– Niektóre polskie kluby przed świętami wysłały swoich zawodników na urlopy. Była to bardzo zaskakująca decyzja, ponieważ do tej pory siedzieli oni w zwykłym reżimie domowym, trenując na tyle, na ile było to możliwe. Urlopy dostali również obcokrajowcy i wyjechali do swoich bliskich za granicą. Jeżeli wrócą, czeka ich obowiązkowa dwutygodniowa kwarantanna, którą objęty jest każda osoba wracająca do Polski z zagranicy. Kluby zrobiły to myśląc o powrocie do gry w maju – czytamy w “Gazecie Wyborczej”. Co poza tym dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Rozmowa z Michałem Listkiewiczem, byłym prezesem PZPN. Trochę anegdot, ale i trochę spojrzenia na aktualny stan polskiej piłki. Ciekawie m.in. o nastrojach wokół reprezentacji.
„Niekochani” – tak z kolei brzmi tytuł serialu dokumentalnego o obecnej reprezentacji Polski. Zgadza się pan z narracją, że bardzo trudne życie ma selekcjoner Jerzy Brzęczek i jego kadra?
Myślę, że takie samo jak każdy z jego poprzedników. I Janasowi, i Engelowi mocno dokuczano, podobnie jak Beenhakkerowi podczas drugiego etapu jego pracy. Nawałce również. W mojej ocenie Brzęczek nie jest ani bardziej, ani mniej atakowany od nich. Wszyscy uważają, że selekcjonera można oceniać, podpowiadać mu, rozliczać. Tak było, jest i będzie. Różnica polega na tym, że kiedyś media nie miały takiego zasięgu, internet nie był tak powszechny. Intencje są takie same, jedynie zwiększa się liczba osób, które to robią, bo jest więcej portali, mediów społecznościowych. Gdy ja zacząłem sędziować, było pięć gazet, można było ich po prostu nie czytać. Chamstwa w tym, co się dzieje wokół kadry, nie zauważyłem.
Selekcjoner jednak uważa, że jest przez media niszczony, ma duży żal.
Boniek powinien mu wytłumaczyć, jak działają media. Zbyszek jest odwrotnym przykładem, lubi taką napieprzankę. Sam przyznaje, że jeśli przez dłuższy czas nikt go nie „skubnie”, to mu tego brakuje. Jurek powinien zrozumieć, że prawdziwy przeciwnik jest na boisku. Irlandia, Szwecja, Hiszpania – to są rywale, a nie dziennikarze. Przecież wszyscy siedzimy na tej samej gałęzi. Nawet dla tych najbardziej agresywnych mediów lepiej jest, gdy reprezentacja odnosi sukcesy. Wtedy więcej ludzi czyta teksty, słucha wypowiedzi.
Liga chce grać, ale czeka na to, aż decyzje zapadną na innych szczeblach. Realny powrót do gry? Końcówka maja.
Powrót do grania w trzeciej dekadzie maja – ten termin ciągle wchodzi w grę jako najwcześniejszy z możliwych. Mówił o nim w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” prezes Ekstraklasy SA Marcin Animucki. Możliwie, że sezon da się uratować w pełnej wersji z 37 kolejkami (do rozegrania pozostaje 11), jeśli rozgrywki ruszą nawet w pierwszy weekend czerwca. No ale właśnie tu zaczynają się rozważania wyłącznie w trybie warunkowym. Potrzebne jest bowiem przeciągnięcie gier na lipiec (w przypadku Polski do 19 lipca), na co z kolei musi być zgoda UEFA i FIFA. Na razie mowa tylko o przymiarkach. Nie chodzi jedynie o akceptację istotnych zmian w międzynarodowym kalendarzu, który będzie skutkował ułożeniem terminarzy na przyszły sezon, lecz także o równie ważną zgodę na wyjaśnienie statusu zawodników, którym umowy z obecnymi klubami wygasają 30 czerwca. Bez decyzji w tych sprawach ligowa spółka nic nie może zrobić. Właśnie w związku z tym pojawiło się stanowcze oświadczenie: „Ekstraklasa nie wyznaczyła jeszcze daty wznowienia rozgrywek po epidemii. Zostanie ona ustalona dopiero po uzyskaniu informacji od UEFA dotyczą cych terminarza międzynarodowego oraz po decyzjach o zakończeniu obowiązywania zakazów wprowadzonych przez rząd”.
