Reklama

„Legia chciała ukryć zarażenie i twierdziła, że wszyscy są zdrowi”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

11 sierpnia 2020, 08:37 • 9 min czytania 32 komentarzy

Mieliśmy przypadek pozytywnego testu na obecność koronawirusa, ktoś chciał to ukryć i grać, bo twierdzi, że wszyscy są zdrowi. Są procedury, które jasno mówią, jak trzeba funkcjonować, kiedy ktoś jest chory. Nasz Zespół Medyczny wysłał do klubów dokładne wytyczne. Każdy odpowiedzialny i mądry klub zrobił piłkarzom, trenerom i pracownikom badania przed pierwszym treningiem. W każdym zespole muszą robić ankiety medyczne, żeby lekarz klubowy wiedział, czy ktoś ma objawy. Zasłanianie się tym, że w klubie czegoś nie wiedzieli jest nieporozumieniem. Może jeszcze PZPN ma decydować, co piłkarz może jeść: tatara czy golonkę? – grzmi Zbigniew Boniek na łamach „Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?

„Legia chciała ukryć zarażenie i twierdziła, że wszyscy są zdrowi”

„SPORT”

Mogło być lepiej, mogło być gorzej – czyli Piast Gliwice zagra z Dynamem Mińsk i to na dodatek na Białorusi. 

Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Tak można określić losowanie przeprowadzone przez UEFA. Piast mógł trafić m.in. na Szachtiora Soligorsk, który w tym sezonie w lidze białoruskiej nie ma sobie równych. Dynamo Mińsk, to z kolei odwieczny rywal BATE Borysów. Bardzo utytułowany klub, który zdobył 7 mistrzostw kraju i 3 razy Puchar Białorusi. Obecny sezon nie jest na razie udany dla zespołu prowadzonego przez trenera Leonida Kuczuka. Zajmuje dopiero ósmą lokatę. Niemniej jednak gliwiczanie będą musieli uważać zwłaszcza że starcie odbędzie się w Mińsku. W tym sezonie w eliminacjach europejskich pucharów rozegrany zostanie tylko jeden mecz. Piast zagra z Dynama 27 sierpnia, a spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności. Gliwiczanie losowanie el. Ligi Europy oglądali… w domach, bowiem otrzymali dwa dni wolnego po zakończonym w sobotę zgrupowaniu w Arłamowie.

Rozmowa z Alexandrem Gorgoniem, nowym piłkarzem Pogoni, który ma naprawdę niezłe CV jak na piłkarza przychodzącego do Ekstraklasy.

Reklama
Jak często odwiedza pan kraj swoich rodziców?

 – Cała moja rodzina mieszka w Krakowie. Do momentu, gdy założyłem własną, a mam trójkę dzieci, to bywałem w tym mieście dwa razy w roku. W ostatnich latach, już po przeprowadzce do Rijeki, gdzie występowałem przez cztery lata, trudno mi jednak było tak często odwiedzać Polskę.

Nie należy pan do obieżyświatów, Pogoń jest pana trzecim klubem. Czy wcześniej była możliwość przeprowadzki do Polski?

– Grałem tylko w Wiedniu i w Rijece. Myślę, że nie tylko dlatego, że byłem lojalny wobec tych klubów. Powodem jest też to, że były ze mnie zadowolone, rozumieliśmy się, odnosiliśmy sukcesy. W domu był temat gry w Polsce, szczególnie w rozmowach z tatą. Nigdy nie było jednak konkretnej oferty z Polski, więc nie miałem okazji podejmować takiej decyzji. Z Pogonią dość szybko wszystko załatwiliśmy. Dla mnie to ciekawa sytuacja. Moja żona jest w części Chorwatką i cała jej rodzina nacieszyła się nami przez ostatnie lata. Teraz natomiast trafiamy do kraju, gdzie są moje korzenie. Rodzice dbali o to, bym mówił po polsku, a w szkole nauczyłem się niemieckiego. W domu jednak mówiliśmy tylko po polsku i to mi na pewno pomoże.

 Kojarzył pan wcześniej Pogoń?

– Naturalnie. W Europie raczej nie jest tak, że się nie zna klubów z najwyższych lig, ale więcej dowiedziałem się teraz. Na przykład tego, że buduje się nowy stadion, i że tworzy się drużyna oparta o młodych zawodników.

Francuzi, Hiszpanie i Niemcy mają w 1/8 finału Ligi Mistrzów po dwóch przedstawicieli. Premier League i Serie A tylko jednego. Ale poza BIG-5 żadna liga nie ma swojego klubu w elicie.

