Wtorkowa prasa jak poniedziałkowa – po święcie gazety nadrabiają weekendowe wydarzenia z boisk ligowych i zagranicznych. Dlatego znajdziemy tam relacje ze spotkań czy oceny po debiucie Roberta Lewandowskiego.
Sport
Michał Zichlarz chwali Wisłę Płock i Stal Mielec.
U trenera Stano wiadomo, że trzeba zasuwać, ale też przede wszystkim grać piłką i dotyczy to wszystkich jedenastu zawodników na murawie, w tym bramkarza. Nie ma kopania się po czole czy gry na udo – udo się albo nie. Wszystko ma być poukładane i przygotowane. Dobrze się na to patrzy. Poprzedni sezon Wisła Płock zamknęła na 6. miejscu. W 2018 roku, kiedy drużynę prowadził Jerzy Brzęczek, była to lokata nr 5, właśnie tuż za „górnikami” z Zabrza. Teraz może być jeszcze lepiej patrząc na to, jak tym wszystkim zarządza znający od podszewki ekstraklasę Pavol Stano, mający do dyspozycji takiego grajka jak Wolski. Jeszcze dwa słowa o mieleckiej Stali. Tutaj też słowa uznania dla szkoleniowca. Adam Majewski co pół roku musi się mierzyć z kadrowymi kłopotami, zmianami i odejściami czołowych graczy, a teraz wszystko tak poukładał – mimo kilkunastu zmian latem w prowadzonym przez siebie zespole – że „Stalówka” wygrywa mecz za meczem i też jest w ligowym czubie. Fajerwerków w grze mielczan może nie ma, ale jest solidność, przede wszystkim dobrze wykonywane stałe fragmenty gry, a też i jakość z przodu, co pokazał sobotni mecz na stadionie im. Ernesta Pohla. I oby tak dalej, bo dzięki postawie Wisły z Płocka i mielczan liga jest ciekawsza!
Erik Janża po porażce Górnika.
Jaki jest komentarz kapitana do przegranej z mielczanami?
– Fatalne 15 minut w naszym wykonaniu, pomiędzy 35 minutą a początkiem drugiej połowy. Bez koncentracji, no i jest jak jest. Co do pozostałych 75 minut, to było dobrze, mieliśmy kontrolę i sytuacje. Na pewno byłoby inaczej, gdybyśmy w pierwszej połowie, mając okazje, strzelili dwa, trzy gole. Wtedy my byśmy się cieszyli, a tak wygrana jest na koncie Stali i gratulacje dla nich za ten wynik.
Z czego wynikał ten moment dekoncentracji w waszej grze?
– Ciężko powiedzieć. Widzieliśmy, że będą grać długą piłką. Z naszej strony, jak mówię, był brak koncentracji, brak wygranych pojedynków. Do tego brak odpowiedzialności, bo nie może być tak, że zawodnik przeciwnika wbiega w nasze pole karne, jak chce. Wszyscy jesteśmy jednak odpowiedzialni za to, co się stało, bo jeśli wykorzystalibyśmy swoje sytuacje, to byłoby inaczej. Musimy przeanalizować to, co się stało, żeby dalej taka sytuacja się nie powtórzyła. Wcześniej trzeba zamknąć wszystko i mieć w nadarzających się sytuacjach instynkt killera.
Jaki jest realny stan posiadania Wisły Kraków? Maciej Grygierczyk.
