Reklama

Jak marnować talent? Pokazują Mavericks i… Luka Doncić(?)

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

19 grudnia 2021, 16:29 • 8 min czytania 19 komentarzy

Dallas Mavericks w 2018 roku znaleźli żyłę złota. Ich nowy nabytek – Luka Doncić – szybko zaczął przekonywać do siebie niedowiarków. A kiedy nabrał trochę doświadczenia, było jasne, że do Teksasu trafił jeden z największych talentów w historii koszykówki. Mieć gwiazdę a zbudować wokół niej zespół, to jednak dwie różne sprawy.

Jak marnować talent? Pokazują Mavericks i… Luka Doncić(?)

Słoweniec gra czwarty sezon w NBA i zarówno on, jak i jego zespół, są gorsi, niż byli… dwa lata wcześniej. Winowajcy? Chaos w klubie oraz sam Doncić, który ma problem z trzymaniem wagi.

Los na loterii

Gregg Popovich, trener San Antonio Spurs, zapytany parę tygodni temu o swój klucz do sukcesu, odpowiedział: – Wydraftuj Tima Duncana. A potem pozostań przy życiu.

To oczywiście żartobliwa teza, ale mająca w sobie sporo prawdy. Bo jeśli pozyskasz zawodnika, który rodzi się raz na milion osób, który sam w sobie jest gwarancją wyników, pozostaje ci tylko wszystkiego nie zepsuć. Czyli – nie otoczyć go słabym wsparciem. Dopilnować, żeby nie wpadł w złe towarzystwo, żeby nie stracił motywacji. I nie zapomnieć, że szczególnie ważne jest jego dobre samopoczucie.

Reklama

Luka Doncić to pewnie jeden z niewielu koszykarzy, wokół których pojawiały się w ostatnich kilkunastu latach głosy, że – jeśli wszystko dobrze pójdzie – może dotrzeć tam gdzie dotarli Michael Jordan i LeBron James. Pretendować do bycia jednym z najwybitniejszych zawodników wszech czasów. Już w drugim sezonie w NBA trafił do najlepszej piątki tej ligi. W debiucie na igrzyskach zdobył 48 punktów. Notował niebotyczne statystyki w starciach z Los Angeles Clippers, jako 21-latek czy 22-latek.

Posiadanie kogoś takiego to skarb. Mark Cuban, właściciel Mavericks, i jego pracownicy, doskonale o tym wiedzą. Zbliżamy się jednak do 2022 roku i możemy śmiało powiedzieć – wszystko, co mogli zrobić źle, zrobili jeszcze gorzej. Bo mało który kibic Mavericks powie, że jego zespół zmierza w dobrym kierunku. Mimo tego, że ma Doncicia na pokładzie. Choć trzeba przyznać, że sam Słoweniec też ma swoje za uszami.

Marnują mu karierę?

Po dwudziestu ośmiu meczach sezonu Mavericks legitymują się słabym, jak na swoje możliwości i w porównaniu do poprzednich rozgrywek, bilansem. Mają czternaście zwycięstw i czternaście porażek. Oczywiście, nie da się zapomnieć, że dokuczały im pewne problemy z kontuzjami. Kilka meczów stracił nawet sam Doncić, który zresztą obecnie pozostaje poza grą. Inna sprawa, że przez kwestie koronawirusa z absencjami zawodników mierzyć musiał się już praktycznie każdy zespół w lidze.

Trudno zatem znaleźć usprawiedliwienie na takie wyniki. To szokujące, ale tylko cztery drużyny zdobywają mniej punktów na mecz niż ekipa z Teksasu. Jak to możliwe, skoro to właśnie ona posiada zawodnika, potrafiącego samemu napędzić grę w ataku? Jak to możliwe, skoro Doncić już w drugim sezonie sprawił, że – przynajmniej według statystyk – Mavericks mieli… najlepszą ofensywę w całym NBA.

Słoweniec za parę miesięcy skończy 23 lata, włodarze Dallas mieli sporo czasu, aby zbudować wokół niego mocną ekipę. Wygląda jednak na to, że wszyscy zrobili regres. Tak, wszyscy, bo nawet Doncić gra gorzej. – Myślę, że w znaczącym stopniu wzmocniliśmy nasz skład – mówił przed rozpoczęciem sezonu Cuban. Na razie wygląda na to, że się mylił.

