Reklama

Jazda! Iga Świątek nie dała szans Anett Kontaveit i wygrała w Katarze

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

26 lutego 2022, 18:34 • 5 min czytania 7 komentarzy

Oglądająca mecz Igi z trybun  Anita Włodarczyk mogła poczuć się jak kibice, którzy normalnie dopingowali ją – bo dopingowała prawdziwą mistrzynię. Świątek przez cały turniej w Katarze była bowiem w świetnej dyspozycji, ale dziś? Dziś pokazała tenis jeszcze lepszy, wręcz kosmiczny. I nie dała Anett Kontaveit – grającej ostatnio świetnie – żadnych szans. Estonka mogła tylko przyznać po meczu, że Polka była po prostu znakomita.

Jazda! Iga Świątek nie dała szans Anett Kontaveit i wygrała w Katarze

Nowa Iga

Przed sezonem narracja z obozu Igi była jasna – nowy trener (Tomasz Wiktorowski) miał sprawić, by Świątek grała tak, jak tego sama chce: szybko, agresywnie i z wiarą w zwycięstwo. Wiadomo jednak, że nowa współpraca musi się dotrzeć, choć już od początku sezonu dostawaliśmy oznaki tego, że wygląda to dobrze. W Adelajdzie Polka doszła do półfinału i przegrała dopiero ze znakomicie grającą Ash Barty, liderką rankingu. W Australian Open też doszła do najlepszej czwórki, gdzie odprawiła ją dopiero Danielle Collins, rewelacja tamtego turnieju.

Owszem, Iga w wielu meczach nie grała najlepiej, popełniając przy tym stosunkowo dużo błędów. Widać było jednak u niej zmianę nastawienia, chęć dominowania nad rywalkami. W dodatku – co może ważniejsze – na niepowodzenia w kolejnych akcjach reagowała zupełnie inaczej niż jeszcze w poprzednim roku. Wtedy się zniechęcała, zaczynała gestykulować, szukać kontaktu z zespołem.

Reklama

Teraz? Teraz zakasywała rękawy i brała się do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Dzięki temu była w stanie odwracać losy setów, a nawet całych spotkań, gdy wydawało się, że bliższe wygranej są jej rywalki. To była Świątek od początku do końca wierząca w sukces i walcząca o to, by ten stał się faktem.

Wiedzieliśmy, że jeśli dojdzie do tego jej znakomita gra, to mogą się dziać rzeczy wielkie.

Nie do zatrzymania

Tegoroczna bliskowschodnia przygoda Igi nie zaczęła się co prawda najlepiej. Polka przegrała bowiem w trzech setach z Jeleną Ostapenko w drugim meczu turnieju w Dubaju. Ale Łotyszka przeżywała tam istne odrodzenie: eliminując po drodze kolejne rywalki ze ścisłego światowego topu, doszła do triumfu w całym turnieju. To pokazało nam, że tej wpadki Igi nie powinno rozstrzygać się w kategoriach wielkiego rozczarowania.

Zamiast tego lepiej było skupić się na kolejnej imprezie – turnieju WTA 1000 w Katarze.

A w nim Iga pokazała, że jest tenisistką wielką. Problemy? Owszem, miała. Ale tylko w swoim pierwszym meczu z Viktoriją Golubic, który wygrała w trzech setach. A potem to już poszło – set za setem, mecz za meczem, Iga Świątek grała absolutnie genialny tenis. Najpierw (po raz trzeci w ostatnich tygodniach) pokonała łatwo Darię Kasatkinę. A potem przeszła jak burza przez drabinkę, która wydawała się być dla niej zabójcza.

Wiceliderka rankingu WTA, Aryna Sabalenka? 6:2 6:3 dla Polki.

Reklama

Maria Sakkari, z którą Iga miała do tej pory bilans 0:3? 6:4 6:3 dla Polki.