N o i stało się – Jerzy Brzęczek w kilkanaście miesięcy przeszedł drogę od selekcjonera mającego przekonanie, że przygotowuje reprezentację na Euro, do trenera przegrywającego mecz w I lidze. Ale to i tak sukces Wisły, że status niepokonanej utrzymywała aż do 6. kolejki. Redaktor Grzegorz Wojtowicz z Polskiej Agencji Prasowej po niepowodzeniu „Białej gwiazdy” w Tychach zwrócił uwagę na wiek zawodników: 20, 21, 20, 18, 19, 20, 18 lat… Średnia składu Wisły, który kończył spotkanie z GKSem Tychy, to ledwie 22,7. Dlatego nie dziwią słowa Brzęczka wypowiedziane między konfrontacjami z GKS-ami z Katowic i Tychów, że „13 punktów nie daje jeszcze gwarancji utrzymania w I lidze”. Oczywiście, że cele Wisły muszą być inne i są inne, ale upatrywanie w niej murowanego faworyta rozgrywek to dziś niedorzeczność. Świetny start i seria czterech zwycięstw były ponad stan, a przy Reymonta… mogą tylko się cieszyć, bo nikt już tych punktów nie odbierze, a kadrowo chyba może być tylko lepiej, gdy do zdrowia będą wracać kolejni zawodnicy. Mimo wszystko nawet z Błaszczykowskim, Urygą, Bashą czy Ondraszkiem w pełni sił trudno byłoby twierdzić, że Wisła musi „przejechać” się po I lidze. A to tylko zwiastuje wielkie emocje i przetasowania w czołówce, jakie czekają nas podczas tego sezonu, który zapowiada się na jeszcze bardziej zacięty i wyrównany niż poprzednie.
Super Express
Piotr Świerczewski o problemach Lecha Poznań.
– Presja kibiców w Lechu jest większa niż w innych klubach?
– Jak grałem w Lechu, było trochę inaczej. Nie było wtedy pieniędzy i graliśmy praktycznie za darmo, więc i kibice nie mieli takich wymagań. Teraz Lech jest klubem mocnym organizacyjnie i finansowo. Za moich czasów na mecz pucharowy do Lens nie lecieliśmy samolotem, lecz jechaliśmy przez dwa dni autokarem, byliśmy wymięci, ale nie skompromitowaliśmy się, walczyliśmy jak równy z równym z mocną drużyną (0:1, 1:2 – red.). Obecnie mistrz Polski nie może dać rady zespołowi z amatorskiej ligi.
– Czy trener van den Brom jest w stanie podnieść Lecha?
– Powinien mieć kredyt zaufania, a z drugiej strony – Nie wygrał jeszcze meczu w lidze przez cztery kolejki. Ta cierpliwość musi mieć jakiś kres i jeśli Lech się za chwilę nie obudzi, to myślę, że trzeba się pożegnać z tym trenerem.
Fakt
Dariusz Dziekanowski o debiucie Lewandowskiego.
A sam Lewandowski mógł coś lepiej zrobić w tym meczu?
Miał w drugiej połowie sytuację, kiedy strzelał na bramkę z lewej nogi i gdyby trochę mocniej dokręcił piłkę, to Stole Dimitrievski nie miałby szans na skuteczną interwencję. Inaczej byśmy oceniali jego występ, nawet gdyby po jego podaniu w końcówce do siatki trafił Pierre-Emerick Aubameyang. Czasem tak jednak jest, że jak się czegoś bardzo chce, to nie zawsze od razu wychodzi. Trzeba pamiętać, jakie były kulisy przejścia Lewandowskiego do Barcelony. Jak mocno walczył o to, żeby mógł odejść z Bayernu i ile miał z tym problemów. To na pewno też było dla niego dodatkowym obciążeniem. Oczywiście nie będziemy go rozgrzeszać tym, że potrzebuje aklimatyzacji, bo zawodnik tej klasy od pierwszych spotkań musi być liderem, strzelać gole i pomagać zespołowi. Występ Roberta trzeba jednak ocenić pozytywnie i myślę, że tego samego zdania byli kibice, którzy do samego końca skandowali jego nazwisko. Lewandowski zacznie strzelać – jestem co do tego przekonany.
Przegląd Sportowy
Jak Robert Lewandowski wypadł w debiucie w La Liga? Ocenia m.in. Kibu Vicuna.
