– Na wrześniowym zgrupowaniu już takich tłumów nie będzie, od dziś rozpoczyna się skreślanie. – 90 procent zawodników, którzy pojawili się na boiskach w czerwcowych meczach, pojedzie na mistrzostwa świata – przyznaje Michniewicz. Dziś ostatnia szansa, by się w tej grupie znaleźć – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”. Dzień meczowy, zatem dużo dziś w prasie o kadrze.
“SPORT”
Belgia wysłała kilku zawodników na urlop, część zespołu nie może zagrać przez kontuzje. De Bruyne już nam nie zagrozi – jemu po meczu z Walią pozwolono udać się na wakacje.
Martinez wysłał sygnał do kapitana odpowiedzialnego za system ataku, który zawiódł w Cardiff. De Bruyne nie pierwszy raz pokazał tam mieszankę nudy i geniuszu. Belgowie uważają, że jest właściwie jedynym człowiekiem w ich kadrze, który potrafi narzucić tempo, popisać się niekonwencjonalnym zagraniem, zaskoczyć przeciwnika. Tymczasem z Walią tego nie było. Był powolny, przetrzymywał piłkę. Przyznał po meczu, że drużyna wykazuje oznaki zmęczenia i grze brakowało odpowiedniego rytmu. Jeszcze ciekawsza była inna deklaracja. Wyciągając wnioski z trzech dotychczasowych meczów w Lidze Narodów De Bruyne oświadczył, że Belgia nie będzie faworytem turnieju w Katarze. Zwolnieni z udziału w meczu z Polską zostali też Yannick Carrasco, mający podobne do De Bruyne statystyki (44 mecze w Atletico, 3323 minuty) oraz Thomas Meunier, który przed zgrupowaniem nie grał 3 miesiące i dawka dwóch meczów z rzędu mu wystarczy. Zmagający się z kontuzją kostki Romelu Lukaku zagrał z Holandią, ale został zmieniony już w 27 minucie. Kolejne mecze z Polską i Walią opuścił, jednak pozostawał z kadrą, gdyż liczono, że przynajmniej w ostatnim spotkaniu wystąpi. Też opuścił zgrupowanie, podobnie jak Amadou Onana. Niepewny był występ mających problemy zdrowotne Dedrycka Boyaty i Axela Witsela, pierwszego z nich również zabraknie. Belgijska kadra kurczyła się od samego początku, gdy ze zgrupowania zwolnieni zostali Thibaut Courtois i Jason Denayer.
Kiwior ma być jak Skriniar. Kariera prowadzona w trybie krok po kroku – przez Żylinę do wielkiej piłki.
Kiwior najpierw terminował i grał w Podbrezowej, żeby potem przejść do czołowego słowackiego klubu MSzK Żylina. Tam najpierw był w rezerwach, a potem w pierwszym zespole razem z napastnikiem Dawidem Kurminowskim. Żylina wie, jak promować graczy, a potem sprzedawać z dużym zyskiem. Jeden z najlepszych w tej chwili obrońców w Europie, Milan Szkriniar, jest tego najlepszym przykładem. Reprezentant Słowacji i zawodnik Interu Mediolan, o którego teraz stara się PSG, kilka lat temu został sprzedany przez MSzK do Włoch za ponad 5 milionów euro. Teraz jego wartość to… 65 mln euro. W Żylinie wierzą, że z Kiwiorem będzie podobnie. Na jego transferze Żylina zarobiła w ostatnim dniu letniego okienka transferowego w zeszłym roku 2,2 mln euro. Kiwior na początku terminował we włoskiej Spezia Calcio. W grudniu trener Thiago Motta zaczął na niego stawiać i to nawet nie na środku obrony, ale w pomocy. Grał jako defensywny pomocnik i sezon zamknął 22 występami w Serie A. – Żylina ma renomę, jeżeli chodzi o akademię i graczy, których wypuszcza. Miała pomysł na Szriniara, miała też na Kiwiora. Co do MszK, to w tym sezonie doszli do 1/8 finału Młodzieżowej Ligi Mistrzów, eliminując wcześniej Inter Mediolan, a walkę o ćwierćfinał minimalnie przegrywając z Red Bull Salzburg. Potrafią dobrze przygotować zawodników do występów w wymagających zagranicznych ligach, 22 mecze Kiwiora są tego najlepszym przykładem – podkreśla Paweł Zimonczyk.
Papaikolaou już był, dołączył do niego Svarnas, a niewykluczone, że Raków pozyska jeszcze jednego Greka. Wicemistrz szykuje się na nowy sezon.
Częstochowianie rozpoczynają dzisiaj przygotowania do sezonu. Oprócz Svarnasa prawdopodobnie nikt z nowych zawodników nie pojawi się jeszcze w zespole. Plan zakłada, że jeszcze kilku dołączy do zespołu. Najbardziej prawdopodobny jest transfer Fabiana Piaseckiego, jednak nadal nie ma potwierdzenia tej transakcji. Kolejnym może być Christos Albanis. To skrzydłowy AEK, który poprzedni sezon spędził na Cyprze. Zawodnik ten dorastał w Niemczech, a do Grecji trafił w 2018 roku. Robert Graf już wcześniej przyglądał się temu piłkarzowi, gdy pracował jeszcze w Warcie Poznań. Niewykluczone, że tym razem uda mu się sfinalizować transfer.
