Mecz Arki Gdynia z Lechią Gdańsk był widowiskiem tak pokracznym, że zastanawialiśmy się, czy to jeszcze piłka nożna czy już jakaś hybryda, do której swoje trzy grosze dorzucili specjaliści od sportów walki. A gdy piłkarze bardziej starają się pokazać, że im zależy, niż skupiają się na strzelaniu bramek, kłopot zazwyczaj mają sędziowie. W piątek w zasadzie od pierwszego gwizdka pełne ręce roboty miał Daniel Stefański. No i niestety – nie wszystko ogarnął.
Już pal licho sytuację z Augustynem, którą opisywaliśmy w tym miejscu, bo rzeczywiście trudno wydać jednoznaczny werdykt. Co innego jednak zdarzenie z pola karnego z 18. minuty. Poszkodowanym znów jest Patyk Kun. Gwizdek sędziego Stefańskiego milczał, a naszym zdaniem nie powinien. Gospodarzom należał się rzut karny. O kontrowersjach dotyczących tej sytuacji też już pisaliśmy i rozmawialiśmy z Szymon Marciniakiem (tutaj).
Stempel Joao Nunesa na stopę Kuna był jednak dość wyraźny #ARKLGDpic.twitter.com/XXTAOyODLv
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 3 November 2017
Co ciekawe, dla gdynian to powtórka z rozrywki. Naprawdę można ekipie Leszka Ojrzyńskiego trochę współczuć. Tydzień wcześniej w 17. minucie meczu z Legią sędzia nie zauważył faulu Michała Pazdana na Rafale Siemaszko. Kto wie jak potoczyłby się losy tych spotkań, gdyby karne zostały odgwizdane… Zgodnie z naszymi zasadami mecz z Lechią ekipa Arki kończy z jednym punktem na koncie. Czyli w Trójmieście mamy bezkrólewie.
Prócz tego zmieniamy jeszcze dwa werdykty z tej kolejki, ale nie wypływają one na końcowe rozstrzygnięcia. Inne są jedynie rozmiary zwycięstw. Po pierwsze mecz Wisły Kraków z Sandecją i gol Jesusa Imaza. Naprawdę niewiele brakło, a moglibyśmy postawić duży plus przy nazwisku Krzysztofa Jakubika, który przy pomocy VAR-u podejmował dobre decyzje w dość stykowych sytuacjach. Nie uznał bramek Imaza i Carlitosa przez minimalne spalone, gwizdnął karne po faulach na Arseniciu i Bartoszu (drugi akurat ewidentny). Niestety Imaz był na spalonym również przy pierwszym golu i akcja, dzięki której Wisła wyszła na prowadzenie, powinna zostać przerwana. Biała Gwiazda bez dwóch zdań była lepsza, ale gapiostwo sędziego też troszeczkę jej pomogło. Spalonego gwiżdżemy również w spotkaniu Górnika z Lechem przy golu Żurkowskiego. Wszystko przez Wieteskę, który był na spalonym w momencie strzału i wyraźnie utrudniał interwencję Putnocky’emu. Z kolei jeśli chodzi o faul Janickiego na Suarezie, murem stoimy za sędzią Frankowskim.
Generalnie, to nie była zła kolejka w wykonaniu arbitrów. Niełatwy w prowadzeniu był choćby też mecz w Niecieczy pomiędzy Bruk-Betem a Piastem, ale bardzo dobrze wybrnął z tego sędzia Marciniak (i VAR). Ale zawsze może być lepiej. Wciąż czekamy na kolejkę perfekcyjną.