Rano wyciekła okładka France Football z CR7 ściskającym Ballon d’Or. Bukmacherzy od tygodni oferowali frytki za postawienie na triumf Portugalczyka. Dziennikarzy FF w czwartek widziano w Madrycie na nagraniu ekskluzywnego wywiadu, klubowa telewizja Realu nieprzypadkowo zorganizowała pięciogodzinne studio poświęcone Ballon d’Or. Dziś w Paryżu formalności stało się zadość: Cristiano Ronaldo najlepszym piłkarzem 2016 roku. Ostatnio tak zaskoczeni byliśmy, gdy na Jedynce o 17 poszedł Teleexpress.
Koniec romansu France Football z FIFA tylko upraszczał wytypowanie zwycięzcy. Głosowali w tym roku wyłącznie dziennikarze, odstawiono na boczny tor kapitanów i selekcjonerów kadr narodowych. Trzeba powiedzieć: decyzja rozsądna, bo w praktyce był to ostatnio festiwal kółka wzajemnej adoracji. Wiecie, że pięciu gości z Afryki uznało Yaya Toure za najlepszego gracza 2015 roku? Tak wybrał choćby Stephane M’Bia, kapitan kadry Kamerunu – Toure według niego w pokonanym boju zostawił Zlatana i Neuera. Kompany na pierwszym miejscu dał Hazarda, Schweinsteiger z kolei Neuera. Ronaldo wybrał trójkę z Realu (Benzema, James, Bale), Lewandowski z Bayernu (Neuer, Muller, Vidal). Czasami robiło się po prostu kuriozalnie – Mohammad Shamlan Mubarak, selekcjoner kadry Pakistanu, Złotą Piłkę chciał wręczyć kontuzjowanego przez sporą część roku Robbenowi.
Pamiętacie kontrowersję z 2010 roku? Wesley Sneijder poprowadził Inter do historycznej potrójnej korony, na mundialu Holandia została wicemistrzem, przegrywając z Hiszpanią po dogrywce. Jak Sneijder wyglądał w głosowaniu? Nie znalazł się nawet w trójce, ale uwaga – gdyby zliczyć wówczas tylko głosy dziennikarzy, zabrałby trofeum do domu. Tak samo jak Ribery w 2013, kiedy Bayern wygrał wszystko, co tylko było do wygrania.
Tegoroczna kapituła stawiała sprawę jasno: grałeś świetnie? To super. A teraz pokaż gablotę najnowszych trofeów.
W tym kontekście nikt nie miał startu do Cristiano Ronaldo, który od lata mógł zbijać w domu półkę pod Złotą Piłkę. Do pewnego momentu rywalizacja była wyścigiem – uwaga, uwaga – trzech koni. Do tradycyjnej walki pomiędzy CR7 i Messim dołączył Antoine Griezmann. Nie wierzycie? Uważacie, że było stanowczo za wcześnie, by ktoś przełamał panujący od lat na szczycie duopol? Griezmann też w to nie wierzył, w wywiadach opowiadał, że póki grają Messi i Ronaldo nikt nie ma szans, ale z drugiej strony – co gdyby wygrał Ligę Mistrzów z Atletico i Euro z Francją? Przecież na mistrzostwach Europy był najlepszym strzelcem, Niemcom załadował dwójkę w półfinale. W Lidze Mistrzów jego gole były kluczem do pokonania Barcelony i Bayernu. Może przy starych zasadach głosowania byłby bez szans, bo kapitan kadry Tahiti i selekcjoner Bangladeszu mogliby go nie docenić, ale nie w tym roku.
Messi, wydaje się, swoje szanse pogrzebał na Copa America Centenario. Statystyki w 2016 miał zauważalnie lepsze od Ronaldo, był też regularniejszy (Ronaldo 52 mecze, 49 goli, 17 asyst; Messi 57 meczów, 54 gole, 29 asyst). Dublet w Hiszpanii to również okazałe osiągnięcie, ale brakło sukcesu z kadrą, który równoważyłby tytuł Ronaldo we Francji. Finał z Chile zamiast katharsis, czyli wreszcie wyczekiwanym od lat triumfem jego Albicelestes, był koszmarem, także indywidualnym, bo zagrał po prostu słabo, a w serii jedenastek nie strzelił karnego.
Ronaldo o 2016 powiedział, że to był jego najlepszy rok w karierze. I znowu widać, że nawet on sam przez to ma na myśli drużynowe osiągnięcia, a nie swoją formę. Bo prawda jest taka, że dużo lepszy był choćby w 2013 roku, kiedy ustrzelił 69 goli (Real nie wygrał jednak wtedy nic poza Superpucharem). W tym zakręcił się koło „ledwie” pięćdziesiątki, co naturalnie wciąż jest kosmicznym rezultatem, ale miewał bardziej galaktyczne, w dodatku pozbawione wahań.
Prawda jest taka, że w finałach, których rozstrzygnięcia na rzecz Portugalii i Realu dały mu Złotą Piłkę, nie błyszczał. Euro – wiadomo, kontuzja, a później pierwsze szlify trenerskie przy linii. Finał Ligi Mistrzów? Królowi strzelców Champions League na San Siro inni skradli show.
Niemniej warto zauważyć, że ratował kolegów na wcześniejszych etapach: w ćwierćfinale Wolfsburg przyjeżdżał na Bernabeu z dwubramkową zaliczką. Co zrobił Ronaldo? Wziął wynik na plecy, dwa gole trafił w dwadzieścia minut, a awans przypieczętował w drugiej połowie.
Mistrzostwa Europy? To trafienie Edera zapamięta cały świat, ale Portugalia polegałby w fazie grupowej, gdyby nie dwa gole CR7 z Węgrami. Quaresma dobijał jego strzał z Chorwacją, to Ronaldo napoczął też Walijczyków w półfinale.
Ten tytuł z Portugalią daje CR7 spełnienie, na jakie wciąż czeka Messi z Argentyną. Triumf to tym istotniejszy, że przyszedł w nieoczekiwanym momencie – mówiono o Portugalii, że to już nie to, że są najsłabsi od lat. Przed meczem z nami sugerowano – oto starcie bez faworyta. A jednak, zaskoczyli właśnie tutaj, a kto chce mówić, że mieli łatwą ścieżkę do finału, nie ma argumentów jeśli będzie chciał deprecjonować zwycięstwo nad Francuzami.
Złota Piłka trafia w godne ręce. Możliwe, że po prostu trafia tam, gdzie powinna trafić. Jest to Złota Piłka… kontaktowa: Messi ma w tym momencie pięć tego typu statuetek, CR7 już cztery. Rywalizacja dwóch największych piłkarzy naszych czasów w przyszłym roku znów nabierze rumieńców? To możliwe, Ronaldo nigdy nie należy skreślać. Ale równie prawdopodobne jest, że to było jego ostatnie wielkie tango, hollywoodzkie domknięcie jego historii.
***
Robert Lewandowski w głosowaniu zajął dopiero 16. miejsce.