GKS Katowice kompletuje kadrę. Do klubu trafili Marcin Wasielewski i Jakub Arak.
Arak może uśmiechnąć się, że nie ma jak na Śląsku, a raczej – jak w województwie. W swojej karierze reprezentował barwy jedynie siedmiu klubów. GieKSa będzie numerem 8 – i zarazem czwartym w tym gronie przedstawicielem województwa śląskiego. Na Bukową 27-letni napastnik trafia po 1,5-rocznym pobycie w Rakowie Częstochowa. Wcześniej grał już w Zagłębiu Sosnowiec (2014-16) i Ruchu Chorzów (2016- 17) i – jak zauważył portal 100% Zagłębie – ostatnim zawodnikiem, który w CV skompletował kluby z Katowic, Chorzowa i Sosnowca, był Patryk Stefański, obecnie występujący w Polonii Bytom. Arak zdobył z Rakowem dwa srebrne medale ekstraklasy oraz dwa puchary i Superpuchar Polski, ale pobyt w Częstochowie kończy z ledwie 2 bramkami. Był zmiennikiem Vladislavsa Gutkovskisa. W poprzednim sezonie nie wpisał się na listę strzelców ani razu w 23 meczach (liga, PP, Superpuchar, Liga Konferencji). Na zapleczu ekstraklasy powinien dać jakość. Poprzednio grał na tym poziomie w 2018 roku w Stali Mielec, dokąd wypożyczyła go Lechia Gdańsk. Było pewne, że GieKSa mierzy w klasową „dziewiątkę” – po tym, jak Filip Szymczak po okresie wypożyczenia wrócił do Lecha Poznań, a zdecydowano się nie przedłużyć wygasającej umowy Filipa Kozłowskiego. Do Katowic trafia co prawda snajper nieco niższy od tej dwójki, ale potrafiący również dobrze grać głową.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Kadra ma wyjść dzisiaj na galowo. Skład przewidywany przez “PS”: Szczęsny – Bednarek, Glik, Kiwior – Cash, Żurkowski, Góralski, Zalewski – Szymański, Zieliński – Lewandowski.
Nasi eksperci nie mają też wątpliwości, że wygranym czerwcowego zgrupowania jest również Szymon Żurkowski. Ma spore szanse, by dziś wybiec na boisko – zestawienie środka pola jest sporą niewiadomą. Gdyby nie wcześniejszy wyjazd ze zgrupowania Grzegorza Krychowiaka, jedno miejsce pewnie byłoby zajęte, a tak trzeba znaleźć zastępstwo dla 91-krotnego reprezentanta. Michniewicz mówi wprost, że gdyby zdrowy był Krystian Bielik, na pewno on wyszedłby na pozycji numer sześć. Kontuzja wyeliminowała jednak piłkarza Derby County, trzeba szukać innych rozwiązań. Typowym defensywnym pomocnikiem jest Jacek Góralski, który popełnił w sobotę sporo błędów, ale sprawdza się w meczach, w których Polacy bardzo mocno skupiają się na defensywie. Jest jeszcze Karol Linetty – podczas tego zgrupowania chwalony, ale Michniewicz nie wpuścił go jeszcze nawet na minutę. Zaskakujące byłoby więc, gdyby postawił na piłkarza Torino (ma zmienić klub) dziś wieczorem, podobnie jak na Przemysława Płachetę, Konrada Michalaka, Mateusza Wieteskę czy Marcina Kamińskiego. Zawodnicy ci wszystkie mecze oglądają z boku i choć nie uczestniczyli w bolesnej porażce w Brukseli, mogą się czuć największymi przegranymi. Wiedzą, że te kilkanaście dni w dużym stopniu pokaże, kto może zapomnieć o mundialu w Katarze. Na wrześniowym zgrupowaniu już takich tłumów nie będzie, od dziś rozpoczyna się skreślanie. – 90 procent zawodników, którzy pojawili się na boiskach w czerwcowych meczach, pojedzie na mistrzostwa świata – przyznaje Michniewicz. Dziś ostatnia szansa, by się w tej grupie znaleźć.
Dziś Lech pozna swojego pierwszego rywala w walce o Ligę Mistrzów. Kluczowe będzie uniknięcie Sheriffa i wyjazdu do Azerbejdżanu.
