Reklama

PRASA. Chaos z badaniami, ale wkrótce mają być wytyczne na wzór UEFA

redakcja

Autor:redakcja

12 sierpnia 2020, 09:07 • 10 min czytania 11 komentarzy

Środowa prasa to ciąg dalszy zamieszania związanego z tym, jak kluby mają się badać przed nowym sezonem, zapowiedź meczu PSG z Atalantą, echa postawy Wisły Kraków ws. podziału pieniędzy z praw transmisyjnych, Waldemar Sobota mówiący o swoim powrocie i Dawid Janczyk kolejny raz próbujący wrócić na dłużej do grania. 

PRASA. Chaos z badaniami, ale wkrótce mają być wytyczne na wzór UEFA

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zespół Medyczny PZPN przyznaje, że przed nowym sezonem nie otrzymał informacji, jakie będą obowiązywać procedury.

Oba pisma, które dotarły do nas drogą nieoficjalną, mają datę 3 sierpnia. Jest to dość znaczące, ponieważ aż osiem klubów ekstraklasy rozpoczęło przygotowania kilka dni wcześniej. Najczęściej w przypadkach tych zespołów był to 29 lub 30 lipca. Wygląda więc na to, że Zespół Medyczny związku nieco spóźnił się zaleceniami, o czym alarmowaliśmy już na naszych łamach.

(…) Według naszych informacji niebawem kluby otrzymają ze związku nowe procedury. Mają być wzorowane na tych, które wydała UEFA i będą dotyczyć tego, ilu zawodników musi być zdrowych (niezakażonych), żeby mecz mógł zostać rozegrany. W europejskich pucharach to 13 zawodników (w tym dwóch bramkarzy). Teoretycznie w Polsce spotkanie może się odbyć nawet w przypadku, gdyby zespół wyszedł na boisko w siedmioma graczami (minimalna liczba), ale taki mecz za bardzo nie miałby sensu. Bardzo możliwe, że jeżeli jakiś klub nie będzie w stanie przystąpić do spotkania (mimo dołączenia zawodników z rezerw i juniorów), to wówczas będzie prawdopodobnie ukarany walkowerem. Przed pierwszymi meczami ekstraklasy stosowny protokół ma zostać stworzony.

Reklama

Szefowie Wisły Kraków przynajmniej w zakulisowych rozgrywkach nie chcą być gorsi od Legii i Lecha. Na razie jednak przegrywają.

Wisła Kraków podczas ostatniego walnego zgromadzenia akcjonariuszy Ekstraklasy SA (16 klubów plus PZPN) nie przeforsowała swoich rewolucyjnych pomysłów. Nie będzie więc ani zwlekania z podpisaniem nowego telewizyjnego kontraktu z Canal+, ani zmian zasad podziału środków ze sprzedaży tych praw. Wiśle udało się jedno: sprawiła, że temperatura na sali momentami była bardzo gorąca. – Najważniejsze, że nie doszło do rękoczynów – śmieje się jeden z prezesów.

Wszystkiego jednak śmiechem skwitować się nie da, bo postawa Wisły pokazuje, że relacje między ligowymi klubami dalekie są od ideału. Oczywiście nie muszą takie być, może nawet nie powinny, bo gorąca dyskusja a nawet spór sprzyja wymyślaniu nowych rozwiązań, tyle że tym razem widać raczej skutki destrukcyjne. Mówiąc wprost – Wisła nic nie wskórała, a zarazem niechcący sprawiła, że mocniejsze i bogatsze kluby, przeciwko którym chciała wystąpić, poczuły się jeszcze bardziej skonsolidowane, bo przecież nic tak nie jednoczy jak wspólny przeciwnik.

Legii Warszawa zdarzały się pojedyncze hity transferowe, ale takich wzmocnień jak teraz nie było od wielu lat.

(…) A to nie koniec wzmocnień, Legia wciąż szuka ofensywnego gracza. Transfer Brazylijczyka Richarda się komplikuje, wiele wskazuje na to, że w pierwszych dwóch rundach eliminacji Ligi Mistrzów stołeczny zespół będzie musiał radzić sobie w obecnym zestawieniu. Biedy nie ma.

Reklama

Ostatni raz tak spektakularnych transferów – zachowując wszelkie proporcje – Legia dokonała latem 1995 roku, kiedy m.in. sprowadziła z zagranicy wicemistrzów olimpijskich Marcina Jałochę i Ryszarda Stańka, jednego z najlepszych pomocników ekstraklasy Tomasza Wieszczyckiego oraz napastników Cezarego Kucharskiego i Andrzeja Kubicę. Obecne wzmocnienia wytrzymują porównanie z tamtymi. Ryzyko pomyłki oczywiście istnieje, ale wydaje się być ograniczone do minimum.