No i to tyle z piłki w “PS”. Jest większy tekst o tym, co robią komentatorzy w czasie epidemii i tekścik o Barcelonie. Ale bardzo słaby numer “Przeglądu” pod względem piłkarskim.
“SPORT”
Martin Chudy z Górnika Zabrze codziennie łapie kontakt z fanami, poświęca im kilkadziesiąt minut w mediach społecznościowych.
Martin Chudy wziął ślub z Marią ostatniego dnia poprzedniego roku w… Nowym Jorku. Na co dzień mieszkają w Katowicach. I sporo czasu poświęca na kontakt z kibicami, nie tylko Górnika. Stara się odpowiedzieć wszystkim tym, którzy do niego piszą. – Jestem nie tylko piłkarzem, ale i człowiekiem. Z kibicami, nie tylko Górnika, mam kontakt na Instagramie czy Facebooku. Codziennie poświęcam temu kilkadziesiąt minut. Pokazuję, że nie jestem kimś bardziej znaczącym od tych, którzy pracują w innych zawodach. Mam nadzieję, że kibice taką moją postawę doceniają – mówi. Dodajmy, że niedawno Górnik zorganizował konkurs rysunkowy dla najmłodszych. Ich zadaniem było właśnie przedstawienie sylwetki Martina Chudego. Konkurs cieszył się dużym zainteresowaniem – wpłynęło kilkadziesiąt prac. To też pokazuje, jaką popularność słowacki bramkarz zdobył sobie w krótkim czasie na naszych boiskach.
Bohumir Palik opowiada o tym, jak z koronawirusem walczy się w Czechach. Palik pracuje teraz Fastav Zlin, klubie z końca tabeli tamtejszej ekstraklasy.
Jak w Czeskiej Republice wygląda walka z koronawirusem?
– Czesi są zdyscyplinowani, więc skrzętnie dostosowują się do kolejnych zarządzeń władz. Teraz więc możemy się cieszyć z pozwolenia na wejście, od najbliższego poniedziałku, w piłkarski trening, na razie w grupach po 6-8 osób.
W Polsce jest zakaz wchodzenia do lasów, jazdy na rowerze czy biegania. W Czechach też tak jest?
– Tak było wcześniej, w momencie najwyższej fali zachorowań. Teraz, kiedy ona przeszła, można na przykład grać w tenisa czy swobodnie pojeździć na rowerze. W większych skupiskach przestrzega się jednak tego, żeby zachować odpowiedni dystans i nosić maseczkę na twarzy. Wszystko zatem zależy od samodyscypliny obywateli.
Właśnie, w Czechach w maskach należało chodzić od początku pandemii…
– Tak. Wielu robiło je samodzielnie, w domu. Kto nie miał i nie umiał jej zrobić, mógł liczyć na pomoc i życzliwość ze strony innych. Okazało się, że jest w narodzie wielka solidarność.
W Serie A chcą zacząć granie 20 maja i dokończyć sezon do 2 lipca. Tempo byłoby naprawdę wysokie, więc padła propozycja… wprowadzenia dodatkowych dwóch zmian w trakcie meczu.
– Zawodnicy są jak samochody Formuły 1, należy maksymalnie wykorzystać ich moc, ale czy będzie to możliwe w tej sytuacji? Jeśli wznowimy mistrzostwa, to proponuję możliwość dokonania pięciu zmian w trakcie meczu – uważa trener Sampdorii Claudio Ranieri. – Terminarz będzie tak napięty, że trzeba oszczędzać siły, a piłkarze będą zestresowani po ponad miesięcznej bezczynności i kwarantannie. Nie do mnie należy decyzja, czy wznowić ligę, czy nie, ale lekarze muszą powiedzieć co możemy, a czego nie możemy robić. Mistrzostwa powinny być dokończone, ale będą zniekształcone, bo nie będzie w nich zwykłej regularności.
