie czego ich dogonią. Klafurić wystawił w tym sezonie na środku Williama Remy’ego, Inakiego Astiza, Mateusza Wieteskę (w sobotę pauzował z powodu urazu) oraz Mateusza Żyrę. Wszyscy mają atuty, ale żaden nie jest demonem prędkości. Było to widać w sobotę, kiedy Żyro nie potrafił dogonić Alana Czerwińskiego, a Astiz Patryka Tuszyńskiego. Ledwo minęło 20 minut spotkania z Zagłębiem, a każdy z obrońców miał po poważnym błędzie na koncie. Zespół trenera Lewandowskiego prowadził wtedy 2:0 i pewnie zmierzał po trzecie, w czterech ostatnich meczach, zwycięstwo przy Łazienkowskiej.

Reklama

ps1

Pedro Tiba już w ekstraklasowym debiucie pokazał klasę i efektownym golem zapewnił Lechowi trzy punkty w Płocku.

(…) – Spokojnie, on jeszcze potrzebuje czasu. Nie jest w stu procentach gotowy. Będzie grać jeszcze lepiej – uspokaja trener Ivan Djurdjević.

Już teraz można jednak stwierdzić, że 29-latek całkiem niezłą wizytówkę „rozdał” polskim fanom. Szkoleniowiec na Mazowsze zabrał także drugiego z Portugalczyków, Joao Amarala, który w sobotę podpisał czteroletni kontrakt z Lechem. Nie mógł jednak jeszcze zagrać, bo nie został zgłoszony do rozgrywek. Ma szansę wystąpić w czwartek w Soligorsku przeciwko Szachtiorowi w kwalifikacjach Ligi Europy. Kolejorz jest jednym z dwóch, obok Zagłębia Lubin, zespołów, które w maju były w rundzie finałowej i wygrały swoje spotkania na rozpoczęcie kolejnego sezonu. Taki wynik na pewno da trochę oddechu mocno krytykowanym w ostatnim czasie piłkarzom z Wielkopolski.

ps2

W Cracovii zamieszanie, bo Miroslav Covilo zrezygnował z opaski kapitańskiej, a klub w oficjalnym wpisie na Twitterze zarzuca mu, że chce wymusić transfer do Lugano.

Reklama

(…) – Powiedziałem trenerowi, że nie chcę już być kapitanem. Z trenerem nie mam żadnego problemu, chodzi o inne sprawy. Nie chcę pozwolić pewnym ludziom, by mną kręcili jak debilem i taka była moja decyzja – wytłumaczył 32-latek przed kamerami serwisu TerazPasy.

Rafał Boguski zmarnował rzut karny i Wisła Kraków nie wygrała z Arką Gdynia. Kapitan „Białej Gwiazdy” przy kolejnych okazjach zamierza dać wykazać się innym.

(…) Byłem wyznaczony do wykonywania rzutów karnych w tym meczu, ale teraz chyba czas na odpoczynek. Są koledzy, tacy jak Zdenek Ondrašek, którzy wcześniej wykorzystywali jedenastki. Chyba będę musiał sobie to na jakiś czas odpuścić.

ps3

Peszce niby grożą poważne konsekwencje za kopnięcie Novikovasa, ale jakoś nie wierzymy w surowość Komisji Ligi. Obok felieton Antoniego Bugajskiego.

ps4

Łukasz Olkowicz wspomina spotkanie z Romanek Koryntem, do którego doszło w 2011 roku. Kilka dni temu legenda Lechii Gdańsk odeszła do wieczności.

ŁUKASZ OLKOWICZ, MAREK WAWRZYNOWSKI: Pisze pan jeszcze listy?

ROMAN KORYNT: Przestałem.

Pamięta pan ten jeden szczególny?

ROMAN KORYNT: Będę o nim pamiętał do końca życia. Przez niego skończyła się moja kariera w reprezentacji. Ktoś wpuścił mnie w maliny.

Kim był ten człowiek?

ROMAN KORYNT: Miałem masę wielbicieli, kibiców, znajomych. Wśród nich był on.

Jak się nazywał?