PSG walczy, by w końcu zajść dalej niż do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. To może być kluczowe dla przyszłości trenera Thomasa Tuchela.

Ćwierć wieku temu Paris Saint-Germain jedyny raz zagrało w półfinale Ligi Mistrzów. To były inne rozgrywki niż obecnie, z udziałem 16 zespołów, samych mistrzów poszczególnych krajów, część piłkarzy z obecnej drużyny jeszcze się nie urodziła, pozostali mieli po kilka lat. Prawdopodobnie żaden z nich nie pamięta PSG w półfinale Champions League. Rok później PSG wygrało Puchar Zdobywców Pucharów, w kolejnym roku doszło do finału tych rozgrywek, ale potem popadło w przeciętność, przestało się liczyć na europejskiej arenie, w Ligue 1 nie mogło zdobyć mistrzostwa i często kończyło sezon w środku tabeli.

Wszystko zmieniło się po kupnie klubu przez Katarczyków w 2011 roku. Paryżanie zdominowali rozgrywki krajowe, ale dla szejków to za mało. Nie po to zainwestowali przez prawie dekadę kilka miliardów euro (PSG wydało w tym czasie ponad miliard na same transfery), by zadowolić się sukcesami w kraju. Na europejskiej arenie zespół nie potrafił przejść ćwierćfinału. W latach 2012–16 co roku odpadał na tym etapie rywalizacji. Potem było jeszcze gorzej. W ostatnich trzech sezonach PSG wypadało za burtę już w 1/8 finału, w dodatku nieraz w niesamowitych okolicznościach, ulegając Barcelonie i Manchesterowi United w rewanżach, gdy zdawało się, że awans ma w kieszeni.

Wybory nowych władz PZPN dopiero za rok – dokładnie 21 sierpnia 2021. Ale na poziomie związków wojewódzkich przesuwanie lokalnych zjazdów wcale nie jest oczywiste. Na szesnaście województw w aż ośmiu wybory odbędą się jednak w tym roku – pisze w felietonie Antoni Bugajski.

(…) Rzecz w tym, że wszyscy obecni baronowie mają olbrzymie szanse na zwycięstwo, bo mocnych konkurentów nie widać. W Lubuskiem do wyborczej walki chce stanąć Marcin Hakman, jeszcze niedawno agent Rafała Gikiewicza i ciągle menedżer organizujący polskim drużynom zagraniczne zgrupowania. Nie mam pojęcia, czy jest w stanie zdetronizować rządzącego od ośmiu lat Roberta Skowrona, ale przynajmniej spróbuje. To jednak wyjątek potwierdzający charakterystyczną regułę – baronowie trzymają się niekoniecznie razem, ale na pewno mocno.

Różnice między nimi pokażą się na pewno za rok i to nie z powodu terminu lokalnych zjazdów. Zobaczymy, kogo poprą w wyborach na prezesa PZPN, bo nie trzeba być wróżką, by przewidzieć, że na przykład Podlaskie stanie za Cezarym Kuleszą (jeszcze się nie zgłosił na kandydata na następcę Zbigniewa Bońka, ale to kwestia czasu), a przykładowo Kujawsko-Pomorskie za Markiem Koźmińskim. On akurat już w lutym ogłosił swoje plany i z racji skutków pandemii jest w trakcie najdłuższej w historii kampanii wyborczej.

SPORT

Paweł Tomczyk, który dotychczas pracował jako kierownik skautingu, został dyrektorem sportowym Rakowa Częstochowa.

Praca na stanowisku dyrektora sportowego będzie się różnić od dotychczasowych obowiązków. Jako szef działu skautingu odpowiadał głównie za wyszukiwanie potencjalnych wzmocnień. Teraz gama obowiązków się zdecydowanie powiększy, choć ich część wykonywał wcześniej. – Moje obowiązki będą teraz bardziej przechylone na zarządzanie całym pionem sportowym, współpracą z Akademią i drugą drużyną jak również będę pomagać zawodnikom, którzy są u nas w drużynie, aby czuli się tutaj jak najlepiej, wiedzieli czego od nich wymagamy i dawali z siebie to, czego od nich oczekujemy. Już wcześniej po części pełniłem obowiązki dyrektora sportowego, ponieważ poza zarządzaniem działem skautingu byłem oddelegowany do negocjacji z zawodnikami, ich agentami i klubami, również trzymałem pieczę nad transferami i umowami z piłkarzami – dodał Tomczyk.