Batalia w 1/8 finału była najdłuższą w historii rozgrywek. Rozpoczęła się 18 lutego, a zakończyła 8 sierpnia. Trwała zatem aż 171 dni, ale była bardzo emocjonująca; zarówno przed, jak i po przerwaniu rozgrywek. Dość powiedzieć, że w 16 meczach strzelono aż 51 goli, co daje średnią 3,19. No i, co najważniejsze, nie zabrakło niespodzianek. Ćwierćfinał okazał się fazą nie do zdobycia dla obrońców trofeum, czyli Liverpoolu, który przepadł w starciu z Atletico Madryt. Z rozgrywkami pożegnał się również finalista poprzedniej edycji, Tottenham. „Koguty” nie dały rady RB Lipsk. W minioną sobotę rozgrywki skończyły się dla najbardziej utytułowanych klubów Hiszpanii i Włoch. Świeżo upieczeni mistrzowie swoich krajów, czyli Real Madryt i Juventus Turyn, pojechali na wakacje. Dodając do tego, że jeden z półfinalistów zeszłej edycji, czyli Ajax Amsterdam, nie wyszedł z grupy, to śmiało można stwierdzić, że w stosunku do poprzedniego sezonu, jak i do tradycji, zaistniała mała rewolucja. Mimo iż, jak napisano wyżej, w gronie ośmiu najlepszych zespołów znalazły się zespoły wyłącznie z Top 5 europejskich lig.

Reklama

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem, który ewidentnie nie był w humorze do politykowania i półsłówek. Same grube działa – to Legia jest winna odwołania Superpucharu Polski, chciała ukryć zarażonego.

O czym my rozmawiamy? W ogóle nie rozumiem tematu. Mieliśmy przypadek pozytywnego testu na obecność koronawirusa, ktoś chciał to ukryć i grać, bo twierdzi, że wszyscy są zdrowi. Są procedury, które jasno mówią, jak trzeba funkcjonować, kiedy ktoś jest chory. Nasz Zespół Medyczny wysłał do klubów dokładne wytyczne. Każdy odpowiedzialny i mądry klub zrobił piłkarzom, trenerom i pracownikom badania przed pierwszym treningiem. W każdym zespole muszą robić ankiety medyczne, żeby lekarz klubowy wiedział, czy ktoś ma objawy. Zasłanianie się tym, że w klubie czegoś nie wiedzieli jest nieporozumieniem. Może jeszcze PZPN ma decydować, co piłkarz może jeść: tatara czy golonkę? My jako związek robimy badania wszystkim klubom przed najbliższymi meczami Pucharu Polski. Realnym problemem jest to, że w klubach nie potrafią się zorganizować. W PZPN po urlopach każdy musi się przebadać pod kątem COVID-19. Dla mnie to oczywiste. Tak samo powinno być w każdym ekstraklasowym klubie. Legia tak zrobiła, ale ktoś nie dopatrzył, że masażysta, który miał ścisły kontakt z piłkarzami, jest chory. Szukanie winnych i kłócenie się o odwołanie meczu jest typowo polskim zachowaniem. Mówienie, że Superpuchar był źle zorganizowany to nadużycie. Od lat organizatorem tego meczu jest gospodarz, czyli mistrz Polski. Odpowiada za sprzedaż biletów. Teraz to ja pytam, czego nie wiedziała Legia? Sprzedawanie biletów nie leżało w kompetencjach PZPN.

Jeden z działaczy Legii twierdzi, że to nie było uregulowane…

Który działacz, bo ja się nazywam Zbigniew Boniek. Niech z Legii ktoś wyjdzie i oficjalnie powie, że PZPN czegoś nie dopilnował. Legia mogła sprzedawać wejściówki, wpływy z biletów byłyby jej kapitałem. Obecne zalecenia rządu zezwalają na otworzenie 50 procent pojemności stadionu. Jeżeli przy Łazienkowskiej czegoś nie wiedzieli, to już nie moja wina. W Legii często jest tak, że jak dzieje się coś złego, to winni są wszyscy dookoła, tylko nie oni. Jakim cudem lekarz pracujący w klubie może wysłać 50 osób na badania i następnego dnia wieczorem nie sprawdzić wyników? Dopiero sanepid po kilku dniach zaczął szukać faceta.

To absurd i kompromitacja.

I teraz będziemy odwracać kota ogonem, że ten absurd jest winą PZPN? Będziemy się przepychać w mediach odpowiedzialnością, kto i co zawalił? Mecz był przygotowany, Cracovia już niemal była w autokarze i miała ruszać do Warszawy. I teraz ktoś z Legii mówi, że coś nie było zorganizowane, bo to pasuje do koncepcji odwrócenia uwagi od tego, co zrobił klub?

Czesław Michniewicz cieszy się z powrotu Bartosza Kapustki do Ekstraklasy. To wciąż piłkarz do odbudowania, który ma coś, czego wielu zawodników w tej lidze nie potrafi.

W kadrze nie zawodził.

W najważniejszych momentach naprawdę mogliśmy na niego liczyć. Kiedy jesienią 2018 roku graliśmy z Portugalią baraże o awans, Bartek grał najlepiej. To był dla nas najistotniejszy mecz i on w tym kluczowym momencie potrafi ł to udźwignąć. Gdy był zdrowy, miał spokojną głowę, to widziałem jego cały potencjał. Dlatego też wiem, że jeśli kontuzje go ominą, w polskiej lidze nie tylko sobie poradzi, ale i mocno będzie się w niej wyróżniał.

Czy Leicester było błędem?