– Każdy myślał, że Barcelona wygra dość łatwo różnicą kilku bramek. Trzeba jednak pochwalić Rayo Vallecano, które mogło to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Barca oddała sześć celnych strzałów i zazwyczaj powinna z tego paść przynajmniej jedna bramka. Pamiętajmy jednak, że to dopiero pierwszy mecz. Pep Guardiola też zaczął przeciętnie, od porażki i remisu, wygrał dopiero w trzeciej kolejce (6:1 ze Sportingiem Gijon – przyp. red.). Moim zdaniem Barcelona ma na tyle dobry zespół, że jestem o nią spokojny, podobnie jak o Roberta. Jestem pewny, że zdobędzie w tym sezonie mnóstwo bramek. Nadal uważam, że Barcelona jest obok Realu głównym kandydatem do mistrzostwa. Lewandowski będzie jednym z liderów drużyny. – mówi z kolei Kibu Vicuna. Były asystent Jana Urbana w Osasunie Pampeluna przekonuje, że Lewandowski pasuje do Barcelony. – To jest topowy piłkarz świata. Myślę, że Lewandowski dłużej będzie się aklimatyzował w Hiszpanii i Barcelonie, niż w samej drużynie. Z drugiej strony w meczach sparingowych Robert od początku pokazał, że pasuje do Blaugrany, lubi taki styl, grę kombinacyjną, poza tym w przeszłości pracował z Pepem Guardiolą i wie, o co chodzi. Już w pierwszym spotkaniu było widać, że świetnie współpracuje z Pedrim, Gavim i Busquetsem. Jestem przekonany, że Robert dotrzyma kroku Karimowi Benzemie w zdobywaniu bramek, bo to obecnie najlepsi napastnicy świata – podkreśla Hiszpan.
Problem ligowo-pucharowy? Może on dotknąć także Rakowa.
Po pięciu kolejkach jego podopieczni mają siedem punktów i do prowadzącej Wisły tracą sześć. Nawet biorąc pod uwagę zaległe spotkanie z Piastem Gliwice, chcąc walczyć o mistrzostwo, nie mogą sobie już pozwalać na takie straty punktów jak z Jagiellonią. Dla Rakowa na ten moment absolutnie priorytetowy jest czwartkowy mecz ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji ze Slavią Praga (początek o godzinie 18.00). Częstochowianie efektownie przeszli przez dwie wcześniejsze rundy, eliminując Astanę (5:0, 1:0) oraz Spartaka Trnawa (2:0, 1:0) bez straty gola, ale Czesi to rywal z zupełnie innej półki. Po raz pierwszy to przeciwnik jest faworytem konfrontacji z Rakowem. – Poprzeczka będzie zawieszona wysoko albo bardzo wysoko. Wystarczy prześledzić, co ta drużyna dokonała do tej pory w pucharach, z Ligą Mistrzów na czele. To ekipa będąca zdecydowanie wyżej od poprzednich rywali, ale na pewno będziemy walczyć. Legia w poprzednim sezonie pokazała, że można ją pokonać i nie jest to zespół poza naszym zasięgiem. Gramy nieźle, zaczyna być coraz większa rywalizacja w zespole. Wierzymy, że nawiążemy walkę, a potem wszystko zweryfi kuje boisko – mówił szkoleniowiec częstochowian.
Jorge Felix o powrocie do Gliwic.
Bramka z Cracovią wywołała u pana poczucie w stylu deja vu? To w Piaście był pan najbardziej skuteczny z wszystkich klubów w trakcie całej pana kariery.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze, kiedy gram w Piaście, wszystko układa się w jak najlepszym w porządku. Tak jakby ten klub przynosił mi szczęście (śmiech). To jest właśnie powód, dla którego zdecydowałem się przyjść do Gliwic. Miałem oferty z innych krajów za lepsze pieniądze, ale nie zależało mi na tym. Chciałem grać, być szczęśliwym i cieszę się, że tak to się właśnie zaczęło.
Wspomina pan o innych ofertach. Gdy nadeszła propozycja z Piasta, podjął pan decyzję natychmiast? Czy potrzeba było trochę czasu, by wybrać?
Długo rozmawialiśmy z innymi klubami, ale w pewnym momencie powiedziałem swojemu menedżerowi, że nawet jeśli Piast oferuje mniejsze pieniędze, to wolę przyjść tutaj. Mówi pan o innych ofertach.
Jakie kierunki wchodziły w grę?