Miejsca dwa, a chętnych pięciu. W środkowej formacji Piasta Gliwice tłoczno, jak na plaży w Mielnie i to właśnie tutaj trener Waldemar Fornalik ma największe pole manewru.

Czy istnieje obecnie środkowy pomocnik, który byłby pewniakiem do gry, jak wspomniany Hateley? Nie! Z pewnością jednak trener Waldemar Fornalik nie po to ściągał Lipskiego, którego zna z czasów pracy w Ruchu Chorzów, by ten siedział na ławce. Jeśli wkomponuje się w zespół, powinien grać regularnie. Kto obok niego? To zależy głównie od ustawiania, czy Piast będzie grał w systemie 1-4-4-2, czy 1-4-2-3-1. Spore szanse ma Patryk Sokołowski, który poczynił postępy i nie zawodził trenera Fornalika. Konkurencja jednak nie śpi. Mimo upływu lat wciąż gliwickiej drużynie dużo daje Tomasz Jodłowiec, który potrafi być nieustępliwy i twardy w defensywie, jak i skuteczny w ataku.

Dawid Janczyk po raz enty próbuje wrócić do grania, tym razem w LZS-ie Piotrówka.

Przyjechał tam na początku lipca, żeby w sparingu ze Stalą Zawadzkie (5:0) zdobyć dwie bramki i zaliczyć dwie asysty. W ostatni weekend zadebiutował też w meczu ligowym. Piotrówka mierzyła się na wyjeździe ze Spartą Paczków. Janczyk zdobył w meczu ligi okręgowej grupy II województwa opolskiego bramkę, ale nie pomogło to w odniesieniu zwycięstwa, bo jego nowy klub przegrał 3:5. – Dawid należał do najlepszych na boisku. Zdobył bramkę, miał jeszcze kilka innych sytuacji strzeleckich. Liczymy na jego trafianie w kolejnych spotkaniach – mówi prezes LZS Piotrówka Ireneusz Strychacz.

Janczyk znalazł zatrudnienie w jego firmie transportowej. Pracuje w biurze, a mieszka w pobliskich Strzelcach Opolskich. Jego gra w Piotrówce wzbudza bardzo duże zainteresowanie. Na mecz do Paczkowa chciała nawet przyjechać duża grupa kibiców… Legii, gdzie rozwinął skrzydła i wyjechał za granicę. – Staramy się pomóc Dawidowi, jak możemy. Jesteśmy dobrej myśli i wierzymy, że się uda – podkreśla prezes Strychacz.

Rozmowa z Tomaszem Stefankiewiczem, dyrektorem sportowym Polonii Bytom.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem Polonii w walce o II ligę?

– Bardzo trudne pytanie. Przede wszystkim chciałbym, by Polonia była zdrowa. Byśmy dyskutowali o piłce, a nie o koronawirusie. To podstawa. Cele sportowe? Wiem, że ludzi na Śląsku może już nudzić stwierdzenie o Polonii walczącej o zwycięstwo w każdym najbliższym meczu, ale naszej filozofii nie zmieniamy. Chcemy pokazać, że Polonia to atrakcyjny zespół, mający swój styl, potrafiący zaskakiwać przeciwników. A co z tego wyjdzie? Jesteśmy przekonani, że drużyna jest gotowa do gry co trzy dni na dobrym poziomie. Czas pokaże, jak będziemy prezentować się na tle czołowych ekip. Bardzo mocna będzie Ślęza czy Rekord, bardzo solidny – Kluczbork. Nie powiem niczego odkrywczego – i proszę tego nie traktować jako zrzucanie na kogoś presji. Głównym faworytem do awansu jest Ruch Chorzów. Widzimy to już na samym początku sezonu. Każde potknięcie Ruchu będzie można traktować jako niespodziankę.

Niedawno pochwaliliście się pozyskaniem sponsora strategicznego, firmy StanX. To kolejny sygnał, że odbudowa klubu idzie dobrym torem?

