Reklama

Nie tacy zmiennicy straszni – Real spokojnie ogrywa Levante

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2016, 23:54 • 2 min czytania 0 komentarzy

Dokładnie takiego meczu potrzebował dzisiaj Real – wygodnego wyjazdu do czerwonej latarni La Liga. Żeby szybko i wreszcie na spokojnie zaksięgować trzy punkty, a potem wrócić do domu z podniesionym czołem. Dzisiaj jednak Królewscy mają prawo być podwójnie usatysfakcjonowani. Nie dość, że ograli 3:1 Levante, to jeszcze Villarreal nieoczekiwanie pogubił punkty na Celcie. Trzecie miejsce póki co jest więc niezagrożone. Jak na razie spokojnie można więc planować przedsezonowe tournee po Stanach Zjednoczonych.

Nie tacy zmiennicy straszni – Real spokojnie ogrywa Levante

Po tym jak Real – nawet według Zidane’a – wypisał się z walki o mistrzostwo, teoretycznie powinna pozostać rywalizacja o drugą lokatę. Ostatnio jednak Villarreal zaczął tak naciskać (14 meczów bez porażki), że trzeba było się zacząć martwić nawet o trzecie miejsce. Gdyby to się nie powiodło, wówczas ekipa Zidane’a (pytanie, czy jeszcze pod jego wodzą) musiałaby rozpocząć walkę o Champions League od kwalifikacji. A to zapewne oznaczałoby automatyczne anulowanie wyjazdu do USA. Uciekłaby kasa za sparingi, ale też skróciłby się okres przygotowawczy, o którego kolosalnym znaczeniu przekonujemy się nawet w tym sezonie. Dzisiaj jednak Real nie miał większych problemów z Levante.

Ekipa Zidane’a szybko wyszła na prowadzenie po tym, jak Lucas Orban naiwnie wyciął w polu karnym Lucasa Vazqueza, a jedenastkę tym razem na gola zamienił Cristiano. Cztery minuty później efektownym strzałem z dystansu popisał się debiutujący w wyjściowym składzie Borja Mayoral (Benzema pauzuje przez trzy tygodnie), piłka jak niegdyś po uderzeniu Krzynówka odbiła się od pleców bramkarza i wpadła do bramki. Levante odgryzło się po ładnej asyście Giuseppe Rossiego i golu Deyversona, ale tylko na tyle (no, i jeszcze na parę strzałów z dystansu) było stać ekipę Rubiego. Wynik w doliczonym czasie ustalił krytykowany zewsząd Isco po asyście – co istotne – Ronaldo.

Po tym jak Portugalczyk ostatnio zrugał swoich kolegów, dzisiaj potrzebował właśnie takiej asysty, a i rezerwowi – zwłaszcza Vazquez i Mayoral, ale też Casemiro oraz Nacho – dali sygnał, że wcale nie odstają aż tak od pierwszej jedenastki, jak Cristiano między wierszami sugerował. Zidane przekonał się, że wbrew pozorom ma sensowną alternatywę dla podstawowych piłkarzy. Wydaje się więc, że w Madrycie znów nadchodzi czas właśnie Vazqueza i Casemiro, co poniekąd byłoby przyznaniem racji Rafie Benitezowi. Były szkoleniowiec właśnie na Brazylijczyku opierał środek pomocy, a i Lucas należał do jego ulubieńców. Może więc jednak ten znienawidzony Benitez ciut zna się na futbolu?

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...