Reklama

PRASA. Mroczek: Płaca Kurzawy nie jest kominem finansowym

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 lutego 2021, 08:55 • 8 min czytania 33 komentarzy

Mogę zapewnić, że jego płaca nie jest kominem finansowym, zresztą nie było takiej potrzeby w rozmowach z Kurzawą, żeby go tworzyć. Wynagrodzenie mieści się w ramach zarobków innych piłkarzy. Co do długości kontraktu, to uznaliśmy, że jest w najlepszym wieku dla piłkarza, i stąd taka umowa, choć wiem, że jest sporo głosów, że ryzykujemy, bo nie grał przez kilka miesięcy – mówi Jarosław Mroczek, prezes Pogoni Szczecin, na łamach „Super Expressu”. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Mroczek: Płaca Kurzawy nie jest kominem finansowym

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Rozmowa z Jirim Bilkiem, dyrektorem sportowym Slavii Praga. Czesi zagrają dziś z Leicester, a Bilek uważa, że potencjał tego zespołu jest większy niż wtedy, gdy Slavia grała w Lidze Mistrzów. Poza tym ciekawy wątek tego, dlaczego np. Soucek tak dobrze radzi sobie w Premier League.

Leicester pewnie was nie zlekceważy m.in. ze względu na Tomaša Součka i Vladimira Coufala, gwiazdy West Ham United. Dzięki nim w Anglii już wiedzą, że w Slavii grają dobrzy piłkarze.

Spodziewamy się, że nasz czwartkowy mecz będzie oglądało wielu Anglików, żeby przekonać się, czy są u nas jeszcze podobnej klasy piłkarze, czy może Souček i Coufal byli wyjątkami. Cieszymy się, że dobrze im idzie w West Hamie. Obaj robią ogromną reklamę nie tylko Slavii, ale całej czeskiej piłce. Teraz będziemy mieli okazję potwierdzić, że faktycznie jesteśmy dobrym zespołem.

Jest pan zaskoczony, że Souček i Coufal nie potrzebowali czasu na aklimatyzację, tylko momentalnie zaczęli występować w pierwszym składzie West Hamu i stali się jego liderami?

Niespecjalnie, bo ich dobrze znaliśmy. Mamy satysfakcję, bo obaj świadczą o tym, że u nas pracują dobrzy trenerzy, którzy potrafi ą rozwijać piłkarzy.

Ludek Mikloško, były czeski bramkarz West Ham United, tłumaczył niedawno w „PS”, że Souček i Coufal szybko odpalili w Premier League, bo Slavia gra po angielsku.

Zgadza się, że nasz styl gry jest specyficzny. W dużej mierze oparty na sile, atletycznym przygotowaniu, wybieganiu piłkarzy, bardzo intensywnej grze. Już według statystyk z sezonu, kiedy graliśmy w Lidze Mistrzów, byliśmy jedną z najwięcej biegających drużyn. Dlatego Souček i Coufal byli od razu przygotowani fizycznie na wymagania Premier League.

Reklama

Rafał Kurzawa w Pogoni Szczecin. Uda mu się odbudować formę czy skończy się jak z Michałem Żyro, który nie mógł odbić się w Szczecinie?

Żyro i Cibicki mieli odrodzić się już za kadencji Kosty Runjaica. Ten pierwszy dołączył do Pogoni na zasadzie wypożyczenia z Wolverhampton ostatniego dnia sierpnia 2018. Poprzednią rundę spędził w angielskiej III lidze, w której zebrał 13 spotkań i trzy zdobyte bramki, więc nie zameldował się na Twardowskiego kompletnie zaniedbany. Nie był w topowej formie, jednak też nie w urlopowej. Ale miał pecha – przy ostatnim kopnięciu na rozgrzewce przed starciem z Koroną Kielce (1:1) naciągnął mięsień. Prezes klubu Jarosław Mroczek widział to z trybun i później opowiadał, że w tamtym momencie pomyślał: „To niemożliwe. Nie mogło mu się coś stać”. Stało się i nie było żadnego renesansu. Żyro jesienią się leczył, a wiosną czekał aż Runjaic uzna go za gotowego fizycznie, by pomóc zespołowi. Trener w końcu nie uznał i ostatecznie wychowanek KS Piaseczno w ekstraklasie rozegrał tylko 11 meczów oraz strzelił gola.

Rozmowa z Piotrem Reissem. Wiadomo – o kłopotach Lecha Poznań. Były kapitan Kolejorza zwraca uwagę, że władze klubu zapomniały, że w piłce chodzi o emocje i sukcesy, a nie bycie czymś na kształt banku.