– Ostatnie miesiące to wiele pracy wykonanej w zakresie sportowym, ale też bardzo wytężona praca organizacyjna, której owoce zaczynamy powoli zbierać. Nie samą piłką należy żyć w Polonii. Priorytetem powinna być budowa strony przychodowej, dlatego pozyskanie sponsora strategicznego bardzo cieszy. Ten fakt wzbudza zainteresowanie, ale też oczekiwania. Jestem przekonany, że nie jest to koniec dobrych wiadomości związanych z odbudową Polonii. Pojawiają się kolejne podmioty zainteresowane współpracą, na nowo zaczynamy wzbudzać mocno nadszarpnięte zaufanie. Jest oddźwięk wśród bytomskich przedsiębiorców, ale nie tylko. Tworzą się podwaliny pod budowę dużego klubu, jakim powinna być Polonia. Mogę jednak tylko powtórzyć za prezesem Kamińskim – odbudowa Polonii to proces, który nie będzie trwał rok czy dwa, a kilka lat. W parze z nim musi podążyć infrastruktura. Kto uważnie słuchał ostatniej sesji rady miasta, ten pewnie poznał pierwsze deklaracje prezydenta Wołosza, że coś w tym temacie będzie się dla Polonii działo. Mogę potwierdzić, że rozmowy między prezesem a magistratem już się toczą. Pracujemy, by pozbyć się problemu, jakim jest infrastruktura. Być może nie będą to wielkie rzeczy, ale z pewnością kolejny krok w dobrą stronę.

SUPER EXPRESS

UEFA tłumaczy, jak będą wyglądać puchary w dobie pandemii.

„SE” przyjrzał się dokumentom, które precyzują najważniejsze sprawy: kiedy gramy, co robimy, gdy w zespole są zakażeni piłkarze, za co klub może dostać walkower… A zatem: jak wyglądają badania przed meczem europejskich pucharów? Zalecenie UEFA jest takie, aby każdy zespół przeprowadził badania na obecność koronawirusa na 14–10 dni przed pierwszym meczem w pucharach. To nie kończy sprawy. Kluczowe jest drugie badanie, które przeprowadza się już pod kontrolą UEFA. Jeśli drużyna gra na wyjeździe, to badanie ma być przeprowadzone na trzy (najpóźniej dwa) dni przed meczem. Tak, aby wyniki spłynęły jeszcze przed podróżą. Jeśli ktoś z piłkarzy lub członków sztabu ma wynik pozytywny, to zostaje w domu. Inni lecą na mecz.

Waldemar Sobota mógł zostać w St. Pauli lub iść do Holandii, ale postanowił wrócić do Śląska Wrocław.

– Przed epidemią koronawirusa miałem propozycję podpisania dwuletniego kontraktu z St. Pauli. Były też inne oferty. Na przykład byłem o krok od gry w Holandii. Rozmawiałem z ekipą z Eredivisie i wiele wskazywało na to, że tam trafię. Ale zmieniłem zdanie, bo tu mają na mnie długofalowy plan – przyznaje i dodaje, że po zawieszeniu butów na kołku może zostać szkoleniowcem młodzieżowych drużyn akademii Śląska. Jednak na razie ma dać zespołowi bardzo dużo na boisku.

GAZETA WYBORCZA

Trudno o bardziej poruszającą historię na początek turnieju Ligi Mistrzów niż walka PSG z Atalantą.

Pojawienie się Katarczyków uczyniło z PSG klub nieograniczonych możliwości finansowych. Al-Khelaifi z miejsca zwiększył budżet o 150 mln euro i zaczęło się wielkie kupowanie, poczynając od sprowadzenia Argentyńczyka Javiera Pastore za 42 mln euro. Co sezon zatrudniano wielkie gwiazdy, zespół zdominował Ligue 1, ale ambicje nowych właścicieli wykraczały poza Francję. Al-Khelaifi i rząd Kataru chcieli prestiżowego triumfu w Lidze Mistrzów. Wydatki na nowych piłkarzy pochłonęły grubo ponad miliard euro. Mimo wszystko nie udało się pokonać bariery ćwierćfinału.

Klubem wstrząsały konflikty, kłótnie, skandale. Park Książąt w Paryżu stawał się modelowym miejscem na piłkarskiej mapie Europy, w którym lekką ręką w błoto wyrzucano miliony. Latem 2017 roku PSG pobiło kolejny rekord, na transfery wydało 418 mln euro. To był autentyczny pokaz mocy, gdy al-Khelaifi wbrew woli jednego z najbogatszych klubów świata – Barcelony – wyrwał jej Neymara, jednocześnie z Realem Madryt wygrał przetarg o Mbappégo. Brazylijczyk i największy talent francuskiej piłki, który w Rosji sięgnął po tytuł mistrza świata, też nie dali szczęścia PSG.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
6
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

11 komentarzy

Loading...