Mistrz Polski trafił do grupy 3. przed dzisiejszym losowaniem i czeka go niełatwe zadanie, ponieważ niski współczynnik UEFA nie kwalifikuje go do rozstawienia w tej serii gier. Wiadomo już, że rywalami Lecha mogą być następujące drużyny: Sheriff Tyraspol (Mołdawia), Qarabag Agdam (Azerbejdżan), Slovan Bratysława (Słowacja), Lincoln Red Imps (Gibraltar) oraz Shamrock Rovers (Irlandia). Udało się więc uniknąć takich ekip jak Łudogorec Razgrad, CFR Cluj, Ferncvaros Budapeszt, Malmö FF czy Bodö/ Glimt. Nie oznacza to absolutnie, że Lech Poznań będzie miał łatwo. Teoretycznie najtrudniejszymi rywalami z tej stawki wydają się mistrzowie Mołdawii i Azerbejdżanu. Ci pierwsi mogą się pochwalić najwyższym współczynnikiem UEFA ze wszystkich rozstawionych drużyn. W zakończonej niedawno edycji Ligi Mistrzów zajęli trzecie miejsce w fazie grupowej, mając za przeciwnika m.in. tegorocznego zwycięzcę Champions League: Real Madryt. Co ciekawe, w 2. kolejce Mołdawianie sensacyjnie pokonali Królewskich na Santiago Bernabeu. Ostatecznie zakończyli swój udział w europejskich pucharach na 1/16 fi nału Ligi Europy, odpadając z portugalską Bragą. Z kolei Qarabag Agdam (czwarty najwyższy współczynnik UEFA) zakończył sezon z 19-punktową przewagą nad drugim w tabeli Neftci Baku. Drugie miejsce w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy kwalifikowało ten zespół do 1/16 finału, gdzie jednak odpadł po w dwumeczu z Olympique Marsylia. Dodatkowym problemem byłaby uciążliwa i długa podróż do Azerbejdżanu, a panujące tam upały na początku lipca z pewnością nie byłyby sprzymierzeńcem Niebiesko-Białych.
Davo ma być nowym liderem Wisły Płock. Na papierze wygląda solidnie, ale czy pierwszy wyjazd poza Hiszpanię mu wyjdzie?
Ibiza chciała przedłużyć z nim kontrakt, ale napastnik zdecydował się zmienić otoczenie. Mając w CV grę w Segunda Division, dostał oferty z Grecji i Wisły Płock. Wybór padł dla Nafciarzy. – W ostatnim sezonie nie strzelał dużo goli, jednak sądzę, że w Polsce może mieć ich więcej. Podobnie było z Jorge Felixem. Co do Polski, to poradziłby sobie nawet w lepszym klubie – mówi Aguilera. Davo nigdy wcześniej nie grał w piłkę poza za swoją ojczyzną. Polska ostatnimi laty jest dobrym kierunkiem dla piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego. Carlitos, Igor Angulo, Gerard Badia czy wspomniany Felix to zaledwie kilka przykładów. Alvarez z pewnością będzie ofensywnym wzmocnieniem dla płocczan. Tym bardziej że to właśnie pozycja skrzydłow e g o była newralgiczna w Wiśle.
Kamil Kosowski uważa, że inni reprezentanci rosną, gdy nie ma na boisku Lewandowskiego. Inni biorą na siebie odpowiedzialność.
Mój ostatni wniosek wielu może się nie spodobać. Uważam, że gdy nie ma na boisku Roberta Lewandowskiego, to inni piłkarze rosną. Gdy Lewego nie było na murawie w meczu z Holandią, to z opaską kapitańską zagrał Grzegorz Krychowiak i był to jeden z jego najlepszych meczów w ostatnim czasie. Widać, że to wyróżnienie bardzo mu pomogło i dodało pewności siebie. Podobnie Piotr Zieliński. Wszyscy wiemy, jaki potencjałem dysponuje i jak rzadko go pokazuje. Pod nieobecność Roberta pomocnik Napoli udźwignął rolę lidera i mecz zakończył ze strzelonym golem. To, że Lewandowski jest jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) zawodnikiem na świecie, to rzecz oczywista. Jednak jego wielkość czasem rzuca cień na innych piłkarzy. I właśnie nad tym musi popracować Czesław Michniewicz. By z Lewym na boisku pozostali grali tak, jakby go nie było i trzeba było nadrabiać tę stratę umiejętnościami i ambicją.
“SUPER EXPRESS”
Komentatorzy “Superaka” oceniają decyzję Macieja Rybusa o pozostaniu w Rosji. Opinie nie są zbyt pozytywne.
Michał Listkiewicz: Mówi, że to najbezpieczniejsze miejsce i tak dalej. Może jest bezpiecznie, ale cela w więzieniu też jest bezpieczna, szczególnie jak jest jednoosobowa. Myślę, że menedżer Mariusz Piekarski mógłby się postarać i załatwić mu klub w innym kraju w Europie. Maciej Rybus jest ofiarą polityki, ale to jest jego decyzja i musi się liczyć z konsekwencjami.
Jacek Bąk: Trzeba było spróbować opuścić Rosję, na pewno jeszcze nikt nie robił na Rybusa zbyt wielkich zakusów. Wybrał Spartaka, został w Moskwie. Wygodnie mu pewnie, przyzwyczaił się, ale jest wojna, wiemy, jak to wszystko wygląda. Żona przesadza, ale też nie oszukujmy się – nikt by nie dał mu takich warunków w Polsce, jakie dał Spartak Moskwa. Zamknął sobie drogę do reprezentacji.
fot. FotoPyk