Ekstraklasa to podobno liga, która wymyka się rozsądkowi, logice i prawom fizyki. Niemniej analitycy i statystycy InStata co roku przygotowują raport ze statystykami z całego sezonu. Dzielą ligowców na różne kategorie, mierzą ich dorobek według swoich parametrów i grupują w klasyfikacje. Postanowiliśmy zajrzeć w ten roczny raport i wyciągnąć dla was to, co ciekawe, dziwne lub po prostu rzuciło nam się oczy.
Elektrycy
InStat prowadzi statystykę „goal mistakes”, czyli poważnych błędów, które tworzą rywalom okazję do zdobycia bramki. W tej niechlubnej kategorii prym wiedzie Dani Suarez z Górnika Zabrze, który zanotował 17 takich wtop. Tuż za jego plecami z 16 klopsami jest Mateusza Kupczak z Bruk-Bet i w zasadniczo nie jest to dla nas żadna sensacja. Ale zdziwiliśmy się, gdy zobaczyliśmy kto to podium uzupełnia. Trzecie miejsce zajął bowiem Piotr Celeban z 14 błędami na koncie. Śląsk w ogóle daje radę pod względem prezentów dla rywali, bo Celebana gonił Igor Tarasovs.
Pechowcy
Odgłos piłki odbijającej się od aluminium to jeden z najbardziej estetycznych dźwięków, które można usłyszeć na stadionie. Napastnicy też go lubią. Ale wyłącznie wtedy, gdy po brzdęku poprzeczki lub słupka rozlega się trzepot siatki. Ale wielokrotnie bywa, że piłka trafia w obramowanie i kończy się na siarczystym “kurwa!”. Gorycz rozczarowania najczęściej w tym sezonie przeżywał Carlitos (osiem razy trafił w słupek lub poprzeczkę), Rafał Kurzawa (pięć) oraz Krzysztof Piątek i Michał Kucharczyk (po cztery).
Kreatorzy
InStat nieco inaczej niż my interpretuje pojęcie kluczowego podania. U nas to po prostu asysta drugiego stopnia, a u nich to stworzenie realnej szansy zdobycia bramki lub minięcie podaniem trzech (lub więcej) piłkarzy drużyny przeciwnej w fazie atakowania. Według ich raportu najwięcej kluczowych podań zaliczyli Carlitos (56), Przemysław Frankowski (53) i Arvydas Novikovas (52). Jeśli chodzi o TOP20 klasyfikacji kluczowych podań, to mamy kilka nieoczywistych nazwisk. Znaleźli się tu bowiem m.in. Samuel Stefanik, Konstatin Wassiljiew czy Bartosz Rymaniak.
Dogrywający
Statystycy piłkarscy twierdzą, że strzały z dystansu są bardzo nieefektywne. Mały odsetek strzelonych goli pada po uderzeniach spoza pola karnego. Dlatego – przynajmniej statystycznie – warto szukać podań w obręb szesnastki. W Ekstraklasie najwięcej celnych zagrań na pole karne ma – tu bez niespodzianki – Rafał Kurzawa. Ale obsada podium nas zaskoczyła. Za piłkarzem Gó®nika znajdują się bowiem Damian Zbozień i Ricardo Nunes. O ile zawodnika Pogoni mocno kojarzyliśmy z niezłą grą w ofensywie (zajął wysokie miejsce w naszym rankingu lewych obrońców), o tyle obecność obrońcy Arki w TOP3 zawodników dogrywających celnie w pole karne jest pewnym zaskoczeniem. Ostatnio bardziej utożsamialiśmy go sobie z niezłą grą w destrukcji, a tu proszę.
Maszyna z Białegostoku
Taras Romanczuk może nie znalazł się w kadrze na mundial, ale ten sezon i tak może zaliczyć do udanych. To w głównej mierze na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za organizację gry Jagiellonii w środku pola i trzeba przyznać, że Romanczuk wywiązywał się z tego zadania bez zarzutów.
Żaden innych piłkarz w lidze nie wygrał tylu pojedynków (502). Kolejne walczaki są daleko za jego plecami – tylko Kupczak z Bruk-Betu przełamał granicę 400 zwycięskich starć o piłkę, a za plecami tego duetu uplasowali się m.in. Żurkowski Trałka, Robak czy Drygas. Romanczuk zaliczył też najwięcej udanych odbiorów w całej lidze (149, drugi Llonch miał ich 116). Ponadto żaden zawodnik w Ekstraklasie nie wygrał tak wielu starć o górne piłki co pomocnik z Białegostoku. Jednoosobowa jednostka bojowa TR-6.