ROMAN KORYNT: Tego nawet nie pamiętam. Przyczepił się jako mój kibic, wielu było takich w tamtym czasie. Wyjechaliśmy akurat grać do Niemiec, tam się spotkaliśmy. Taki serdeczny, pytał, czy możemy utrzymywać kontakt. “Romeczku, Romeczku” – witał mnie. Byliśmy w tym samym wieku, on wyemigrował zarabiać do Niemiec i tam osiadł. Przysyłał mi pozdrowienia. Czuł się Polakiem, powtarzał: „my Polacy”. Napisał do mnie skromny liścik, to mu odpisałem. Pewnego czasu zadał kilka pytań: Jak ci się wiedzie? Jak żyjesz? Czy za mecze macie jakieś pieniążki?

Co pan odpisał?

ROMAN KORYNT: Że dożywianie i rekompensatę za utracone zarobki w pracy. Nie wspominałem o dodatkowych finansach. Ale to wystarczyło, by uznać, że mam z grania znaczne korzyści finansowe. Uznano mnie nie za amatora, a za zawodowca. W tamtym czasie kontrakty w piłce były nie do pomyślenia. W grę wchodziło tylko dożywianie i zwrot straconych zarobków.

W eliminacjach do Igrzysk Olimpijskich w Rzymie byliście w grupie z Niemcami.

ROMAN KORYNT: Tamten człowiek zaniósł naszą korespondencję do niemieckiej gazety, nie wiem jakiej. Świństwo absolutne. Oni to wykorzystali, że jako niby zawodowiec nie mogę grać w reprezentacji i brać udziału w igrzyskach. Groziłby nam walkower. Władze dowiedziały się o tym i w kadrze już nie zagrałem, na igrzyska nie pojechałem. Moja wielka gafa, którą on wykorzystał. Dałem się wrobić. Nigdy później z nim nie rozmawiałem, zerwałem kontakt.

Nie przeprosił?

ROMAN KORYNT: Skąd. Przypuszczam, że zyskał na tym finansowo. Nie sądzę, by zrobił to za darmo.

ps5

Grzegorz Krychowiak ma zostać wypożyczony do Lokomotiwu Moskwa, gdzie spotka Macieja Rybusa.

ps6

Jarosław Koliński o rewolucji w Chelsea po nieudanym sezonie.

ps7

Felietony Jerzego DudkaPrzemysława Rudzkiego.

ps8

SUPER EXPRESS

Wzmianki z ligowego weekendu i afera z piątku, gdy Sławomir Peszko wyleciał z boiska za chamski i idiotyczny faul na Arvydasie Novikovasie. Litwin nie ma wątpliwości, że rywala zabolały jego komentarze w mediach społecznościowych.

– Swoim zachowaniem Peszko udowodnił, że nie jest normalnym gościem. Nie wiem, co chciał dzisiaj udowodnić, ale obecnie czeka go kilka tygodni urlopu. Na miejscu trenera osobiście wyrzuciłbym go z drużyny. Być może podczas spotkania Peszko chciał odegrać mi się za zaczepne wpisy na Instagramie. Nie wiem i nie rozumiem, skąd to się wzięło – powiedział po meczu Arvydas Novikovas cytowany przez oficjalny serwis Jagiellonii.

O jakie wpisy na Instagramie chodzi? Peszko i Novikovas dogryzali sobie po ostatnim sezonie. Litwin złośliwe komentował obecność w reprezentacji Polski na mundial „Peszkina”, wyraźnie sugerując, że w miejsce gracza Lechii do Rosji powinien polecieć jego kolega z Jagiellonii Przemysław Frankowski. – 4:0 dobranoc – odpowiedział Peszko, przypominając wygraną Polski z Litwą w meczu towarzyskim przed mundialem. Być może piłkarz Lechii faktycznie zapamiętał tamtą dyskusję i na boisku „odpłacił” się rywalowi za jego złośliwości.

se1 se2

GAZETA WYBORCZA

Jerzy Brzęczek. Kim jest trener, który spróbuje naprawić reprezentację? – zastanawia się Paweł Czado.

We współczesnej historii polskiego futbolu nie było selekcjonera, który osiągnął jako trener tak mało, jak Jerzy Brzęczek. Ale może trzeba traktować to jako atut?