Do finału Świątek wjeżdżała w formie, w jakiej nie widzieliśmy jej prawdopodobnie od zeszłorocznego turnieju w Rzymie – ostatniego, jaki wygrała. I mało brakowało, a dostalibyśmy w nim powtórkę z tamtego właśnie meczu.

Dominacja

Iga Świątek kocha mecze o tytuły. To dziewczyna stworzona o grania o najwyższe cele, po prostu. I to nie tak, że teraz sobie taką narrację wymyślamy, czy dopisujemy niestworzone historie. Nie – Polka po prostu regularnie to udowadnia. W finałach imprez WTA gościła bowiem do tej pory pięciokrotnie. Przegrała raz – w swoim debiucie, 14 kwietnia 2019 roku w Lugano, gdy na karku miała niespełna 18 lat i nie spodziewała się, że w ogóle dojdzie tak daleko. Wtedy lepsza okazała się Polona Hercog.

Od tamtego czasu Iga w meczach o tytuł napotykała na dużo bardziej renomowane rywalki. I nic sobie z tego nie robiła. Bilans jej pozostałych finałów wygląda bowiem tak:

  • Roland Garros 2020. Iga Świątek – Sofia Kenin 6:4 6:1.
  • Adelajda 2021. Iga Świątek – Belinda Bencic 6:2 6:2.
  • Rzym 2021. Iga Świątek – Karolina Pliskova 6:0 6:0.
  • Katar 2022. Iga Świątek – Anett Kontaveit 6:2 6:0.

Cztery mecze, wszystkie wygrane. 8:0 w setach. 48:11 w gemach! Trzy sety wygrane do zera. To bilans wprost nieprawdopodobny. I to naprawdę nie tak, że rywalki nie stawiały oporu. Wręcz przeciwnie – wszystkie próbowały. Kontaveit momentami naprawdę wyglądała dziś jak tenisistka ze światowego topu, którą od kilku miesięcy jest, a która regularnie gra o tytuły kolejnych imprez. Sama Świątek to przyznawała.

– To było kilka intensywnych miesięcy. Cieszę się, że byłam w stanie grać dziś na naprawdę dobrym poziomie. Anett, ciągle się poprawiasz, grasz coraz lepiej. Walczyłyśmy, wszystkie punkty były równe – mówiła po meczu. To nie kurtuazja, Anett naprawdę grała niezłe spotkanie.

Tyle że Iga była o kilka poziomów lepsza.

Polka miała odpowiedź na wszystko. Doskonała w defensywie, świetnie funkcjonował jej forehand, atakowała już pierwszym uderzeniem – czy to serwisem, czy returnem – i doskonale kontrolowała głębokość uderzeń oraz kąty. Wyglądało to tak, jakby wszystkie mankamenty swojej gry, które było widać choćby przy okazji WTA Finals w Guadalajarze, wyeliminowała w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Iga w takiej dyspozycji jest zagrożeniem dla każdej tenisistki świata.

Zresztą mówią o tym suche statystyki – w Katarze po raz pierwszy w karierze wygrała z trzema zawodniczkami z TOP 10 rankingu w jednej imprezie. A to czyni jej dzisiejszy triumf tylko bardziej specjalnym.

Turniej na drugim planie

Przede wszystkim wspomnieć trzeba jednak jeszcze o jednym – jej wypowiedzi po meczu. Oprócz tradycyjnych podziękowań dla sponsorów i teamu znalazł się też bowiem jeden wyjątkowo ważny fragment.

– Chcę wyrazić swoje wsparcie dla wszystkich ludzi, którzy cierpią w Ukrainie. Obrazy z Ukrainy są dla mnie bardzo emocjonalne. Nie sądziłam, że coś takiego może dziać się w kraju obok. Ten turniej wydaje się nieważny, biorąc pod uwagę wszystko to, co dzieje się dookoła nas – powiedziała Iga.

I my się pod tym podpisujemy.

Fot. Newspix

Czytaj także: 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
3
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Inne sporty

Komentarze

7 komentarzy

Loading...