Reklama

Debata nad Tytoniem. Czas usiąść na ławce?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 kwietnia 2016, 17:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli ktoś po zakończeniu tego sezonu powinien mieć mocno mieszane odczucia, to z pewnością Przemysław Tytoń. Bramkarz Stuttgartu wsadził samego siebie na karuzelę emocji i zakręcił ile sił. W tym sezonie jest cholernie nierówny, co chwila przeżywa wzloty i upadki, a dziś zjechał na tyle nisko, że coraz więcej osób wolałoby w końcu obejrzeć go na ławce rezerwowych.

Debata nad Tytoniem. Czas usiąść na ławce?

Skoro za zobrazowanie sytuacji zawodnika w klubie często służy jazda windą, to Tytoń tuż po wejściu zaczął ślepo wciskać kolejne przyciski i podróżuje między piętrami. Wystarczy odtworzyć wydarzenia od 1. kolejki Bundesligi:

– fatalny debiut i fatalne pierwsze mecze: kilka zawalonych goli, niepewne interwencje, czerwona kartka (przy świadomości, że zmiennik jest kontuzjowany)

– słowa krytyki do połowy rundy jesiennej, niskie noty od Bilda – dwa razy źle, raz tragicznie, trzy razy przeciętnie – i klarowne opinie, że miejsce w składzie zachowuje tylko dlatego, że Mitchell Langerak jest niezdolny do gry

– Tytoń nagle odpala: zostaje wybrany MVP, dwa razy otrzymuje najwyższą możliwą notę, wyróżnia się jego pojedyncze interwencje

Reklama

– kibice przestają mieć wątpliwości i pozyskanie Tytonia zaczynają traktować jako sukces. Polak w zimowej przerwie jest chwalony przez dyrektora sportowego Robina Dutta (Jest dobry. Ma charyzmę, dobre wyszkolenie, mówi po niemiecku), a przede wszystkim wygrywa rywalizację z Langerakiem

– w klubie nikt nie żałuje, że Tytoń jest „jedynką”. Zalicza kolejne występy na wysokim poziomie, jeden z kibiców pisze na Twitterze, że milion euro za Polaka to była okazja, inny – że Langerakowi można tylko współczuć, bo dyskusja o obsadzie bramki nie ma nawet sensu. Zawodnik kadry Nawałki nie tylko otrzymuje indywidualne wyróżnienia, ale w końcu wygrywa też jego Stuttgart

– ci, którzy zdążyli nazwać Tytonia tytanem, stwierdzają że tytanem to on z pewnością nie jest.

Tak, za sprawą ostatnich meczów polski bramkarz znów znalazł się w drodze do piwnicy. W sześciu ostatnich spotkaniach puścił piętnaście goli, za niektóre ponosi odpowiedzialność. Wystarczy wyciągnąć ostatni mecz z Bayernem (1:3), kiedy dostał najniższą z zawodników notę, a pretensje dotyczyły dwóch bramek. Kolejkę wcześniej z Darmstadt (2:2) popełnił błąd przy drugim trafieniu.

Do sytuacji z Darmstadt nawiązuje dziś Stuttgarter-Nachrichten. Tytuł „Die Tyton-Debatte” nie wymaga tłumaczenia. Czytamy: Wychodzą na światło dzienne liczne słabości Tytonia– to okazja dla jego rywala Mitchella Langeraka. Polakowi zarzuca się, że nie odnajduje się zbyt dobrze w polu karnym, że nawet niegroźne dośrodkowania mogą doprowadzić do błędu bramkarza i niespodziewanego zagrożenia. Padają też argumenty, że Stuttgart stracił najwięcej goli w lidze, a Tytoń w rankingu Kickera jest 16. bramkarzem na osiemnastu.

Nie będziemy ukrywali: wygląda to źle. Stuttgartowi zostało pięć kolejek do końca sezonu i choć ma pięć punktów przewagi nad strefą barażową, to ona w ostatnim czasie tylko topniała. Niemieckie media coraz częściej sugerują, że to czas na poważną rozmowę o obsadzie bramki. I może delikatny wstrząs przed ligowym finiszem.

Reklama

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Mistrzowie dramaturgii. Dlaczego Bayer jest tak dobry w końcówkach?

0
Mistrzowie dramaturgii. Dlaczego Bayer jest tak dobry w końcówkach?
Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów
Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...