Dziś o 12.30 oficjalnie zostanie ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski. Zadaniem 47-latka będzie podniesienie reprezentacji po katastrofalnym, zakończonym na fazie grupowej mundialu, i awans do Euro 2020. Nowy selekcjoner zadebiutuje 7 września meczem z Włochami w Lidze Narodów.

Prezes PZPN Zbigniew Boniek po rezygnacji Adama Nawałki sugerował, że następcy szuka za granicą, ale ostatecznie zdecydował się na szkoleniowca, którego doświadczenie w ekstraklasie ogranicza się do 66 meczów. A osiągnięcia – do piątego miejsca z Wisłą Płock w ostatnim sezonie. Jego ostatni poprzednicy albo zdobywali mistrzostwo kraju (Nawałka w 2001 r. dokańczał sezon po Oreście Lenczyku), albo chociaż doprowadzali zespoły do podium (Waldemar Fornalik). Braku doświadczenia nie przykryje fakt, że Brzęczek kiedyś grał kiedyś w Austrii w jednej drużynie ze Stanisławem Czerczesowem i że trenował go Joachim Loew.

Rafał Stec o współczesnym futbolu na przykładzie transferu Cristiano Ronaldo. Szkoda tylko, że trochę odechciewa się czytać po samym tytule, gdzie mamy odniesienie do typa, który pisał na swoim blogu, że jest „transem i pedofilem” i żyje mu się z tym „całkiem fajnie”.

Wróciłem z mundialu – normalnie, przez Białoruś – i natychmiast po wylądowaniu dostałem po mordzie informacją, że post Cristiano Ronaldo na Instagramie zebrał 11,7 mln lajków.

Wyskoczyła mi jako pierwsza, choć nie jestem subskrybentem gorących wieści z Pudelka, Plotka ani innego Świergotka, zajmują mnie wyłącznie przyziemne sprawy sportowe. Dowiedziałem się jednak, że portugalski celebryta w rankingu lajków ustępuje już tylko Justinowi Bieberowi i Kylie Jenner (z podium najważniejszych postaci współczesności zepchnął samą Beyoncé!), ponieważ klikanie jest walutą wymienialną na twardszą, dla Juventusu nie mniej ważną niż futbolowe kompetencje Ronaldo. Jego transfer z Realu Madryt to nie banalna opowiastka o tym, jak turyńczycy nakłonili laureata Złotej Piłki, by przeszedł na ich stronę, lecz poważna operacja w świecie finansjery – przeprowadzono fuzję firm, przedsiębiorstwo Juve połączyło się z przedsiębiorstwem CR7, to ostatnie otrzymało nawet od włoskiego państwa uroczyście wręczone ulgi podatkowe, żeby transakcja opłacała mu się jeszcze bardziej niż bardzo.

gw1

Jest też trochę o lidze. Maciej Szczęsny uważa, że do czegokolwiek nadają się tylko Legia i Lech.

Dariusz Wołowski: Start ekstraklasy przypadł pięć dni po zakończeniu mundialu w Rosji. Szybko musimy zejść na ziemię, czy jednak można uznać, że polskie kluby uprawiają tę samą dyscyplinę sportu?
Maciej Szczęsny: Tę samą może uprawiają, ale w inny sposób. Dla mnie pierwszym wspomnieniem rosyjskich mistrzostw będzie fakt, że prawie połowa goli padła po stałych fragmentach gry. To akcje zaplanowane, wymyślone, przećwiczone, do rozegrania których trzeba raczej rzetelnego podejścia do rzemiosła i pracowitości niż wirtuozerii lub geniuszu. I nawet pod tym względem nasi oblali egzamin. Nie jesteśmy w stanie choćby pod tym względem dorównać innym. Przypominam sobie jeszcze powszechny zawód w 2002 r., kiedy drużyna Jerzego Engela pogrzebała mundialowe nadzieje. Przegrała z Koreą Południową, a potem z Portugalią aż 0:4 i było po marzeniach. W Rosji byliśmy tak samo naiwni i przeżyliśmy powtórkę po 16 latach.  

gw2

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...