 Wcale mu się nie dziwię, że spróbował swoich sił w Premier League. Ilu piłkarzy dostaje propozycję od mistrza Anglii? Nie można dziś mówić, że popełnił błąd. Z perspektywy czasu łatwo tak oceniać, ale chłopak był wtedy w szczytowej formie, szedł tam po fantastycznym występie na mistrzostwach Europy. Było jasne, że potrzebuje pół roku, rok, by się zapoznać z tą ligą. Wszyscy mówili, że nie ma warunków fi zycznych na Premier League. A czy David Silva je ma? Są podobnej budowy, dlatego ten argument do mnie nie trafia. Na pewno nie przekreśliły go ani warunki fizyczne, ani umiejętności, bo one są na bardzo wysokim poziomie.

W Lechii tym razem ma być na spokojnie. Bez szaleństw w letnim oknie transferowym, raczej skupiają się na ewolucji, a nie rewolucji.

Ewolucja zamiast rewolucji. Co to oznacza w przypadku gdańszczan? W klubie mają dosyć problemów z płynnością finansową, które w ubiegłym sezonie nie pomagały realizować celów sportowych. Powiedziano stop i zapowiedziano zmianę polityki transferowej. Obniżono także budżet (o około 10 milionów złotych), co oznacza zaciskanie pasa. Obecne zaległości w wynagrodzeniach wynoszą maksymalnie dwa miesiące. To powoduje również ograniczone możliwości działania na rynku transferowym. Fani gdańszczan wyczekują głośnych nazwisk, tak jakby zapomnieli, że zimą do Lechii trafi ło wielu zawodników. I co ważne – jakościowych. Żaden z zimowych nabytków nie zawiódł na tyle, aby można było mówić o pomyłce. – Rozumiemy tę sytuację i dzisiaj nie jesteśmy w stanie stanąć finansowo w jednym szeregu z Legią i Lechem. Jednak jestem zadowolony z transferów, które przeprowadzamy, jak np. Rafał Pietrzak, Łukasz Zwoliński czy Bartek Kopacz. Znam realia klubu i wiem, że nie jest to kwestia listy, tylko możliwości. Zachowujemy kręgosłup drużyny. Z wypożyczenia wraca Mateusz Sopoćko, który będzie rywalizował o miejsce młodzieżowca z Tomkiem Makowskim, Kubą Kałuzińskim czy Kacprem Urbańskim – mówił w wywiadzie dla „PS” Piotr Stokowiec. Szkoleniowiec ma zamiar sprowadzać do drużyny zawodników walczących jedynie o pierwszą jedenastkę. Konkurencją dla nich mają być wychowankowie akademii. Przyjście Kopacza ma wzmocnić linię defensywną i ten ruch już teraz trzeba ocenić pozytywnie.

„SUPER EXPRESS”

Nic nowego lub godnego przedruku. Kapustka w Legii, Lewandowski będzie spał w luksusowym hotelu, a Grosicki jest na wakacjach w Turcji.

„GAZETA WYBORCZA”

Jan Tomaszewski wieszczy, że Kapustka niedługo będzie kluczowym elementem układanki Legii. I proponuje wprowadzić do ligowej piłki hasło „Teraz Polska”.

– Gratuluję Legii i Kapustce. Mistrz Polski zatrudnia piłkarza o ogromnych możliwościach, który w niedługim czasie będzie u Aleksandara Vukovica podstawowym piłkarzem – przewiduje Tomaszewski. – Uważam, że Kapustka wróci też do reprezentacji i nie zdziwię się jeśli nastąpi to już na Euro 2021. Marnujemy zbyt wiele diamentów w polskiej piłce. Przeskok do lig zagranicznych jest trudny, wymagania są ogromne, przyjezdni muszą być o 50 proc. lepsi od miejscowych graczy. Czasem nasi młodzi piłkarze mają z tym kłopot, więc potrzebują wsparcia. Bo przecież grać w piłkę się nie zapomina. Artur Boruc nie grał przez poprzedni sezon, a jestem pewien, że będzie najlepszy w całej defensywie Legii i znacząco zwiększy jej szanse w rywalizacji w europejskich pucharach – przekonuje Tomaszewski. Wspomina Dawida Kownackiego, Szymona Żurkowskiego i Sebastiana Szymańskiego. Wszyscy uchodzili w ekstraklasie za perełki, grali w reprezentacji, ale ich kariery w zagranicznych klubach przebiegają z kłopotami. – I nikt z polskich selekcjonerów czy to pierwszej reprezentacji, czy młodzieżowej im nie pomógł – mówi Tomaszewski. – Nie cenimy siebie. W ekstraklasie byle trzecioligowy Hiszpan czy Portugalczyk sadza na ławkę polskiego zdolnego chłopaka, bo wciąż jesteśmy głęboko zakompleksieni. Proponuję wprowadzić do naszej piłki hasło „Teraz Polska” – kończy Tomaszewski. 

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
0
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty
Ekstraklasa

Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Michał Trela
0
Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?
EURO 2024

Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Bartosz Lodko
0
Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Komentarze

32 komentarzy

Loading...