W ubiegłym roku przestrzegał pan w naszej rozmowie, że fajnie, iż Lech zarabia na transferach, ale trzeba zarobione pieniądze rozsądnie wydawać. A do tego klub nie jest bankiem, by wyłącznie zarabiać pieniądze. Ma też kibicom  lokalnej społeczności dawać radość z oglądania drużyny.

I rzecz najważniejsza – zdobywać trofea.

Reklama
„Transferowy rekord macie, a w gablocie stare gacie!” – to jeden z transparentów, który wściekli kibice Kolejorza wywiesili ostatnio w Poznaniu.

Wracając do poprzedniego pytania: piłka to biznes, jasne, ale przede wszystkim emocje! Ktoś, kto zarządza klubem sportowym, musi zdawać sobie sprawę, że robi to dla kibiców. Oni są najważniejsi. Bez kibiców nie ma sportu. Lech istnieje dla fanów, dla lokalnej społeczności, dla całej Wielkopolski. Klub fajnie funkcjonuje pod względem zarządzania, ale chyba zabrakło świadomości, że pieniądze to nie wszystko, że Kolejorz musi zwyciężać. A Lech mimo wysokiego budżetu i takich samych płac dla zawodników, właściwie nie odnosi sukcesów. Owszem, niedawno było podniecenie, że zespół trenera Dariusza Żurawia awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale jest jeden kłopot… Naszym drużynom stawia się coraz mniejsze wymagania. A dlaczego nie wymagać od ekstraklasowiczów gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów? My zachwycamy się awansem do grupy Ligi Europy, a tam jest tyle drużyn, że do literki „zet” niedługo dojdzie nazwa grupy. Cóż, gdzieś w tym wszystkim się pogubiliśmy i z roku na rok poprzeczka jest obniżana…

„SPORT”

Piast na mecz z Wartą powinien być już silniejszy. Do zdrowia wraca Jakub Świerczok, powoli kuruje się też Dominik Steczyk.

Poważniejszy wydawał się początkowo uraz tego drugiego, ale obaj nie zagrali w Szczecinie. Choć zawodnicy w Gliwicach szybko się rehabilitowali, to widząc opłakany stan murawy na obiekcie Pogoni, nikt nie chciał ryzykować zbyt wczesnego ich powrotu do gry. Sytuacja się jednak poprawia i istnieją spore szanse, że przynajmniej jednego lub nawet obu zobaczymy w poniedziałkowym meczu przy Okrzei z Wartą Poznań. Obaj napastnicy pokazali się z dobrej strony we wspomnianym meczu z Wisłą, ale kibice najbardziej oczekują powrotu Świerczoka, który jest najskuteczniejszym polskim snajperem w ekstraklasie. – Uraz Dominika Steczyka na początku wyglądał na dosyć groźny, ale z dnia na dzień następuje spora poprawa. Co do Kuby Świerczoka również podobnie to wyglądało. To są takie kontuzje, które można wyleczyć w ciągu kilku dni lub może to potrwać dwa tygodnie – wyjaśniał trener Waldemar Fornalik.

Trudna atmosfera po ostatnim meczu Wisły Kraków. Z Wrocławia zespół mógł wywieźć pełną pulę, ale przez nieskuteczność nie udało się zdobyć trzech punktów.

– Znowu byliśmy lepsi, znowu prowadziliśmy – powiedział po piątkowym spotkaniu we Wrocławiu szkoleniowiec Wisły. – Mieliśmy lepsze statystyki jeśli chodzi o podania, zanotowaliśmy więcej strzałów. Do tego dość szybko zdołaliśmy wyrównać na 1:1. Podobnie było po przerwie, gdzie pokazaliśmy dominację. Jestem rozczarowany, że nie wygraliśmy tego meczu. Co prawda zabraliśmy ze sobą jeden punkt, ale nasza skuteczność nie była najlepsza i po prostu jestem zły.

Czary goryczy dopełnił niewykorzystany rzut karny i zmarnowanie przewagi liczebnej, bo pół godziny krakowianie grali jedenastu na dziesięciu. Nic więc dziwnego, że w tygodniu poprzedzającym mecz z Pogonią pod Wawelem obowiązuje zasada – przekuć niedosyt w żądzę zdobycia kompletu punktów.

„Sport” przygotował ściągawkę dla Paulo Sousy – jedenastu zawodników, którzy pukają do kadry. Wśród nich: Gikiewicz, Puchacz, Jagiełło, Białek, ale i Konczkowski.

