Reklama

Solidna konkurencja w środku pola. Karlstroem, Koczerhin i Slisz dali argumenty

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

03 czerwca 2023, 14:38 • 4 min czytania 32 komentarzy

Gdybyśmy byli perfidni, to nie rozdzielalibyśmy środkowych pomocników na tych stricte ofensywnych i na tych grających nieco głębiej. Wówczas – po pierwsze – mielibyśmy mniej roboty, a – po drugie – moglibyśmy gładko ściąć pewne nazwiska z końców obu list. Ale uznaliśmy, że sprawiedliwie jest jednak rozdzielić gości od noszenia fortepianu od tych, którzy na fortepianie grają.

Solidna konkurencja w środku pola. Karlstroem, Koczerhin i Slisz dali argumenty

Inna sprawa jest taka, że nie mamy nawet w tym rankingu typowych środkowych pomocników zbyt wielu klasycznych defensywnych graczy, rygli defensywnych, facetów typowo od czarnej roboty. To też jakiś pozytywny zwrot w naszej lidze, że jednak wypleniliśmy znaczną część zawodników tobersopodobnych. Czyli: odbiorze, skasuje, poda do najbliższe, ale żeby już coś kiwnąć, wyregulować tempo akcji, włączyć się do ataku w drugiej tempo, to gorzej.

Mieliśmy tutaj kilka scysji przy paru pozycjach. Na przykład – by daleko nie szukać – już przy pierwszej lokacie. Głowiliśmy się nad dwoma nazwiskami. Z jednej strony Władysław Koczerhin, być może najlepszy piłkarz początku rundy wiosennej. My wiedzieliśmy, że on potrafi popracować w pressingu i że ma czutkę do podłączania się do akcji ofensywnych. Ale na przestrzeni sezonu pokazał się jako wszechstronna “ósemka”, która i dostarczy liczby (osiem goli, trzy asysty, trzy asysty drugiego stopnia), i zaasekuruje w tyłach.

Ale ostatecznie w głosowaniu wygrał Jesper Karlstroem. Metronom Lecha Poznań. Swoje momenty miał Kwekweskiri, w Europie wyróżniał się Murawski, ale Szwed dobry był zawsze. Pewnie nie ma tak dobrych liczb ofensywnych jak gracz Rakowa, ale przypuszczamy, że każdy trener w tej lidze chciałby mieć takiego Karlstroema. Odpowiedzialność, zbieranie drugich piłek, rozegranie, świadomość taktyczna… To był naprawdę świetny sezon Szweda. Właściwie o każdym lechicie możemy powiedzieć, że miał jakieś wahania formy, pauzy, przerwy regeneracyjne. A Karlstroem był niemal niezatapialny. Nic dziwnego, że kibice z Poznania nazywają go “Szefem”.

Reklama

O podium walczyła trójka graczy. Grzegorz Tomasiewicz był wiosną jednym z najlepszych ligowców. Nie, że jednym z najlepszych pomocników – on był w rundzie rewanżowej czołowym graczem całej Ekstraklasy. Vuković był w stanie stworzyć Pyrkę dla prawej obrony gliwiczan, a z Tomasiewicza zrobił topową “ósemkę” ligi. Za plecami wychowanka Legii postawiliśmy na Papanikolau. Na pewno Grek jest mniej efektowny od takiego Koczerhina, ale ma też inne zadania na boisku. Trzeci najczęściej pojedynkujący się gracz ligi, kawał serducha Rakowa. Zrobił zauważalny progres w kwestii rozgrywania piłki, zdarza mu się rzucać naprawdę dobre dalekie podania. Rok temu zaliczył debiut w reprezentacji Grecji, ma trzy mecze w kadrze na koncie i coś czujemy, że to nie jest jego ostatnie słowo.

Ten duet pogodził jednak Bartosz Slisz. Czy jesteśmy zdziwieni, że po takim sezonie wzbudza zainteresowanie z lig silniejszych od Ekstraklasy? W żadnym wypadku. Bo to był bardzo udany rok dla legionisty. Ale był już taki moment, gdy myśleliśmy, że Legia przeszarżowała z tą ponad bańką euro za tego piłkarza przy wykupie go z Zagłębia Lubin. Niby był chwalony za odbiory, za bycie odkurzaczem na jakieś bezpańskie piłki. Ale im dalej w sezon, tym bardziej podobał nam się w rozegraniu. Mecz z Jagiellonią w jego wykonaniu to jeden z najlepszych indywidualnych występów tego sezonu jakiegokolwiek ekstraklasowicza.

A skoro przy Legii jesteśmy, to ex-legionista Łukasz Łakomy ląduje na szóstym miejscu. Jeden z piłkarzy, przy którym zwrot “on potrafi uderzyć” nie budzi uśmiechu politowania. Jeszcze lepszy w tej kwestii jest Nene, który zamyka dyszkę. Ale Łakomy wobec prawdopodobnego odejścia Starzyńskiego z ekipy “Miedziowych” w przyszłym sezonie może stać się takim prawdziwym liderem środka pola tej drużyny. Chociaż, poczekajcie… To w sumie on tym liderem był już teraz. Podobnie jak Maxime Dominguez, który wielokrotnie ciągnął za uszy Miedź. Ta okazała się zbyt ciężka, by unieść ją w jakiekolwiek sensowne miejsce. Natomiast nie jesteśmy w ogóle zdziwieni tym, że sięgnął po niego Raków.

Topową dyszkę środkowych pomocników uzupełniamy starymi wygami. Radosław Murawski irytował częstym łapaniem kartek, ale to była pianka silikonowa Lecha Poznań – gdzie pojawiała się luka na boisku, tam zaraz lądował pracuś Kolejorza. Damian Dąbrowski? Wykręcił dwucyfrówkę w poszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej (cztery gole, trzy asysty, cztery asysty drugiego stopnia) i nadal jest najpewniejszym punktem środka pola Pogoni. Na wyższe miejsca jednak szansy nie było. Konkurencja jest zbyt duża, a poza tym zdajemy sobie sprawę, że na szybsze granie już nadawać się nie będzie. Zatem coraz cichsze głosy o tym, że “a może go do kadry?” będą jeszcze rzadziej słyszalne.

POPRZEDNIE RANKINGI:

Reklama

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

32 komentarzy

Loading...