Reklama

Rzut okiem na Londyn i Madryt. Co nas czeka dziś w Lidze Europy?

redakcja

Autor:redakcja

05 kwietnia 2018, 13:03 • 6 min czytania 8 komentarzy

Nie rozpieszcza nas w tym sezonie Liga Europy. Powiedzmy to sobie otwarcie – jeśli chodzi o obsadę ćwierćfinałów, zdarzały się już lepsze sezony. Jest to oczywiście pokłosie sytuacji z poprzednich faz, kiedy za sprawą podgrzanych kulek wyjątkowego pecha los skojarzył ze sobą choćby Napoli z Lipskiem, Milan z Arsenalem czy też Lyon z Villarrealem. No, ale cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, choć nie ukrywamy, że jeśli w ogóle, to zerkać będziemy w kierunku Londynu oraz Madrytu.

Rzut okiem na Londyn i Madryt. Co nas czeka dziś w Lidze Europy?

Najwięcej spodziewamy się właśnie po Kanonierach, ponieważ już jakiś czas temu Arsene Wenger zadecydował, że to właśnie na tych rozgrywkach skupi się jego zespół. Słusznie, ponieważ jest to dla jego podopiecznych jedyna szansa, aby wrócić w przyszłym sezonie powrócić do Champions League. Przez krajowe rozgrywki nie mają już nawet co próbować, bo tam ich strata do czwartego Tottenhamu wynosi aż 13 oczek, zaś do końca sezonu zostało 7 kolejek. Matematyka? Nie no, dajcie spokój, prędzej uwierzylibyśmy w UFO niż to, że Arsenal będzie stanie jeszcze sprawić kłopoty swoim lokalnym rywalom.

Fanom The Gunners na pewno jednak żyje się obecnie znacznie lżej niż jeszcze miesiąc temu. Zima była dla nich wyjątkowo bolesna, niewygodna niczym jazda rollercoasterem po nierównych szynach. Dobry mecz, a za chwilę jakaś kompromitująca wpadka. I tak na zmianę praktycznie od początku tego roku kalendarzowego. Nawet jak zrobiło się stabilnie, to raczej również w ten negatywny sposób. Porażki kolejno z Oestersunds, dwukrotnie z Manchesterem City oraz Brighton, poważnie zachwiały wiarą każdego Kanoniera w możliwości tej drużyny.

A potem Arsenal odmienił się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Czyżby jednak Wenger wykrzesał z siebie resztki charyzmy, inspirując swoich podopiecznych do lepszej gry? W czterech ostatnich spotkaniach jego ekipa wygrała czterokrotnie, a wyjątkowo nieszczelna obrona nagle stała się murem, praktycznie nie do przebicia. W tym okresie tylko Calhanoglu zdołał przebić londyńską defensywę.

Thierry Henry zdaje się uważać, iż Alexandre Lacazette będzie kluczowy w najbliższych tygodniach. Legenda bardzo chwaliła swojego rodaka po meczu ze Stoke. – Wreszcie zaczął być napastnikiem, jakiego Arsenal szukał bardzo długo – komplementował go.

Reklama

Nie wiadomo tylko którą twarz pokaże ze swojej strony CSKA Moskwa. Tę z lutego oraz pierwszej połowy marca, kiedy to ekipa Viktora Goncharenki zanotowała pięć czystych kont z rzędu, ale jednocześnie mało strzelała? Czy może jednak z drugiej części poprzedniego miesiąca, gdy zaczęła grać znacznie odważniej z przodu, ale jednocześnie przez to traciła więcej bramek? Myśleniem życzeniowym z naszej strony byłoby stwierdzenie, iż tę drugą wersję oglądałoby się lepiej, ale przecież nie tym tropem będzie kierował się białoruski szkoleniowiec. Tym bardziej że naprzeciwko jego podopiecznych nie stanie Arsenal wypełniony młodzieżowcami oraz rezerwowymi, niczym w fazie grupowej, lecz ten praktycznie w najmocniejszym zestawieniu, za kierownicą którego zasiądą Oezil oraz Mkhitaryan.

Fani Armiejców mogą się więc nieco obawiać starcia ich pupili z tymi właśnie zawodnikami. W ich obronie występuje bowiem trio złożone z braci Berezutskich oraz Ignashevicha, które razem ma 108 lat. Jasne, doświadczenia im nie odbieramy, za jego pomocą, będąc defensorami, wiele można nadrobić właśnie za jego pomocą, ale pewnych aspektów biologicznych już się nie oszuka. Wydaje się więc, że to zabezpieczenie tyłów będzie kluczowe w kontekście ewentualnego sukcesu CSKA w tym dwumeczu. O ile oczywiście obrona moskiewskiej ekipy nie zostanie zamieniona przez Kanonierów w Kabaret Starszych Panów.

***

Ciekawie może być dzisiaj również na Wanda Metropolitano, gdzie Atletico zmierzy się ze Sportingiem z Lizbony. Na papierze łatwo tutaj wskazać faworyta, choć wątpliwości wobec Rojiblancos budzą problemy zdrowotne poszczególnych zawodników.