Reklama

Nie znaczy to oczywiście, że w Teksasie założono różowe okulary. Nikt nie ukrywa, że sytuacja do najlepszych nie należy. – Musimy się trzymać razem. To jest to, co prawdziwe zespoły robią w ciężkich czasach, trzymają się razem. To łatwe być razem, kiedy wszystko jest okej, prawda? Ciężkie czasy, wtedy to naprawdę ma znaczenie – to wypowiedź Słoweńca.

Jason Kidd, nowy trener Dallas, zwracał natomiast uwagę na to, że Mavericks po prostu brakuje skuteczności i rzuty, które normalnie wpadają, teraz nie znajdują drogi do obręczy. Co oczywiście musi się w końcu zmienić. Mówił też – przy okazji kontuzji Luki – że to dobrze, iż zespół będzie musiał czasem uczyć się grać bez niego.

W Dallas – przynajmniej publicznie – nikt zatem nie bije na alarm. Eksperci jednak są bardziej krytyczni. John Hollinger z „The Athletic” żartował, że liga wreszcie znalazła trenera, który zna receptę na zatrzymanie Doncica. Czyli właśnie Kidda. A Charles Barkley w studiu „TNT” wyraził jasno swoje obawy. – Nienawidzę patrzeć, jak Mavs marnują karierę Luki.

Skąd te kilogramy?

Nie bez winy w tym wszystkim jest jednak sam Luka Doncić. Słoweniec nigdy nie wyglądał jak typowy zawodnik NBA, nie miał zarysowanych potężnych mięśni. Nie błyszczał ani szybkością, ani skocznością. Potrafił jednak, bazując na sprawnym koźle i pracy nóg, przedostawać się pod kosz, a tam, wykorzystując siłę fizyczną i świetny balans, zdobywać punkty. I oczywiście, nadal jest w stanie okazyjnie to robić.

To jednak nie zmienia faktu, że fizycznie Słoweniec wygląda najgorzej w karierze. Mówiąc inaczej – w okresie wakacyjnym uzbierał zdecydowanie za dużo nadprogramowych kilogramów. I teraz, w trakcie sezonu, nie jest mu łatwo się ich pozbyć. Sam zdaje sobie z tego sprawę. – Byłem na igrzyskach, potem zrobiłem sobie trzy tygodnie wolnego, trochę się zrelaksowałem. Może zbyt mocno. Teraz po prostu muszę wrócić na właściwe tory – odpowiadał, pytany o nadwagę.

Zakulisowe informacje sprzedawał Tim McMahon, dziennikarz zajmujący się Mavericks dla ESPN. Według niego Luka pojawił się na obozie przygotowawczym do sezonu ważąc… prawie 120 kilogramów. Jego normalna waga oscyluje za to w okolicach 105 kilogramów. Co gorsza, podobnie Doncić miał zaniedbać się w 2020 roku. Nie jest to więc jego pierwsza taka wpadka.

Ta jest jednak o tyle zaskakująca, że przecież Doncić nie miał specjalnie długich wakacji. Jego Mavericks grali w playoffach, a niedługo potem Słoweniec wziął udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk (gdzie narobił szkody polskiej kadrze) oraz samej olimpijskiej imprezie. Czas dla siebie, który wreszcie otrzymał, musiał nieźle przebalować. Podobnie zresztą jak inna młoda gwiazda ligi, Zion Williamson (ten miał ważyć… prawie 150 kg). W jego przypadku za duża masa stanowi jednak obiekt zainteresowania mediów od momentu, kiedy trafił do NBA.

– Według mnie, patrząc na niego, nigdy nie widziałem Luki cięższego niż teraz. Wiem, że miał długi sezon, ze względu na igrzyska, ale patrz, jak się teraz porusza. Tak naprawdę nie biega – mówił na antenie TNT Reggie Miller, były koszykarz i komentator.

Oczywiście – mimo problemów z wagą Doncić wciąż gra na wysokim poziomie, takim, który bez problemu zapewni mu miejsce w Meczu Gwiazd. Zdobywa w okolicach 25 punktów (na dość niskiej skuteczności), do tego dokłada 8 zbiórek i 8 asyst na mecz. Radzi sobie jednak zdecydowanie gorzej i ma gorsze statystyki niż rok czy dwa lata temu.

