Doświadczeni gracze mówią o nich niechętnie, bo albo uznają to za zbyt oczywiste, albo z tyłu głowy maja zakodowane, by za nic w świecie nie zdradzać swojej taktyki. Mniej wprawni użytkownicy często nie doceniają ich roli. Stałe fragmenty gry – bo o nich mowa – to potężne narzędzie służące do ustawiania ligi. Kiedyś wystarczył do tego karny z przysłowiowego kapelusza, teraz trzeba zatroszczyć się o to, by w waszych składach znaleźli się egzekutorzy. Cytując Jerzego Engela: to szalenie ważne.
Czujemy się wręcz w obowiązku, by tym z was, którzy nie mają pamięci Mike’a Rossa ze „Suits” przypomnieć tytuł naszego tekstu z pierwszej kolejki rundy rewanżowej ostatniego sezonu: Ekstraklasa stałych fragmentów gry. Kto wtedy postawił na piłkarzy, którzy egzekwują karne, dośrodkowują ze stojącej piłki lub potrafią odnaleźć się w polu karnych przy rzutach rożnych, na pewno nie miał żałował. Już po pierwszej kolejce mógł poszaleć za kasę od sponsorów. Nie wiemy rzecz jasna, czy tym razem będzie podobnie. Wiemy natomiast, że na przestrzeni całej rundy, przygotowana przez nas ściągawka na pewno się wam przyda.
RZUTY KARNE
Ci, którzy w końcówce zeszłego sezonu postawili na Vranjesa, wiedzą najlepiej o co chodzi. Na karnych można ugrać sporo punktów, stracić trochę mniej, bo – niezależnie od formacji -bramka i tak jest wyżej punktowana niż przestrzelenie jedenastki lub jej sprokurowanie. Karnych jesteśmy świadkami praktycznie co kolejkę (w poprzednich rozgrywkach zdarzyła się tylko jedna bez podyktowanej jedenastki, w rekordowej było ich aż 7). W zeszłej rundzie sędziowie wskazywali na wapno aż 43 razy (w całym sezonie – 80) była więc do zgarnięcia całkiem przyzwoita pula punktów.
A teraz konkrety.
1) Naprawdę warto rozejrzeć się za stałymi egzekutorami jedenastek. Jeśli Ruch, to Starzyński. Jagiellonia? Quintana. Lechia? Vranjes. Najlepsi w zeszłym sezonie potrafili dać swoim drużynom nawet 4-6 bramek z tego stałego fragmentu gry.
2) Poważnie zastanowilibyśmy się nad Markiem Sokołowskim. Gole obrońcy to bardzo kusząca wizja, ale ostatnio zawodnik Podbeskidzia pomylił się dwukrotnie i wiele wskazuje na to, że w kolejce do karnych może być za Dariuszem Kołodziejem i Robertem Demjanem.
3) Jeśli już bardzo chcecie mieć obrońcę strzelającego jedenastki, to polecilibyśmy Huberta Wołąkiewicza.
4) Przy niektórych drużynach mamy problem, by wskazać etatowych egzekutorów, więc takim kryterium radzimy się w tych przypadkach nie sugerować. Na przykład w Pogoni kimś takim był do tej pory Marcin Robak, którego status jest lekko problematyczny, a w Śląsku kontuzjowany Marco Paixao. Proponujemy więc dać sobie kilka kolejek na wybadanie sytuacji.
5) Najczęściej karne w zeszłym sezonie prokurowali gracze Korony Kielce i Górnika Zabrze (po 9), a także Cracovii (8). Miejcie to pod uwagą.
6) Przy wyborze bramkarza nie sugerowalibyśmy się zbytnio tym, że może on wybronić jedenastkę i zgarnąć bonus. W zeszłym sezonie dwa razy piłkę lecącą z 11. metra odbił Dariusz Trela, lecz nie nazwalibyśmy go jakimś wybitnym specjalistą w tej dziedzinie. Szkoda waszego zachodu, lepiej skupić się po prostu na czystych kontach.
7) Przyjrzeliśmy się też beniaminkom – w Łęcznej potencjalne jedenastki powinien wykonywać Tomasz Nowak, a w Bełchatowie – Grzegorz Baran (choć tu pewności nie mamy).
„RZUTY WOLNE BEZPOŚREDNIE”
Rozejrzeliśmy się po kadrach klubów Ekstraklasy, nie dostrzegliśmy Juninho Pernambucano, Roberto Carlosa, ani Leszka Pisza, tak więc nie ma co zbytnio zawracać sobie głowy bramkami bezpośrednio z rzutów wolnych. Zdarzają się rzecz jasna perełki – gdybyśmy mogli to Stiliciowi za bramkę z Legią lub Możdżeniowi za trafienie z Podbeskidziem – dalibyśmy 10 punktów premii, ale zasady to zasady. Ustaw Ligę to pierwszy menadżer w Polsce przyznający noty za styl, ale w ograniczonym zakresie. No nie możemy. Na upartego można wytypować Starzyńskiego czy Helio Pinto, ale naszym zdaniem nie warto blokować miejsca w składzie.
