Reklama

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Zaginął Szymon Pawłowski

redakcja

Autor:redakcja

17 marca 2018, 09:30 • 2 min czytania 36 komentarzy

Zaginął Szymon Pawłowski (l. 31). Wzrost – 175 cm, waga  – łazienkowa, włosy – bure, oczy – tak, ma. Ostatnio widziany na rogatkach Niecieczy, gdzie przepadł jak bohaterowie filmu „Dzieci kukurydzy”.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Zaginął Szymon Pawłowski

Szymon Pawłowski to nigdy nie był najlepszy skrzydłowy Polski, ale mieliśmy do czynienia z zawodnikiem ponadprzeciętnym, a czasem nawet wybijającym się, przed którym majaczyła wizja hitowego transferów na upragniony Zachód, powiedzmy – do Erzebirge Aue. Przecież w sezonie 14/15 był jednym z maszynistów mistrzowskiej lokomotywy Macieja Skorży. Strzelał, asystował, niektórzy upominali się, by sprawdzić go w kadrze. W kadrze, w której notabene zagrał siedemnaście razy. Nawet biorąc pod uwagę okazjonalne zimowe występy w meczach z Bośnią i Hercegowiną C czy inną reprezentacją przyjaciół Jarka Jakimowicza, jest to wynik jakiego ligowcy mogą pozazdrościć.

Ale coś się popsuło za Bjelicy i Pawłowskiego nie było słychać. Karlał w oczach. Swoje zrobił wiek – przyspieszenie już nie to, zwrotność godna Tarpana załadowanego pustakami. Coraz gorzej odnajdywał się w boiskowym tłoku, coraz mniej znaczył. Zeszła wiosna to smutny finisz zasłużonego lechity. Słaby występ goni słaby występ,  liczb brak, w konsekwencji Kolejorz bije się o mistrza, a Pawłowski w całej rundzie mistrzowskiej rozgrywa 75 bezproduktywnych minut.

Skrzydłowy wylądował na bocznicy, a stamtąd zgarnął go do Niecieczy Rumak. W Bruk-Becie Pawłowski miał być koniem pociągowym. Zawodnikiem, od którego oczekuje się, że nie tylko będzie robił grę, ale także kreował nastroje szatni. Miał być liderem, miał nadawać ton. Ale zamiast tego był tak bezbarwny, jak tylko można być. Wtopił się w wyjątkowo przeciętne tło, a wiosną zaczął zaznajamiać nawet z ławką rezerwowych.

Tajemnicą poliszynela jest to, że Pawłowski chciał wrócić do Lecha zimą, widząc dla siebie szansę pod nieobecność Makuszewskiego, ale Bjelica grzecznie podziękował. W kuluarach mówi się, że w Poznaniu zawsze na niego chuchano i dmuchano, miał szczególne względny, co raczej smuci, bo przecież dobra gra dobrą grą, ale wygrywającym mecze asem nigdy nie był. Być może teraz trudno mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdzie trzeba zapieprzać równo z każdym Mikoviciem.

Reklama

To zabrzmi niemal obscenicznie, ale gdyby Pawłowski nie kaleczył aktualnie pięknej dyscypliny jaką jest piłka nożna, to mógłby marzyć o mundialu. Aż tak źle wygląda rywalizacja o skrzydła w reprezentacji Polski, której powoli najbardziej na rękę byłoby rozegranie meczu z Senegalem w szpitalnej świetlicy. Skoro 33-letni Peszko z nie grającej nic Lechii mógł dostać powołanie, to Pawłowski z czasów dobrej formy nie miałby szans? Miałby. Ale plaga wykluczająca z gry każdego potrafiącego prosto kopnąć piłkę skrzydłowego nie odpuszcza, puka do niemal każdych drzwi.

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
6
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Komentarze

36 komentarzy

Loading...