Dwudziestotrzyletnia gwiazda NBA, która notuje spadek formy, mimo braku większych kontuzji czy problemów osobistych? To wręcz niespotykane.

Wcześniej też nie było różowo

Czy problemy Doncicia są powiązane ze zmianą trenera? Można wysnuć taki wniosek. Rick Carlisle to szkoleniowiec, który doprowadził Mavericks do mistrzostwa w 2011 roku i pracował w klubie aż do czerwca tego roku. Pod jego przewodnictwem zarówno Mavs, jak i Doncić wyglądali lepiej. To jednak nie znaczy, że atmosfera w zespole była sielankowa, co ostatnio udowodniło ESPN.

Amerykański trener i Słoweniec współpracę rozpoczęli w 2018 roku. Młody koszykarz miał wówczas tworzyć duet z rozgrywającym Dennisem Smithem Jr. Na parkiecie szło im średnio – to znaczy kolega Doncicia nieco rozczarowywał – ale za to świetnie dogadywali się w życiu prywatnym. Mieszkali w tym samym budynku, grali wspólnie na konsoli. Starszy o rok Smith wprowadził też Lukę do swojego towarzystwa, pokazywał mu miasto.

W tym samym czasie Carlisle miał uważać, że Amerykanin… jest zazdrosny o Doncicia. Nie wierzył w jego umiejętności. Nie chciał go w klubie od samego początku, choć sam koszykarz starał się dostosować do gry z Donciciem. Pod koniec stycznia 2019 roku już go jednak w klubie nie było. Trafił do Nowego Jorku.

Co ciekawe, sam Dennis Smith Jr potwierdził, że jego relacje z Carlislem nie wyglądały najlepiej. I wszystko, o czym pisze ESPN, jest prawdą. Na dodatek wspomniał, że wciąż nie wiemy o połowie rzeczy, które miały miejsce.

Według ESPN – Luka nie cierpiał tego, jak trener Mavericks traktuje innych ludzi. Nie podobało mu się, kiedy zwyzywał Salaha Mejriego, gdy ten popełnił dwa faule techniczne (trener krzyczał do niego, żeby „stąd wypierdalał”). Z Carlislem problem miała też druga gwiazda Mavs – Kristaps Porzingis – który czuł się wycofany na drugi tor, marginalizowany przez szkoleniowca.

Emocje zaczęły oczywiście wypływać. Doncić przekrzykiwał się z Carlislem nie tylko podczas treningów, ale i w czasie meczów. Amerykanin miał – w prywatnym towarzystwie – żartować, że wyrobił sobie „selektywny słuch” i wcale nie docierają do niego bluzgi gwiazdy zespołu. Takie podejście jednak nie pomagało, bo relacja stawała się coraz bardziej toksyczna. Do tego stopnia, że kiedy Amerykanin wpadł na pomysł, aby polecieć do Europy i poobserwować reprezentację Słowenii podczas przygotowań do olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego, musiał z tego zrezygnować na prośbę… samego Doncicia.

Koszykarz nie mówił jednak ani w klubie, ani na łamach prasy, że nie chce dalej działać z obecnym trenerem. Był cierpliwy. Aż o zakończeniu współpracy zdecydował… sam Carlisle. W czerwcu złożył rezygnację, a tydzień później podpisał kontrakt z Indiana Pacers.

Słoweniec mógł odetchnąć. Choć niewykluczone, że trafił z deszczu pod rynnę.

Sezon jest długi

Oczywiście – sezon 2021/2022 w NBA nie dotarł nawet do półmetku. Dallas Mavericks i Luka Doncić mają masę czasu, aby wyjść z dołka. Inna sprawa, że rzeczy, które martwią obecnie, mogą stanowić problem również w przyszłości. Bo jeśli Mark Cuban i spółka nie byli w stanie otoczyć Słoweńca odpowiednim wsparciem w ciągu czterech sezonów, to czemu mają to zrobić w przyszłości? I skoro Doncić ma problemy z dyscypliną i poświęceniem jako niemal 23-latek, to czy z wiekiem te nie będą pogrążać go coraz bardziej?

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

19 komentarzy

Loading...