„RZUTY WOLNE POŚREDNIE” I RZUTY ROŻNE
Lepiej zarezerwować je dla asystentów. Ludzi, którzy ze stojącej piłki, potrafią tak trafić w głowę swojego człowieka w polu karnym, że piłka wpada do siatki. Tych w Ekstraklasie akurat nie brakuje. Dobra, tu będziemy już lecieć konkretnymi nazwiskami piłkarzy, których kandydatury warto rozważyć. Oto nasze kilka propozycji egzekutorów stałych fragmentów, a także grajków, którzy potrafią znaleźć się w polu karnym, by te dobre dośrodkowania zamienić na gole.
Autorzy dośrodkowań:
1. Paweł Golański: odkąd powrócił do Ekstraklasy potwierdza, że dośrodkowania to jego znak firmowy. Jeśli nie z akcji, to właśnie ze stałych fragmentów gry. Dwanaście asyst obrońcy w zeszłym sezonie, to wynik obok którego nie można przejść obojętnie, ustalając swój skład. Problemem jest to, że Korona traci sporo bramek, ale radzimy Golańskiego trzymać w pogotowiu i wpuszczać na mecze z teoretycznie słabszymi rywalami.
2. Barry Douglas: jeśli tylko jest zdrowy, to brać i się nie zastanawiać. Przypadek podobny do Golańskiego, z tą różnicą, że u Szkota częściej będą wpadać wam premie za czyste konto.
3. Sebastian Mila: poprzednia runda trochę wpłynęła na obniżenie jego reputacji wśród graczy, lecz wierzymy, że Mila powróci do formy, jaką prezentował wcześniej.
4. Tomasz Podgórski: kolejny piłkarz, który wyśmienicie dośrodkowywuje, musi tylko przypomnieć sobie, jak to się robi.
5. Tomasz Brzyski: nie trzeba go zbytnio reklamować, absolutny: must-have.
6. Piotr Petasz: gdyby bawił się z nami Radosław Osuch, „Petardasz”, najlepsza lewa noga w Europie Środkowej, zapewne byłby kapitanem jego drużyny. Naszym skromnym zdaniem może być to czarny koń tej edycji. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie grał z większą regularnością niż w poprzednim sezonie, tak więc będziemy wypatrywać jego ostrych dośrodkowań.
7. Filip Starzyński: jeśli w jakimś elemencie gry można w ogóle próbować go porównywać do Luisa Figo, to postawilibyśmy właśnie na dośrodkowania. W Ruchu tylko od czasu do czasu oddaje piłkę przy stałych fragmentach Markowi Zieńczukowi, tak więc naprawdę warto na niego stawiać. Czasami trafi w głowę Stawarczyka czy innego Kuświka.
Wykańczający:
1. Piotr Celeban: nie jesteśmy pewni, czy z miejsca wskoczy do składu Śląska, ale warto chwilę odczekać i zainwestować w tego piłkarza. Dlaczego? Bo w ostatnich czterech sezonach zdobył 21 bramek. Bywały nawet momenty, w których – nie licząc goli z karnych – był jednym z najskuteczniejszych obrońców w całej Europie.
2. Błażej Telichowski: gdy założył się z nami o to, że Piotr Malinowski strzeli pięć bramek w rundzie, pewni wygranej uśmiechaliśmy się pod nosem, lecz gdyby chodziło o niego, to poważnie byśmy się zastanowili. Nie jeden napastnik może pozazdrościć mu dorobku strzeleckiego.
3. Maciej Wilusz: ze strzelania dużej ilości bramek może nigdy nie słynął, ale Adam Nawałka zmusił nas do dość bacznego obserwowania jego wyczynów i musimy przyznać, że poczynił pewne postępy w tej materii. W zeszłym sezonie zdobył trzy bramki na zapleczu Ekstraklasy i kilka razy doszedł jeszcze do niezłych sytuacji strzeleckich, tak więc może zaskoczyć.
4. Maciej Dąbrowski: kolejny obrońca, który prócz tego, że jest niezły we własnej szestanstce, potrafi odnaleźć się jeszcze w polu karnym przeciwnika.
5. Maciej Korzym: Nie będzie Stano, a ktoś mu te dośrodkowania Golańskiego zamieniać na gole. Stawiamy więc na nabiegającego na bliższy słupek Korzyma, ewentualnie można rozważyć kandydaturę Malarczyka.
6. Tomasz Jodłowiec: w zeszłym sezonie zdobył aż sześć bramek, opanował przestrzeń powietrzną nad Łazienkowską i żadnych zmian w tym zakresie nie przewidujemy.
7. Przemysław Kaźmierczak: co prawda w Łęcznej nie mają Sebastiana Mili, ale „Kaz” ze swoimi warunkami fizycznymi może powalczyć o każdą piłkę. Jakiś Pruchnik albo Bożok mu ją w pole karne dostarczą.
Na koniec nasza „złota jedenastka”, która będzie punktować dzięki stałym fragmentom gry.
Wprowadziliśmy ją do gry i będziemy modyfikować według wiadomego kryterium. Znajdziecie ją – jakże by inaczej – pod nazwą “STAŁEFRAGMENTY”, zapewne gdzieś w czołówce.
Fot. FotoPyK