Zespół Diego Simeone co chwilę bowiem pustoszą kontuzję. Na listach pacjentów w lokalnych szpitalach zmieniają się tylko nazwiska. To właśnie w gabinetach lekarskich zachodzi większa rotacja zawodników niż w pierwszym składzie Los Colchoneros. Co ciekawe to nie pomocnicy, czyli najbardziej eksploatowani przez Argentyńczyka zawodnicy odnoszą liczne kontuzje. Tym razem najgorzej wygląda sytuacja w defensywie Madrytczyków, ponieważ z gry wykluczony jest Filipe Luis, a pomniejsze urazy dotknęły także Sime Vrsaljko oraz Juanfrana. To wielkie osłabienia, ponieważ ogólnie El Cholo dysponuje bardzo wąską kadrą, ze względu na zimową wyprzedaż, jaka miała miejsce na Wanda Metropolitano. Bez żalu pożegnano się wtedy z Moyą, Augusto Fernandezem, Carrasco oraz Gaitanem, tym samym uszczuplając zespół do 17 graczy z pola. Teraz więc Simeone musi łatać liczne dziury w drużynie kolejnymi canteranos, co w przypadku jakiegoś gorszego meczu może okazać się zgubne dla Atletico.

Jego szczęście w nieszczęściu polega na tym, iż w Lidze Europy jego podopieczni prezentują się lepiej niż solidnie. W czterech dotychczasowych meczach w tych rozgrywkach Rojiblancos zwyciężali czterokrotnie, a ich bilans bramkowy wynosi 13-2. W znakomitej formie pozostaje także Antoine Griezmann, który od początku lutego zagrał w 10 spotkaniach, strzelając zdobywając w nich 12 bramek i dorzucając do nich 4 asysty. Absolutne wariactwo, trudno obecnie wyobrazić sobie tę drużynę bez Francuza. Nawet pomimo tego, iż zimą w Madrycie znów zameldował się Diego Costa.

Reklama

To paradoks, że właśnie o ofensywę Simeone może martwić się mniej przed meczem ze Sportingiem. Portugalczycy zaszli co prawda dość daleko w tej edycji Ligi Europy, aczkolwiek ich wędrówka przez kolejne fazy przypominała nieco drogę krzyżową. Nawet z teoretycznie znacznie słabszymi rywalami mieli spore problemy, poniekąd na własne życzenie. U siebie zremisowali chociażby z Astaną (3:3) wypuszczając dwubramkowe prowadzenie. Z kolei przepychanki Lwów z Viktorią Pilzno rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce, po tym jak udało im się odrobić stratę dwóch goli z pierwszego spotkania.

Nastroje wśród fanów Los Colchoneros są jednak optymistyczne. Na ich korzyść bardzo świadczą liczby w meczach domowych. Ostatnią porażkę u siebie odnieśli w połowie stycznia. Niedługo potem zremisowali z Gironą (1:1), lecz od tamtego czasu sprawili, iż Wanda Metropolitano stał się najmniej gościnnym obiektem w całej Hiszpanii. Bo jak inaczej nazwać to, że w ostatnich 8 meczach Atletico zanotowało 8 czystych kont? Ich dzisiejszy mecz również może przypominać starcie czołgów z szablami.

***

Ciekawi jesteśmy też jak zaprezentują się oba kluby spod szyldu Red Bulla. Wydawałoby się, iż to tego z Salzburga czeka trudniejsze zadanie, wszak zmierzy się z Lazio, w którego składzie znów odżył Ciro Immobile. 36 goli w 39 spotkaniach musi robić wrażenie, czy jest się LZS-em Chrząstawa, czy też Realem Madryt. Tak samo jak efektowne podania Sergieja Milinkovicia-Savicia. – Ten gość to wszystko czego szukasz w dzisiejszym futbolu – pisała o nim gazeta Corriere dello Sport. Cud musiałby się stać, żebyśmy latem nie stali się świadkami jakiegoś spektakularnego transferu z nim w roli głównej.

Solidnej postawy spodziewamy się także po Lipsku, który już w poprzednich fazach udowodnił, iż stać go na wiele, a mierzenie się z innymi uznanymi markami nie wzbudza w nim strachu czy nazbyt dużego respektu. Wyeliminować Napoli? Nie ma problemu. Wyrzucić Zenit za burtę? Proszę bardzo. Dlatego żadnym zaskoczeniem nie będzie także pokonanie przez nich Marsylii, która – z całym szacunkiem – jakimś wielkim mocarzem na skalę europejską nie jest.

***

Czego jednak nauczyliśmy się już w tym sezonie, to tego, iż w Lidze Europy możemy spodziewać się niespodziewanego. Nie mielibyśmy więc nic przeciwko, gdyby jakaś ekipa znów pozytywnie nas zaskoczyła, albo w najlepszym przypadku, żeby nie powtórzył się scenariusz z Champions League, gdzie 3 z 4 pojedynków zostało rozstrzygniętych już po pierwszym meczu.

Arsenal – CSKA 

Atletico Madryt – Sporting

Lazio – Salzburg

RB Lipsk – Marsylia

Wszystkie mecze o 21:05.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Piłka ręczna

Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

redakcja
0
Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

8 komentarzy

Loading...