Reklama

Piłka, która nawet z Buffona mogła zrobić Przyrosia

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2015, 11:58 • 2 min czytania 0 komentarzy

Dokładnie sześć lat temu miał miejsce dzień, po którym takie tuzy jak Neuer czy Casillas drżały o to, by nie zaliczyć „pawełka” na oczach całego świata. Adidas zaprezentował piłkę, którą rozgrywane były mistrzostwa świata – Jabulani – i choć jeszcze wtedy większość golkiperów na świecie nie wiedziała, że przez następne lata będą przeklinać to wydarzenie, to z każdym kolejnym meczem coraz bardziej żałowali wyboru profesji. Bo mowa o piłce, która była inna niż wszystkie. Zwariowana. Nieprzewidywalna. Kompletnie nie wiadomo było, jak się zachowa. Koszmar bramkarzy i marzenie każdego napastnika. A może nie tyle napastnika, co każdego piłkarza, który lubi posłać bombę z trzydziestu metrów.

Piłka, która nawet z Buffona mogła zrobić Przyrosia

W języku zulu – jednym z urzędowych języków RPA – „jabulani” oznacza „świętować”, ale podczas samego turnieju w RPA bramkarzom daleko było do szampańskich nastrojów. – To piłka jak z supermarketu – grzmiał Julio Cesar. – Stworzona po to, by skrzywdzić bramkarzy – wtórował mu Claudio Bravo, podobnie jak Iker Casillas: – Zachowuje się jak piłka plażowa. 

Adidas zapewniał, że w tamtym momencie to była najokrąglejsza piłka w historii. Najokrąglejsza, czyli najbardziej odporna na odkształcenia. Mówiąc językiem podwórkowym, właściciel  Jabulani nie musiał mówić do swoich kumpli „nie siedź, bo zrobi się jajo”. Osiem paneli profilowanych trójwymiarowo, ładny, estetyczny wzorek i jedenaście barw, które mają symbolizować jedenaście języków RPA i jedenaście południowoafrykańskich grup etnicznych. Wizualny efekt – co najmniej zadowalający.

Ale to nie wygląd piłki sprawił, że ta przeszła do historii, a cała tajemnica, którą owiany był jej tor lotu. Sprawą zajęli się nawet japońscy naukowcy i wyszło im, że trajektoria lotu Jabulani rzeczywiście jest… dziwna. Nabierała prędkość znacznie szybciej niż inne piłki, ale kiedy już ją wytracała, nikt nie był w stanie przewidzieć, jak się zachowa. Niektórzy zaczęli nawet węszyć, że FIFA uknuła spisek z Adidasem, mający na celu podniesienie liczby bramek w mundialowych meczach, bo ta leciała na łeb na szyję. We Francji padło 2,67 bramki na mecz, w Korei i Japonii – 2,52, w Niemczech – 2,3. Tendencja dość wyraźna. Ale teorie spiskowe można wsadzić sobie w buty, bo w RPA padło średnio jeszcze mniej bramek – 2,27 na spotkanie.

Reklama

PS Pamiętacie, jak Maciej Iwański twierdził, że ekstraklasowe piłki są za ciężkie, zaczął je ważyć i publicznie dopatrywał się w nich przyczyn swojej strzeleckiej niemocy? Afera z Jabulani musiała mocno utwierdzić go w przekonaniu, że z tymi piłkami (choć mowa o piłkach innego producenta) faktycznie jest coś nie tak.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...