Pojawiły się oferty m.in. z Grecji oraz Cypru. Była także propozycja spoza Europy, z Tajlandii. Ostatecznie trafi łem tutaj i jestem bardzo radosny.
Problemy beniaminka z Łodzi – to temat felietonu Antoniego Bugajskiego.
Trener Janusz Niedźwiedź błyskawicznie zdiagnozował problem i zasygnalizował go zaraz po spotkaniu z drużyną Kosty Runjaicia. – Możemy wybaczyć błąd. Jeśli ktoś jest lepszy jakościowo, powinniśmy to przetrawić. Ale musi być odwaga, charakter. Tego bezwzględnie wymagamy, od tego nie będzie odstępstw! – twardo obwieścił. Szkoda, że takie oczywistości musi w ogóle artykułować. Najwyraźniej żyjemy w takich czasach, że każdą zasadę można pojmować opacznie, czyli w gruncie rzeczy jej nie rozumieć. Nie chodzi o domniemaną ignorancję piłkarzy ani o to, że są do rzeczywistości nastawieni konsumpcyjnie, że chcą przede wszystkim brać, a w drugiej kolejności dawać. Aż tak złego zdania o nich nie chcemy mieć. Czasem jest to tylko banalny brak wyczucia lokalnej specyfi ki, z czym mają kłopot nie tylko w Łodzi. […] W pierwszej połowie meczu z Legią widzewiacy na wypełnionym po brzegi stadionie musieli czuć energię płynącą z trybun, a jednak nie byli w stanie realnie przeciwstawić się rywalowi, z którym starcia w tym miejscu traktowane są w kategoriach świętej piłkarskiej wojny. Widzew już ponad 40 lat temu był nazywany, niemal na zasadzie synonimu, „drużyną z charakterem”, no i tym razem charakteru zabrakło. To niby tylko jeden mecz, ale po pierwsze – bardzo prestiżowy, a po drugie – jeżeli nie będzie stanowczej reakcji, to „bezcharakterne” granie może zespołowi bezwiednie wejść krew. A Widzew bez tego kluczowego aspektu utraci swoją wyjątkowość i może stać się całkiem zwykły i przeciętny, co rychło może go zaprowadzić tam, skąd niedawno się wreszcie wyrwał – do pierwszej ligi.
Co się dzieje z Manchesterem United?
Ten Hag powiedział po meczu z Brentfordem, że jego zawodnicy nie wykonywali poleceń, które trener im wydał. Widać to było gołym okiem. Były trener Ajaxu Amsterdam żąda od zawodników m.in. tego, żeby doskakiwali do rywali już przed ich polem karnym, ale gospodarze z Londynu dość swobodnie rozgrywali piłkę od własnej bramki. Czerwone Diabły były również bezproduktywne przy swoich stałych fragmentach gry. Na usprawiedliwienie szkoleniowca (i pocieszenie kibiców MU) można jednak zaznaczyć, że – jak opowiadają ludzie pracujący w przeszłości z ten Hagiem – jego fi lozofi a gry jest na tyle skomplikowana, a wymagania wobec graczy tak wielkie, że scy gracze załapali, jak dokładnie ma to funkcjonować. Inna sprawa, że może piłkarze nie stosują się do zaleceń trenera, ponieważ w zespole brakuje między nimi chemii i nie tworzą prawdziwej drużyny. Jak donosi „Manchester Evening News” dwa dni przed meczem z Brentfordem w ośrodku treningowym MU doszło do kłótni zawodników, którzy nie wytrzymali napięcia po kiepskim początku sezonu (1:2 z Brightonem na własnym stadionie). Według informatora gazety część ważnych graczy zespołu nie akceptuje Harry’ego Maguire’a jako kapitana MU, uważając, że Anglik nie sprawdza się w tej roli. Sytuacji na pewno nie poprawia zamieszanie wokół Cristiano Ronaldo. Powszechnie wiadomo, że Portugalczyk chce uciec z Manchesteru, ale klub nie chce go sprzedać. Niektórzy zawodnicy krzywo patrzą na niezadowolonego gwiazdora i nie mogą się doczekać jego odejścia.
fot.