„Ósemki nowej generacji”
Pisaliśmy już o tym zjawisku przy okazji rankingu środkowych pomocników, ale napiszemy raz jeszcze. W tym sezonie obrodziło nam w ciekawych piłkarzy w środku pola – młody Polaków, którzy zapieprzają w defensywie, ale i potrafią zagrać coś do przodu. Wymienialiśmy Jakuba Piotrowskiego, Damiana Szymańskiego, Szymona Żurkowskiego i Jakuba Żubrowskiego. Ostatnia trójka znalazła się w ścisłej czołówce zawodników, którzy najczęściej zbierali bezpańskie piłki już na połowie rywala. Wyprzedził ich tylko Rafał Kurzawa, a po piętach deptał im Maciej Gajos.
Siła doświadczenia
Mówi się, że to mityczne doświadczenie przychodzi z czasem i pozwala na przewidywanie pewnych sytuacji na boisku. Potwierdzać to wydaje się statystyka przechwytów na połowach rywali. W TOP3 znajdują się wyłącznie zawodnicy, którzy albo już mają trzydziestkę na karku, albo zaraz będą do niej dobijać. Najlepiej w pressingu ustawiał się Łukasz Trałka (90 przechwytów na połowie przeciwnika), za nim uplasowali się Szymon Matuszek (84) i Taras Romanczuk (76).
Skopani
W pewnym momencie sezonu ci bardziej troskliwi obserwatorzy Ekstraklasy pochylili się nad Szymonem Żurkowskim, który był niemiłosiernie kopany. Niektórzy doradzali mu rychły wyjazd z ligi – zanim brutale zdążą go połamać. I gdybyśmy mieli w ciemno stawiać na zawodnika, który wywalczył najwięcej rzutów wolnych, to pewnie wytypowalibyśmy „Żurka”. No i byśmy wtopili. Najczęściej faulowanym piłkarzem w lidze był Javi Hernandez z Cracovii (104), a tuż za jego plecami znalazł się klubowy kolega, czyli Krzysztof Piątek (94). Żurkowski zajął dopiero trzecie miejsce (88).
Kopiący
Wielu rzeczy moglibyśmy się spodziewać, ale nie tego, że najczęściej faulującym piłkarzem ligi będzie… napastnik. No dobra, nie snajper, nie egzekutor, a tylko Filip Piszczek z Sandecji. Czyli klasyczny „defensywny napastnik”, który popełnił aż 82 przewinienia. Czyli średnio 3,6 na mecz. Powtarzamy – napastnik, prawie cztery faule w meczu. Podium uzupełniają Mateusz Kupczak z Bruk-Bet i Kamil Drygas z Pogoni.
W temacie faulujących napastników mamy dla was ciekawe zestawienie. Łukasz Zwoliński w tym sezonie popełnił 57 fauli, a strzelił przy tym jednego gola. Zastanawiamy się, czy fakt, że gość jest wystawiany na pozycji „dziewiątki” uprawni go do mianowania się napastnikiem? Może bardziej adekwatna byłaby pozycja „faulujący”. Albo „kopacz”.
Magicy
Sami wiecie, jak bardzo podniecamy się każdym piłkarzem w tej smutnej jak pizda lidze, który potrafi minąć dwóch rywali dryblingiem i przy tym nie doznać skomplikowanego złapania podudzia. Dlatego jesteśmy naprawdę zbudowani tym sezonem, bo mamy wrażenie, że idzie wybrać w nim kilka perełek. Sześciu piłkarzy w tym sezonie przekroczyło granicę stu udanych dryblingów – Carlitos (151), Novikovas (148), Merebaszwili (113), Żurkowski, Hernandez (obaj 112) i Kante (102). Jeśli chodzi o TOP20 klasyfikacji dryblerów, to wielkich niespodzianek tu nie ma. No, może poza obecnością Grzegorza Piesio na 17. miejscu.
***
Jeśli chodzą wam jakieś ekstraklasowe mity, które warto zweryfikować liczbami, to dajcie znać w komentarzach. Np. “Kostewycz w ogóle potrafi dośrodkowywać” czy “Łukasik to piłkarz bez zalet”. Chętnie obawimy się w “Pogromców Mitów Ekstraklasy”.