Wczoraj odbyła się wideokonferencja prezesów wojewódzkich ZPN-ów. Ale niewiele ustalono, kluby z niższych lig nadal się niecierpliwią.
N ie ma decyzji, stan zawieszenia trwa, jeszcze trzeba poczekać. To konkluzja po wczorajszej 4-godzinnej wideokonferencji prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej z szefem PZPN Zbigniewem Bońkiem, na której – podobno momentami burzliwie – dyskutowano o tym, co począć z rozgrywkami lig juniorskich i amatorskich (od czwartej w dół). Trudno było wykluczyć, że wideokonferencja może nawet przesądzić o ich zakończeniu, ale nic takiego się nie stało. Główni zainteresowani wczoraj nabierali wody w usta, nie chcieli się oficjalnie wypowiadać, odsyłając do komunikatu, który jednak do momentu zamknięcia tego wydania „Sportu” nie pojawił się w PZPN-owskich mediach.
“SUPER EXPRESS”
Przedruk info z TVP, że liga może wrócić pod koniec maja. Pół strony o tym, że Lewandowski wypił kawę z gołą klatą. Ciekawa jest jedynie krótka rozmówka z Krzysztofem Rutkowskim o tym, jak lata temu dopadł m.in. piłkarza Legii na aferze dolarowej.
– Farbowane dolary, maczanie ich w odczynnikach i czekanie, aż się odbarwią… Kameruński piłkarz, nigeryjscy oszuści i biznesmen z Iławy. Trudno uwierzyć, że to się mogło wydarzyć…
Krzysztof Rutkowski: – Ale się wydarzyło. W ten aposób oszukano wielu biznesmenów. To były tak zwane czarne dolary. Miały pochodzić z rezerw nigeryjskiego banku, a czarny kolor miał je zabezpieczać przed kradzieżą. Proponowano ich kupno po dogodnej cenie, nabywający musiał też dokupić odczynniki, dzięki którym miały odzyskać naturalny kolor.
– I w to zamieszany był Franklin M., który skontaktował biznesmena z Nigeryjczykami…
– Dokładnie. Przebitka miała być razy kilka. Wkładasz milion, a wyjmujesz kilka.
“GAZETA WYBORCZA”
Liga może ruszyć w maju, a przecież część klubów pozwoliła swoim obcokrajowcom na wyjazd do domów. Jeśli wrócą, to najpierw będą musieli przejść obowiązkową kwarantannę.
Ekstraklasa SA opracowuje zatem scenariusze. – Przełom maja i czerwca to tylko jeden z wielu wariantów, które bierzemy pod uwagę. Na tym etapie nie ma żadnych wiążących ustaleń daty wznowienia rozgrywek. Musimy poczekać na decyzje UEFA. Nie zapadną też żadne decyzje o wznowieniu ligi bez cofnięcia przez rząd zakazów związanych z epidemią w kraju – mówi Marcin Animucki, prezes Ekstraklasa SA. Na razie nie jest rozważana opcja wpuszczenia na stadiony kibiców, gdy już rozgrywki się zaczną. Na to trzeba będzie poczekać może nawet kilka miesięcy. Dla niektórych klubów mecz rozgrywany bez widzów to strata ok. 250 tys. zł. Powrót do gier nawet z zamkniętymi trybunami to jednak szansa na odzyskanie pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych i marketingowych. Niektóre polskie kluby przed świętami wysłały swoich zawodników na urlopy. Była to bardzo zaskakująca decyzja, ponieważ do tej pory siedzieli oni w zwykłym reżimie domowym, trenując na tyle, na ile było to możliwe. Urlopy dostali również obcokrajowcy i wyjechali do swoich bliskich za granicą. Jeżeli wrócą, czeka ich obowiązkowa dwutygodniowa kwarantanna, którą objęty jest każda osoba wracająca do Polski z zagranicy. Kluby zrobiły to myśląc o powrocie do gry w maju.