Martin KONCZKOWSKI (Piast Gliwice, ekstraklasa)

Tylko w 2020 roku, gdy reprezentacja Polski rozegrała ledwie 8 meczów na przestrzeni nieco ponad dwóch miesięcy, na prawej obronie wystąpiło czterech zawodników. Tomasz Kędziora, który nadal wydaje się pierwszym wyborem, a także Bartosz Bereszyński (gra częściej na lewej stronie), Robert Gumny i Alan Czerwiński. A nie ma już w reprezentacji Łukasza Piszczka, który ostatnio został stoperem. Wydaje się zatem, że Paulo Sousa ma w czym wybierać, choć dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że portugalski szkoleniowiec ma kłopoty bogactwa. Od lat wyróżniającym się prawym defensorem w ekstraklasie jest Martin Konczkowski. Jeden z najbardziej zaufanych ludzi Waldemara Fornalika, piłkarz, który całą karierę spędził na Górnym Śląsku, nigdy nie otrzymał szansy od żadnego selekcjonera, choć w ekstraklasie zaliczył już 232 mecze i ma na swoim koncie mistrzostwo Polski. Potrafi zagrać ofensywnie, czego dowodem jest liczba niemal 30 asyst na najwyższym poziomie.

Warto zwrócić uwagę: Karol Fila (Lechia Gdańsk, ekstraklasa).

Michał HELIK (Barnsley, League Championship)

Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, że jest to jeden z tych polskich piłkarzy, który na przestrzeni ostatnich miesięcy wykonał ogromny skok jakościowy. We wrześniu zeszłego roku trafił na zaplecze Premier League i wielu uważało, że sobie tam nie poradzi. Tymczasem chorzowianin nie tylko daje radę, ale zbiera świetne opinie. To jego dwa gole przesądziły o zwycięstwie „Górników” w starciu z Huddersfield. Strzelił również bramkę w Pucharze Anglii, a w nagrodę za to jego zespół mógł zmierzyć się z Chelsea. Przede wszystkim jednak Helik doskonale wywiązuje się ze swoich zadań. W trudnej, bardzo fizycznej lidze, jaką jest zaplecze angielskiej ekstraklasy, jest niczym skała. W styczniu kibice Barnsley wybrali go na piłkarza miesiąca, a jego trener, znany w przeszłości środkowy obrońca, Valerien Ismael, bardzo go docenia, o czym mówił kilka razy. Wydaje się, że Helik śmiało może rywalizować o pozycję numer cztery wśród środkowych obrońców w reprezentacji Polski. Bo trzy pierwsze wydają się zarezerwowane dla Kamila Glika, Jana Bednarka i Sebastiana Walukiewicza. Tymczasem gracz Barnsley nie wydaje się gorszy od powoływanego przez Brzęczka Pawła Bochniewicza.

Warto zwrócić uwagę: Jakub Czerwiński (Piast Gliwice, ekstraklasa).

„SUPER EXPRESS”

Rozmówka z Jarosławem Mroczkiem o transferze Rafała Kurzawy. Prezes Pogoni zapewnia, że kontrakt Kurzawy nie stanowi komina płacowego w zespole „Portowców”.

– Względy finansowe i długość kontraktu miały znaczenie?

– Mogę zapewnić, że jego płaca nie jest kominem finansowym, zresztą nie było takiej potrzeby w rozmowach z Kurzawą, żeby go tworzyć. Wynagrodzenie mieści się w ramach zarobków innych piłkarzy. Co do długości kontraktu, to uznaliśmy, że jest w najlepszym wieku dla piłkarza, i stąd taka umowa, choć wiem, że jest sporo głosów, że ryzykujemy, bo nie grał przez kilka miesięcy.

– Od lipca nie grał w żadnym klubie.

– To prawda, ale ma duży potencjał piłkarski, a pewnych rzeczy się nie zapomina. Trener Kosta Runjaić chciał Kurzawę w drużynie i bardzo się ucieszył po sfinalizowaniu transferu. Pamiętał Rafała z okresu gry w Górniku, również przeciwko Pogoni. Chce z nim współpracować i mówi, że szybko doprowadzi go do pełnej formy.

– Ten transfer potwierdza jedno – celem Pogoni w tym sezonie jest mistrzostwo Polski.

– Jeśli jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli, to byłbym niepoważny, mówiąc, że nie będziemy starali się go utrzymać. Będziemy o to walczyli i dlatego też pozyskaliśmy Kurzawę.

„GAZETA WYBORCZA”

Z piłki tylko wzmianka o tym, że Barcelona przegrała mecz w Lidze Mistrzów. No, fajnie, to było dwa dni temu.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Komentarze

33 komentarzy

Loading...